[WW]Gniew

16

Latest post of the previous page:

Błędy wytknięto (acz mi tam nie wadzą, taki już jestem rebeliant gramatyczny). Roztkliwiono się wzdłuż i wszerz.
Więc niewiele pozostało dla mnie komentować. Poza.
Przeczytałem. Nie żałuję. Podobało się? Nie wiem, za blisko trafia czegoś, co rozumiem zbyt dobrze. Pewnie więc tak.
Strona autorska.

[WW]Gniew

17
Godhand pisze: W intymnie ciepłym świetle latarni,
Bardzo złe zestawienie: czytając, miałem wrażenie, że bohater udaje się na "płatną schadzkę", a poza tym, tego typu ładnopisanie nie pasuje mi do sytuacji, w której bohater się znajduje.
Ogólnie rzecz biorąc miejscami język bohatera w opisach budzi moje spore wątpliwości.

P.S. Drobna uwaga: pierwsze, a także drugie zdanie nastawiło mnie na narrację trzecioosobową, dlatego trzecie zdanie na początku trochę mnie zdziwiło. Tu zastanawiam się, że jeśli narracja jednak przez całość jest pierwszoosobowa, może należało zacząć od zdania trzeciego?
Godhand pisze: Parkowa uliczka wije się między starymi drzewami, znikając za horyzontem wzroku.
Język/forma, jest to ładne, ale czy adekwatne do bohatera? Ponadto, wydaje mi się, że drugie podkreślone jest niewłaściwie dobrane - zamieniłbym to na: znikając w oddali.
Godhand pisze: Idę szybko mijając zabetonowane w podłożu ławki, których deski pokaleczono wydrapanymi wyznaniami miłości i jeszcze głębiej rytymi w drewnie obelgami.
Ze względu na charakter scenki (zdarzenie z urazami w tle) wyrażenie typu pokaleczono przydzieliłbym dla ludzi (i wszelkich istot żywych), a do rzeczy nieożywionych zastosowałbym mniej "urazowe" określenia. Wydrapane balansuje mi na granicy, ale mogłoby być.
Ponadto: Za dużo opisu (wypełniacz), w dodatku: bohater ma w tej chwili tylko jeden cel, chce się rozładować fizycznie, zatem nie może on "raczyć się" szczegółami technicznymi i analizować detale otaczającej go przestrzeni, bo po prostu: co go to obchodzi w tym momencie??

Rozumiem przy tym, że taki opis mógł mieć swój cel: nadać grozę, zobrazować otoczenie, że bohater znajduje się w miejscu, gdzie jest/może być niebezpiecznie, ale sposób wykonania jest według mnie błędny, bo tego rodzaju opis jest nieodpowiedni do sytuacji.
Godhand pisze: Poświata księżyca przebija delikatnie przez misternie utkany ze stratusów wzór.
Misterny wzór, stratusy(!) poświata księżyca(?!) - to wszystko w chwili, gdy bohater jest bardzo rozgniewany (powinien być) i chce się na kim rozładować fizycznie?!!!! CHYBA NIE. :/

P.S. Przy tego rodzaju opisach dostrzegam pewną cechę powtarzalną w Twoich tekstach, Godhand, ale więcej o tym w podsumowaniu.
Godhand pisze: Jest bajkowo, ale ten park nie bez przyczyny od lat ma złą sławę.
Język - wyrażenie bajkowo zaburza mi wydźwięk grozy, której bym w tej scence oczekiwał. W ogóle to zdanie mi się nie podoba.
Godhand pisze: Nagromadzona z różnych powodów frustracja zaczyna wrzeć.
Całość bym bardziej uogólnił, by nie było wątpliwości, że refleksja bohatera jest szersza (bo tak to odbieram), że dotyczy pewnej części jego życia, a nie konkretnej/danej/tej chwili. Coś takiego mam na myśli: Czasami/często(?) czuję, jak nagromadzona we mnie frustracja zaczyna wrzeć.
Godhand pisze: Praca, kasa, zdrowie, dzieciak. Niby normalne. Sytuacje. Życiowe. Złość szarpie się i chce wyrwać na zewnątrz.
Podkreślone: dziwnie wygląda tego rodzaju rozłożenie. Ja bym to zmienił na coś takiego: Normalne sytuacje życiowe. Ewentualnie połączyłbym to z drugim zdaniem: Normalne sytuacje życiowe, a we mnie złość szarpie się i che wyrwać na zewnątrz.
Godhand pisze: To takie proste.
Bardzo to dobre jest, ale...
Godhand pisze: Wskazującym palcem drżącej z wściekłości dłoni,
... tu wszystko popsułeś.
Ja bym pokusił się mniej więcej o coś takiego:

To takie proste. Wystarczy mocno przykurczyć usta, zacisnąć zęby i wskazującym palcem drącej dłoni przesunąć powoli wzdłuż jej kręgosłupa, zachowując ledwie milimetr odstępu tak, aby niedotyk krzesał iskry, napiął jej kark i wydusił westchnienie.
Godhand pisze: To takie proste. Wyszeptać do ucha, że pobiegam chwilę i zaraz wrócę.
Brakuje mi "jej" - do jej ucha.
Godhand pisze: Wyjść z mieszkania, delikatnie zamykając za sobą drzwi.
Tu jest moc. Tu bym powtórzył raz jeszcze "to takie proste" i zrobił od nowego akapitu (bo to pewna klamra jest):

To takie proste. Wyjść z mieszkania. Cicho zamykając za sobą drzwi.

P.S. "Delikatnie" zamieniłem na "cicho".
Godhand pisze: Łapię wielki haust nocnego powietrza.
Przerost formy nad treścią. Proponuję zmianę przymiotnika, np. wskazujący na porę roku lub temperaturę. "Nocne powietrze"? Nie robi na mnie wrażenia to zestawienie. :/
Godhand pisze: Obok nie ma już mojej rodziny, jestem w innym świecie
Podkreślone 1: Obok - ? Dlaczego użyłeś wyrażenia "obok"?
Podkreślone 2: "nie ma już" może być źle zrozumiane. Całość bym zamienił na coś takiego: Tu jestem w innym świecie. Tu nie ma mojej rodziny (...)
Godhand pisze: Obok nie ma już mojej rodziny, jestem w innym świecie - tym, który może patrzeć jak człowiek człowiekowi wilkiem.
Zdanie do poprawienia.
P.S. Ale nie wiem, czy to nie jest za bardzo przegadane.
Godhand pisze: Moi bliscy nie mogą, mój dom jest moją twierdzą, a na wściekłość nie ma w nim miejsca.
Czego bliscy nie mogą?? W ogóle całe to zdanie uważam, że jest do przeróbki, nie klei mi się drugie podkreślone do trzeciego - moja twierdza, czyli nie wpuszczam nikogo z zewnątrz.
GDYBYŚ, Godhand, użył tutaj np. personifikacji złości do postaci "intruza/wroga" itp. to bohater mógłby powiedzieć, że dla tego intruza nie ma miejsca w jego domu. A tak, wyszło trochę dziwnie w kontekście domu-twierdzy.
Godhand pisze: W intymnie ciepłym świetle latarni,
O języku - jak wyżej.
Ponadto: w jednym krótkim tekście wykorzystujesz tę samą sztuczkę - powtórzenie. Jest to ciekawy zabieg do kreowania klimatu/stylu/planu tekstu, ale już raz to zastosowałeś wobec: To takie proste, wystarczy. Moc tego rodzaju powtórzenia słabnie, gdy zastosujesz go również do innych zdań. Jeden taki "patent" widziałbym do jednego odwołania. Tekst uważam za zbyt krótki, by tego rodzaju kreację powielać, bo się ona rozmywa.
Godhand pisze: Idę szybkim krokiem nie wierząc, że nikogo tu nie ma.
Odwróciłbym tok rozumowania bohatera (bo ma dziwny wydźwięk), zamieniłbym to jego (nie)przekonanie na coś takiego: Idę szybkim krokiem, wiedząc, że...
Godhand pisze: Piątkowy, ciepły wieczór. Idealne warunki, żeby się…
Dla mnie brzmi to tak, jakby bohater na spokojnie snuł refleksje o tym, że chce się wyżyć na kimś fizycznie, a według mnie od samego początku utworu bohater powinien być bardzo pobudzony, przejęty, spięty, napięty, skupiony w tym momencie na jednym, jedynym celu - i wreszcie: powinien być w gniewie.
Godhand pisze: Są. Gdzieś kawałek przede mną,
:!: Jestem na NIE. :mrgreen:
Godhand pisze: Gdzieś kawałek przede mną, jeszcze ich nie widzę i nie wiem ilu, ale charakterystyczne odgłosy splunięcia i rzucane z częstotliwością metronomu „kurwa” upewniają mnie, że jestem na dobrym tropie.
To zdanie jest fatalne! ;(
Częstotliwości metronomu i innych urządzeń wszelakich to nie, to zapychacze tutaj. A mogłeś pójść w potęgowanie gniewu u bohatera, podkręcić mogłeś atmosferę, np.:

Słyszę ich! Przyspieszam kroku i zaciskam pięści coraz bardziej. Słyszę te kłapiące głośno jadaczki/mordy, jak leci (z nich) k.rwa jedna za drugą! - i tak dalej, coś w ten deseń.

Godhand, bohater zbliża się do pewnego apogeum, do punktu kulminacyjnego, którym jest "obicie mord typkom z parku", tu trzeba coraz bardziej podkręcać atmosferę.
Godhand pisze: Po chwili z mroku wyłaniają się ledwo oświetlone sylwetki. Dwóch.
W takiej konfiguracji to nie najlepsze zestawienie, chodzi mi o to krótkie zestawienie wyrażeń "sylwetki" do "dwóch". Dlaczego nie zrobiłeś tego w jednym zdaniu? Np: wyłaniają się dwie męskie sylwetki. LUB: było ich dwóch.
Godhand pisze: nerwowo podrygujący i w żółtym świetle przypomina mi szamana pod wpływem
Kolorem: propozycja.
Godhand pisze: Znam i rozumiem rytm ulicy. Wiem, który mnie zaczepi.
Pierwsze podkreślone bym usunął.
Godhand pisze: - Hej, mordo
Jak dla mnie to za bardzo przyjacielsko brzmi. Widziałbym tu coś w rodzaju: siema/co jest koleś (...)
Godhand pisze: skrzeczy mały,
Co robi? :shock:
Godhand pisze: – Masz fajeczkę?
Zamieniłbym na fajkę lub szluga.
Godhand pisze: Teraz widzę ich całkiem wyraźnie.
Ogólnie to nie podobają mi się takie określenia, ale ze względu na typ narracji, można przymknąć oko.
Godhand pisze: Większy ma nóż w kurtce - widać to wyraźnie po kształcie, który wypycha mu prawą kieszeń - albo udaje że ma, ale na ten gest wydaje się dla niego zbyt finezyjny.
Podkreślone: powtórzenie z wcześniejszym "całkiem wyraźnie". Ogólnie zdanie do przerobienia. Określenie "finezyjny" ponownie budzi moją wątpliwość, czy pasuje do bohatera/do sytuacji?
Godhand pisze: Nie odzywam się i patrzę na nich.
Dałbym na odwrót: patrzę na nich, nie odzywam się/w milczeniu.
Godhand pisze: Mały skraca dystans do metra i zaczyna się wiercić, przestępując z nogi na nogę.
Podkreślone: Mały skraca dystans do około metra.
Godhand pisze: Roznosi go adrenalina. Albo dopalacze.
Dziwnie mi brzmi ta analiza. Już prędzej zostawiłbym to drugie, ale w wydźwięku domniemania, np. Pewnie/może są na dopalaczach.
Godhand pisze: Znam zasady tej gry i wiem, że on i jego kumpel to specjaliści.
:shock:
Godhand pisze: Masz fajkę eskaluje w daj zadzwonić, a to z kolei w fajny masz telefon.
Przydałoby się wyróżnienie dla podkreślonych fragmentów. Cudzysłów lub kursywa. Ale w powyższym znowu (w moim odczuciu) niewłaściwy język bohatera, tym razem widzę o wiele ciekawsze wyrażenie: eskaluje.
Godhand pisze: Duży obchodzi mnie i obstawia tył gdybym w razie zaczął się stawiać, wzywać pomocy albo chciał uciekać.
Zdanie do przeróbki.
Godhand pisze: Mały prawdopodobnie jest lepszym fighterem,
Paskudne to jest. :/
Godhand pisze: Mały zna scenariusze. Nie mam, nie mogę oddać, co wy kurwa chłopaki, zadzwonię na policję i tak dalej.
Przydałoby się i tu wyróżnienie poszczególnych elementów wypowiedzi.
W ogóle to:
Godhand pisze: Mały zna scenariusze. Nie mam, nie mogę oddać, co wy kurwa chłopaki, zadzwonię na policję i tak dalej. Wie, jak je rozegrać żeby dwie wieże w końcu zbiły gońca. Jest mistrzem napinki psychologicznej, pokazu sił, agresywnego dialogu i wywołania w ofierze poczucia, że najlepszym wyjściem jest oddanie telefonu.(!) Za zdrowie. W małych miasteczkach tak zdobywa się na ulicy markę, w większych kasę. Nasze jest na tyle duże, że żaden z tandemu mnie nie zna.
Mały zna scenariusze. Jest na każdy z nich przygotowany.
Przegadane to. Wypełniacz i progi zwalniające. Brakuje do kompletu krótkiej notki biograficznej obu oprychów. :shock: :/
Ponadto, znowu powtarzasz "myk" z powtórzeniem (Mały zna scenariusze) - powoli tworzy się z tego szablon, efekciarstwo.
Godhand pisze: Ale nie na ten, bo ja gram ligę wyżej.
Samochwała w kącie stała. Ty mi lepiej pokaż tę ligę.
Godhand pisze: Głośne chrupnięcie wypełnia na sekundę przestrzeń,
:shock:
Godhand pisze: siła uderzenia podrywa małego jak latawiec na wietrze.
Nie.
Godhand pisze: Nie mam chwilowo dla niego więcej czasu,
NIE. To nie pasuje do sytuacji, to powoduje, że (niestety!) się uśmiecham. :lol:
Godhand pisze: odwracam się gwałtownie i kopię większego kilkanaście centymetrów poniżej lewego kolana.
Podkreślone: :shock: Cóż za precyzja... A nie mogło być, że bohater po prostu kopie typka w piszczel (lub tuż pod kolanem)?
Godhand pisze: Wali się na ziemię, a jego zdziwione oczy wciąż mrugają z niedowierzania, kiedy z łomotem uderza głową o ziemię.
Okropne to. :/ Powtórzenie: (na) ziemię/(o) ziemię.
Godhand pisze: Skracam dystans do minimum,
To znaczy, do ilu? ;>
(może być w centymetrach)
Ponadto, powtarza się "skracanie dystansu" - wcześniej zrobił to Mały. A może: podbiegam/doskakuję do - ? itd.
Godhand pisze: stompem gruchoczę mu rzepkę
Poproszę o wyjaśnienie.
Godhand pisze: gruchoczę mu rzepkę - dźwięk przypomina rozdeptanie dużej, twardej grudki lodu
Już samo słowo "gruchotać" zawiera w sobie ładunek dźwiękowy. Mam wrażenie przegadania.
Godhand pisze: - i nie zwracając uwagi na przeraźliwe wycie sprawdzam kieszeń jego kurtki.
Jakie, czyje wycie?
Godhand pisze: Znaleziona bazarowa kosa ląduje w krzakach.
Bohater wcześniej snuł na jej temat przypuszczenia, zatem widziałbym tu wzmiankę w stylu "a jednak!", można przy tym dorzucić inwektywę, np. "sku.wiel!", która podkreśli coraz większe rozemocjonowanie (gniew!) bohatera.
Godhand pisze: Bulgocze pryskając krwią, jak miniaturowy zraszacz. Chce coś powiedzieć, ale w efekcie dławi się, a na jego ustach wykwitają krwawe bańki.
Podkreślone 1: "bulgocze, pryskając" zamieniłbym na: pluł (krwią).
Podkreślone 2: "zraszacz" osłabia napięcie.
Całość zamieniłbym na coś takiego: Pluje krwią dookoła, dławiąc się i wydając przy tym dźwięki, jakby chciał coś powiedzieć.
Dodałbym też jakiś gest ręką tego oprycha, że na przykład próbował wstać/podnieść się.
Godhand pisze: Sięgam do kieszeni i zaciskam pięść na zippo.
Bohater JUŻ wie, że to zippo?? Samym zaciśnięciem pięści to zippo zobaczył? :shock:
Godhand pisze: A potem zaczynam metodycznie wyprowadzać prawe sierpy.
Kolejny raz: język bohatera.
Godhand pisze: Jeden, drugi, trzeci, czwarty, piąty.
Ze względu na charakter i formę zapisu (odliczanie dalej), zrobiłbym tak:

A potem zaczynam "metodycznie" wyprowadzać prawe sierpy.
Jeden,
drugi,
trzeci,
czwarty,
piąty...
Zasapany odwracam głowę, bo większy przestał wyć. Zemdlał.
Szósty,
siódmy.
Przestaję. Rękę przeszywa mi niesamowity ból.
Godhand pisze: Prawdopodobnie złamałem piątą kość śródręcza - tak zwane „złamanie bokserskie”. Śmieszne, bo ten uraz zdarza się najczęściej poza ringiem, i to dłoniom, które nigdy nie czuły owijek ani rękawic.
To bardzo zastanawiające, że bohater dokonał takiej analizy. Wyrażenie "śmieszne" jest niewłaściwie dobrane do sytuacji.
Godhand pisze: Podnoszę wzrok na
Bohater boksował, potem (prawdopodobnie) przyglądał się swej dłoni, a co za tym idzie: głowę miał pochyloną, zatem dokonałbym zmiany na: podnoszę głowę. Ale dalej:
Godhand pisze: Podnoszę wzrok na delikatnie podświetlone, skłębione chmury i wciągam głęboko powietrze.
ponownie język oraz dopasowanie opisu do sytuacji - nie rozumiem, Godhand, jaki efekt chciałeś uzyskać: bohater, który napawa się swoim czynem, czy bohater, który ma wyrzuty sumienia? Bo opis pasuje mi do tego pierwszego, zwłaszcza z tym i wciągam głęboko powietrze.
Godhand pisze: Jestem już spokojny. Wystarczy.
Mam wrażenie przesadnej "zwiewności" opisu. Widziałbym w opisie coś na temat uspokajającego się oddechu bohatera, rytmu serca powracającego do normy - bo wcześniej musiało ono "walić jak cholera", ale nie ma o tym żadnej wzmianki, szkoda ;( - może też coś na temat tego, że puszcza delikwenta, dłonie/mięśnie/ciało się rozluźniają <-- coś w ten deseń.
Godhand pisze: To takie proste.
Te powtórzenia bardzo dobrze Ci wyszły, Godhand. Ale bardzo dobrze brzmią tylko do tego jednego odniesienia/formy wypowiedzi.
Godhand pisze: Wśliznąć się bezszelestnie do mieszkania.
Znowu język bohatera.
Godhand pisze: Wrzucić ciuchy do pralki.
Hmm, a czy ciuchy nie były brudne po bójce albo zakrwawione? A w pralce było pusto? Czy bohater wrzucił swoje ciuchy na będące tam już rzeczy? A co, jeśli pani domu zechce sprawdzić przed praniem zawartość bębna? I tak dalej, i tak dalej. Ogólnie trochę dziwnie to brzmi, co innego, gdyby bohater mieszkał sam, to mógłby sobie wrzucać podejrzanie brudne ciuchy od razu do pralki.
Godhand pisze: Położyć się obok niej i zdrową ręką przeczesać piękne włosy, jednocześnie wymyślając kłamstwo na temat złamanej.
Skreślone bym wyrzucił. Ponadto, nie ma nic na temat tego, że bohater umył ręce, hmm, a o wrzuceniu ciuchów do pralki to tak, a o rękach? Hmmm. Bo po takiej "akcji" to zastanawiam się, czy ręce bohatera były brudne, zakrwawione - no, ale miał jakiś uraz/urazy jednak, hmm. :/ :/ :?
Godhand pisze: Odwraca się do mnie. Oczy ma nadal zamknięte.
Skąd bohater wiedział, że wcześniej miała zamknięte?

Zakończenie:
Godhand pisze: - Dziwne. Serce chyba szybciej biło ci przed wyjściem.

- Dokładnie tak było.
O NIE! ;( To jest bardzo słabe.
Po pierwsze: pani tego pana osłuchiwała przed wyjściem, badała w jakiś sposób i stąd to porównanie? Jak dla mnie nie broni się to także jako jakakolwiek metafora - to ma wydźwięk z taniej reklamy lub telenoweli - cud, miód, lukier, ech. ;(
Po drugie: ta odpowiedź bohatera z jego pseudo elokwentnym dokładnie. Po prostu paskudne to(!). ;( :/
Dwa ostatnie zdania są razem i osobno - FATALNE! ;( :(

Odczuwam wrażenie, że za szybko wrzuciłeś ten tekst. Przeczytawszy parę Twoich innych tekstów, Godhand, uważam, że stać Cię na dużo więcej.

Podsumowanie:

Tytuł. Jest bardzo wprost. Taka moja sugestia, że mogłeś zabawić się słowem, nie mówię, że to konieczność, ale mogłeś tytułem trochę zagrać. Fabuła daje kilka możliwości, np. tytuł metafora, a prawdziwe znaczenie odkrywałby czytelnik pod sam koniec, mogłoby to być dodatkowym uatrakcyjnieniem utworu.

Początek tekstu mnie nie zadowala. Wiele jest tam braków: bohater tuż przed bójką, zamiast uzewnętrzniać swój gniew i agresję skupia swoją uwagę na ławkach, poświacie księżyca i chmurkach na niebie (które układają się w misterne wzorki!) - to nieporozumienie!
Zabrakło surowości w opisie, zabrakło zwięzłości i skupienia na tym, co najbardziej w danym momencie istotne jest dla bohatera. Zabrakło mi emocji gniewu bohatera tam, gdzie powinien być on w czystej postaci, w zamian dostałem "niezwykłą lekkość bytu" pod postacią nietrafionych poetyckich, ładnych, zwiewnych wyrażeń.
Nie tędy droga, ja to widzę do poprawy.
Tytuł Gniew i motyw przewodni opowieści zobowiązuje, tym bardziej, że(!):
Godhand pisze: To takie proste. Już w dresie przechodzić koło pokoju małego. Wejść, zmierzwić mu czuprynę, wyszeptać bezgłośne i szczere „kocham cię”, spychając płonącą coraz mocniej furię gdzieś na tył głowy.
Dlatego dopowiem jeszcze: na początku tekstu, Godhand, potrzeba mętnej wody, tam potrzeba szlamu.


Zastanawiającym elementem jest dla mnie świadomość bohatera o swoim problemie. Wielu ludzi ma kłopot z własnymi emocjami, ze złością, gniewem, wielu ludzi nieświadomie dokonuje przenoszenia złości na swoich bliskich, ale ten bohater postępuje inaczej - i to jest dla mnie ciekawe. Oczywiście osobną kwestią jest, w jaki sposób postać odreagowuje swoje negatywne emocje, ALE: niejasne jest dla mnie, czy bohater się tym ekscytuje, czy ma po wszystkim wyrzuty - to musi być wyraźniejsze, bo przykładowo: po pobiciu delikwentów spoglądanie bohatera na delikatnie podświetlone(!) skłębione chmury i wciąganie przy tym głęboko powietrza może sugerować napawanie się aktem przemocy.

Zakończenie do poprawy. Jest bardzo kiepskie.

Godhand, dostrzegam w niektórych Twoich tekstach wspólną cechę - dotyczy to tekstów zwłaszcza w narracji pierwszoosobowej. Przytoczę kilka przykładów z tego wątku oraz z innego dla porównania, następnie powiem, do czego zmierzam.
Fragmenty z tego wątku - Gniew:
Godhand pisze: W intymnie ciepłym świetle latarni, wirują porywane przez wiatr śmieci i kurz.
Godhand pisze: Parkowa uliczka wije się między starymi drzewami, znikając za horyzontem wzroku.
Godhand pisze: Poświata księżyca przebija delikatnie przez misternie(!) utkany ze stratusów wzór.
Godhand pisze: Jest bajkowo,
Godhand pisze: ale na ten gest wydaje się dla niego zbyt finezyjny.
Godhand pisze: Podnoszę wzrok na delikatnie podświetlone, skłębione chmury i wciągam głęboko powietrze.
Godhand pisze: Wśliznąć się bezszelestnie do mieszkania.
Wybrane fragmenty z tekstu bitewnego (11.wrzesień.2017):
Udaje się i po chwili uchylam delikatnie powieki, a butelkę unoszę w stronę porannego słońca.
Muszę oszacować co w dzisiejszym dniu życia mam
Stukając obcasami mija mnie jakaś biznes woman. Delikatnie naciska na policzek małej dziewczynki,
Nazywam je tak, bo na kilka chwil świat zasnuwa czerwona mgiełka
Szatnia wita mnie kalejdoskopem fałszywych uśmiechów
Trzeba im mentora, bohatera.
Doskonale wiem, co chce powiedzieć.
Kiwam głową i delikatnie odsuwam rękę, którą zagradza mi wyjście.
I tak dalej.

Dostrzegam dwa kluczowe problemy:

Problem pierwszy: JĘZYK. Narracja jest pierwszoosobowa, a Ty w różnych tekstach stosujesz w opisach bardzo podobną w wielu miejscach estetykę zapisu, a to sprawia, że bohaterowie, owszem, są różni, ale mówią/myślą wspólnym językiem. Odnoszę wrażenie, że za bardzo się starasz, by było ładnie, wręcz poetycko, a tymczasem efekt jest taki, że nie dajesz w pełni swoim bohaterom dojść do głosu. Oni powinni w całej narracji mówić po swojemu, bo za każdym razem zastanawiałem się przy w/w fragmentach, czy tego typu słownictwo, a nawet niektóre całe wypowiedzi pasują do bohatera - do jego charakteru, wykształcenia, pochodzenia, oczytania, itd. itd.

Problem drugi: SYTUACJE. Dostosowanie słownictwa/konstrukcji zdań do sytuacji miejscami bywa w Twoich tekstach nietrafiony. Przykłady:

1) W intymnie ciepłym świetle latarni - no ładnie, ale to pasuje bardziej do yhm, jak to wcześniej już nazwałem... lub do randki z uroczą dziewczyną. Jest sielsko, zapowiada się przyjemny wieczór.
2) Poświata księżyca przebija delikatnie przez misternie utkany ze stratusów wzór. - to też jest bardzo ładne, ale w ogóle nie pasuje do atmosfery, do gniewu, który powinien czuć bohater tuż przed bójką, bo dziwne by było, gdyby szedł tam zrelaksowany i spokojny,
itd.
3) Dla porównania przykład z innego Twojego tekstu: uchylam delikatnie powieki, a butelkę unoszę w stronę porannego słońca - to mi się bardzo spodobało, ale po chwili namysłu stwierdziłem, że:
a) bohater jest alkoholikiem, w dodatku w alkoholowym ciągu (cwale),
b) bohater śpi byle gdzie i pije byle co, ciągle jest pod wpływem alkoholu,
c) bohater dopiero co się obudził, pewnie jest jeszcze półprzytomny

i w obliczu powyższego a, b, c bohater mówi w narracji takim poetyckim językiem?

I tak dalej, i tak dalej.

Godhand, narracja w pierwszej osobie narzuca sporą dyscyplinę. Nie można starać się pisać ładnie wszędzie, przy każdej nadarzającej się okazji, bo to ładnie musi mieć jakieś uzasadnienie, w przeciwnym wypadku będzie brało się "z powietrza", a nie z profilu/cech bohatera, a wtedy będzie to sztuka dla sztuki - a ja czegoś takiego nie kupuję, nawet, gdyby były to najpiękniej brzmiące zdania. One muszą z czegoś wynikać i z kogoś - z profilu bohatera oraz z szeroko pojętej sytuacji, w której bohater się znajduje (z danej chwili, sytuacji życiowej, zawodowej, zdrowotnej itd.).


Godhand, masz sporą wyobraźnię, potrafisz bardzo ciekawie zaplanować tekst, ale nad szczegółami i dopasowaniem pewnych elementów do scen/bohaterów musisz popracować.

Zachęcam Cię do częstszego pisania! Uważam, że Twoje teksty mają ogromny potencjał, a niektóre z nich widzę jako zalążek czegoś większego, dlatego namawiam (chyba ponownie): zabierz się za Wielki Format!
Uważam, że masz bardzo dobrą glinę, Godhand, wystarczy zacząć mocniej i więcej lepić, bo ta glina sama się nie wyrobi.

[WW]Gniew

18
G.P. pisze:
Godhand pisze: W intymnie ciepłym świetle latarni,
Bardzo złe zestawienie: czytając, miałem wrażenie, że bohater udaje się na "płatną schadzkę", a poza tym, tego typu ładnopisanie nie pasuje mi do sytuacji, w której bohater się znajduje.
Ogólnie rzecz biorąc miejscami język bohatera w opisach budzi moje spore wątpliwości.
Tu bym się za bardzo nie czepiał. W takich sytuacjach często zachodzi kolizja miedzy oglądem rzeczywistości ( umysł czepia się normalności za wszelką cenę), a narastającym zagrożeniem wywołanym spodziewaną konfrontacją. Początek do poprawy. Trzeba by to jednak trochę rozwinąć, bo zbyt lakoniczny. Reszta ok. I przekaz. Sam miałbym ochotę napisać coś takiego, gdyby nie to, że nie chcę otwierać dawno zatrzasniętych drzwi. Dobra robota.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

[WW]Gniew

19
Godhand pisze:
> W intymnie ciepłym świetle latarni, wirują porywane przez wiatr śmieci i kurz. Parkowa
> uliczka wije się między starymi drzewami, znikając za horyzontem wzroku. Idę szybko
> mijając zabetonowane w podłożu ławki, których deski pokaleczono wydrapanymi wyznaniami
> miłości i jeszcze głębiej rytymi w drewnie obelgami. Poświata księżyca przebija
> delikatnie przez misternie utkany ze stratusów wzór. Jest bajkowo, ale ten park
> nie bez przyczyny od lat ma złą sławę.
mam pytanie ? Jaki to wzór utkała poświata księżyca? Nie napisałeś , a to ważne. A co to jest " intymnie ciepły ? ? Mógłbyś jaśniej ? hm jakoś nie wyobrażam sobie " ryte w drewnie obelgi ". Jakoś deski wydrapane wyznaniami miłośći nie kojarzą mi się ze złej sławy parkiem, raczej z miejscem gdzie można komuś wyznać miłość. Po " szybko przecinek . Co to są stratusy ? I przeczysz sam sobie - Bajka nie kojarzy mi się z koszmarem . Wydaje mi się że powinno być " kiedyś tu było bajkowo, dziś ten park itd"

[size=85][color=green]Added in 5 minutes 34 seconds:[/color][/size]
Ale generalnie dopracuj niewiele warsztat bym czytając , mogła przeżywać to samo z bohaterem . Wyobrażeniowo niezłe, ale brakuje mi to jeszcze opisu uczuć bohatera - co przeżywa idąc przez park , czy jest przerażony , czy się boi, czemu tam idzie , jaka była wtedy pogoda. Genarlanie chodzi o opisanie klimatu , tak bym można było sobie wyobrazić park we mgle , stare ławki, opuszczoną uliczkę w mroku itd. Warsztatowo 8,5 na 11.

[WW]Gniew

20
kaRika pisze:Warsztatowo 8,5 na 11.
W skali od 1 do...?
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

[WW]Gniew

22
kaRika pisze: Ale generalnie dopracuj niewiele warsztat
kaRika pisze: Genarlanie chodzi o opisanie klimatu
Generalnie Panie Generale God - czas wziąć się do roboty !
Brniesz w mgłę, a pod stopami bagno, uważaj - R.Pawlak 28.02.2018

[WW]Gniew

23
G.P. wywrócił tekst i autora na nice, ale pozwolę sobie małe trzy grosze dorzucić.
Godhand pisze: znikając za horyzontem wzroku.
To nie jest niewłaściwie dobrane, to błąd. Pleonazm, bo horyzont to z definicji linia, do której sięga wzrok.
Godhand pisze: Idę szybko mijając zabetonowane w podłożu ławki, których deski pokaleczono wydrapanymi wyznaniami miłości i jeszcze głębiej rytymi w drewnie obelgami.
Skoro deski pokaleczono miłością to głębie ryte obelgi mają być w czym, w betonie? Betonowe deski, plastikowe deski? Logicznie to nad-opis.
Godhand pisze: Obok nie ma już mojej rodziny, jestem w innym świecie - tym, który może patrzeć jak człowiek człowiekowi wilkiem.
G.P. się zastanawiał czy nie przegadane. Nie, po prostu podwójnie błędne.
Raz - niepotrzebnie rozbudowujesz związek frazeologiczny człowiek człowiekowi wilkiem.
(...) w świecie w którym człowiek człowiekowi wilkiem.
I wszystko jasne.
Do związku dokleiłeś drugi: patrzyć wilkiem. Dwa związki frazeologiczne o wilkach nie tworzą nowego lepszego.
Dwa - drugi związek doklejono błędnie, bo ze zdania wynika, że świat może patrzeć jak (...). Jeśli już to: w świecie, w którym człowiek człowiekowi patrzy wilkiem.
Ale to i tak zbędne łączenie.
Godhand pisze: Są. Gdzieś tam kawałek przede mną, jeszcze ich nie widzę i nie wiem ilu, ale charakterystyczne odgłosy splunięcia i rzucane z częstotliwością metronomu „kurwa” upewniają mnie, że jestem na dobrym tropie.
I znów, G.P pokazywał, ja rozwinę.
Gdzieś kawałek - w narracji personalnej by nie przeszło, styl. W pierwszoosobowej jak najbardziej, jeśli świadomie tworzymy bohatera-narratora, który tak po prostu mówi - Twój bohater, Godhand, taki nie jest.
Ile charakterystycznych odgłosów (w liczbie mnogiej) może wydać splunięcie (w liczbie pojedynczej)? Czyli fleksja - albo splunięć, albo spluwania.
Z metronomem jest najlepsze. Oni rzucają "kurwami" z częstotliwością metronomu, więc ja pytam, jaką konkretnie metronom ma częstotliwość? Raz na sekundę, cztery razy na sekundę, a może raz na 6 sekund?
Metronom, to urządzenie, które można nastawić na dowolne taktowanie, nie ma jednej częstotliwości.
Więc ja wiem, co chciałeś powiedzieć, ale powiedziałeś to źle. Raczej coś w ten deseń:
regularne rzucanie "kurwami", jakby było taktowane metronomem

Też krzywo to napisałem, ale taki sens powinien być, żeby móc użyć metronomu.
Godhand pisze: Mały prawdopodobniejest lepszym fighterem
A mnie się ten fajter podoba, tylko po co prawdopodobnie? Skoro bohater wcześniej mówi, że zna grę, to powinien rozgryźć a nie prawdopodobnie, być może, zapewne.

Ogólnie.
Mniej powiem od G.P bo i wcześniejszych tekstów nie znam, więc nie mogę wyciągać takich wniosków.

Warsztatowo tekst jest zdrowo przegadany. Spora część tego przegadania to zbędne nad-opisy, albo błędy - trochę panujesz nad językiem a trochę on nad Tobą. Przedpiśćcy o tym mówili i wypada powtórzyć - tekst nie odleżał?
Jeśli mogę coś doradzić - uzbroić się w długopis, wydrukować, czytać na głos i kreślić po wydruku.
Brakuje chyba trochę takiej dyscypliny kreślarskiej :)

Sam tekst jako opowiadanie mnie wciągnął. Fabuła nie jest idealna (w sensie zamknięcia) ale in plus - fabuła jest. Tekst opowiada jakąś historię, a to jest coś, czego często w tekstach wannabe-autorów mi brakuje.
Sekretarz redakcji Fahrenheita
Agencja ds. reklamy, I prawie już nie ma białych Francuzów, Psi los, Woli bogów skromni wykonawcy

[WW]Gniew

24
Jest to pierwszy tekst na tym forum jaki przeczytałam, bo świeża jestem. Ciekawa forma, pomysł jeszcze lepszy. Opis walki jakoś do mnie nie przemówił, ale to tylko subiektywne odczucie. Ogólnie jestem na TAK.

[WW]Gniew

25
Bo jest ździebko za bardzo fachowy, za mało literacki. A Ty nie biłaś się pewnie za często pod budką z piwem? Stąd i odpowiednich skojarzeń nie masz :P
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

[WW]Gniew

26
Godhand pisze: Mały zna scenariusze. Jest na każdy z nich przygotowany.Ale nie na ten, bo ja gram ligę wyżej.Wjeżdżam w jego twarz łokciem.
Jest przygotowany profesjonalista, a dał się podejść. Uderzenie z łokcia wymaga bardzo małego dystansu. Nierealne. Lepiej, jakby zaatakował go sierpowym.

Wjeżdża się autem, z łokcia się uderza/wali/.
Godhand pisze: Głośne chrupnięcie wypełnia na sekundę przestrzeń, siła uderzenia podrywa małego jak latawiec na wietrze.
Poetyckość opisu nie pasuje do kontekstu. Wątpliwa poetyckość i rymy.
Godhand pisze: Nie mam chwilowo dla niego więcej czasu
Czytelnik by się nie domyślił?
Znam dwa rodzaje uderzenia z łokcia - pod szczękę i po skosie. Chrupnięcie sugeruje, że to jest to drugie i złamał mu nos.
Godhand pisze: Wracam do małego. Bulgocze pryskając krwią
znowu poezja...Powinien krwawić z nosa, pryskałby gdybyś poderżnął mu gardło
Godhand pisze: odwracam się gwałtownie i kopię większego kilkanaście centymetrów poniżej lewego kolana.
Jeżeli jst silny i postawny raczej go tak nie przewrócisz i możesz w tym czasie dostać kosę
Godhand pisze: stompem gruchoczę mu rzepkę - dźwięk przypomina rozdeptanie dużej, twardej grudki lodu
Rozdeptana rzepka...
Lepiej chyba uderzyć go z buta w głowę i ogłuszyć nieco, a potem rozdeptać mu krtań, jeśli już ochota na rozdeptywanie naszła
Godhand pisze: sprawdzam kieszeń jego kurtki. Znaleziona bazarowa kosa ląduje w krzakach.
Dopiero teraz szuka u niego noża???
Godhand pisze: na jego ustach wykwitają krwawe bańki.
Wykwitają? Znowu proza poetycka, no... no....
Godhand pisze: Rękę przeszywa mi niesamowity ból. Prawdopodobnie złamałem piątą kość śródręcza - tak zwane „złamanie bokserskie”.
Serio? Trochę to mało prawdopodobne i jeszcze ma czas na takie fachowe objaśnienia, w takiej furii i amoku nie powinien czuć bólu, dopiero potem.

Ja daję słabe 3/10.

Tekst mnie nie przekonał - sytuacja furii, sprowokowanej agresji, źle opisana, nierealistycznie i niekoniecznie coś wnosząca.

[WW]Gniew

27
Dziękuję bardzo serdecznie. Naprawdę.
Bardzo się cieszę, zarówno z tego, jakie tekst wywołał zainteresowanie, jak i z jego ogólnego odbioru.
Większość uwag wezmę głęboko do serca i postaram się, żeby następnym razem było lepiej.
Tekst nie odleżał zupełnie, był pisany jednym ciągiem i wrzucony jak jeszcze parował - wszelkie zarzuty tego dotyczące, są w stu procentach zasadne.
Początkowo miałem zamiar nie odnosić się do poszczególnych sugestii, ale skoro poświęcono tyle czasu i pracy, wypada żebym ja też choć chwilę poświęcił.

Kadah

Dziękuję. Bohater wylądował u chirurga, parę dni później. Ma się dobrze :)

Ithi

Dziękuję. Oczywiście obie Twoje uwagi są słuszne. Bardzo się cieszę, że wyłapałaś zdanie, na którym mi zależało.

Isa

Dzięki :) Za wyłapanie kolejnej rzeczy, na które mi także zależało.

Emma

Bardzo dziękuję.

Misieq

Wszystko słuszna prawda Czarny Bracie. Nie ma czego bronić :)
Z czym się jedynie nie zgadzam to (z drobiazgów): narrator nie jest profetyczny, na ulicy, w pewnej specyficznej grupie, wystarczy rzut oka, żeby wiedzieć z kim ma się do czynienia. Bohater rzucił owym okiem. I od razu wiedział, że gra ligę wyżej. Oczywiście - raz jeszcze - na ulicy pewników nie ma i mógł się nieprzyjemnie pomylić, ale tym razem się nie pomylił.
W chwytanych (czy jak ktoś woli ładnie, w grapplingu) nasza odległość od przeciwnika to dystans. Czy przeciwnik stoi, czy leży - nie ma znaczenia. To dalej dystans.
Dobra robota - dzięki!

Bartosh

O sierpach gadaliśmy na SB. Resztę oczywiście przyjmuję, jak wjazd łokciem w klatę ;)

Leszku

Bardzo mi miło. Ty wiesz, jak z porozumiewawczym mrugnięciem zasunąć komplement tak, że adresat może tylko się zaczerwienić i pomknąć świętować (opinię, nie fakt, że się zaczerwienił).
Gdybyś był okolicach Weryzlotu, zawołaj „Vachss”, a ja pobiegnę szukać źródła dźwięku, z odpowiednim, płynnym powitaniem.
PS. Czy Ty przypadkiem nie miałeś w tzw. międzyczasie uciążliwego złamania? Coś mi się...
Miałeś, miałeś, ale sza o tym ;)


Sarah, MacAlistair, Sławek, Lu, Eldil, Romek
Bardzo wielkie dzięki (może z wyjątkiem Sławka, bo pisze lepiej a mówi, że zazdrości ;) )

Iwar

Mam nadzieję, że nie obudziło śpiącego.

G.P.

To co tu zrobiłeś, ogrom włożonej pracy, zasługuje na najwyższy szacunek i podziw. Bardzo dziękuję.
Uwaga o powtórzeniach – słuszna i wielce trafna, nawet nie zauważyłem, że zastosowałem tę zagrywkę wielokrotnie.
Co do narracji pierwszoosobowej. Masz rację, bohaterowie myślą mną, w taki sposób jak ja myślę, bo te zdarzenia są ze mną związane. Kiedy piszę coś wymyślonego, to jest to prawie zawsze narracja trzecioosobowa. Stąd to podobieństwo moich bohaterów w tekstach z narracją pierwszoosobową.
Poproszę o wyjaśnienie.
Stomp to „deptanie”. Technika wykonywana na leżącym przeciwniku, lub na górnej części stopy stojącego. Wykonuje się tak jakbyś chciał coś zdeptać i rozgnieść, całą stopą, często z przeniesieniem na nią ciężaru ciała.
Bohater JUŻ wie, że to zippo?? Samym zaciśnięciem pięści to zippo zobaczył?
To jest kieszeń bohatera i jego zippo :) Jeśli jest to niejasne – mój błąd.
Bardzo dużo dała mi Twoja analiza – dzięki!

Nav

Dzięki wielkie. Opinia praktyka ma dla mnie wielką wagę.

kaRika

Dzięki za opinię. Postaram się doszkolić z tematu wzorów, tak aby następnym razem nie było niejasności – po prostu nie zdawałem sobie sprawy, że to ważne. Stratusy to chmury, na pewno uda Ci się szczegóły wydobyć z czeluści internetu, natomiast jeśil chodzi o klimat, to chyba niewiele więcej potrafię. Zaznaczę tylko, że nie mogę dać Ci wyobrażenia uliczki we mgle, bo mgły nie było. Dzięki.

Kruger

Całość przyjęta i wprowadzona w życie – dzięki!


Przemek

Jest przygotowany profesjonalista, a dał się podejść. Uderzenie z łokcia wymaga bardzo małego dystansu. Nierealne. Lepiej, jakby zaatakował go sierpowym.
Wymaga, natomiast sprawdź proszę szybkość poruszania się na nogach osób, które mają w temacie pojęcie. Dla przykładu możesz obejrzeć szermierkę sportową.
Znam dwa rodzaje uderzenia z łokcia - pod szczękę i po skosie. Chrupnięcie sugeruje, że to jest to drugie i złamał mu nos.
Jednym z najczęściej stosowanych w bliskim dystansie, jest uderzenie obrotowe, w przeciwnika, którego masz na godzinie trzeciej. Stojąc bokiem do niego dajesz mu małą powierzchnię ataku, a wykonanie, wraz z solidnym skrętem bioder daje spory efekt. Ale masz rację, to był odpowiednik sierpa, tyle że łokciem.
Rozdeptana rzepka...
Lepiej chyba uderzyć go z buta w głowę i ogłuszyć nieco, a potem rozdeptać mu krtań, jeśli już ochota na rozdeptywanie naszła
„Z buta w głowę” nie gwarantuje ogłuszenia, czy raczej utraty przytomności, u przeciwnika. Rozdeptywanie krtani pominę, bo raz, że filmy, dwa, że bohater nie chce zabić przeciwnika, a jedynie wyłączyć go z walki. W opisanej sytuacji, stomp na kolano jest najrozsądniejszym wyborem.
Dopiero teraz szuka u niego noża???
Racja. Mógł szukać na stojącym i aktywnym przeciwniku.
Serio? Trochę to mało prawdopodobne i jeszcze ma czas na takie fachowe objaśnienia, w takiej furii i amoku nie powinien czuć bólu, dopiero potem.
No cóż, to niestety jest prawdopodobne, mimo że bohater zminimalizował ryzyko wystąpienia tego urazu poprzez zaciśnięcie pięści na twardym przedmiocie.

Fachowe objaśnienia mają pokazać, że bohater wyrzuca z siebie gniew, ale jednocześnie jest zdystansowany wobec sytuacji, te „poetyckie opisy” także temu służą. Jeśli to nie zagrało – następnym razem postaram się bardziej. Dzięki za opinię.
Tekst mnie nie przekonał - sytuacja furii, sprowokowanej agresji, źle opisana, nierealistycznie i niekoniecznie coś wnosząca.
Do "źle opisana" i "niekoniecznie coś wnosząca" się nie odniosę, masz jak najbardziej prawo do takiej oceny. Natomiast „nierealistycznie” nie kupuję. Ta sytuacja miała miejsce i dokładnie tak ją zapamiętałem.

Dzięki raz jeszcze, wszystkim!

G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

[WW]Gniew

28
Godhand pisze: Isa

Dzięki :) Za wyłapanie kolejnej rzeczy, na które mi zależało także.
Której? :) Bo jakichś super niuansów i drobiazgów to ja w tym swoim komentarzu raczej nie wyhaczyłam :D
Dobra architektura nie ma narodowości.
s

[WW]Gniew

29
Isabel pisze: Której? :)
Łączonych wyrazów. Ubzdurałem sobie, że je chcę w takiej formie :)
Zwróciłaś uwagę :)

G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

[WW]Gniew

30
Nadal mnie ta scena walki mierzi, ale ok Goodhad nie jestem bokserem i boksu nigdy nie trenowałem, więc mogę się mylić, co prawda ktoś kilkanaście lat temu pokazał mi różne ciosy i mam worek treningowy w domu, ale na tym się kończy, więc tutaj odpuszczam.

Jednak tej "poetyckości" nie odpuszczę. To tak jak byś tego boksera wystroił w strój baletnicy, no nie przejdzie za cholerę.

Inaczej spróbuj budować dystans. I to nie jest złośliwość z mojej strony, bo doceniam twoją kulturalną odpowiedź na mój komentarz, miło mnie nią zaskoczyłeś.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron