Pytania do Andrzeja Pilipiuka

2671

Latest post of the previous page:

Andrzeju, postanowiłem za Twoją inspiracją poczytać Feliksa Kresa i nurtuje mnie kilka pytań na jego temat. Czy już definitywnie skończył z pisaniem, czy może potrzebuje czasu na "naładowanie baterii". Wiesz może czym się aktualnie zajmuje?

Ciekawi mnie też jak wygląda to z pozycji wydawnictwa, tzn.: autor przekazał prawa do książek i jak będzie zapotrzebowanie zawsze możemy zrobić dodruk. A jak autor zrobił się nieco zapomniany wydawnictwo ma jakieś narzędzia, żeby jeszcze na takim autorze zarobić? Czy po prostu biznes kręci się dalej i publikujemy innych?

Pytania do Andrzeja Pilipiuka

2676
Damian.88 pisze:
> Andrzeju, postanowiłem za Twoją inspiracją poczytać Feliksa Kresa i nurtuje mnie
> kilka pytań na jego temat. Czy już definitywnie skończył z pisaniem, czy może potrzebuje
> czasu na "naładowanie baterii". Wiesz może czym się aktualnie zajmuje?

powiem tak: z tego co wiem od wydawców to nie zdołali namówić Kresa do pisania.
jeśli tylko ładuje bateria to trwa to już naprawdę ładne parę lat.

nie widziałem Go na żadnym konwencie chyba od dekady... :(

pracował kiedyś jako ochroniarz w przedszkolu.

[size=85][color=green]Added in 3 minutes 41 seconds:[/color][/size]
Czarna Nina pisze:
> Na portalu Wykop rozgorzała dyskusja na temat twojej nowej książki "Konan Destylator"
> i reszty twórczości. Czy po tylu latach pisania i wydawania książek interesuje cię
> jeszcze zdanie czytelników?

generalnie interesuje mnie - choć niekoniecznie wszystkich ;)

poczytuję sobie np. co piszą na "lubimy czytać" - choć tam chyba ciekawsza jest średnia ocen - zwłaszcza jak głosuje kilkaset albo kilka tyś osób - bo jest to wówczas ocena jakoś tam miarodajna...

*

ale nie budzę się rankiem patrząc w sufit ze świadomością ze jestem wieszczem Ojczyzny ;)

Pytania do Andrzeja Pilipiuka

2677
W lepszym świecie czyli okręt Nansena.
Jak już wspomniałem po raz pierwszy okręt Nansena zobaczyłem w 1999 roku. „Fram” eksponowany jest w specjalnie dla niego zbudowanym muzeum na półwyspie Bydgoy w Oslo. Mój Dziadek czytał sporo książek o wyprawach polarnych. Mam w swoich zbiorach kilka tomów Centkiewicza pochodzących Jego biblioteczki. Mam też sczytaną do cna książeczkę o wyprawie Kon-Tiki. Fascynował się tym. Opowiadał mi co wyczytał w książkach.
To powinno wyglądać inaczej. W normalnym świecie powinienem po ukończeniu piątej może szóstej klasy, gdzieś około roku 1985-tego polecieć z Dziadkiem do Oslo. A może inaczej? Może powinna to być wycieczka weekendowa? W końcu ludzi żyjących w krajach wolnego świata stać było na takie „fanaberie”. Dla emeryta krótki wypad z wnukiem za granicę nie powinien być problemem. Tak czy inaczej powinniśmy jak normalni ludzie polecieć samolotem do Oslo, zatrzymać się w hotelu. Obaj oczywiście znalibyśmy angielski…
Powinniśmy po śniadaniu wsiąść w autobus, albo tramwaj wodny przez fiord. Moglibyśmy stanąć w muzeum przed okrętem Nansena. Wejść na pokład. Ujrzeć wnętrze mesy w której jadł obiad płynąc do bieguna. Obejrzeć w gablotach jego osobiste notatki z wypraw. Obrazki które malował zanim musiał zużyć farbę by uszczelnić kajak. Potem przeszlibyśmy na drugą stronę uliczki – tam gdzie w muzeum Thora Heyerdahla stoi autentyczna tratwa Kon-Tiki zdjęta z rafy w kawałkach, przewieziona do kraju przez norweski frachtowiec i poskładana do kupy. Potem może poszlibyśmy do muzeum statków wikingów. Dziadek z wnukiem na wycieczce szlakiem swoich lektur i fascynacji – normalna sprawa.
Tego nie było. To się nie mogło wydarzyć – bo my byliśmy niewolnikami a nasi właściciele nie pozwolili nam na takie fanaberie. Dziadek umarł nie obejrzawszy tych wszystkich wspaniałych rzeczy. Bez szans by choćby dotknąć burty okrętu człowieka który był dla niego Bohaterem.
Jest we mnie zapiekły żal. Świadomość jak bardzo komuna skopała nas po żebrach. Jak bardzo ten czas kładzie się cieniem na kolejne pokolenia. Jak bardzo nas zatruła. Jak wiele nędzy która ciągle widzimy wokoło wynika z nieprzezwyciężonych skutków 45 lat bolszewickiej okupacji. Jak wiele polskiego zła, podłości, kompleksów ma swoje korzenie w tamtych czasach… Jak inni moglibyśmy być gdyby nie to celowe zbydlęcienie i skurwienie które zafundowali nam „kochani sojusznicy” do spółki z komuchami polskojęzycznymi. To syndrom przekazany kolejnemu pokoleniu – jesteśmy jak DDA – dorosłe dzieci alkoholików. Tego co złe już nie ma – ale skutki nadal determinują nasze życie.
W porównaniu do Skandynawów nadal jesteśmy ubogimi krewnymi. Przy bardzo już zbliżonej cenie wielu towarów zarabiamy nadal 5-7 razy mniej. Wiele razy wyobrażałem sobie siebie w świecie alternatywnym. W świecie w którym nie było II wojny św. A może w świecie w którym po wojnie nie oddano Polski stalinowi. Zapewne oprócz wypadu z Dziadkiem do Oslo nie raz pojechałbym z Rodzicami na wakacje do Szwecji. Mielibyśmy auto. Mielibyśmy paszporty. Podróżowalibyśmy własnym samochodem. Jak paniska… Nie! Wcale nie jak „paniska”. Jak NORMALNI ludzie. Jak zwykli mieszkańcy normalnego kraju w Europie… Jak moi rówieśnicy z RFN, Francji, Anglii…
Ta myśl stała się w końcu obsesją. Przeczucie graniczące z pewnością mówiło mi: Muszę wreszcie wstać z błota. Nie będę mógł powiedzieć że pokonałem komunę dopóki tego nie doświadczę… Dopóki nie pojadę tam ze swoimi dziećmi. Autem. Nie jak panisko - jak normalny człowiek. Polak i Europejczyk. Zacząłem planować wyjazd.

/fragment relacji "spojrzenia na północ"/

Pytania do Andrzeja Pilipiuka

2678
Andrzej Pilipiuk pisze:
> W porównaniu do Skandynawów nadal jesteśmy ubogimi krewnymi. Przy bardzo już zbliżonej
> cenie wielu towarów zarabiamy nadal 5-7 razy mniej.

Zarobki są niemal 10-krotnie wyższe (Norwegia), ale towary wcale nie są w podobnych cenach, są dużo dużo DUŻO droższe niż w Polsce, a wybór w sklepach jest mierny. O cenach domów i mieszkań nie wspomnę ;) Mogłabym podawać konkretne ceny ze swojego najbliższego norweskiego supermarketu, ale nie chcę tu siać swojego rozgoryczenia, bo po co będę niszczyć ludziom mit życia w bogatym kraju.

Pytania do Andrzeja Pilipiuka

2679
Dobrze napisane Andrzeju. Bardzo to rozumiem.
Choć jestem rocznik 93, to i tak moja nienawiść do komunizmu zaczęła się we wczesnym dzieciństwie i geneza tej nienawiści jest bardzo prosta. Nie był to świadomy antykomunizm, bo co takie dziecko może rozumieć. Ja... po prostu nienawidziłem mieszkania w bloku.
Pod koniec lat 70 wyrzucono moją wielopokoleniową rodzinę z dużego, drewnianego domu, zamieszkałego przez nas od pokoleń. Piękny sad, zasadzony wieki temu przez przodków został wyrżnięty, tak samo jak wszystkie lipy, dęby i tak dalej. A dom został zburzony, a pradziadkowi, babci i reszcie kazano wypiepszać do bloku. Został mi tylko obraz tego domu. I za każdym razem kiedy nienawidziłem mieszkania w tej płytowej klatce, patrzyłem na ten obraz i nienawidziłem komuchów. Za każdym razem, gdy słyszałem, że nie mogę mieć psa albo kota "bo to nie jest zwierzę do trzymania w bloku", też patrzyłem na ten obraz i nienawidziłem komuchów. A o psie lub kocie marzyłem od przedszkola do liceum. Tak samo patrzyłem na ten obraz i nienawidziłem, kiedy zazdrościłem rówieśnikom własnego podwórka, własnej trawy na której mogą się wylegiwać bez obawy o psie gówno, szkło i pety od fajek. Kiedy zazdrościłem własnej ławeczki lub piwnicy i strychu gdzie się można było bawić w chowanego. Zazdrościłem tego cholernego kota i tej cholernej przestrzeni. Zazdrościłem braku wkurw*ających sąsiadów, którzy w nocy napierdzielają non stop techno i discopolo, a potem rzygając z góry obrzygali parapet i okna. Zazdrościłem im tego, że nikt dwukrotnie nie ukradł im roweru z blokowej piwnicy. Patrzyłem na ten obraz i nienawidziłem komuchów za każdym razem, kiedy marzyłem o domku na drzewie. A marzyłem o nim długo, więc ta nienawiść zdążyła dojrzeć. Nigdy też nie zapomniałem o sadzie i pięknym ogródku.
Patrząc na to, że niektórzy ludzie podczas komuny cierpieli o wiele bardziej, lub nawet zostali trwali okaleczeni lub stracili życie, taki powód do nienawiści wydaje się może dziecinny, błahy. Może i tak jest. Ale to nie zmienia faktu, że komuna nawet jeżeli nie zniszczyła kogoś fizycznie lub psychicznie, to zniszczyła jego marzenia. Tak jak zniszczyła marzenia Twojego dziadka. Tak jak skutkiem komuny było zniszczenie moich marzeń, kiedy komuny już nie było.
A nawet jeżeli komuny już nie było to i tak pozostały krzywdy których nie widać.
Gdyby nie komuna, to mój dziadek nie wyjechałby do Londynu bez prawa powrotu i nie umarłby tam na zawał. Gdyby nie komuna, to mój ojciec nie wychowywałby się bez ojca, co miało dla niego ogromny wpływ. Bo wychowując się bez ojca, sam miał ogromne problemy z wychowaniem mnie. Co też skrzywiło trochę również mnie. Gdyby nie komuna, miałbym takiego dziadka, o którym zawsze marzyłem. Zostało mi po nim tylko imię. I wspomnienia babci wg. których był bardzo podobny do mnie. Gdy byłem bardzo mały (4-6 lat) czasem właśnie wyobrażałem sobie takiego wymarzonego dziadka, nie tego konkretnego, tylko takiego jakiego ogółem chciałbym mieć. Potem po wysłuchaniu opowieści babci, okazało się, że mój dziadek Edek był dokładnie taki, jak ten wymarzony. Boli to strasznie. Nie wiedziałem, że można tak tęsknić za kimś kogo się nigdy nie znało, lub nazywać domem, swoim własnym rodzinnym domem - dom w którym się nigdy nie było.

Przepraszam. To jest dział z pytaniami do Ciebie Andrzeju, lecz Twój post obudził we mnie sporo żalu. W każdym razie, zazdroszczę Ci, że chociaż znałeś swego dziadka.
Nie wierzę i nigdy nie uwierzę w żadne utopie, ale za to wierzę we wszelkie możliwe antyutopie.


http://edwardhorsztynski.blog.pl/

https://www.facebook.com/pages/Edward-H ... 81?fref=ts

Pytania do Andrzeja Pilipiuka

2680
Czarna Nina pisze: Zarobki są niemal 10-krotnie wyższe (Norwegia),
hmm... eee? no chyba bez przesady.
mediana zarobków wskazuje że Polsce zazwyczaj zarabia się ok 1500 zł na rękę
nie wydaje mi się by przeciętny Norwegów dostawał 30 tyś koron miesięcznie.

inżynier - może.
ale towary wcale nie są w podobnych cenach, są dużo dużo DUŻO droższe niż w Polsce,
powiedzmy tak - inna jest struktura cen.

baaaardzo dorga jest odzież i alkohol.
droga jest żywność.
droga jest komunikacja.

Drogo jest w restauracjach
choć np pizza czy spagetti u włocha - już tylko tak dwa razy droższa niż w Polsce.
(ceny z Bergen).

książki które oglądałem w księgarniach w Bergen - chyba 1,5-2 razy drożej - ale ciekawiły mnie głównie wydawnictwa albumowe.

ale np. kalendarze - nieznacznie droższe niż u nas ;)

Zasadniczo jak się jedzie albo płynie - trzeba zabrać żarcia ile się da
a jak ktoś lubi wypić albo zapalić to albo zapas - albo odwyk.

a wybór w sklepach jest mierny.
hmmm... jak wlazłem w Rosendal do sklepu AGA dla rolników i rybaków to godzinę łaziłem popiskując z uciechy na widok np koszy do łowienia krabów i setek innych nieznanych mi rzeczy... ;)

badzieiwei dla turystów jest wszedzie taie samo czy to w Brergen czy w Pradze czeskej - i chyba z jednej chińskiej fabryki.

Sandały w Vimmerby kosztowały mnie ok 2 razy więcej niż bym zapłacił w Polsce.
O cenach domów i mieszkań nie wspomnę ;)
owszem - patrzyłem na ceny w witrynie biura nieruchomości w Bergen i wyleczyłem się z wizji własnej chaty nad fiordem...
Mogłabym podawać konkretne ceny ze swojego najbliższego norweskiego supermarketu, ale nie chcę tu siać swojego rozgoryczenia, bo po co będę niszczyć ludziom mit życia w bogatym kraju.
oj tam oj tam - chcesz kopsnij te ceny (zacznij od cen piwa) - pozwolą niejednemu malkontentowi docenić fakt że żyje w Polsce ;)

Added in 17 minutes 15 seconds:
E.Horsztyński pisze:A nawet jeżeli komuny już nie było to i tak pozostały krzywdy których nie widać.
Dokładnie tak - komuny już teoretycznie nie ma - ale ciągle żyjemy w świecie głęboko chorym - świecie który został zdeformowany przez okupację: 6 lat nazimu i 45 lat komunizmu.

Zmarnowany dorobek poprzednich pokoleń, zmarnowane szanse pokolenia naszych rodziców i dziadków.
I postkomuna która niestety w wielu przypadkach była prostą kontynuacją tamtego okresu.

Bez choćby śladowej naprawy krzywd czy rozliczenia winnych.

Do rana by o tym.

Ja jeszcze w liceum uświadomiłem sobie że żadnego zadośćuczynienia się nie doczekamy. Że stoimy na wielkim pogorzelisku z jedną siekierą za pasem i musimy wszystko odbudować sami i jeszcze będziemy mieli kłody rzucane pod nogi.

i patrząc obiektywnie gdy szukałem swojej drogi i swojego miejsca w życiu popełniłem multum błędów.

Mam 43 lata i w zasadzie dopiero co opędziłem podstawowe potrzeby - tzn mam mieszkanie i utrzymuję rodzinę.
A budowa czegoś dla kolejnych pokoleń...

PO-muna wyrwała mi dobre 6 lat... Czas gdy biegłem byle nie upaść...

Added in 36 minutes 8 seconds:
Daleki jestem od gloryfikowania II RP. Był to kraj słaby i chory - choć wrzesień 1939 pokazał siłę duchową tego społeczeństwa, pierwszego pokolenia wychowanego w wolnej Polsce. Przez 40 dni nasi dziadkowie samotne stawiali opór dwu najsilniejszym armiom świata.

Daleki jest od gloryfikowania PiS - ale od szeregu miesięcy jestem w stanie coś po odrobinie wrzucać na konto oszczędnościowe - a za poprzedniej władzy poważniejsze wydatki musiałem finansować z oszczędności. Chciałbym choć dekadę takiej koniunktury jaką mamy dziś...

Znowu wierzę że dorobię się tu w Polsce dzięki ciężkiej i uczciwej pracy.

Pytania do Andrzeja Pilipiuka

2684
Damian.88 pisze: Andrzeju, zombiaki też nie są prawe i szlachetne :P
cholera... :roll:

ale chociaż zrobią porządek z całą resztą... :roll:
Dostrzegasz u Martina jakieś plusy ?
z początku fajnie budowane jest napięcie - tzn. zginąć może każdy nawet ci których lubimy... :P

ale potem człowiek się przyzwyczaja i nawet sceny mocno cielistej barwy nie zmniejszają abominacji wobec stworzonego świata...

Pytania do Andrzeja Pilipiuka

2685
Też popieram zombiaki. Ale Martin głównie pokazuje, że honor, szlachetne intencje i inne dobre cechy to rzeczy dla których nie ma miejsca w polityce. Historia jest tego pełna, ale nie identyfikujemy się z postaciami, a podania łagodzą nieco przesłanie.
Alicja dogoniła Białego Królika... I ukradła mu zegarek.

Pytania do Andrzeja Pilipiuka

2686
Komunikat:

Jesienią ukaże się moja książka - zbiór reportaży z 7 podróży po Skandynawii, gęsto okraszony lokalnymi ciekawostkami głównie historycznymi. Tytuł "raporty z północy".

Pracuję nad 3 tomem przygód wampirów z warszawskiej Pragi. Jeszcze kawał do końca ale walczę...

Wróć do „Strefa Pisarzy”

cron