Rubia, Gelsomina, bardzo dziękuję za komentarze.
Rubia pisze:Galopować można na koniu, dziewczynka natomiast biegła.
Szkoda, że nie zajrzałaś do wersji zamieszczonej na Artefaktach, bo Kapturek od dawna już nie galopuje - była to jedna z pierwszych rzeczy, które mi tam wytknięto, i które poprawiłem. Rzeczywiście brzmiało to niefortunnie.
Rubia pisze:Do tego, w pierwszym zdaniu jest to "ktoś", płci nieokreślonej. Prościej byłoby napisać, że z naprzeciwka szaleńczym pędem zbliza się do niego dziewczyna (dziewczynka). Najwyraźniej także nie dostrzegła go w porę, więc zderzyli się oboje i upadli na piasek.
W pierwszym zdaniu jest to faktycznie bliżej nieokreślony "ktoś". W drugim doprecyzowuję, że "ktoś" był płci niewieściej - Jakub Wilhelm odnotował ten fakt już w chwili zderzenia. Z jednego z poradników pisarskich zamieszczonych w Internecie pamiętam, że w narracji personalnej, prowadzonej z punktu widzenia któregoś z bohaterów, nie należy zbyt szybko wyjawiać wszystkich faktów, tylko przedstawiać je w takiej kolejności, w jakiej zwraca na nie uwagę bohater. Gdy ktoś wchodzi do gospody, bywalcy najpierw zauważą, że ma na sobie opończę, a dopiero gdy zrzuci kaptur, że to elf/człowiek/inny cudak. Opis, który proponujesz, jest może i precyzyjny, ale do bólu "szkolny".
Rubia pisze:Dlaczego mieliby się tam rozpłaszczyć? Walec po nich przejechał?
"Rozpłaszczyć się" znaczy zarówno "stać się płaskim" jak i "upaść na płask".
Rubia pisze:Poza tym - czy można "szukać wzrokiem" kogoś, kto leży tuż obok?
Jeśli się jest dostatecznie skonfundowanym w wyniku gwałtownego upadku... Ale w tym punkcie poniekąd się zgodzę.
Rubia pisze:Konstrukcje z imiesłowem przysłówkowym uprzednim są poprawne gramatycznie, lecz niezgrabne, a tutaj jest to rodzaj waty słownej, która rozpycha tekst.
Pierwsze słyszę. Dla mnie imiesłowy są całkowicie naturalne, ale pewnie można ich nie lubić.
Rubia pisze:Przecież to jest żargon urzędniczy! "Dostarczony przez wieśniaczkę skąpy opis przedmiotu zlecenia" - pismo mu przyniosła z nagryźdanymi dwoma zdaniami?
Albo sposób, w jaki rozumuje na zimno fachowiec, który świadczy bardzo konkretne usługi, ma zatem "zleceniodawcę" i "przedmiot zlecenia". A opis może być równie dobrze werbalny. Domyślam się, że zgrzyt może powodować tutaj słowo "dostarczony".
Rubia pisze:Zobaczył to serce poprzez wszystkie ciuchy i dziewiczą pierś?
No cóż, tutaj mnie masz. Na swoje usprawiedliwienie mam tyle, że facet trzymał jej dłonie na ramionach, a jak ktoś jest szczupły i serce mu bardzo szybko bije, łatwiej jest to wyczuć.
Gelsomina pisze:Jestem tu od niedawna, typowy świeżak, który stara się czerpać wiedzę z komentarzy, więc nie gniewaj się, że wypowiem się jedynie o treści. I tu jestem na tak. Jak dla mnie z przymrużeniem oka i inaczej. Nie znudziłam się, czytając, choć baśń znam na pamięć.
Dziękuję! Mam nadzieję, że czytałaś wersję poprawioną, tę z Artefaktów.
Gelsomina pisze:Chciałabym wiedzieć dlaczego tak ją nazwał. Gdybym nie czytała baśni o Czerwonym...
A dlatego:
Wierzchnie okrycie małej wieśniaczki stanowiła jaskrawoczerwona peleryna z kapturem, spod którego spływały jej na ramiona złote włosy zaplecione w dwa grube warkocze.
Pewnie powinien był ją zapytać o imię, ale oboje mieli ważniejsze rzeczy do omówienia.