Pieskie popołudnie

1
Grzbiety wyginają się łuki, kudłate ogony przecinają powietrze niczym fałdy sukni tancerek flamenco, mokre nosy wciskają w oczka siatki, węsząc. Dwa kundle nie przestają jazgotać. Dźwięk bulgocze im w gardłach, tak pełen oburzenia, że niemal się nim dławią, ale trudno się dziwić. Przecież po drugiej stronie drogi przysiadł kot kot kot kot kot!
Okrzyk podejmują okoliczne Reksy, Burki i Azory. Pijaną od słońca ciszę letniego popołudnia rozdziera wrzask.
Przyczyna całego zamieszania, koci bękart nocy i szatana, patrzy obojętnie. Futrzasty Lucyfer unosi tylną łapę i przystępuje do starannego wylizywania owłosionych jąder. Drgająca kolumna ogona przypomina środkowy palec, wycelowany prosto w niebo.
There is no God and we are his prophets.
The Road by Cormac McCarthy

Pieskie popołudnie

2
Kadah pisze: Grzbiety wyginają się łuki, kudłate ogony przecinają powietrze niczym fałdy sukni tancerek flamenco, mokre nosy wciskają w oczka siatki, węsząc.
Tu się coś niedobrego podziało.

Może tak? "Grzbiety wyginają się w łuk, mokre nosy wciskają (opuszczamy powtórzone "się") w oczka siatek, kudłate ogony przecinają powietrze."

W obecnej formie wychodzi na to, że ogony wciskają nosy.

A tak ogólnie bardzo obrazowy obrazek, zabawny i wdzięczny. Zwłaszcza te trzy skarbki:
Kadah pisze: Pijaną od słońca ciszę letniego popołudnia rozdziera wrzask.
Kadah pisze: Przecież po drugiej stronie drogi przysiadł kot kot kot kot kot!
Kadah pisze: Drgająca kolumna ogona przypomina środkowy palec, wycelowany prosto w niebo.

Pieskie popołudnie

3
Dzięki, Margot, masz rację. Przerabiałam ten początek, żeby nie przekroczyć limitu stu słów, i koniec końców wyszedł nieco dziwnie.
There is no God and we are his prophets.
The Road by Cormac McCarthy

Pieskie popołudnie

4
Fajny obrazek, koty uwielbiają drażnić psy, nikt mi nie wmówi, że takie akcje jak drabbelkowa, to przypadek. Fajny tekścik, przyjemny, ładnie pokazuje kocią przewrotność.
Kadah pisze: Grzbiety wyginają się łuki,
"W" uciekło.
Kadah pisze: Okrzyk podejmują okoliczne Reksy, Burki i Azory. Pijaną od słońca ciszę letniego popołudnia rozdziera wrzask
Mam wątpliwości do okrzyku i wrzasku. Okrzyk jest jednorazowy, a te dwa przecież jazgoczą nieprzerwanie. Może alarm? No i "wrzask" - gdyby zabrać jednego "kota" wyżej, może lepiej zastąpić wrzask bardziej psim "wściekłym ujadaniem"?
Kurczę, mój kot chyba odmieniec, bo jak zbiera się do lizania, to owszem, jedna łapa w górę, druga szeroko odwiedziona, tułów w kołyskę i memle jęzorem klejnoty, ale ogon ma położony na ziemi, płasko i luźno. Co prawda, on zbyt lotny nie jest, może dachowce są sprytniejsze i ogon do góry przy myciu im nie przeszkadza:)

Pieskie popołudnie

6
Figiel, bardzo dziękuje za uwagi. Masz rację i co do alarmu i wrzasku i co do kociej pozycji. Ten, któremu się przyglądałam, też siedział i się mamlał z ogonem na płasko, ale w pewnym momencie poderwał go do góry, co naprawdę wyglądało, jakby pokazywał pieskom, co o nich myśli. I dał mi impuls do napisania tego fragmentu :wink:

Brat Ruina, dzięki :)
There is no God and we are his prophets.
The Road by Cormac McCarthy
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”