"Penemuel i Kasdaje", fragment roboczy

1
Uwaga, tekst zawiera drastyczne sceny.


W uroczej, jasnej łazience, nad pralką zafalowało powietrze. Stopniowo zyskujący na kształcie miraż miał postać rudego chłopca z aureolą loków, ubranego w szarobury letni strój i zielone trampki. Usiadł na maszynie i zaczął majtać nogami, przypatrując się leżącej w wannie kobiecie.
- Przeszkadzam ci? - zapytał uśmiechnięty.
- Nie, bracie. Czego ci potrzeba? - Kobieta oblizała usta z czerwonej cieczy, patrząc na chłopca ciepło, nawet nie próbując ukryć nagości.
Pene rozejrzał się po pomieszczeniu. Po białych kafelkach ciągnął się wzór zielonego bluszczu, a na podłodze leżał beżowy dywanik, delikatnie zabrudzony czerwienią. Najwyraźniej trunek musiał się rozchlapać. W tle leciała muzyka relaksacyjna. Odświeżacz powietrza próbował lawendą stłumić ciężki, metaliczny zapach.
- Szukają go - powiedział chłopiec.
- Kto?
-Wszyscy - odparł chłopiec.
Kobieta włożyła do ust paluszki i zacmokała głośno, kiedy odgryzła kęs.
Pene sięgnął dłonią po papier toaletowy i wytarł jej usta.
- Zaraz znowu się ubrudzę - mruknęła.
- Nie mogę na ciebie patrzeć w takim stanie.
- Tak spędzam wolny czas. Nie musiałeś tu przychodzić.
- Znajdź sobie jakieś czystsze zajęcie.
- Lubię to. - Wzruszyła ramionami i wzięła się na powrót do pałaszowania.
Pene się skrzywił.
Przynajmniej zmieniła pozycję i nie widział jej rozerwanej, zakrwawionej pochwy. Przyjrzał się zwisającej z sufitu pięknej, różowej lampie w kształcie w pełni rozkwitniętej róży. Powinienem sobie taką sprawić, pomyślał.
- A ty co robisz, kiedy nie musisz robić nic? - zapytała, wygrzebując dłonią parujące wnętrzności z brzucha noworodka.
- Oglądam anime - mruknął chłopiec.
- Nie masz się czym chwalić.
- Nie chwaliłem się. To ty zadałeś pytanie.
Kobieta zgarnęła jelitka, które wypadły na jej piersi i położyła je tuż obok odpływu. Zanurzyła nos w wydłubanej dziurze i zachłeptała. Kiedy wyjęła twarz z dziecka, była cała brudna. Ciecz spływała jej z brody na i tak już czerwoną klatkę piersiową. Według Penemuela najobrzydliwszy widok stanowiła pępowina nadal przyłączona do brzucha parującego ochłapu, wysuwająca się spomiędzy nóg kobiety.
- Musimy go znaleźć pierwsi - powiedział chłopiec.
- Miałeś z nim zdecydowanie bliższe relacje niż ja - Kasdaje uśmiechnął się ustami niedoszłej matki. - Powiedziałbym, że dość ciepłe.
- Czyżbyś zazdrościł?
- Jak widać, preferuję płeć przeciwną - odparł między kęsami.
- Powiedz mi, bracie - zaczął Penemuel - czy one wiedzą, na co się zgadzają, zawierając z tobą kontrakt?
- Robię to już tysiąclecia, a ty dopiero teraz postanowiłeś zapytać?
Chłopiec kiwnął głową.
- Raczej wątpię. Zresztą nie zawsze robię to w ten sam sposób. Po prostu mam się pozbyć dzieciaka. Jeśli nie zaznaczą w kontrakcie sposobu, to sprawdzam swoją kreatywność. - Kobieta wzruszyła ramionami i wróciła do jedzenia.
Niejednokrotnie był świadkiem takich scen, w końcu żył pośród Upadłych. Ale te drastyczne widoki nadal budziły w nim obrzydzenie, choć starał się tego nie okazywać. Penemuel pomyślał, że chciałby zobaczyć jej minę, kiedy Kasdaje opuści już ciało. Niestety, nie miał czasu.
Chłopiec zeskoczył z pralki. Zielone trampki zanurzyły się w włosiu mięciutkiego, beżowego dywanu.
- Nie wiem, gdzie jest, ale kiedy już go znajdziesz, powiedz mu, że stawię się na wezwanie - powiedział Kasdaje zakrwawionymi ustami kobiety.
Penemuel kiwnął głową.
W uroczej, jasnej łazience z kafelkami udekorowanymi wzorem z bluszczu zafalowało powietrze. Stopniowo tracący na kształcie miraż, mający postać rudego chłopca z aureolą loków, ubranego w szarobury letni strój i zielone trampki, w końcu zniknął, zostawiając w wannie delektującą się posiłkiem niedoszłą matkę, która jeszcze nie wiedziała.


----
Fragment ma stanowić wstęp do dłuższego opowiadania. Bohaterzy to Penemuel i Kasdaje, upadłe anioły. Dla niewiedzących Kasdaje jest tym, który zaznajomił ludzkość z ofiarami z dzieci, a co za tym idzie także z aborcją.

"Penemuel i Kasdaje", fragment roboczy

2
Niektóre uprzedzenia powinno się chyba zaznaczać nie tylko we wstępie do tekstu, a jeśli nawet tylko tam, to na czerwono. Moim zdaniem ta scena jest obsceniczna. Nie wiem nawet, czy napisana dobrze, czy źle - po prostu poziom, na jakim znajduje się jej... hm... wartość drastyczna jest dla mnie zbyt wysoki. Nie i już. Dla sceny, bo może opowiadanie coś ma w sobie. :)


Edit Sarah :
Uwaga słuszna - poprawiono
Niektóre uprzedzenia powinno się chyba zaznaczać nie tylko we wstępie do tekstu, a jeśli nawet tylko tam, to na czerwono.
Istnieje cel, ale nie ma drogi: to, co nazywamy drogą, jest wahaniem.
F. K.

Uwaga, ogłaszam wielkie przenosiny!
Można mnie od teraz znaleźć
o tu: https://mastodon.social/invite/48Eo9wjZ
oraz o tutaj: https://ewasalwin.wordpress.com/

"Penemuel i Kasdaje", fragment roboczy

3
Eeej! Dobre! Rzadko co czytam w tw, ale chętnie dowiem sie co dalej z upadlymi.

Masz jakies techniczne detale do poprawy, ale text ma klimat i ciekawych bohaterow. Dobre zawiazanie akcji, jest tajemnica i mrok.

Jedyne co powinno byc dopracowane, to transfromacja kasdaje, niejasne to przez moment.

Jak masz wiecej, chetnie przeczytam. Moze byc na priv albo mail.
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

"Penemuel i Kasdaje", fragment roboczy

5
Tekst ogólnie jest niezły, dość sprawnie napisany, chociaż forma nie zwraca uwagi jakąś szczególną ozdobnością czy indywidualnym rysem. Jest kilka błędów (personifikacja odświeżacza: "odświeżacz próbuje", "zacmokała, kiedy odgryzła kęs" - raczej "po tym, jak odgryzła kęs", bo w tym samym czasie nie da się gryźć i cmokać, mylenie trunku z napojem).

Mam jednak jedną uwagę co do całości: chyba nie doceniasz czytelnika. Za dużo tej czerwieni, cieczy, spływania. Obraz, który miał być niepokojący, staje się przewalcowany i przez to mdły. Każdy wie, co się stało z dzieckiem i co robi demon. Nie musisz na każdym kroku przypominać, że każden jeden paluszek, dywanik, kafelek i ręczniczek jest we krwi. Zamiast szokować czy obrzydzać, taki opis po prostu nudzi.

"Penemuel i Kasdaje", fragment roboczy

6
Cześć, lucek016. Pozwolisz, że się wypowiem?
Ogólnie okej. Nie pasowało mi tu sporo zdań (starczy palców jednej ręki, żeby je zliczyć - no ale też tekst jest króciuteńki). "W uroczej, jasnej łazience, nad pralką zafalowało powietrze" - niby w porządku, a jednak szyk, imho, najgorszy z możliwych. "Nad pralką w uroczej jasnej łazience zafalowało powietrze" chyba byłoby najlepsze.
"Zyskujący na kształcie" też tak średnio brzmi, choć znowu jest niby dobrze. Preferowałbym "zyskujący kształt(y)", a jednak dopiero "rudego chłopca z aureolą loków" powoduje uwiąd witek :P "Chłopca z aureolą rudych loków" proponuję - bo nie rozbijasz uwagi o włosach na dwie części, co w tym wypadku wypada nader niekorzystnie (bo nie powiem, że to jakieś faux pas). Nie chciałem jednak spędzić czytania na wyłapywaniu, co mi konkretnie nie leży w tym czy innym zdaniu/wyrażeniu; takie coś tylko psuje odbiór, a ponadto nie było przecież źle - po prostu mogło być lepiej. Przejdę więc do wspomnianego odbioru:
Scenka (umówmy się, tekst przestawia ledwie scenkę) jest klawa, tytuł Upadłego każde mniemać, że mamy do czynienia z demonem (czyli już słodko), i to takim w dodatku, co spędza ciąże tym, które o to w jakiś sposób proszą. Brakuje dalszych informacji (we fragmencie, nie w posłowiu, czy jak to nazwać) ale cóż - tu w ogóle są same braki, jeśli idzie o treść :) Tak, tak, ja wiem, że to tylko urywek. Jest tu ledwie zarys kosteczki, w połowie wypełnionej szpikiem - do jędrnej kończyny brakuje temu jeszcze wielu tkanek, a i nie wiedzieć jak apetyczna nóżka nie przyciągnie tak, jak przyłączona do niej reszta ciała. Na takim ciele właśnie (na opowiadaniu lub na powieści, najlepiej całej) powinno nam zależeć. No nie? Ze scenką (pół kosteczki na razie) jest tak, że ma ona swój urok i jest pomysłowa (zazdroszczę, ja bym z niej wyciskał ile wlezie, choć pewnie bym tylko czytelnika zanudził), ale to strasznie mało; a w dodatku widać tu i ówdzie rysy na tej półkości. Przemyślałbym sobie tę ciecz i czerwień. Na początku jeszcze ujdzie, może z RAZ użyte. Tymczasem mamy tu bodaj jedno użycie słowa "krew", czyli zupełnie odwrotnie, niż być (imho) powinno. Zgaduję, że ta krew miała być taka nieoczywista z początku, ale no przegięło ci się moim zdaniem :) Zbija też z pantałyku pomieszanie płci tego Upadłego. I choć rozumiem, że tak właśnie ma być, należałoby to dopracować. To w takich szczegółach i ich genialnym sprostaniu objawia się talent. Zachęcam za nim gonić, bo inaczej pozostanie uśpiony.
To wszystko są i tak detale, bo przede wszystkim rzecz się prosi o rozwinięcie. Nawet jak na próbkę jest tu tego za mało.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron