Apologia upadku - rozdział 1

1
Witam,

Wrzucam pierwszy rozdział swojej wprawki. Ciekawi mnie, czy emocje zostały dobrze odmalowane i czy fragment prezentuje "poziom druku".




Leżał na łóżku wpatrując się w śnieżnobiały sufit. Żałował, że się już obudził i nie mógł ponownie zasnąć. Tylko sen dawał mu chwilę wytchnienia. Stwarzał pozór, że dzieje się coś pozytywnego w jego życiu; realizował się, odpoczywał na wakacjach nad morzem śródziemnym. Od kilku tygodni sny były niezwykle rzeczywiste, wręcz namacalne. Jakby zanurzał się w wirtualnej rzeczywistości, gdzie wszystko odczuwa się tak wyraźnie i realnie.

To pewnie przez te leki, pomyślał.

Ale pewności nie miał.

Ciepła pościel działała kojąco na burzę myśli.

Straciłem tyle pieniędzy, zawiodłem wszystkich, ośmieszyłem się w oczach rodziny, znajomych, współpracowników. Wszystko upadło. Firma się zawaliła jak domek z kart. Właściwie nie miało nawet co się zawalić… Jak mam się im teraz pokazać na oczy? Co mam im powiedzieć? Moi drodzy, niestety nie udało się? Brzmiało to głupio i banalnie.
Ciągle wpatrywał się w biały sufit. Proces porannego wstawania zajmował mu długie godziny. Budził się razem z Mariolą, kiedy wstawała do pracy. Wsłuchiwał się w poranną krzątaninę i szykowanie do wyjścia do pracy. Czuł zapach gorącego śniadania, świeżej kawy i smród papierosów wypalanych na balkonie. Potem nastawała cisza; aż dzwoniło w uszach. Wpadał wtedy w krótkie drzemki, przerywane studiowaniem białego sufitu. Południe było godziną graniczną – w końcu wszelkie lenistwo ma swoje granice.

Mieszkał w bloku z wielkiej płyty, z trzech stron przylegały inne mieszkania. Dźwięk niósł się zawsze po ścianach jakby to były druty telefoniczne, a jednak panowała cisza. Ostatnio cisza stawała się wrogiem. Zostawał wtedy sam na sam ze swoimi myślami, które huczały mu w głowie: porażka! Zawiodłeś! Czasem miał dość samego siebie. Dziwił się, że Mariola jeszcze z nim wytrzymywała. Przypomniało mu się jak prowadził spotkanie z potencjalnymi pracownikami. Wynajął największą salę konferencyjną. Zebrał około setki osób: dziennikarzy, nauczycieli, logopedów itd. Ze dwie godziny tłumaczył zasady współpracy. Przekonywał, że system i strona internetowa jest już na ukończeniu, że to tylko kwestia najwyżej dwóch tygodni. Potem kampania reklamowa i pierwsi klienci. Na kilka miesięcy działania firmy mieli jednego klienta. JEDNEGO.

Starał się odpychać takie myśli, ale wracały jak bumerang.

Przerwać ciszę. Koniecznie przerwać ciszę!

Zanim doczłapał się do telewizora wpadły jeszcze ze dwie czarne myśli siejąc zamęt i spustoszenie. Włączył wiadomości i poszedł robić śniadanie. Zapowiadał się kolejny dzień walki.
Moje serwisy: educover.pl oraz nowekorepetycje.pl

Apologia upadku - rozdział 1

2
Damian.88 pisze:

Ciepła pościel działała kojąco na burzę myśli.
Burza myśli - "brainstorm", to raczej gdy nad jednym problemem pracuje wielu ludzi.
Damian.88 pisze:
Straciłem tyle pieniędzy, zawiodłem wszystkich, ośmieszyłem się w oczach rodziny, znajomych, współpracowników. Wszystko upadło. Firma się zawaliła jak domek z kart. Właściwie nie miało nawet co się zawalić… Jak mam się im teraz pokazać na oczy? Co mam im powiedzieć? Moi drodzy, niestety nie udało się? Brzmiało to głupio i banalnie.
Powtórzenie.
Damian.88 pisze:
Ciągle wpatrywał się w biały sufit. Proces porannego wstawania zajmował mu długie godziny. Budził się razem z Mariolą, kiedy wstawała do pracy. Wsłuchiwał się w poranną krzątaninę i szykowanie do wyjścia do pracy. Czuł zapach gorącego śniadania, świeżej kawy i smród papierosów wypalanych na balkonie. Potem nastawała cisza; aż dzwoniło w uszach. Wpadał wtedy w krótkie drzemki, przerywane studiowaniem białego sufitu. Południe było godziną graniczną – w końcu wszelkie lenistwo ma swoje granice.
Znowu powtórzenie.

Ogólnie za krótkie by coś wnioskować ale na razie sztampa. Rozterki w "wielkiej płycie". Brak akcji i jakiegoś "przytupu", czegoś co zainteresuje czytelnika.

Rozwinąć ten rozdział, mniej przemyśleń, dodać dialogi i coś nietuzinkowego.

Pozdrawiam.

Apologia upadku - rozdział 1

3
Oceniam tylko warsztat, bo mam wrażenie, że tylko o to Ci chodzi - nie wnikam w akcję, nastrój itd.
Damian.88 pisze: Stwarzał pozór, że dzieje się coś pozytywnego w jego życiu; realizował się, odpoczywał na wakacjach nad morzem śródziemnym.
Zobacz, że w tym samym zdaniu "on" odnosi się do dwóch różnych podmiotów: "on", sen, ale "jego", bohatera. Chyba, że "on" cały czas odnosi się do bohatera, a w takim razie poprzednie zdanie do przeróbki.
Damian.88 pisze: Jakby zanurzał się w wirtualnej rzeczywistości, gdzie wszystko odczuwa się tak wyraźnie i realnie.
Jestem zwolennikiem, by nie pisać dwa razy pod rząd tego samego ("sny były bardzo rzeczywiste. Bardzo rzeczywiste były") ale to kwestia gustu.
Damian.88 pisze: ośmieszyłem się w oczach rodziny, znajomych, współpracowników. Wszystko upadło. Firma się zawaliła jak domek z kart. Właściwie nie miało nawet co się zawalić… Jak mam się im teraz pokazać na oczy? Co mam im powiedzieć? Moi drodzy, niestety nie udało się? Brzmiało to głupio i banalnie.
Ciągle wpatrywał się w biały sufit. Proces porannego wstawania zajmował mu długie godziny. Budził się razem z Mariolą, kiedy wstawała do pracy. Wsłuchiwał się w poranną krzątaninę i szykowanie do wyjścia do pracy.
siękoza. Na plus, że zdania nie są monotonne.

Ponadto: leni się do południa, a chętnie i jeszcze dłużej, ale zapowiada się kolejny dzień walki.

Moim zdaniem, poziomu druku to nie osiągnęło.
http://radomirdarmila.pl
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”