Za złotą monetę

1
Za złotą monetę

Opis: postapokaliptyczne opowiadanie dla nastolatków, gdzieś w świecie podobnym do MadMaxa.
Gatunek: fantasy

Rozdział I.

Hans zbudził się o brzasku. Poczuł zaledwie cień młodzieńczej ekscytacji przed wyprawą, a potem dyktowaną przez wyeksploatowane ciało tęsknotę za wygodami, które dziś straci.
Nie był stary, późna trzydziestka. Ale lata spędzone na wędrówkach po tym cholernym świecie zrobiły swoje. Nie narzekał, bo większość ludzi zajmowała się rolnictwem.
Opuścił nogi prosto w ciężkie wojskowe buty pamiętające poprzedni świat i spojrzał na wschód słońca, wdzierający się do pokoju przez wąskie okno. Uwielbiał ten widok. Zawsze, gdy wracał do Berus, wynajmował te mieszkanie. O ilę celę o powierzchni sześciu metrów kwadratowych można tak nazwać.
— Zlecenie czeka — powiedział do siebie, po czym ubrał się w czarne spodnie i kurtkę. Taki ubiór zazwyczaj wystarczał, aby odstraszyć pospolitych bandytów. (Zwykli ludzie nie mieli dostępu do ubrań po służbach specjalnych. Znalezienie tego magazynu trzy lata temu było łutem szczęścia).
Ekwipunek spakował poprzedniego dnia, nie dlatego, że się spieszył. To przyzwyczajenie kierowało jego działaniem. Tym razem miał aż nadto czasu. Wiedział dokładnie, ile zajmie podróż szlakiem na północ. Z Berus dwa miesiące marszu do Rizenhoodu. Tam spotka się ze swoją grupą i po miesiącu podróży dotrą do Quaris. Koniec szlaku, początek piekła.
Idąc na śniadanie, zostawił plecak w pokoju. Nie rozstawał się jedynie z pistoletem — był zbyt cenny i trudny do zdobycia (od prawie stu lat nie wyprodukowano żadnego egzemplarza).
Przechodząc przez majdan Hans obserwował budzącą się do życia osadę. Był październik, więc słońce kończyło wypalać ziemię. Dopiero za miesiąc, wraz z pierwszym deszczem, ludzie przystąpią do pracy na roli i wtedy o tej porze dnia połowa wioski będzie już na nogach.
Hans nie gotował sobie posiłków. Było go stać, aby jadać w gospodzie. Ukrywanie się przed żarem traktował jak wakacje. Jedyny powód, dla którego nie schodził wtedy nad morze, aby cieszyć się prawdziwymi luksusami, był czas. Umowa na artefakty zawsze zawiera bonus za szybsze dostarczenie i karę za opóźnienie. Z Berus bez problemu operował aż do Dalekich Ruin, gdzie mógł zrealizować większość zleceń.
Po dotarciu na miejsce, spostrzegł mężczyznę stojącego przy ladzie. Był odwrócony do Hansa plecami, ale ubiór ze wzorem maskującym, a może po prostu łajdacko przewieszona przez ramię strzelba, nie budziły zaufania. Bandyci, pseudomilicja czy inne dzikie bandy upodobały sobie takie stroje. Choć czasem zwykli podróżni kopiowali ten styl, aby uniknąć zaczepek.
Hans poszedł do lady i machnął ręką na znak, że chce, to co zwykle. Zwróciło to uwagę mężczyzny, który przytrzymał właściciela za ramię i zagadał do niego szeptem. Po chwili ten kiwnął głową i poszedł po jajecznicę, a mężczyzna przysiadł się do Hansa.
— Witam, jestem Artur.
Hans popatrzył spode łba na nieznajomego. To był staruszek, barczysty i krzepki, niemniej z pięćdziesiątką na karku. Do tego ze śmiejącą się twarzą. Każdy, kto przetrwał wiek nastoletni, wiedział, że ludzi należy oceniać ostrożne. Ale ten gość nie wydawał się zagrożeniem. Przypominał szwędacza eksplorującego stary świat w poszukiwaniu śmieci, na których mógł zarobić byle jakie pieniądze.
— A ja Hans.
— Wiem. Powiedziano mi, że tutaj znajdę poszukiwacza skarbów. Czekałem od samego rana, bo podobno dziś wyruszasz.
— Nie jestem poszukiwaczem skarbów — rzekł Hans. — Wolę określenie archeolog na zlecenie.
Artur zacisnął usta, po czym ryknął śmiechem. Autentyczność tego wybuchu rozbawiła Hansa. Lubił wesołych ludzi, z takimi łatwiej się pracowało.
W międzyczasie właściciel gospody przyniósł jajecznicę wyglądającą jak kopiec. Hans zaczął jeść, nie czekając aż mężczyzna się uspokoi.
— Niech ci będzie — powiedział w końcu Artur. — Tak czy inaczej idziesz szlakiem na północ, prawda?
Hans kiwnął głową.
— Dobrze, bo miałbym małe zlecenie. Chodzi o dostarczenie do Rizenhood pewnej rzeczy. Czy byłbyś zainteresowany?
— Na kiedy, jaka waga i za ile?
— Termin to cztery miesiące, wagą się nie przejmuj, a zapłata jest hojna.
Mężczyzna sięgnął za pazuchę, po czym pokazał jednouncjową, złotą monetę. Mimo iż pieniądze nie były tak powszechne jak kiedyś, ludzie używali złotych i srebrnych monety wszędzie tam, gdzie handel wymienny nie był możliwy
Hans nie zastanawiał się długo.
— Nie jestem zainteresowany.
— Jak to? — udał oburzenie Artur .
— Płacisz dziesięć razy więcej, niż to zlecenie jest warte.
— Bo jest twardy warunek. — Mężczyzna nie dawał za wygraną. — Przesyłka musi koniecznie i bez szwanku trafić w ciągu czterech miesięcy do Rizenhood. Płacę odpowiednio za żądaną jakość. Nie wynajmę byle przybłędy w wojskowym kamuflażu. Szukałem profesjonalisty, który przy okazji drogi na północ... Rozumiesz.
Ostatnią zdanie Hans puścił mimo uszu. Za zlecenie do Dalekich Ruin miał zarobić trzy złote monety. Teraz myślał, czy naprawdę tak łatwo zdobędzie tę jedną, dosłownie po drodze. W końcu to chciwość i brawura pchnęły go do tego zawodu.
— Gdzie jest paczka? — spytał.
— Towar — odparł Artur akcentując to słowo. — Jest w Lorez. Powołasz się na mnie, a zapłatę odbierzesz w Rizenhood od razu po dostarczeniu przesyłki.
Hans kiwnął głową.
Lorez nie leżało na szlaku. Oznaczało to stratę tygodnia oraz ominięcie jednej z osad, w której lubił wypoczywać. Nie było to duże poświęcenie, jak za złotą monetę.

Za złotą monetę

2
Ale lata spędzone na wędrówkach po tym cholernym świecie zrobiły swoje. Nie narzekał, bo większość ludzi zajmowała się rolnictwem.
Umyka mi związek przyczynowo - skutkowy.

Taki ubiór zazwyczaj wystarczał, aby odstraszyć pospolitych bandytów.
Raczej przyciągał. Fajne wdzianko, wyskakuj. Odstraszać mógł pistolet.

Opuścił nogi prosto w ciężkie wojskowe buty pamiętające poprzedni świat
Wzmianka o pistolecie sugeruje że buty też miały ze sto lat. No, chyba że nosi Roth-Steyra czy Nambu.

Jedyny powód, dla którego nie schodził wtedy nad morze, aby cieszyć się prawdziwymi luksusami, był czas.
1) Jedynym powodem...
2) Parę godzi wte czy wewte przy zleceniach trwających miesiące? Srsly?

Bandyci, pseudomilicja czy inne dzikie bandy upodobały sobie takie stroje. Choć czasem zwykli podróżni kopiowali ten styl, aby uniknąć zaczepek.
Uwaga jak wyżej. Nie szata zdobi człowieka lecz broń i tzw język ciała.

To był staruszek, barczysty i krzepki, niemniej z pięćdziesiątką na karku.
"Staruszek" sugeruje jednak pewne niedołęstwo.

W międzyczasie właściciel gospody przyniósł jajecznicę wyglądającą jak kopiec.
Jeszcze czarna czy już porośnięta trawą? Chyba miałeś na myśli kopiastą porcję jajecznicy.

ludzie używali złotych i srebrnych monety wszędzie tam, gdzie handel wymienny nie był możliwy
1) monet
2) masz na myśli upadek systemów monetarnych. Ale to dalej jest barter, ale za kruszec.

Oznaczało to stratę tygodnia oraz ominięcie jednej z osad, w której lubił wypoczywać
A podobno nawet nie miał czasu zejść na plażę.

Ogólnie - słabo. Sporo wtrętów pt opisanie świata, które rozwalają tempo. Same wtręty miejscami nielogiczne. Przedstawione osoby - cóż, gadające głowy. W tym akurat kawałku zero akcji, zero emocji. Nie wciąga.
Ostatecznie zupełnie niedaleko odnalazłem fotel oraz sens rozłożenia się w nim wygodnie Autor nieznany. Może się ujawni.
Same fakty to kupa cegieł, autor jest po to, żeby coś z nich zbudować. Dom, katedrę czy burdel, nieważne. Byle budować, a nie odnotowywać istnienie kupy. Cegieł. - by Iwar
Dupczysław Czepialski herbu orka na ugorze

Za złotą monetę

3
Nie narzekał, bo większość ludzi zajmowała się rolnictwem.

Za duży skrót myślowy. Niby wiadomo o co chodzi, ale tak na zdrowy rozum nie ma powodów by nie ponarzekać sobie, bo większość pracuje w określonej branży.


— Zlecenie czeka — powiedział do siebie, po czym ubrał się w czarne spodnie i kurtkę. Taki ubiór zazwyczaj wystarczał, aby odstraszyć pospolitych bandytów. (Zwykli ludzie nie mieli dostępu do ubrań po służbach specjalnych. Znalezienie tego magazynu trzy lata temu było łutem szczęścia).

() niepotrzebny. Dlaczego czarne ubranie oznacza że jest po służbach specjalnych?


Nie rozstawał się jedynie z pistoletem — był zbyt cenny i trudny do zdobycia (od prawie stu lat nie wyprodukowano żadnego egzemplarza).

() niepotrzebne. Pistolet to nie jest coś szalenie skomplikowanego, w XVIII wieku kowal potrafił go zrobić.


Ukrywanie się przed żarem traktował jak wakacje. Jedyny powód, dla którego nie schodził wtedy nad morze, aby cieszyć się prawdziwymi luksusami, był czas. Umowa na artefakty zawsze zawiera bonus za szybsze dostarczenie i karę za opóźnienie.

Więc albo traktował jak wakacje (i byczył się), albo szkoda mu było czasu na wakacje, bo kary za opóźnienie go dopingowały.


Na razie – takie sobie. Póki co, nie różni się niczym od masy innych postapokaliptyków.
Strach herbu Cztery Patyki, książę na Miedzy, Ugorze etc. do usług

Za złotą monetę

4
Hej,
Opis: postapokaliptyczne (...) w świecie podobnym do MadMaxa.
Gatunek: fantasy
MadMaxowe postapo jest fantastyką, ale w żadnym razie fantasy. Najbliżej temu klimatowi do diesel-punka.
Hans zbudził się o brzasku. Poczuł zaledwie cień młodzieńczej ekscytacji przed wyprawą, a potem dyktowaną przez wyeksploatowane ciało tęsknotę za wygodami, które dziś straci.
Mocno uderzyłeś, niestety równie niecelnie. Poczuł cień - złe, tęsknota dyktowana przez ciało - bardzo złe (każdą tęsknotę "dyktuje" umysł, który stoi po przeciwnej stronie niż ciało) , tęsknota odczuwana za czymś, czego się jeszcze nie straciło - zdarza się chyba tylko w romansach, w kontekście kontaktu z ukochaną osobą, czyli źle. Całe zdanie, wybacz, okropne i do przebudowy.
Ale lata spędzone na wędrówkach po tym cholernym świecie zrobiły swoje. Nie narzekał, bo większość ludzi zajmowała się rolnictwem.
Co informuje nas, że "wędrówki po tym cholernym świecie" są w jakikolwiek sposób lepsze/intratniejsze/bardziej godne podziwu od rolnictwa?
Opuścił nogi prosto w ciężkie wojskowe buty pamiętające poprzedni świat i spojrzał na wschód słońca, wdzierający się do pokoju przez wąskie okno. Uwielbiał ten widok. Zawsze, gdy wracał do Berus, wynajmował te mieszkanie. O ilę celę o powierzchni sześciu metrów kwadratowych można tak nazwać.
Albo śpi w skarpetkach, albo tak twardy z niego wędrowiec, że robi setki kilometrów bez nich, tak czy inaczej szacunek.
Wynajmował to mieszkanie.
Zdanie "o ile celę(...) sugeruje, że miejsce małe i nieprzyjemne, nie dające się nazwać mieszkaniem. A bohater "uwielbia widok" - co dziwne bo niedaleko ma morze, gdzie wschód słońca jest zapewne piękniejszy - i zawsze wynajmuje właśnie to mieszkanie. Ta kompozycja informacji tworzy mętlik w głowie czytelnika.
Taki ubiór zazwyczaj wystarczał, aby odstraszyć pospolitych bandytów. (Zwykli ludzie nie mieli dostępu do ubrań po służbach specjalnych. Znalezienie tego magazynu trzy lata temu było łutem szczęścia).
Nie chcę wtrącać się do Twojego świata, ale zazwyczaj w postapo towaru jest mało, część rzeczy jest rzadka, ale nie ma tak, że ktoś nie ma do czegoś dostępu - po prostu wszyscy wszystkim się wymieniają.
Nie rozstawał się jedynie z pistoletem — był zbyt cenny i trudny do zdobycia (od prawie stu lat nie wyprodukowano żadnego egzemplarza).
W stylistyce postapo prawie zawsze występują problemy z komunikacją na duże odległości, a nawet gdyby nie występowały, bohater nie ma prawa tego wiedzieć (że nie wyprodukowano) , dodatkowo logika podpowiada, że jeśli coś jest cenne i trudno dostępne to ktoś zacznie to produkować (a do produkcji pistoletu nie trzeba bardzo specjalistycznych narzędzi/technologii).
Było go stać, aby jadać w gospodzie. Ukrywanie się przed żarem traktował jak wakacje.
Przyznam, że nie rozumiem drugiego zdania, ani nie widzę logicznego związku pomiędzy pierwszym a drugim.
Jedyny powód, dla którego nie schodził wtedy nad morze, aby cieszyć się prawdziwymi luksusami, był czas. Umowa na artefakty zawsze zawiera bonus za szybsze dostarczenie i karę za opóźnienie.
Wszystko ok, tylko chwile wcześniej napisałeś:
Ekwipunek spakował poprzedniego dnia, nie dlatego, że się spieszył. To przyzwyczajenie kierowało jego działaniem. Tym razem miał aż nadto czasu.
Hans poszedł do lady i machnął ręką na znak, że chce, to co zwykle. Zwróciło to uwagę mężczyzny, który przytrzymał właściciela za ramię i zagadał do niego szeptem.
Drobiazg taki. Jeśli facet siedzący po tej samej stronie lady co Hans, może przytrzymać ramię (nie "za ramię") właściciela, to ma długą rękę, albo lada jest bardzo wąska. W każdym razie jakoś nienaturalnie wyszło.
To był staruszek, barczysty i krzepki, niemniej z pięćdziesiątką na karku.
W zwykłym świecie osoby "z pięćdziesiątką na karku" nijak nie są staruszkami. Chyba, że zrobiłeś to celowo, pokazując kiepską przeżywalność - wtedy szacunek.
Ale ten gość nie wydawał się zagrożeniem.
Być.
Szczególnie, że ma camo, pistolety są rzadkie i cenne - a on dzierży strzelbę. Szybko Hans zmienia zdanie, oj szybko, a zdawać by się mogło, że podstawową cechą włóczykija powinna być ostrożność.
— Termin to cztery miesiące, wagą się nie przejmuj, a zapłata jest hojna.
Choć pytania Hans zadaje profesjonalne jak Statham w Transporterze, wykasuj to o wadze, ponieważ (razem z kolejnym sprostowaniem, że to "towar" a nie "paczka") każdy średnio ogarnięty czytelnik zorientuje się, że Hans nie musi się przejmować wagą "paczki" , bo "paczka" pójdzie na swoich nogach.
— Towar — odparł Artur akcentując to słowo. — Jest w Lorez. Powołasz się na mnie, a zapłatę odbierzesz w Rizenhood od razu po dostarczeniu przesyłki.
Przynajmniej połowę powinien wziąć z góry - skąd wie, że mu zapłacą kiedy wykona zadanie? I jeśli ma odebrać zapłatę ileś kilometrów dalej, to po co wynajmujący pokazuje mu monetę?

Podsumowując.
Nijak tu nie ma klimatu. "Book of Eli" , "MadMax" , "Droga" itd. Wszędzie powszechne ubóstwo, walka o przedmioty, głód, pustka, i "człowiek człowiekowi wilkiem". A tu piękny wschód słońca, z braku czasu nie oglądany nad morzem, jajecznica wielka jak kopiec, na którą bohatera stać, a który operuje z Berus aż do Dalekich Krain "bez problemu".
A problemy są istotą postapo. Z żywnością, komunikacją, energią, bezpieczeństwem, zaufaniem i samotnością. To sól tego gatunku.
Słabe fabularnie, konstrukcyjnie i technicznie, oraz zupełnie obok stylizacji.
Wybacz.

G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

Za złotą monetę

5
Do uwag dotyczących opisu oraz bycia apokalipsą dorzucę, że gdzie tu nastolatkowość (jest naiwność, ale nie taka w typie literatury dla młodzieży :D ), plus dla mnie to też nie jest postapo, głównie ze względu na niepełność - to ekspozycja, być może potem się coś pojawi, ale to, co dostałem, lepiej by sobie poradziło bez pistoletów, ubrań z magazynów, etc., bo rzeczywiście bliżej temu fantasy. Ergo: coś jest skopane w settingu. Za późno wprowadzisz kluczowe dla czytelnika informacje. (Znaczy w dalszym ciągu tekstu, o ile on istnieje.)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Za złotą monetę

6
Andy pisze: postapokaliptyczne opowiadanie dla nastolatków,
i
Andy pisze: Poczuł zaledwie cień młodzieńczej ekscytacji
i
Andy pisze: Nie był stary, późna trzydziestka.
ja tylko w jednej kwestii - przy pisaniu dla nastolatków nie powinno używać się słów jak 'młodzieńczy' bo, raz że to ma sens tylko z perspektywy starych koni, dwa że dla nich owa 'młodzieńczość' może mieć wydźwięk pejoratywny

natomiast subiektywnie komentując ostatnie z cytowanych zdań powiem tylko: lol lol lol
gdy miałem naście lat i dowiedziałem się o Klubie 27 powiedziałem: łe, o co tyle krzyku, przecież starzy już byli, swoje zrobili, a dalej czekała ich tylko trzydziestka, czterdziestka, czyli stare dziady.
myślę więc, że dla części nastolatków Nie był stary, późna trzydziestka będzie sygnałem do zakończenia lektury.

targetowanie :twisted:

Za złotą monetę

7
Smoke pisze:myślę więc, że dla części nastolatków Nie był stary, późna trzydziestka będzie sygnałem do zakończenia lektury.
Właśnie między innymi to mam na myśli. To jest wbrew pisania dla młodziaków :)

Added in 14 seconds:
Romek Pawlak pisze:
Smoke pisze:myślę więc, że dla części nastolatków Nie był stary, późna trzydziestka będzie sygnałem do zakończenia lektury.
Właśnie między innymi to mam na myśli. To jest wbrew regułom pisania dla młodziaków :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Za złotą monetę

8
Dziękuję wszystkim za odpowiedzi. Myślę, że w tym jest właśnie wartość Wery, że bez ogródek mówicie "słabe" :)

Nie będę bronił poszczególnych fragmentów. Nawet jak mnie dziwią niektóre uwagi, to skoro powstało nieporozumienie, to znaczy, że tekst nie broni się sam.

Niemniej, chciałbym wyjaśnić pewne kwestie.

Ogólnie:
a) zaznaczyłem, że powyższy tekst to fragment, dlatego uwagi o ubogim opisie i innych poważnych brakach moim zdaniem są przedwczesne. Upychanie wszystkiego w pierwszym rozdziale chyba nie jest dobrą praktyką.
b) grupa docelowa: nastolatki. To jest tu kluczowe i słabo to wyjaśniłem. Tekst ma mieć lekki charakter moralizatorski. Chcę to uzyskać poprzez przedstawienie świata w sposób lekko cukierkowy, nawet naiwny. Na pewno nie będzie tu miejsca na: przekleństwa, pomór i przedstawienie drastycznych scen zdziczenia ludzi, charakterystycznych dla postapo.

Punktowo
misieq79 pisze: Jedyny powód, dla którego nie schodził wtedy nad morze, aby cieszyć się prawdziwymi luksusami, był czas.
-
2) Parę godzi wte czy wewte przy zleceniach trwających miesiące? Srsly?
W tym fragmencie tego nie ma, ale Berus jest w górach. A zejście do morza trwało 2 miesiące. Nie chciałem pisać oczywistego (skoro to bohater twierdzi, że zajmuje to sporo czasu to jasnym jest, że nie jest to parę godzin :-\ ).
To nie jest obrona. Fragment do zmiany, bo "nad morze" widać skojarzyło się z turystami w Kołobrzegu :)
misieq79 pisze: Bandyci, pseudomilicja czy inne dzikie bandy upodobały sobie takie stroje. Choć czasem zwykli podróżni kopiowali ten styl, aby uniknąć zaczepek.
Uwaga jak wyżej. Nie szata zdobi człowieka lecz broń i tzw język ciała.
To wypływa z tworzonego świata i charakteru powieści. (to co opisałem powyżej). Ale też jest napisane, że z takich strojów korzystały podejrzane bandy. Nie podchodzi się do kogoś takiego z tekstem "wyskakuj, bo nie widziałem z daleka, że masz pistolet". Oczywiście nie mówię tu o interakcjach między tymi bandami.
Romek Pawlak pisze: Za późno wprowadzisz kluczowe dla czytelnika informacje.
Lekko się zdziwiłem. Pokazałem tylko 5k znaków. Jakbym upchał tu więcej informacji to na pewno dostałbym odwrotne komentarze ~"za dużo danych, stopniuj wiedzę".
Nie wiem, może źle to przemyślałem, bo chciałem stopniowo pokazywać świat, w trakcie wędrówki.
Godhand pisze: bohater nie ma prawa tego wiedzieć (że nie wyprodukowano
Pytanie. Widzę, że to nie zostało dobrze odebrane, że wtrącenia od wszystkowiedzącego narratora umieściłem w nawiasach. W innych rozdziałach mam w nawiasach wtrącenia typu "(nie domyślał się, że sto lat temu było zupełnie inaczej)".
Czy na prawdę taki narrator wszechwiedzący jest aż tak słaby?
Godhand pisze: W zwykłym świecie osoby "z pięćdziesiątką na karku" nijak nie są staruszkami. Chyba, że zrobiłeś to celowo, pokazując kiepską przeżywalność - wtedy szacunek.
Wow, coś mi się udało :)
Godhand pisze: Nijak tu nie ma klimatu. "Book of Eli" , "MadMax" , "Droga" itd.
Zaznaczyłem, że to ma być "dla nastolatków", aby uniknąć takich porównań. Nie celuję w klimat jak z postapo dla dorosłych! A klimat ogólnie... dopiero 5k znaków, a czy dalej uda mi się go zbudować, zobaczymy ;)
Smoke pisze: gdy miałem naście lat i dowiedziałem się o Klubie 27 powiedziałem: łe, o co tyle krzyku, przecież starzy już byli, swoje zrobili, a dalej czekała ich tylko trzydziestka, czterdziestka, czyli stare dziady.
Z tym się nie zgodzę. Rozumiem, że dzieciaki z podstawówki tak rozumują. Ale licealiści? Może żartują sobie ze "starych" trzydziestkolatków, ale doskonale znają cykl życia człowieka.
Niemniej, wykonałem dziś research i spytałem 18latka "kiedy człowiek jest stary". I dostałem odpowiedź: "Ja starym określam osoby bliskie już wieku 80 lat" (pisownia oryginalna).
Nie "targetuję" w 12 latków, tylko w liceum. To grupa nie miała problemu z określeniami starości stosowanymi w "Malowanym człowieku".

Uwagi dla mnie:
- pilniej zwracać uwagę na logiczne powiązanie zdań w akapicie.
- wywalić nawiasy
- wywalić wszechwiedzącego narratora
- starać się samemu przyczepić do każdego zdania, zanim zrobi to ktoś inny
- umieszczając fragment tekstu, zaznaczyć jakie jest tło
- dawać becie zanim umieszczę na Wery;
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron