Piosence
„Eternal Wait” Ensiferum
żył kmieć, któremu myszy zżarły nasiona marchwi, więc z głodu polował na orły, wówczas dziko żyjące. Goniąc ranne zwierzę, wpadł w bagno, gdzie zmumifikowany przebywałby do czasu osuszania mokradeł. Po paru dniach wypatrzyły go jednocześnie pająk olbrzym i kura monstrum. Pająk pyta:
- Co wolisz, w dzikich męczarniach być zjadanym przez cudownego pająka, czy szybko połkniętym przez ohydną kurę?
Daremnie wyszarpując się z mułu, Najpierwszy Założyciel mamrotał:
- Kurę, bo nie ma...– rozpłakał się i zemdlał z przerażenia, jakby chciał umrzeć, zanim go pożre.
- Co? – zdziwiła się kura. – Czemu mnie wybrałeś? Przecież jestem nieponętna. Odstręczająca. Mam pypcia. Wypada mi pierze...
Najpierwszy Założyciel ocknął się w gnieździe z żerdek, lecz zaraz zamknął oczy. Było to zwyczajne kurze legowisko. Plugawe. Smrodliwe.
- Otwórz ślepia! – poprosiła kura. – Popatrz, nie jestem głodna, a poza tym chyba człowiek irracjonalnie myśli o kurach. Nie żywimy się ludźmi! Wiedziemy raczej pustelniczy, acz wędrowny żywot. Uwielbiamy kontemplację, charakteryzuje nas aphanisis, inaczej afanisis albo af??nise... żywimy się grzybkami, kalarepą, fasolą, dynią, ewentualnie bobem.
Uniósłszy powiekę, Najpierwszy Założyciel zdrętwiał, ale nie z przerażenia. Na tle słońca zobaczył wielgachną kurę szpetną. Na jednym oku miała bielmo, ale drugim patrzyła z sokratejską dobrotliwością.
- Co chcesz zrobić? – wybełkotał, widząc, że dziobem pokrytym pleśnią sięga po zardzewiały grot.
- Wybiję dziurę w jaju. Już cztery tygodnie je wysiaduję. Kurczę powinno się wykluć tydzień temu. Jeśli zaraz się nie wylęgnie, padnie.
Kura niezdarnie uderzyła grotem w skorupę. Zaszlochała, bo pisklę milczało. Najpierwszy Założyciel ujął jajo, uderzył w puklerz. Gdy pękło, wyjął kurczątko, które zaraz dziobnęło go w nos.
- Akurat szukałam czegoś, czym mogłabym pomóc kurczątku... Lecę, widzę, hełm w moczarze...
Tajemnicza sceneria, ekscentryczna przygoda, odrzucenie mitu o ludożerczych kurach, popiskiwania kurczątka barokowo, impresyjnie podekscytowały Najpierwszego Założyciela. Powróciwszy do lepianki, w komorze znalazł skrzynie pełne bobu, fasoli, grzybków. Pestek dyni. Marchewki. Podjadłszy, postanowił, że założy Państwo, którego godłem będzie fioletowa kura.
2
Kolejne opowiadanie nieco patetyczne z tym, że tutaj jest namiastka fabuły.
Irracjonalny humor do mnie nie trafił możliwe, że jestem umysłowym impotentem.
Ciężko się to czyta mimo, że króciutkie.
Nie wiem, co mogę więcej rzec. Serio.
Nie dość, że do mnie nie trafiło to jeszcze nie wywołało żadnych refleksji, ani nawet grymasu na twarzy.
Jeden tekstów w stylu - przeczytać i zapomnieć.
Pozdro.
Irracjonalny humor do mnie nie trafił możliwe, że jestem umysłowym impotentem.
Ciężko się to czyta mimo, że króciutkie.
Nie wiem, co mogę więcej rzec. Serio.
Nie dość, że do mnie nie trafiło to jeszcze nie wywołało żadnych refleksji, ani nawet grymasu na twarzy.
Jeden tekstów w stylu - przeczytać i zapomnieć.
Pozdro.
Po to upadamy żeby powstać.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
3
Oto i ja, drugi umysłowy impotent, jeśli oczywiście ten tekst miał coś w moje życie wnieść.
Fikuśne metafory, tu przybrały raczej piórka pijackiego bełkotu. Przyznaję, że możliwe są teksty tak bezsensowne i poplątane, że aż dobre. Twój był zbyt bezsensowny i poplątany.
Opowiadanie miało tylko jedną zaletę. Było krótkie.
Pozdrawiam.
Fikuśne metafory, tu przybrały raczej piórka pijackiego bełkotu. Przyznaję, że możliwe są teksty tak bezsensowne i poplątane, że aż dobre. Twój był zbyt bezsensowny i poplątany.
Opowiadanie miało tylko jedną zaletę. Było krótkie.
Pozdrawiam.
"Małymi kroczkami cała naprzód!!" - mój tata.
„Niech płynie, kto może pływać, kto zaś ciężki – niech tonie.” - Friedrich Schiller „Zbójcy”.
"Zapal świeczkę zamiast przeklinać ciemność." - Konfucjusz (chyba XD)
„Niech płynie, kto może pływać, kto zaś ciężki – niech tonie.” - Friedrich Schiller „Zbójcy”.
"Zapal świeczkę zamiast przeklinać ciemność." - Konfucjusz (chyba XD)
5
Nie poddawaj się i pisz dalej. Mimo tego, co napisałem, wierzę, że stać cię na napisanie naprawdę dobrego tekścidła.
Powodzonka.
Powodzonka.
"Małymi kroczkami cała naprzód!!" - mój tata.
„Niech płynie, kto może pływać, kto zaś ciężki – niech tonie.” - Friedrich Schiller „Zbójcy”.
"Zapal świeczkę zamiast przeklinać ciemność." - Konfucjusz (chyba XD)
„Niech płynie, kto może pływać, kto zaś ciężki – niech tonie.” - Friedrich Schiller „Zbójcy”.
"Zapal świeczkę zamiast przeklinać ciemność." - Konfucjusz (chyba XD)
6
Tu akurat jesteśmy blisko, sam uważam próby wyjaśnienia czytelnikowi, co piszący miał na myśli za żenujące - jeśli tekst nie mówi sam za siebie, to autor ośmiesza się, dyskutując z opiniami odbiorców. Tym bardziej, iż każdy z nas został nieco inaczej wyposażony przez naturę, ma inne doświadczenia, konstrukcję psychiczną, wrażliwość i, tym samym, inaczej odbiera i przeżywa otrzymywane bodźce zmysłowe. Każdy ma prawo myśleć po swojemu i próby narzucania własnych interpretacji są raczej dowodem frustracji autora niż ignorancji czytelnika.Ryszard Jasiński pisze:Tekst i Czytelnik (krytyk) mają autonomię i autorowi nie wolno odnosić się do ich wypowiedzi.
A teraz o tekście - odbieram go jako pokłon w stronę narracji, będącej tu wartością samą w sobie. I myślę, że to swoiste przelewanie z pustego w próżne, ot ciekawostka, z której nic nie wynika. Ani szczególnie zabawne, ani odkrywcze.
Trzymaj się!
8
Kłopot ze zrozumieniem tego tekstu moim zdaniem polega w tym przypadku nie tyle na impotencji umysłowej czytelników (co sugerują), co na ich braku otwartości. Zupełnie jakbyście ograniczyli się do ulubionych gatunków literackich, zamknęli w szufladkach "czytelnik fantasy"/"horroru"/"sf" i nie dopuszczacie wariacji, przejść pomiędzy gatunkami, rzeczywistościami literackimi.
Dla mnie nie jest to bynajmniej przelewanie z pustego w próżne jak sądzi p. Jacek, pijacki bełkot jak uważa Gott-Foo, nie dostrzegam też tu patosu który widzi Weber.
Trzej komentujący ten tekst panowie nie zauważają wg mnie rzeczy dość ewidentnych, a ich zdanie brzmiące raczej jednogłośne uważam za bardzo krzywdzące. Jeszcze autor gotów dać sobie siana z pisaniem, a przecież nie o to chodzi, by zniechęcać. Szczerze gratuluję pokory, panie Ryszardzie, a nawet za to podziwiam.
Myślę, że pan pomylił forum. Może należy to pchnąć na forum Nowej Fantastyki, SFFiH lub jakieś ogólniejsze (niekoniecznie fantastyczne) forum pisarskie. To po drobnym oszlifowaniu mogłoby pójść w NF jako szort (nie wiem czy obecnie, ale przynajmniej za czasów, kiedy sięgałem po NF).
Opowiadanie jest pełne znaczeń i to na kilku poziomach. Nie wiem czy dla autora to jest poważne pisanie, czy sztuka dla samej sztuki (to dla mnie nie ma znaczenia), ale ja poważnie patrzę na ten tekst i widzę b.ciekawe, niestereotypowe podejście do mitu założycielskiego (czyli Lech, Czech, Rus, Piast Kołodziej czy nomen omen Wars i Sawa itd). W dodatku ma dla mnie przyjemny posmak baśni braci Grimm (gadające zwierzęta olbrzymy, wątek pożerania). Okrucieństwo jest tu pomieszane z erotyką (kura oświadcza ofiarze, że jest nieatrakcyjna), co czyni tekst groteskowym, nadrealnym jak koszmar senny. Sposób narracji kojarzy mi się (pozytywnie) z Mrożkiem (on pisał trochę lekko surrealistycznych miniaturek), ale jest znacznie bardziej doprawiony surrealizmem.
Jak nie ma sensu? Jest tu i tragedia ofiary, i dramat matki (kury), i legenda, która powstaje na naszych oczach...
Brawa dla autora również za to, że wzruszyło mnie Jego opowiadanie:
"Kura niezdarnie uderzyła grotem w skorupę. Zaszlochała, bo pisklę milczało." - To jest dobre. Albo: "Na jednym oku miała bielmo, ale drugim patrzyła z sokratejską dobrotliwością." Też mocne;)
Dla mnie to bardzo ożywczy tekst. Przeczytałem dopiero kilkanaście tekstów na forum, ale tylko dwa opowiadania p. Jasińskiego były na tyle intrygujące, bym chciał je komentować. Mam nadzieję, że to będzie dla autora zachętą do pisania.
Dla mnie nie jest to bynajmniej przelewanie z pustego w próżne jak sądzi p. Jacek, pijacki bełkot jak uważa Gott-Foo, nie dostrzegam też tu patosu który widzi Weber.
Trzej komentujący ten tekst panowie nie zauważają wg mnie rzeczy dość ewidentnych, a ich zdanie brzmiące raczej jednogłośne uważam za bardzo krzywdzące. Jeszcze autor gotów dać sobie siana z pisaniem, a przecież nie o to chodzi, by zniechęcać. Szczerze gratuluję pokory, panie Ryszardzie, a nawet za to podziwiam.
Myślę, że pan pomylił forum. Może należy to pchnąć na forum Nowej Fantastyki, SFFiH lub jakieś ogólniejsze (niekoniecznie fantastyczne) forum pisarskie. To po drobnym oszlifowaniu mogłoby pójść w NF jako szort (nie wiem czy obecnie, ale przynajmniej za czasów, kiedy sięgałem po NF).
Opowiadanie jest pełne znaczeń i to na kilku poziomach. Nie wiem czy dla autora to jest poważne pisanie, czy sztuka dla samej sztuki (to dla mnie nie ma znaczenia), ale ja poważnie patrzę na ten tekst i widzę b.ciekawe, niestereotypowe podejście do mitu założycielskiego (czyli Lech, Czech, Rus, Piast Kołodziej czy nomen omen Wars i Sawa itd). W dodatku ma dla mnie przyjemny posmak baśni braci Grimm (gadające zwierzęta olbrzymy, wątek pożerania). Okrucieństwo jest tu pomieszane z erotyką (kura oświadcza ofiarze, że jest nieatrakcyjna), co czyni tekst groteskowym, nadrealnym jak koszmar senny. Sposób narracji kojarzy mi się (pozytywnie) z Mrożkiem (on pisał trochę lekko surrealistycznych miniaturek), ale jest znacznie bardziej doprawiony surrealizmem.
Jak nie ma sensu? Jest tu i tragedia ofiary, i dramat matki (kury), i legenda, która powstaje na naszych oczach...
Brawa dla autora również za to, że wzruszyło mnie Jego opowiadanie:
"Kura niezdarnie uderzyła grotem w skorupę. Zaszlochała, bo pisklę milczało." - To jest dobre. Albo: "Na jednym oku miała bielmo, ale drugim patrzyła z sokratejską dobrotliwością." Też mocne;)
Dla mnie to bardzo ożywczy tekst. Przeczytałem dopiero kilkanaście tekstów na forum, ale tylko dwa opowiadania p. Jasińskiego były na tyle intrygujące, bym chciał je komentować. Mam nadzieję, że to będzie dla autora zachętą do pisania.