Ra'anta: Odrodzenie

1
Ocknąłem się i chyba umieram. Jestem ciężko ranny i pozbawiony prawej dłoni. Czuję jak, każdy kolejny oddech wysysa ze mnie resztkę życia. Krew zalewa mi twarz, spływa bo długiej, gęstej i czarnej brodzie. Leżąc na ziemi oparty o ścianę podciągam prawy rękaw od koszuli. Spoglądam z przerażeniem na przypaloną ranę i wiszące strzępy skóry. Rozrywający, nieustępujący i pogłębiający się ból przeszywa mnie. W powietrzu unosi się drażniący swąd spalenizny. Jestem bezsilny i nie mogę wstać, aby wyjść na zewnątrz. Utrata świadomości wisi na włosku. Walczę sam ze sobą, aby nie zasnąć. Nie daję rady – powieki są za ciężkie. Ostatnią rzecz jaką pamiętam to delikatny, chłodny powiew nocy na ciele oraz wołanie.
Otworzyłem oczy i nie dowierzałem temu co ujrzałem – młodą piękną czarnoskórą kobietę. Miała na sobie długie białe szaty do samej ziemi, spod kaptura wiły się na piersiach długie czarne włosy niczym leśne kruki, a błękitne oczy wpatrywały się we mnie. Szyję zdobił sporych rozmiarów wisior z niebieskimi, lśniącymi kamieniami.
To nie może być prawda ! - przecież umierałem. Wrzeszczałem jak opętany, a strach się nasilał.
- Kim jesteś ! - dopytywałem z wściekłością.
- Spokojnie, pomożemy ci – odpowiedziała cichym głosem.
- Mów kim jesteś ! - szał mną zawładnął, którego nie opanowywałem.
- Spokojnie Danilosie. Jesteś tu bezpieczny.
- Gdzie ? Co to za miejsce ?
- Jestem Szamisa, a to nasze obozowisko.
- Jakim cudem żyję, skąd znasz moje imię !? - pytaniom nie było końca.
- Waszą wioskę zaatakowali Troplerzy – wojska Lorda Nora – Kam. A ja byłam świadkiem rzezi jaką tam uczynili.
- To są czary albo jakaś magia ! - nie wierzyłem w to co mówiła.
- Moja ręka ! - jest opatrzona i nie krwawi. Zaczęło do mnie docierać, że jednak żyję.
- Opowiem ci resztę w swoim czasie, a tym razem masz wypij te zioła, poczujesz się lepiej – chwyciłem kielich, dziwnie pachniał i smakował obrzydliwie. Mimo to wypiłem wszystko.
- A co z ludźmi z wioski ? - spytałem zasmucony.
- Większość pojmali do niewoli, a kilkoro zostało zabitych. Tylko ty przeżyłeś, przykro mi – rzekła ze współczuciem.
- Dziękuję za ocalenie życia – szepnąłem.
- Nic nie mów odpoczywaj, przyjdę później, przyniosę trochę jedzenia i czyste ubranie.
- Odstawiłem kielich na stojący obok drewniany, niewysoki stół.
Odchodząc spojrzała jeszcze na mnie. Byłem zakłopotany i nie mogłem pojąć tego wszystkiego – musiało minąć wiele czasu od tamtego dnia. Wściekłość, przerażenie, strach, ból – to ciągle mną władało. Wiedziałem, że muszę się stąd wydostać. Dookoła pełno ksiąg, zwojów, ziół – wyglądało to na miejsce jakiegoś szamana. Kiedy zostałem sam próbowałem wstać, po zrobieniu kilku kroków przewróciłem się, rozbijając przy okazji stojące na ziemi dzbany. Chwilę po tym kobieta znów zjawiła się ze słowami:
- Wy wojownicy Nosyaak jesteście nieposkromieni.
- Nie wstawaj jesteś zbyt słaby. Minęło zaledwie kilka dni odkąd tu jesteś.
- Nikt cię tu nie więzi, odejdziesz kiedy tylko nabierzesz sił – proszę.
Pomogła mi usiąść na łożu – jej dotyk był ciepły i delikatny. Przykucnęła i zbierała resztki dzbanów, a ja się na nią gapiłem bez celu. Zostałem sam i obiecałem sobie jedno, że zemszczę się i uwolnię ludzi rodu Nosyaak – poczułem jak łza powoli zsuwa się po policzku.
Nadciągał wieczór - poczułem intensywny, unoszący się dookoła zapach pieczonego mięsa - głód coraz bardziej dawał się we znaki. Usłyszałem pukanie – to ja Szamisa, przyniosłam kolację.
- Wejdź proszę – odparłem z niecierpliwością.
Podeszła trzymając w rękach misę pełną mięsa, którą postawiła na stole. Bez wahania chwyciłem jeden kawał i zacząłem wściekle jeść – tłuszcz i resztki spadały na koszulę i łoże. Nie zwracałem na to uwagi – liczyło się, abym napełnił swój pusty brzuch.
- Cieszę się, że ci smakuje – to sprawka naszego kowala, który tak dobrze przyrządza mięso.
- Kowala ?
- Tak ! - nazywa się Kantalla – to kobieta.
- Czy tu są same kobiety ? - nie dowierzałem.
- Nie, są też i mężczyźni – ale przeważnie to starcy. Niewielu nas tu żyje. Troplerzy pojmali w niewolę większość młodych chłopów, pozostawili tych co nie byli przydatni.
- Przydatni w czym ?
- W służeniu Lordowi.
- Dużo wiesz o tym całym Lordzie ?
- Robi się ciemno, pójdę już, a ty wyśpij się. Dobrej nocy Danilosie – rzekła z uśmiechem.
Odwzajemniłem się tym samym – poczułem chwilową ulgę. Nakryłem się na całe ciało, zaśnięcie zajęło mi trochę czasu.
Kilka kolejnych dni wyglądało tak samo – codziennie rano posiłek, zioła, kolacja i odpoczynek. Czułem się dziwnie nie znając swojego ciała, ale bardzo powoli wracały mi siły.
Po jakimś czasie wczesnym rankiem zjawiła się Szamisa i zaproponowała, abym wybrał się z nią na krótki spacer po wiosce.
- Przyniosłam ci czyste i nowe odzienie, powinno być dobre.
- Dziękuję – starałem się szybko przebrać i wyjść na zewnątrz. Zależało mi na zaczerpnięciu świeżego powietrza. Miałem już dość tego ciągłego leżenia i nic nie robienia.
- Wyjdę i czekam tuż za drzwiami.
Nie było łatwo, męczyłem się, ale nie poddawałem. Po zdjęciu koszuli spojrzałem na blizny. Dotykałem je ręką czując ból, ale i motywację do nieuniknionej zemsty na tych co mi to zrobili.
Ze sporym trudem otworzyłem drzwi i trzymając się poręczy zszedłem po schodach. Poczułem gorące promienie słońca na twarzy. Szamisa cały czas była obok i podtrzymywała mnie, abym się upadł. Nie bardzo mi to odpowiadało – jestem wojownikiem, nikt nie opiekował się mną w ten sposób. Widziałem jak jej zależało i ile serca w to opiekę wkładała, więc nie chciałem tego psuć. Z daleka przyglądali się pozostali mieszkańcy oraz kilkoro dzieci. Czułem na sobie ich spojrzenia – nie dziwiłem się, byłem w końcu obcy i nowy w obozie.
Opowiadała mi o rzeczach związanych z obozem – kto gdzie mieszka, czym się zajmuje i jak żyją. W międzyczasie dobiegał do nas odgłos pracy w kuźni – było to co najbardziej mnie zaintrygowało i zaciekawiło.
- Czy możemy tam się udać ? - spytałem.
- Chodźmy – odrzekła widząc jak mnie tam ciągnęło.
Zbliżyliśmy się do niewielkiej kuźni – drewnianej, pokrytą strzechą. Pod ścianą stały wiadra z wodą i kilka sztuk wykutej broni – sierpy, klingi, włócznie.
Stojąc w środku ujrzałem długi, biały zapleciony warkocz opadający wzdłuż pleców. Smukłe, solidnie umięśnione ciało odziane w skórzany strój. Ręka uderzająca młotem opleciona złotym łańcuchem – wyglądało to dość nietypowo. Długie nogi skryte w butach sięgających kolan z metalowymi elementami.

Ra'anta: Odrodzenie

2
Czuję jak, każdy kolejny oddech
Proponuję przesunąć przecinek przed jak.
Leżąc na ziemi oparty o ścianę podciągam prawy rękaw od koszuli. Spoglądam z przerażeniem na przypaloną ranę i wiszące strzępy skóry. Rozrywający, nieustępujący i pogłębiający się ból przeszywa mnie.
Napięcia ani grozy nie da się tak zbudować. Jeśli postać cierpi z powodu rozrywającego bólu, to niech krzyczy, wyje, drapie ściany, płacze, klnie, ale niech nie siedzi i patrzy na przypaloną ranę i strzępy ciała.
Otworzyłem oczy i nie dowierzałem temu co ujrzałem – młodą piękną czarnoskórą kobietę.
O, i już jest lepiej, niż w poprzedniej wersji.
Kim jesteś ! - dopytywałem z wściekłością.
Jeśli dopytywał, to zabrakło znaku zapytania.
- Mów kim jesteś ! - szał mną zawładnął, którego nie opanowywałem.
A jakie były objawy szału? Dopytywanie, to jeszcze nie szał.
pytaniom nie było końca.
To akurat można wywnioskować samemu, nie trzeba o tym uświadamiać czytelnika.
- To są czary albo jakaś magia ! - nie wierzyłem w to co mówiła.
- Moja ręka ! - jest opatrzona i nie krwawi. Zaczęło do mnie docierać, że jednak żyję.
Dziwaczny zapis. Kto mówi można się domyślić, tylko gdzie się zaczyna, a gdzie kończy wypowiedź danej postaci ? Myślniki są w złych miejscach.
a tym razem masz wypij te zioła
A tym czasem, albo: a teraz - byłoby poprawniej.
chwyciłem kielich, dziwnie pachniał i smakował obrzydliwie.
Miał wypić zawartość, nie obwąchiwać i smakować kielich :P
Większość pojmali do niewoli, a kilkoro zostało zabitych. Tylko ty przeżyłeś, przykro mi – rzekła ze współczuciem.
:shock: Ludzie! Toż to dziwy jakieś! NAjpierw mówiła o rzezi, teraz ponoć tylko kilkoro zabito, a zaraz potem niewiasta twierdzi, że on jedyny przeżył. Wnioskuję, że tych pojmanych do niewoli najpierw zabito, wtedy Danilos byłby zaiste jedynym, cudownie ocalonym.
- Odstawiłem kielich na stojący obok drewniany, niewysoki stół.
Niewłaściwy zapis, to nie jest wypowiedź Danilosa, więc bez zabłąkanego myślnika.
Wściekłość, przerażenie, strach, ból – to ciągle mną władało.
Każde z tych uczuć można by opisać w zachowaniu, miałyby lepszy efekt.
Usłyszałem pukanie – to ja Szamisa, przyniosłam kolację.
Usłyszałem pukanie.
- To ja, Szamisa, przyniosłam kolację.
Troplerzy pojmali w niewolę większość młodych chłopów, pozostawili tych co nie byli przydatni.
Feministki by mnie za to zlinczowały, ale czy kobiety też by się nie przydały Troplerom? Zwłaszcza młode i powabne jak Szamisa.
Czułem się dziwnie nie znając swojego ciała, ale bardzo powoli wracały mi siły.
Potrzebna mi podpowiedź, co znaczy, że Danilos nie znał swojego ciała.
Zależało mi na zaczerpnięciu świeżego powietrza. Miałem już dość tego ciągłego leżenia i nic nie robienia.
Nie był przywiązany, więc czemu wcześniej sam nie wyszedł? Choćby z czystej ciekawości.
- Wyjdę i czekam tuż za drzwiami.
:hm: O co dokładnie chodzi?
Szamisa cały czas była obok i podtrzymywała mnie, abym się upadł.
I to się nazywa: w ferworze pisania :D
ile serca w to opiekę wkładała
opiekę
Nie bardzo mi to odpowiadało – jestem wojownikiem, nikt nie opiekował się mną w ten sposób. Widziałem jak jej zależało i ile serca w to opiekę wkładała, więc nie chciałem tego psuć.
Taki twardy, niezależny, a jednak z wyrzutami sumienia, iż mógłby biednej dzierlatce zrobić przykrość.
Opowiadała mi o rzeczach związanych z obozem
Można się domyślić, że chodzi o Szamisę, a jednak warto by zaznaczyć ten fakt.
było to co najbardziej mnie zaintrygowało i zaciekawiło.
Koszmarek. niejedna polonistka złapałaby się za głowę.
drewnianej, pokrytą strzechą.
Większą uwagę poświęcaj budowaniu zdań, odmianie i ogólnie gramatyce. Drewnianej, pokrytej strzechą.
kilka sztuk wykutej broni – sierpy, klingi, włócznie.
Klinga to jeszcze nie broń, choć można nią zrobić krzywdę.
Stojąc w środku ujrzałem długi, biały zapleciony warkocz opadający wzdłuż pleców. Smukłe, solidnie umięśnione ciało odziane w skórzany strój. Ręka uderzająca młotem opleciona złotym łańcuchem – wyglądało to dość nietypowo. Długie nogi skryte w butach sięgających kolan z metalowymi elementami.
Odniosłam wrażenie, jakby ta kobieta była jedynym wyposażeniem pomieszczenia.
Prawdziwi mężczyźni nie jedzą miodu, tylko żują pszczoły.

Ra'anta: Odrodzenie

3
Dzięki za wskazówki poprawie błędy. A nie jest jedynym wyposażeniem w kuźni ;) a klinga to też jakaś broń. Myślniki poprawie, widzę te dziwne zapisy typu a tym razem w zamyśle miało być tym czasem. A chyba jest ciut lepiej niż ostatnio? A to będzie dalsza część. Więc trochę się wyjaśni. I ciekawi mnie czy choć trochę jest ciekawie?
A nie wyszedł bo się przewracał i nie był w stanie z powodu ran i braku sił.

Added in 6 minutes 28 seconds:
A nie znał swojego ciała bo był bez dl9ni a to nowa sytuacja do nauczenia się w niej funkcjonować

Added in 3 minutes 41 seconds:
A tu do pojmania to się zgadzam że błąd. A czekając za drzwiami czekała aż się ubierze w nowe czyste rzeczy. A do kielicha chodziło o zawartość tu też błąd widzę

Added in 5 minutes 41 seconds:
Dopracuje to wszystko ;) :D

Ra'anta: Odrodzenie

4
KamilM pisze:
Added in 6 minutes 28 seconds:
A nie znał swojego ciała bo był bez dl9ni a to nowa sytuacja do nauczenia się w niej funkcjonować
Utrata dłoni, to nie udar, człowiek nie uczy się na nowo chodzić ani mówić. Samo "nie znał swojego ciała" brzmi dziwacznie. Poza tym, jakby nie patrzeć to dość poważna zmiana w życiu bohatera, a mimo to:
Nie było łatwo, męczyłem się, ale nie poddawałem. Po zdjęciu koszuli spojrzałem na blizny. Dotykałem je ręką czując ból, ale i motywację do nieuniknionej zemsty na tych co mi to zrobili.
Blizny bliznami, przecież nie miał dłoni. Bohater, jak i Autor, zdają się zapominać o tym fakcie. Można się domyślić, że Danilos miał problem z przebraniem się, bo nie miał dłoni, ale zostało to dziwacznie pominięte. Zdarza się, że ludzie po utracie kończyny mogą upierać się, iż wciąż czują w niej ból. Danilos nawet nie próbuje odruchowo chwytać czegoś obiema dłońmi, po prostu zapomniał i już.

Jeśli Richard Attenborough mówi, że kupił wyspę i hoduje na niej dinozaury, z nosem wędrującym po ekranie szukam na dole paska z numerem telefonu, gdzie można kupić bilet na tę wyspę. Gdy Danilos w pierwszym już zdaniu wspomina, że ocknął się i chyba umiera, później, że przeżywa katusze po utracie dłoni, mi nawet powieka nie drgnie. Wszystko przez suche opisy. Tematy zemsty, miłości i władzy nigdy się nie wyczerpią ani nie spowszednieją. Kwestia tylko, aby ująć je ciekawie. Zamiast pisać informacje o "rozrywającym, nieustępującym i pogłębiającym się bólu", o bezobjawowym szale, który zawładną Danilosem, opisz, jak się postać zachowuje pod wpływem tych uczuć. Inaczej robi się maślanka, niczym w Pamiętnikach z wakacji, gdzie dziewucha z beznamiętną miną "szarpie" drugą dziewuchę, po której minie już w ogóle nic nie da się wywnioskować. Jedna coś krzyczy, druga coś mówi, a obie jedyne o czym myślą, to żeby nie zapomnieć kwestii składającej się z dwóch zdań na krzyż. Z dramatyzmu robi się komedia.
Takie uproszczone opisy przeżyć spłaszczają w moim odczuciu postać, bo tak naprawdę nic nie wiem o Danilosie. Fakt, wojownik, który będzie szukał zemsty, ale to jest niewiele. Najwięcej o człowieku mówi zachowanie, reakcja na daną sytuację. O, i sama zapomniałam :P Wojownik, który będzie szukał zemsty i na dodatek stracił dłoń.
Ogólnie, jest lepiej niż ostatnio :)
Prawdziwi mężczyźni nie jedzą miodu, tylko żują pszczoły.

Ra'anta: Odrodzenie

5
Oki poprawię te maślankę ;) żeby nie były to pamiętniki z wakacji. A to że dłoń i nie ma to jest nowa sytuacja żeby się nauczyć w swoim ciele na nowo funkcjonować. A o chwytaniu obiema rękami będzie później opisane. No i miło mi słyszeć że jest choć ciut lepiej niż ostatnio. Wiem że jest do poprawy dlatego proszę o pomoc kogoś kto spojrzy na to innym okiem. Nie jestem zawodowym pisarzem. A amatorem z pierwszym opowiadaniem.

Added in 6 minutes 55 seconds:
Nie zostało pominięte bo wiadomym jest że ciężko miał się przebrać z powodu braku dłoni. Ale nie będę tego podkreślać na każdym kroku. Bo było by bez sensu. W miarę rozwoju i pisania będzie dużo o każdej postaci w tym o Danilosie. Tylko trochę cierpliwości. Wiem że ciężko oceniać jakiś fragment wyrwany z całości. Dlatego rozumiem te uwagi.

Ra'anta: Odrodzenie

7
Ogólnie rzecz ujmując, to teks, jak dla mnie, jest spoko. Więcej pytań niż odpowiedzi sprawia, że chętniej będę czekał na dalsze części. Oczywiście każdy ma swój styl pisania, ale brakuje mi kilku przerywników, np. przerwy w dialogu takiej lak "nastała chwila ciszy, gdy za oknem ktoś krzykną", albo dokładniejszego opisu pomieszczeni, w którym leżał Donilos, czy jego przemyśleń gdy tak sam leżał ranny w łóżku. Dodatkowo, według mnie, i jest to też problem w wielu innych utworach które widzę, to to, że gdy tego typu osoba, która zabiera poszkodowanego do siebie, zbyt szybko mu ufa. można było napisać, że początkowo spotkania z ludźmi z wioski to tylko podanie lekarstw, i jedzenia, a dopiero potem pojawiły się rozmowy o wiosce i jej problemach. Ale, jak już wspominałem, to wygląda ciekawie, i mam nadzieję że nie brak ci pomysłów na więcej wątków w fabule.

Ra'anta: Odrodzenie

8
Dziękuję za uwagi i komentarze. Wiem że te muszę dac więcej opisów. Poprawiam sporo rzeczy więc i na to zwrócę uwagę i napisze. Chyba pomysłów mi nie brakuje :D więc będzie okazja się przekonać jak dodam nową część wkrótce.

Ra'anta: Odrodzenie

9
Jekbe pisze: Ale, jak już wspominałem, to wygląda ciekawie, i mam nadzieję że nie brak ci pomysłów na więcej wątków w fabule.

nie brak i mam nadzieję, że się spodoba jeszcze bardziej. Dziękuję za miłe słowa :)

Ra'anta: Odrodzenie

10
Nie będę miły. Moim zdaniem tekst jest wtórny jak powtórka Rambo.

"Nie wstawaj jesteś zbyt słaby. Minęło zaledwie kilka dni odkąd tu jesteś." - To brzmi jak ścieżka audio z kadru z taniego horroru ;-)

Poza kłopotami z interpunkcją, warto pomyśleć nad oryginalnością. Z drugiej strony opowiadanie przykuwa uwagę i chce się je przeczytać do końca. Może autorowi brakuje tylko doświadczenia, bo jakieś zacięcie tu jest :-)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”