Och, jaka słodka jesteś, mała Ruby Reyes!
Nawet teraz, kiedy krwią piszesz swoją historię na kłosach pszenicy, kiedy rozpaczliwie walczysz o życie, jesteś piękna. Tę mieniącą się czerwienią na złocie opowieść odczyta jutro, a może za kilka dni, twoja stara, zmęczona matka, prowadząc za rękę twojego ukochanego brata. Będą w asyście miejscowego stróża prawa, który pokręci ze smutkiem głową, odwróci wzrok w kierunku gór i wyszepcze "przykro mi". Twój brat upadnie na kolana i będzie szlochał w rozpaczy, bo właśnie legł w gruzach kawałek jego świata. Matka będzie długo patrzeć na szeryfa, przez jej policzki przypominającej suchą, spękaną słońcem ziemię przedrze się z trudem kilka łez. Ciszą wyrazi niechęć i bezradność wobec świata oraz boskich wyroków. A potem pomarszczoną, ale wciąż silną dłonią wytrze oczy, chwyci za rękę syna i wróci do wioski. Żałoba żałobą, a żyć trzeba.
Ale ty robisz wszystko by się tak nie stało, śliczna Ruby Reyes, więc biegniesz. Biegniesz jakby gonił cię sam Szatan, bo tak jest w istocie. Czarne kosmyki łopoczą w powietrzu, siedemnastoletnie serce rozpaczliwie pompuje krew, w uszach świst i huk jak pod wodospadem Havasu.
Jeszcze chociaż kilka kroków, byle dalej od niego, byle dalej od śmierci. Starasz się łapać powietrze nie przestając pędzić, utrzymać równowagę, mimo że nogi słabną, a świat wiruje w głowie. Szkoda, że na ciebie trafiło, mała Ruby Reyes. Zbyt niewinna i krucha jesteś na ten policzek przeznaczenia. Złamane kłosy ranią dotkliwie nagie stopy, ale złamane serce matki będzie boleć bardziej. Więc wciąż biegniesz, choć brak już sił.
A on podąża za tobą. Powoli, bo nie gwałtowność, a nieuchronność jest jego domeną. Krok za krokiem, pewnie, sztywno. Jest wysoki i szczupły, twarz ma spokojną i w diaboliczny sposób piękną. W dłoni pieszczotliwie i miękko trzyma nóż, który cię zranił, biedna Ruby Reyes.
Jest skrzypieniem szafy o zmroku i cieniem w rogu pokoju. Szelestem piasku, po którym pełznie grzechotnik i szumem wody dla tonących. Gasnącym ogniskiem na nieprzyjaznej prerii.
Jest końcem.
Dlaczego nie postąpiłaś jak należało? Dlaczego nie przywołałaś ściszonym głosem dogo argentino, a potem gwałtownie wpadając do domu nie zaryglowałaś drzwi? Oczywiście. Wszyscy ale nie ty, kochająca świat Ruby Reyes. Ty nie odwróciłaś głowy, tylko posłałaś jeden łamiący serca uśmiech i jedno błyskające iskrami spojrzenie w kierunku zaciśniętej kreski sinych ust. Dlaczego nie słuchałaś rad mądrej matki, która głaskała cię co wieczór po włosach, kiedy dopalała się świeca?
Próbujesz nadal biec, ale utrata krwi pozbawia cię sił. W końcu z jękiem - w którym jest ból całego świata - potykasz się. Może o kamień, a może po prostu o Los. I teraz z trudem przewracasz się na plecy, oddychasz chrapliwie, przyciskając piękną miedzianą dłoń do boku. Pomiędzy palcami przepływa karminowa smuga, barwiąc pogniecione kłosy pszenicy. Leżysz i czekasz, bo nic innego ci nie pozostało. Przypominasz sobie twarde, ale czułe dłonie matki. Poranki na werandzie starego domu. Brata ubrudzonego mąką. Cichego chłopca z sąsiedniej wioski, którego imienia nie znasz. Pierwszy pocałunek, o zmierzchu za łąką. Uśmiechasz się.
W końcu nadchodzi cicho, rzucając cień na twoje ciało i życie. Z niesmakiem patrzy na pokrwawione stopy i poszarpaną szarą sukienkę. Klęka wolno i głaszcze cię lewą ręką po włosach jednocześnie unosząc nóż. Gdzieś w oddali płacze krasnogonka.
Śpij lekko, Ruby Reyes.
R.R.
3Że zacytuję klasyka, mówiłem już ale powtarzam. Jest klimat. Jest moc. Biedna Ruby Reyes.
PS Nick Cave pytał czy może to włączyć do rebootu Murder Ballads
PS Nick Cave pytał czy może to włączyć do rebootu Murder Ballads
Ostatecznie zupełnie niedaleko odnalazłem fotel oraz sens rozłożenia się w nim wygodnie Autor nieznany. Może się ujawni.
Same fakty to kupa cegieł, autor jest po to, żeby coś z nich zbudować. Dom, katedrę czy burdel, nieważne. Byle budować, a nie odnotowywać istnienie kupy. Cegieł. - by Iwar
Dupczysław Czepialski herbu orka na ugorze
Same fakty to kupa cegieł, autor jest po to, żeby coś z nich zbudować. Dom, katedrę czy burdel, nieważne. Byle budować, a nie odnotowywać istnienie kupy. Cegieł. - by Iwar
Dupczysław Czepialski herbu orka na ugorze
R.R.
6Więc to zazdrość przemówi przeze mnie gdy powiem, że nie da się jednocześnie "głaskać po włosach" "unosząc nóż". Nie przejmuj się zatem


• "Im więcej ćwiczę, tym więcej mam szczęścia" • "Jem kamienie. Mają smak zębów." •
• "A jeśli nie uwierzysz, żeś wolny, bo cię skuto – będziesz się krokiem mierzył i będziesz ludzkie dłuto i będziesz w dłoń ujęty przez czas, przez czas – przeklęty." •
• "A jeśli nie uwierzysz, żeś wolny, bo cię skuto – będziesz się krokiem mierzył i będziesz ludzkie dłuto i będziesz w dłoń ujęty przez czas, przez czas – przeklęty." •
R.R.
7Gooood.... Ładne. Klimatyczne. Tylko nie wiem dlaczego, przed oczami miałam Kylie Minogue 

„Styl nie może być ozdobą. Za każdym razem, kiedy nachodzi cię ochota na pisanie jakiegoś wyjątkowo skocznego kawałka, zatrzymaj się i obejdź to miejsce szerokim łukiem. Zanim wyślesz to do druku, zamorduj wszystkie swoje kochane zwierzątka.” Arthur Quiller-Couch
FB - profil autorski
FB - profil autorski
R.R.
9Dobre, God. Parę uwag poniżej. Wszystkie raczej degustibusy, niż oświecone osądy.
A to z kolei mi się podobało
historia sugeruje całokształt życia, więc może coś w stylu zakończenia/ostatnie słowa swojej historii?
szyk zdania mi tu trochę nie pasuje, zacząłbym od twoja matka
szeryf służy do budowania świata przedstawionego (w znaczeniu "rzecz dzieje się w Stanach"), więc może wprowadzić go od razu, potem dać stróża prawa
trochę gubi się tu podmiot - musiałem wrócić, by upewnić się o kogo chodziGodhand pisze: Matka będzie długo patrzeć na szeryfa, przez jej policzki przypominającej suchą, spękaną słońcem ziemię przedrze się z trudem kilka łez. Ciszą wyrazi niechęć i bezradność wobec świata oraz boskich wyroków. A potem pomarszczoną, ale wciąż silną dłonią wytrze oczy, chwyci za rękę syna i wróci do wioski. Żałoba żałobą, a żyć trzeba.
przedrze sugeruje z wewnątrz na zewnątrz, dość dziwne w kontekście łez i policzków
trochę zbyt matematycznie - dziewczęce?
za łąką - jakoś tak nie
A to z kolei mi się podobało
A to nie
Ogólnie. Klimatyczne - uniknąłeś tego, o czym ostatnio rozmawialiśmy, pewnej percepcji turysty, spojrzenia gapia. Dobry rytm, dynamika, porządnie zarysowana nieuchronność. Czyli, jak wspomniałem na początku, dobre.
R.R.
10No nie da się, jak to jest tylko lewa ręka.

• "Im więcej ćwiczę, tym więcej mam szczęścia" • "Jem kamienie. Mają smak zębów." •
• "A jeśli nie uwierzysz, żeś wolny, bo cię skuto – będziesz się krokiem mierzył i będziesz ludzkie dłuto i będziesz w dłoń ujęty przez czas, przez czas – przeklęty." •
• "A jeśli nie uwierzysz, żeś wolny, bo cię skuto – będziesz się krokiem mierzył i będziesz ludzkie dłuto i będziesz w dłoń ujęty przez czas, przez czas – przeklęty." •
R.R.
13No i w domyśle jest, że unosi prawą, jako, że większość ludzi jest praworęczna. Czytelnik się domyśli, nie można wszystkiego rozpisywać literalnie, to nie instrukcja obsługi lodówki.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
dr Samuel Johnson
R.R.
14Oczywiście, że tak. Ale może lepiej byłoby
Klęka wolno i głaszcze cię po włosach jednocześnie unosząc nóż.
• "Im więcej ćwiczę, tym więcej mam szczęścia" • "Jem kamienie. Mają smak zębów." •
• "A jeśli nie uwierzysz, żeś wolny, bo cię skuto – będziesz się krokiem mierzył i będziesz ludzkie dłuto i będziesz w dłoń ujęty przez czas, przez czas – przeklęty." •
• "A jeśli nie uwierzysz, żeś wolny, bo cię skuto – będziesz się krokiem mierzył i będziesz ludzkie dłuto i będziesz w dłoń ujęty przez czas, przez czas – przeklęty." •