Mam na imię Kasia i pięć lat.
Umiem pisać i czytać, bo mój kochany tatuś powiedział kiedyś, że skoro nie ma syna, to musi zrobić jakąś namiastkę człowieka z baby. Co to jest namiastka? Jakieś ciastka?
Niech choć mądrzejsza będzie – powiedział tatko i linijką tłukł za mną elementarz. Oczywiście nie książkę tłukł.
Nie wiem, czy jakiś związek z tymi lekcjami miała stojąca zawsze przed nim butelka z czymś okropnym. Kiedyś spróbowałam, ale bardzo piekła ta woda. Zakrztusiłam się i plułam, a tato śmiał się i strugnął mi tak, że nauczyłam się od razu trzech liter i czytanki o Asie.
Na pamięć.
Będę więc na pewno ludziem, choć to dziwne stworzenia. Robią rzeczy, których nie rozumiem. Wczoraj mama zdjęła majtki, sąsiad Szczekalski swoje też i coś jej robił od tyłu. Po co zdejmować majtki w kuchni? Siku albo kupkę robi się przecież w łazience. No, ale Szczekalski jest lekarzem. Nie umiem powiedzieć od czego. Prota… propto… prokto…, no, w każdym razie jakimś logiem.
Tak mnie uczył tata, stukając linijką w dłoń. Czasem w moją pupę.
Bawię się z rudym Gienkiem spod czwórki, w piaskownicy. W Szczekalskiego też, ale boli, bo Gienek nie wytarł palców i piasek boleśnie trze we mnie. Gienek nie powinien zostać medykiem. Przynajmniej nie prędko, skoro nie myje rąk przed badaniem. Tak robi zawsze doktor w naszej przychodni.
A tu nagle wyskakuje z klatki schodowej stary Życki i pędzi do śmietnika. Łomocze w kubłach i brzydko krzyczy:
- Kurwa, gdzie moje winogrona?
Robaczkowej, która akurat wracała z mszy dopołudniowej, aż fioletowy, moherowy berecik spadł z głowy. Prosto na kupę Azorka, Siemiczów. On zawsze robi ją na chodnik przed domem. Pewnie też go uczyli linijką.
- Panie Życki coś pan! Winogrona w śmietniku? I nie przeklinaj pan. Dzieci się tu bawią.
- Kurwa, gdzie to opakowanie?
- Jakie opakowanie, panie Życki? Znowuś pan klej wąchał? A fe, w tym wieku…
- No, pani kochana, patrz pani. Jadłem wczoraj winogrona. Niestety, pestkowe. I te właśnie pestki wchodziły mi pod protezę. Więc ją wyjąłem i włożyłem do tej foremki od winogron. Kurwa, wyrzuciłem foremkę! A dziś zebranie kółka różańcowego i będzie tam Grzeszczakowa! Jaka ona piękna w kwiecie wieku! Siedemdziesiątka to pełny rozkwit urody kobiecej, a ona ostatnio puszczała do mnie oko. I krygowała się, że to brak magnezu i taki skurcz, kokietka jedna. – Zapluł się bez tej szczęki. Ślina sączyła mu się strużką z boku brody. – Gdzie te zęby, do chuja pana?!
Łomot przewracanych pojemników zepsuł nam trochę zabawę.
Przyjechała karetka. To tacy panowie w białych fartuchach, którzy leczą chorych. Teraz wyprowadzają pana Kowalika. Mieszka sam w malutkim mieszkanku na drugim piętrze. Ma fajne obrazki na ścianach (panów z gołymi siusiakami) i daje dzieciom cukierki.
Jest organistą w naszym kościele. Ma ładne, falujące włosy i buzię aniołka. Tego, co stoi w kapliczce na wyjeździe z osiedla.
Podobno pan Kowalik jest najlepszy. Sama to słyszałam, kiedy raz wlazłam przez dziurę w ogrodzeniu do księżowskiego sadu.
Proboszcz stał z Kowalikiem pod gruszą, całował go w usta i tak właśnie mówił: Jesteś najlepszy i nikt ci nie dorówna.
Pięknie gra na mszy. Panie płaczą, a panowie zgrzytają zębami. Myślę, że zazdroszczą organiście jak ładnie gra.
A teraz lekarze w białych fartuszkach prowadzą go do samochodu, ubranego w dziwny płaszcz z za długimi rękawami. To pewnie nie jego płaszcz. Żeby się te rękawy nie wlokły po ziemi, to zawiązali je na plecach pana Kowalika. Śmiesznie to wygląda. Tym bardziej, że panowie – lekarze, mają na głowach reklamówki z wyciętymi dziurami.
Ta z Biedronki jest najfajniejsza.
Pan Kowalik pluje na te reklamówki. Podobno biegał po wszystkich sąsiadach, pluł na telewizory i krzyczał: Tusek pierdolony!
Nie wiem co to znaczy, ale wszyscy się złościli. Nikt nie lubi wycierać ciągle telewizora. Nawet ja nie lubię, kiedy mama prosi o sprzątanie.
To zabrali go, a on pluł na nich i ciągle krzyczał: Tusek pierdolony, wybrali go znowu, a my, Polacy nie chcemy Tuseka pierdolonego!.
Strasznie brzydko. Tata szybko by go nauczył linijką, że nie można tak nieładnie mówić.
My się bawimy z Gienkiem w naszej piaskownicy, a na ławce usiadł Mirek, syn Buraczkowej. Tej spod szesnastki. Jest duży, łysy i pryszczaty. Chodzi w dresie i strasznie śmierdzi. Pali papierosa, a za chwilę pstryka niedopałkiem w moją stronę. Oparzył mi ramię i się rozpłakałam.
Obok przechodził pan Zasławski. Bardzo miły nauczyciel z osiedlowej szkoły. Zawsze nosił pod szyją taką śmieszną rzecz, którą nazywają muchą. Nie wiem dlaczego, bo to nie lata, ani nie brzęczy. Tata mówi, że to jest ludź mądry i wykształcony. Mama, że jest bardzo kulturalny i też zna się na leczeniu.
Więc pan Zasławski złapał pryszczatego Mirka za fraki i mówi:
- Gdzie chuju pstrykasz? Dzieci się tu bawią.
Tamten patrzy na Zasławskiego. Tak jakoś dziwnie.
- Jestem gejem.
- Pierdolę kim jesteś. Pstrykasz petem do piaskownicy. Jak się tu mają bawić dzieci i Azorek Siemiczów?
A ten swoje:
- Jestem gejem.
To mu pan Zasławski tak walnął, że się pryszczak nogami nakrył. Zebrał z ziemi parę zębów, otarł krew z buzi i złapał za telefon.
Przyjechała policja i zabrała pana Zasławskiego. Powiedzieli, że jest nietore… nietole…cyjny i atakuje mniejszość. Jak to mniejszość, skoro on był jeden i pan Zasławski, jeden?
To jest chwila spokoju i bawię się z rudym Gienkiem. On mnie bada, a ja go zakopuję. Bo postanowiłam, że jak będę duża to zostanę grabarzem. Ożenię się z lekarzem Gienkiem i założymy biznes. To fajne słowo i umiem je wypowiedzieć.
Mama i tata chwalą mój pomysł. Tata mówi, że jednak będzie ze mnie ludź, a mama, że jestem wyzwolona, pio.. nie…rska i będę pierwszą grabarką. Tu mam kłopot. Podoba mi się „Grabarz”. Tak groźnie słychać i wszyscy by się mnie bali.
Lubię nasze osiedle i mój blok. Chciałabym tu zawsze mieszkać.
Z mamą, tatą i rudym Gienkiem.
Z pamiętnika małego podludzia
4Autorze, po co Ci były w tym tekście oczy dziecka? 
Podpowiedź (jeden z miliona przypadków): "Więc pan Zasławski złapał pryszczatego Mirka za fraki"

Podpowiedź (jeden z miliona przypadków): "Więc pan Zasławski złapał pryszczatego Mirka za fraki"

Mówcie mi Pegasus 
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak
Z pamiętnika małego podludzia
6Nie mogę zrozumieć, jak można poświęcić czas na wczucie się w głupiutkie dziecko, które zjada własne gile, aby w brudny sposób przedstawić patologię w obrębie piaskownicy. Wszyscy chorzy, wszyscy szaleni. Gdzie byli rodzice, gdy to powstało? A w sumie nie ważne, bo matka, która uważa, że kulturalny nauczyciel, to ten, który rzuca kur*ami na lewo i prawo, aby w końcu wdać się w bójkę przy dzieciach, chyba sama nie jest do końca normalna. :D
Z pamiętnika małego podludzia
8Zwyczajny purnonsens i groteska na współczesny świat.
W sposób oczywisty, w tej konwencji, przerysowane tło i zamknięcie problemu w piaskownicy.
Ktoś nie czai?
W sposób oczywisty, w tej konwencji, przerysowane tło i zamknięcie problemu w piaskownicy.
Ktoś nie czai?

Z pamiętnika małego podludzia
9Nie odniosłeś się do mojego pytania, chyba że naprawdę zbywasz je purnonsensem, groteską, etc jako usprawiedliwieniem wszystkiego 
Kiedy się pisze dzieckiem, daje to pewne profity, ale rodzi pewne trudności. Już by łatwiej było pisać słoniem
Ale dobra, pozostańmy przy tym, że to groteska i autoru wolno wszystko, bo nie mój cyrk, nie moje małpy

Kiedy się pisze dzieckiem, daje to pewne profity, ale rodzi pewne trudności. Już by łatwiej było pisać słoniem

Ale dobra, pozostańmy przy tym, że to groteska i autoru wolno wszystko, bo nie mój cyrk, nie moje małpy

Mówcie mi Pegasus 
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak
Z pamiętnika małego podludzia
10Ja po prostu nie rozumiem Twojego dylematu.
Napisało mi się, stylizując na dziecko. Coś nie tak?
Faktycznie, mógłby być słoń, tylko po co? I wcale nie wczuwałem się w psychologię pięciolatki, bo istotą tego kawałka jest coś zupełnie innego.
Kasia jest tylko postacią, dla przedstawienia w krzywym zwierciadle współczesnego świata. Przecież nie zamierzałem dawać wiarygodnej psychoanalizy dziecka.
Napisało mi się, stylizując na dziecko. Coś nie tak?
Faktycznie, mógłby być słoń, tylko po co? I wcale nie wczuwałem się w psychologię pięciolatki, bo istotą tego kawałka jest coś zupełnie innego.
Kasia jest tylko postacią, dla przedstawienia w krzywym zwierciadle współczesnego świata. Przecież nie zamierzałem dawać wiarygodnej psychoanalizy dziecka.
Z pamiętnika małego podludzia
11Widzę, że nie rozumiesz, chociaż to było banalne pytanie, co miałeś zyskać, wchodząc w konwencję pozornego patrzenia na świat oczyma dziecka. Bo przecież zwykle pozwala to właśnie uciec od prawienia banałów o świecie, odkrywać jego nieoczywiste problemy. Ale OK, skoro Ci się napisało, to w porządku. Podsumujmy tę wymianę poglądów na temat Twego tekstu tak: ja uważam, że wykorzystanie tej konwencji wyszło Ci bardzo słabo i w efekcie pojawił się banalny tekst o patologiach, tekst, jakich i w sieci, i na papierze multum. Ty uważasz, że sprawnie zrealizowałeś zamierzenie. Spoko. Powodzenia z tym i innymi tekstami 

Mówcie mi Pegasus 
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak
Z pamiętnika małego podludzia
12Nigdzie nie napisałem, że mi wyszło świetnie.
Jednym się podoba, innym, nie, i tyle.
Jednym się podoba, innym, nie, i tyle.
Z pamiętnika małego podludzia
13Luz, naprawdę. Ty jesteś właścicielem tekstu w sensie, że ma się obronić lub nie Twoja wizja. Ja wyraziłem tylko uwagi w ramach swojego odbioru 

Mówcie mi Pegasus 
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak
Z pamiętnika małego podludzia
15Hej,
Jeżeli to jest groteska to powinna zawierać jakieś elementy tego gatunku. Nie widzę ani drwiny z obowiązujących konwencji, ani hybrydy form, ani łączenia przeciwstawnych stylów i wartości.
Jest za to dużo przejaskrawień i przesady, no i kompletnie zbędna postać dziewczynki, która zamiast wprowadzić klimat, obnaża niedostatki warsztatowe. Do pisania "dzieckiem" potrzeba wiedzy i wielkiego wyczucia (by nie popaść w klisze i banał) a przecież mógł to być np. staruszek na wózku, dla którego jedynym światem jest ten obserwowany przez okno. Może wtedy wyszłoby lepiej.
Może.
G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover
Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.
Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.