Powrót z martwych

1
...pomysł naszedł mnie już trochę tamu, a temat ostatniej Bitwy podsunął puentę :)
Historia oparta na faktach autentycznych. Dla dobra... itd itd

Powrót z Martwych

Zapadał się w ciemność. Próbował krzyczeć - nie mógł. Próbował machać rękami - nie miał rąk! Spadał jak w bezdenną studnię, by po chwili wzbić się w górę, jak na kolejce w lunaparku. I znowu w dół. W głowie mi wiruje, myślał. To znaczy, że mam jeszcze głowę. Oddycham…
I wtedy poczuł, jak coś zabiera mu oddech. Jakby wielka łapa zacisnęła się na nosie i ustach. Próbował wierzgnąć, wyrwać się, nie czuł ciała. Oddychaj, krzyczał niemo, oddychaj!
Skurcz przepony. Mam przeponę, pomyślał. Drugi skurcz przepony. Na przekór temu, co go dusiło. Trzeci. Czwarty…
Oślepiło go ostre światło. Przeraźliwa biel. Czerwone plamy. Zamrugał oczami. Czuł je, czuł już twarz, metaliczno-gumowy posmak na języku.
Czerwone plamy zlały się w dwie pochylone nad nim postacie.
- Gdzie jestem? - wychrypiał.
- W piekle - odparła plama po prawej.
- Jak to w piekle? - zapiał.
- Zachlałeś, zaćpałeś i przekręciłeś się. Trafiłeś do piekła.
Zacisnął powieki z całej siły. Czucie w kończynach powracało. Otworzył oczy.
Plamy nabrały kształtów i ostrości. Leżał na noszach, nad nim stał szczupły mężczyzna o pociągłej twarzy i ostrych rysach. Na plakietce na kieszonce czerwonej kamizelki widziały litery KARZ, poniżej okrągłe logo. Przy drzwiach stała dziewczyna, również ubrana w czerwień. Rozejrzał się.
- Wuja tam! W karetce jestem! - Od razu odzyskał animusz.
Dziewczyna odsunęła z hurgotem drzwi ambulansu. Na zewnątrz zobaczył bramę. Raczej nie do SORu, gdyż była otoczona płomieniami. A pogotowiarze…
Lekarz miał wysokie zakola, u ich szczytu wyrastały nieduże rogi. Dziewczyna uśmiechnęła się i wywaliła język, długi i owłosiony. To, co wziął za spinki we włosach, też okazało się rogami. Napis na kamizelce głosił KATOWNIK. Poniżej miała okrągłe logo z pentagramem.
- A co ty myślisz, że w piekle nie mamy karetek? - zapytał doktor z rozbawieniem.

- Bez urazów, nieprzytomny, na bodźce reaguje. Obudził się na chwilę na podjeździe, potem znowu odjechał. Koledzy nie wiedzą, co brał. Wydolny.
- Dobra, dziękuję. Magda, panel badań plus toksykologia. Skąd go braliście? Kobyła Mała to nie nasz rejon.
- Martwe Niżne. Spod dyskoteki.
Ostatecznie zupełnie niedaleko odnalazłem fotel oraz sens rozłożenia się w nim wygodnie Autor nieznany. Może się ujawni.
Same fakty to kupa cegieł, autor jest po to, żeby coś z nich zbudować. Dom, katedrę czy burdel, nieważne. Byle budować, a nie odnotowywać istnienie kupy. Cegieł. - by Iwar
Dupczysław Czepialski herbu orka na ugorze

Powrót z martwych

2
Dobre, ale za szybko wrzucone :P

Kolejka w lunaparku do zmiany na mocniejszy skojarzeniowo rollercoaster.
Oddychaj, krzyczał niemo, oddychaj!
O, nie.
Leżał na noszach, nad nim stał szczupły mężczyzna o pociągłej twarzy i ostrych rysach. Na plakietce na kieszonce czerwonej kamizelki widziały litery KARZ, poniżej okrągłe logo. Przy drzwiach stała dziewczyna, również ubrana w czerwień.
Misieq, jesteś dobry więc można wymagać, a to jest proste do ominięcia.

Reszta do małych przeróbek na mocniejszy wydźwięk.

Dawaj więcej wspomnieniówek.

G.

P.S.

Jeśli dobrze zrozumiałem Doroszewskiego to hurgot jest przestarzały i odnosi się do "miksu" nieprzyjemnych dźwięków.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

Powrót z martwych

3
Ogólnie - dobre i zabawne. Temat w sam raz na miniaturkę, w tym przypadku na jego rozwinięciu tekst tylko by stracił - jego siłą jest zwięzłość :) Długi i owłosiony język i KATOWNIK - mistrzostwo, tak samo, jak karetka do piekła :D
A dla równowagi, dla poczepiania się:
misieq79 pisze: Oddycham…
I wtedy poczuł, jak coś zabiera mu oddech.
Bardziej by mi banglało: "Oddycham... I wtedy poczuł, jak coś ten oddech mu zabiera".
misieq79 pisze: Oddychaj, krzyczał niemo, oddychaj!
krzyczał bezgłośnie
misieq79 pisze: Zamrugał oczami.
Wystarczyłoby chyba samo zamruganie, bez oczu - no bo w końcu kolanem ani żołądkiem mrugać nie można... :wink:
Dobra architektura nie ma narodowości.
s

Powrót z martwych

4
Nie będę się czepiać, bo po odleżeniu, tekst można wygładzić.

Podoba mi się. Nie jest przegadany, a przez to zyskuje na wyrazistości. Owłosiony język to chyba będę teraz widzieć w snach :)

Brawo Ty :)
„Styl nie może być ozdobą. Za każdym razem, kiedy nachodzi cię ochota na pisanie jakiegoś wyjątkowo skocznego kawałka, zatrzymaj się i obejdź to miejsce szerokim łukiem. Zanim wyślesz to do druku, zamorduj wszystkie swoje kochane zwierzątka.” Arthur Quiller-Couch

FB - profil autorski

Powrót z martwych

7
lubię takie wyrwane wnętrzości, u ruiny fajnie graja cieżarówkowe i z moturami, tu plecie sie żywa tkanka.
bym poczyściła z zaimków i powtórzeń.
skąd pacjent wiedzial, na czym lezy, oczy z tyłu głowy?

naplus: dynamika ladnie podkreslona krótkimi zdaniami, napędza fabułę i oddaje rytm spanikowanego przebudzenia.
naminus: wrzucone surowe.

ale co ja bede zrzedzić, nawet nie policzę surówek, które sama zapakowałam ;-)
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”