Latest post of the previous page:
To już detale, trza by długo analizować. IMO jest ok.R.R.
17Muszę całkowicie przestać czytać teksty do weryfikacji, bo potem wdaję się w dyskusję o tym jak pisać z Fioletem. 

• "Im więcej ćwiczę, tym więcej mam szczęścia" • "Jem kamienie. Mają smak zębów." •
• "A jeśli nie uwierzysz, żeś wolny, bo cię skuto – będziesz się krokiem mierzył i będziesz ludzkie dłuto i będziesz w dłoń ujęty przez czas, przez czas – przeklęty." •
• "A jeśli nie uwierzysz, żeś wolny, bo cię skuto – będziesz się krokiem mierzył i będziesz ludzkie dłuto i będziesz w dłoń ujęty przez czas, przez czas – przeklęty." •
R.R.
19Zgadzam się. Mocne, przemawia do wyobraźni. Poetyckie, choć drastyczne. Przykuwa uwagę. Daje się zapamiętać.
Miałam tylko wrażenie, że powinno być pisane w pierwszej osobie z perspektywy mordercy... ale może to byłby banał? W każdym razie zdanie w trzeciej osobie mnie zaskoczyło. Może jednak to nawet lepiej, bo dzięki temu jest bardziej niecodziennie.
Przyczepię się tylko paru rzeczy, a to dlatego, że uważam, iż taki tekst powinien zostać dopracowany do perfekcji tak, żeby nic nie zaburzało przyjemności czytania.
„Matka będzie długo patrzeć na szeryfa, przez jej policzki przypominające(j) suchą, spękaną słońcem ziemię przedrze się z trudem kilka łez.” To zdanie niestety bardzo, bardzo zaburza imersję. Niezgrabność sprawia, że klimat grozy zupełnie pryska, bo wizja łez przedzierających się bezpośrednio *przez* policzki, i to jeszcze z trudem, jest komiczna.
Włosy nie łopoczą. Żeby łopotać, trzeba wydawać jakiś odgłos.
Kłosy nie ranią stóp. Łodygi i owszem.
...”gwałtownie wpadając do domu nie zaryglowałaś drzwi?” Wpadłwszy, nie wpadając.
To tyle czepialstwa. Ogólnie jednak tekst jest moim zdaniem świetny.
Miałam tylko wrażenie, że powinno być pisane w pierwszej osobie z perspektywy mordercy... ale może to byłby banał? W każdym razie zdanie w trzeciej osobie mnie zaskoczyło. Może jednak to nawet lepiej, bo dzięki temu jest bardziej niecodziennie.
Przyczepię się tylko paru rzeczy, a to dlatego, że uważam, iż taki tekst powinien zostać dopracowany do perfekcji tak, żeby nic nie zaburzało przyjemności czytania.
„Matka będzie długo patrzeć na szeryfa, przez jej policzki przypominające(j) suchą, spękaną słońcem ziemię przedrze się z trudem kilka łez.” To zdanie niestety bardzo, bardzo zaburza imersję. Niezgrabność sprawia, że klimat grozy zupełnie pryska, bo wizja łez przedzierających się bezpośrednio *przez* policzki, i to jeszcze z trudem, jest komiczna.
Włosy nie łopoczą. Żeby łopotać, trzeba wydawać jakiś odgłos.
Kłosy nie ranią stóp. Łodygi i owszem.
...”gwałtownie wpadając do domu nie zaryglowałaś drzwi?” Wpadłwszy, nie wpadając.
To tyle czepialstwa. Ogólnie jednak tekst jest moim zdaniem świetny.
R.R.
21Niesamowicie ciężki tekst. Ale właśnie przez ten ciężar - bardzo dobry. Przejmujący, poruszający, ciarki miałam przy czytaniu... Stylistycznie - perełka. Podoba mi się ten początek pisany w czasie przyszłym, fajny zabieg, tekst bardzo na tym zyskuje. Gdyby napisać go zwyczajnie, chronologicznie - nie miałby chyba takiej mocy.
Co mi odrobinę zgrzytnęło:
Powalająco i bezlitośnie prawdziwe.
Co mi odrobinę zgrzytnęło:
jest aż tak mocno opalona? Czy jest Indianką? Ale tak czy siak, jakoś ta miedź w zestawieniu z kolorem skóry nie do końca mi leży...
Dobra architektura nie ma narodowości.
s
s
R.R.
23Sama historia jest dosyć sentymentalna (czy ckliwa, to bym dyskutował).
Natomiast sposób opowieści - kupuję tak, jak kupiłem "Wiatr buszujący w jęczmieniu", świetny film z równie refleksyjną nutą (i piosenką). Bardzo dobry pomysł, konsekwentnie przeprowadzony.
Co do stylu to już nie mam chyba co się odnosić, wielu wskazało drobne uchybienia. Ale tym razem nie powinny one przesłonić obrazu
Natomiast sposób opowieści - kupuję tak, jak kupiłem "Wiatr buszujący w jęczmieniu", świetny film z równie refleksyjną nutą (i piosenką). Bardzo dobry pomysł, konsekwentnie przeprowadzony.
Co do stylu to już nie mam chyba co się odnosić, wielu wskazało drobne uchybienia. Ale tym razem nie powinny one przesłonić obrazu

Mówcie mi Pegasus 
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak
R.R.
24To jeszcze moje dwa grosze.
Zgrzytasz mi tu i ówdzie jak piasek między zębami.
Tę mieniącą się czerwienią na złocie opowieść odczyta jutro, a może za kilka dni, twoja stara, zmęczona matka, prowadząc za rękę twojego ukochanego brata.
Twoja, twojego czerwienią na złocie - no nijak mi nie leży.
Za to klimat - bardzo mi się podoba.
I za chwilę, w której do czytanego tekstu, pomrukuje mi do ucha Nick Cave -dziękuję
Zgrzytasz mi tu i ówdzie jak piasek między zębami.
Tę mieniącą się czerwienią na złocie opowieść odczyta jutro, a może za kilka dni, twoja stara, zmęczona matka, prowadząc za rękę twojego ukochanego brata.
Twoja, twojego czerwienią na złocie - no nijak mi nie leży.
Za to klimat - bardzo mi się podoba.
I za chwilę, w której do czytanego tekstu, pomrukuje mi do ucha Nick Cave -dziękuję

Brniesz w mgłę, a pod stopami bagno, uważaj - R.Pawlak 28.02.2018
R.R.
25Przepraszam za spóźnienie, dopiero dzisiaj mam czas, aby uzasadnić moją opinię.
Podobnie jak kilku przedpiśców, mam wrażenie, że to powinna być po prostu klasyczna amerykańska ballada zbudowana ze zwrotek i refrenu, a nie proza poetycka, o którą chyba chodziło autorowi. Klimat i sposób narracji są zdecydowanie balladowe.
Jeśli zaś chodzi o szczegóły, mam kilka uwag.
Kto to mówi? Do rannej, uciekającej dziewczyny. Morderca? Napawa się tą sceną? Czy może narrator - uciekająca, ranna dziewczyna jest dla niego słodka? Kiedy mówimy "O, jaka ona słodka", mamy na myśli radosną, usmiechniętą, prześliczną dziewczynką lub dziewczynę. Tutaj bohaterka jest zrozpaczona, walczy o życie.
Czyli kto to mówi? Może zakochany chłopak, tak jak w Pieśni nad pieśniami: O, jakże piękna jesteś, przyjaciółko moja! Chyba nie. Coś tu zgrzyta.
Wadą tego tekstu są też liczne kalki językowe, które przez całe dziesięciolecia ich używania straciły swój sens i są obecnie puste znaczeniowo, a nawet - chwilami - irytujące, np.
Język narratora jest XIX-wieczny, toteż tym bardziej zaskakują współczesne fachowe określenia typu "serce pompujące krew".
Nie rozumiem tez, dlaczego matka jest tak strasznie stara i pomarszczona? Skoro mieszka na wsi na przełomie XIX/XX wieku (używają świec) i ma 17-letnia córkę, może mieć równie dobrze 34 lata, gdy tymczasem opis pasuje do 80-latki. Nie potrafię też sobie wyobrazić, aby szeryf ciągnął na prerię (na której notabene rośnie zboże!!) matkę z małym synkiem, aby popatrzyli sobie na zaszlachtowaną córkę i siostrę; zazwyczaj stróże prawa pokazywali wtedy rodzinie zmarłą osobę w łagodniejszej wersji, np. już umytą i leżącą spokojnie w trumnie.
Nieprawdopodobne psychologicznie jest także to, aby w chwilę po obejrzeniu zamordowanej córki matka rzucała beztrosko zwrot o żałobie i konieczności życia. Myślę, że byłaby w szoku i rozpaczy, płakałaby i krzyczała, może nawet zemdlała - to była niespodziewana i okrutna śmierć jej dziecka, szok jest wtedy olbrzymi, a żałoba trwa w takich przypadkach bardzo długo.
Wziąwszy wszystko razem, pomysł dobry, ale w moim przekonaniu - raczej do przerobienia na balladę.
R.R.
26Słodka??? Narratorze, zaczynam się martwić.
Kłosy naznaczone krwią ujrzy niebawem twoja matka. Gdy jutrzejszy wiatr zawieje, opowiedzą mroczną i straszliwą historię.
Przekombinowałeś to zdanie.
Przed oczami
Nie ta gradacja - śmierć to nie policzek przeznaczenia. Ja bym to ujął jako nagły cios od przeznaczenia
Tylko nie pieszczotliwie i miękko bardzo Cię proszę... Może zamiast tego to pewnie i swobodnie zarazem?
Masz obok siebie zupełnie inne gradacje. Zupełnie inna kategoria to skrzypiąca szafa i cień w rogu pokoju, wobec pisaku po którym pełznie grzechotnik, czy też gasnącego ogniska na prerii. To tak jakby mówić: jest zadraśnięciem z którego kapie kropla krwi, a za chwilę dodajesz jest raną która broczy. Te pierwsze infantylne dobrze byłoby wyrzucić.
To jest bardzo dobry fragment i czegoś może nauczyć nawet. Świat nie jest bajką. Nie wszyscy ludzie są dobrzy, a za ufność, naiwność i dobroć można zapłacić najwyższa cenę. Człowiek dobry i bezkrytyczny jest narażony na niebezpieczeństwo.Godhand pisze: Dlaczego nie postąpiłaś jak należało? Dlaczego nie przywołałaś ściszonym głosem dogo argentino, a potem gwałtownie wpadając do domu nie zaryglowałaś drzwi? Oczywiście. Wszyscy ale nie ty, kochająca świat Ruby Reyes. Ty nie odwróciłaś głowy, tylko posłałaś jeden łamiący serca uśmiech i jedno błyskające iskrami spojrzenie w kierunku zaciśniętej kreski sinych ust. Dlaczego nie słuchałaś rad mądrej matki, która głaskała cię co wieczór po włosach, kiedy dopalała się świeca?
ps. ta "dopalająca się świeca" to już za dużo, jest tu zbędna.
Troszkę za dużo tutaj już patosu, to "w którym" też tu zgrzyta.
To jest dobre, wyrzuć pierwsze "może".
piękna, miedzianą - nie.
nie.
Pogrubienie zbędne do wyrzucenia.
Nie, tylko nie "uśmiechasz się"!!! Ona umiera, autorze, przypominam i nie jest to spełniona życiowo osiemdziesięciolatka. Ewentualnie mógłbyś napisać: próbujesz uśmiechnąć się przez łzy, lecz grymas smutku i rozpaczy paraliżuje twoje oblicze.
Mam skojarzenia, co prawda odległe dosyć, ale jednak, z pewną piosenką, z lat moich jeszcze nastoletnich, tak w "tych czasach" popularne było tzw. emo, najlepszy fragment w teledysku, to jak ona z trumny wstaje i tańczy:
Dużo włożyłeś uczuć i pracy w ten tekst i to widać. Są potknięcia, ale jest progres, jest moc, że tak powiem.
Pozdrawiam.
Added in 5 minutes 12 seconds:
Ps. Juliahof ma rację: mas spore problemy z perspektywą narracyjną.
R.R.
27To jest fajnie zrobiona klisza. Imo broni sie mimo wykorzystania wszystkich motywów z scary movie. No i tu malo zabawnie jest.
Do poczyszczenia, ale dobre.
Do poczyszczenia, ale dobre.
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.
R.R.
28Godhand pisze: Pomiędzy palcami przepływa karminowa smuga, barwiąc pogniecione kłosy pszenicy. Leżysz i czekasz, bo nic innego ci nie pozostało. Przypominasz sobie twarde, ale czułe dłonie matki. Poranki na werandzie starego domu. Brata ubrudzonego mąką. Cichego chłopca z sąsiedniej wioski, którego imienia nie znasz. Pierwszy pocałunek, o zmierzchu za łąką. Uśmiechasz się.
To dla mnie są kamienie, które wyznaczają tę historię. I najbardziej mi się podobały.
Bardzo ładnie, Godhand.
R.R.
30Nope.
Narrator jest konsekwentnie ten sam przez cały tekst, nie zmienia punktu obserwacji, nie zmienia charakteru. Problemy z perspektywą narracyjną są wtedy, gdy autor ma niespójnego narratora, który w różnych miejscach tekstu zmienia swój charakter (bez czytelnego dla odbiorcy klucza tych zmian).
Ja bym powiedział raczej, że macie, Przemek i Juliahof, problem z identyfikacją narratora (przy czym Juliahof jest na tropie). Razi was, że narrator personalny zwraca się do bohaterki "Słodka Ruby Reyes" a z drugiej strony nie potraficie umiejscowić tego narratora jako pierwszoosobowego, względem bohaterki, kim dla niej jest, co tam robi, skąd to wie, czemu nie reaguje.
To jest narrator auktorialny. Nie skonkretyzowany do jakiegoś bohatera historii, ale jednak wyodrębniony jako byt, dlatego komentuje rzeczywistość.
Kluczowa jest identyfikacja odbiorcy tej narracji. Nie dajcie się zwieść, narrator nie mówi do Ruby Reyes, on mówi do czytelnika. Zwracanie się do Ruby jest zabiegiem narracyjnym, sposobem opowiedzenia historii nam. W gruncie rzeczy Juliahof trafiła z balladą - to jest ballada. Tylko prozą.
Skojarzenia z Nickiem Cavem uzasadnione.
Reszty uwag powtarzać nie będę ani z nimi polemizować. Fakt, trochę poczyścić by się dało.
Mnie się podobało, Godhand.
Sekretarz redakcji Fahrenheita
Agencja ds. reklamy, I prawie już nie ma białych Francuzów, Psi los, Woli bogów skromni wykonawcy
Agencja ds. reklamy, I prawie już nie ma białych Francuzów, Psi los, Woli bogów skromni wykonawcy