- Coś na Olimpie nas ostatnio nie lubią. - Rozpoczynający naradę Prezes był wyraźnie przygnębiony.
- Dlaczego? - Ktoś rzucił pytanie.
- Mówią, że wiarę tracimy, nie wznosimy modłów, świątyń nowych nie stawiamy i takie tam...
- Który z nich jest opiekunem handlu? To nasza branża.
- Hermes.
- Zaraz... przecież on jest też patronem złodziei.
- Nieważne. Handel to pieniądze; zresztą najlepiej się je sprzedaje, nie trzeba mieć żadnego towaru.
- Jak to? - oburzyła się kapłanka Temidy - one służą do zapłaty, nie można ich sprzedać.
- Przesądy – mruknął Prezes – wszystko można. Zbudujemy całą sieć nowych świątyń Nowemu Bogu, opleciemy nimi Ziemię, a modlitwy w nich będą przymusowe.
I stały się banki.