
Historia oparta na faktach autentycznych. Dla dobra... itd itd
Powrót z Martwych
Zapadał się w ciemność. Próbował krzyczeć - nie mógł. Próbował machać rękami - nie miał rąk! Spadał jak w bezdenną studnię, by po chwili wzbić się w górę, jak na kolejce w lunaparku. I znowu w dół. W głowie mi wiruje, myślał. To znaczy, że mam jeszcze głowę. Oddycham…
I wtedy poczuł, jak coś zabiera mu oddech. Jakby wielka łapa zacisnęła się na nosie i ustach. Próbował wierzgnąć, wyrwać się, nie czuł ciała. Oddychaj, krzyczał niemo, oddychaj!
Skurcz przepony. Mam przeponę, pomyślał. Drugi skurcz przepony. Na przekór temu, co go dusiło. Trzeci. Czwarty…
Oślepiło go ostre światło. Przeraźliwa biel. Czerwone plamy. Zamrugał oczami. Czuł je, czuł już twarz, metaliczno-gumowy posmak na języku.
Czerwone plamy zlały się w dwie pochylone nad nim postacie.
- Gdzie jestem? - wychrypiał.
- W piekle - odparła plama po prawej.
- Jak to w piekle? - zapiał.
- Zachlałeś, zaćpałeś i przekręciłeś się. Trafiłeś do piekła.
Zacisnął powieki z całej siły. Czucie w kończynach powracało. Otworzył oczy.
Plamy nabrały kształtów i ostrości. Leżał na noszach, nad nim stał szczupły mężczyzna o pociągłej twarzy i ostrych rysach. Na plakietce na kieszonce czerwonej kamizelki widziały litery KARZ, poniżej okrągłe logo. Przy drzwiach stała dziewczyna, również ubrana w czerwień. Rozejrzał się.
- Wuja tam! W karetce jestem! - Od razu odzyskał animusz.
Dziewczyna odsunęła z hurgotem drzwi ambulansu. Na zewnątrz zobaczył bramę. Raczej nie do SORu, gdyż była otoczona płomieniami. A pogotowiarze…
Lekarz miał wysokie zakola, u ich szczytu wyrastały nieduże rogi. Dziewczyna uśmiechnęła się i wywaliła język, długi i owłosiony. To, co wziął za spinki we włosach, też okazało się rogami. Napis na kamizelce głosił KATOWNIK. Poniżej miała okrągłe logo z pentagramem.
- A co ty myślisz, że w piekle nie mamy karetek? - zapytał doktor z rozbawieniem.
- Bez urazów, nieprzytomny, na bodźce reaguje. Obudził się na chwilę na podjeździe, potem znowu odjechał. Koledzy nie wiedzą, co brał. Wydolny.
- Dobra, dziękuję. Magda, panel badań plus toksykologia. Skąd go braliście? Kobyła Mała to nie nasz rejon.
- Martwe Niżne. Spod dyskoteki.