Szczur i trup - fragment

1
Podróżował nocą, dniem odpoczywał. Wrócić do Malborka nie mógł. Udać się na zachód, ku Niemcom, też nie.
Pozostał nieprzystępny wschód i nadzieja, że pozostanie nierozpoznany.
Kurwa mać, niech was szlag trafi, zdrajcy – pokrzepił się w duchu. – Muszę prędko przekroczyć granicę. Zaś później skontaktuję się z Walimordą lub Zbyszkiem. A potem… Co potem ?- Smarknął i ponaglił konia.
Na kolejnym rozstaju dróg znalazł na drodze trupa.
Spojrzał nań z siodła i rozejrzał się bacznie.
Zwłoki leżały twarzą do kałuży i nie dało się ukryć, że tkwiły tak najmniej od kilkunastu dni. Wszak widział już niejednego nieboszczyka, więc takowe widoki nie robiły na nim specjalnego wrażenia, jednak zafrapowała go pewna osobliwość.
Nie śmierdziało. Wręcz przeciwnie.
Zsiadł z konia.
Trup jak trup - pomyślał, gdy nagle trupia ręka drgnęła.
Zaskoczony, cofnął się.
Trupie ramie poruszyło się ponownie, po czym tłusty szczur wygramolił się z trupiego rękawa i spojrzał na Gniewka, na twarzy którego zawitała wyjątkowo głupia mina.
- Ścierwo, zaraza –odetchnął.
- Jak wolisz, mogę być ścierwo i zaraza – powiedział szczur.
Rozejrzał się. Pobliskie zarośla rosły zbyt wątle, aby ktokolwiek zdołał się w nich schować.
- Nikogo tutaj, prócz nas, nie ma. Tylko ja i ty. No i trup.
Ogłupiał doszczętnie. Szczur zauważył to i wyszczerzył dwa żółte zęby w karykaturze uśmiechu.
- Tylko ja i ty, chłopcze. No i trup, który tak naprawdę trupem nie jest. Co zrobisz?
Stał odurzony makabryczną sytuacją.
Nie miał pojęcia jak się zachować; czy powinien czym prędzej uciekać, czy zwyczajnie zdzielić szczura soczystym kopniakiem. Był w kropce; zwiać czy kopnąć, albo zacząć ze szczurzym jegomościem rozmawiać. Żadna z ewentualności mu nie pasowała.
- Chcesz nam uciec, Gniewko? - Wyszczerzył szczur szczurze zęby.– Czy może porozmawiać z nami?
Zacisną usta i wybrał drugą ewentualność aczkolwiek zdołał jedynie dać wprzód krok. Uderzenie nastąpiło ni stąd ni zowąd. Błysnęło i runął plecami w kałużę. Chlapnęło a pech chciał, że był tam kamień, który idealnie wpasował się pod jego głowę.
Stracił przytomność.
- Niedobrze – znieruchomiał szczur.
Trup milczał.

Nastawał wieczór, bezdeszczowy i dość ciepły. Pod wiekowym dębem płonęło ognisko a nieopodal, dało się słyszeć, wartko płyną strumień.
Ocucił go piekielny ból głowy.
- Jak się czujesz ? - Usłyszał kobiecy głos.
Uniósł się na łokciach. Spoglądał na młodą kobietę i wysokiego acz cherlawego bruneta.
- Kim jesteście?
- Jestem Genowefa a to mój towarzysz, Zoltan. Leżałeś nieprzytomny w błocie. Co się stało?
Chciał zapytać o szczura i trupa, lecz zwątpił.
- Nie wiem. - Skłamał. – Jestem, Gniewko.
- Cóż – uśmiechnęła się - Czasy są niebezpieczne. I przewrotne.
- Bardzo przewrotne – odchrząknął.
- Ale powiedz mi Gniewko, synu Mieszka, dlaczego chciałeś mnie kopnąć?
Zadrżał, poderwał się na kolana. I tyle zdołał zrobić.
Błysnęło. I stracił przytomność.
- Dobrze, że tym razem zrobiłeś to delikatniej, Szpaku. - Powiedziała.
- Starałem się, Jago. Genowefa, Zoltan… skąd do diabła wzięłaś te imiona?
- Nie wiem -odparła.- Po prostu, przyszły mi na myśl.

Szczur i trup - fragment

5
Hej,
Podróżował nocą, dniem odpoczywał. Wrócić do Malborka nie mógł. Udać się na zachód, ku Niemcom, też nie.
Pozostał nieprzystępny wschód i nadzieja, że pozostanie nierozpoznany.
Otwarcie jest fajne i wywołuje zaciekawienie.

Nie wiem, czy niektóre użyte przez Ciebie zwroty są celowym, zaplanowanym żartem czy niezręcznością. Zakładam, że żartem ale nawet wtedy ich poprawność jest dyskusyjna. Tak jak tutaj:
Kurwa mać, niech was szlag trafi, zdrajcy – pokrzepił się w duchu.
Pokrzepienie ma wydźwięk pozytywny, a przekleństwo negatywny. Pokrzepienie to dodanie nadziei, pocieszenie. "Kurwa mać, niech was szlag trafi" jest znaczeniowo po przeciwnej stronie. Jednak zamysł Autora zrozumiałem.
Na kolejnym rozstaju dróg znalazł na drodze trupa.
Powtórzenie.
Zwłoki leżały twarzą do kałuży i nie dało się ukryć, że tkwiły tak najmniej od kilkunastu dni.
Całe zdanie jest niezręczne. "Twarzą do kałuży" jest kiepskie , bo raczej "twarzą w kałuży". "Tkwić" w kontekście zwłok też jest dyskusyjne. "Nie dało się ukryć" zupełnie niepotrzebne.
Nie śmierdziało. Wręcz przeciwnie.
Wręcz przeciwnie? Czyli dało się odczuć jakiś miły zapach. Jaki?
Trup jak trup - pomyślał, gdy nagle trupia ręka drgnęła.
Zaskoczony, cofnął się.
Trupie ramie poruszyło się ponownie, po czym tłusty szczur wygramolił się z trupiego rękawa i spojrzał na Gniewka, na twarzy którego zawitała wyjątkowo głupia mina.
Powtórzenia są celowe, prawda?
- Ścierwo, zaraza – odetchnął.
Kolejna konstrukcja żartobliwa - ale moim zdaniem błędna.
- Jak wolisz, mogę być ścierwo i zaraza – powiedział szczur.
Rozejrzał się. Pobliskie zarośla rosły zbyt wątle, aby ktokolwiek zdołał się w nich schować.
Szczur się rozejrzał?
Stał odurzony makabryczną sytuacją.
Sytuacja jest raczej groteskowa, odurzenie - znów dyskusyjne.
(...)zdzielić szczura soczystym kopniakiem(...)
Zdzielenie, jest moim zdaniem zarezerwowane dla działań wykonywanych kończynami górnymi :) Ale mogę się mylić :)
Zacisną usta.
Literówka.
(...)wartko płyną strumień(...)
Literówka.

Podsumowując.
Piszesz tak, że nie do końca wiadomo co jest błędem, a co celowym mrugnięciem Autora.

Nie wiem na przykład co zrobić z konstrukcjami takimi jak:
Kurwa mać, niech was szlag trafi, zdrajcy – pokrzepił się w duchu.
- Ścierwo, zaraza –odetchnął.
Stał odurzony makabryczną sytuacją.
- Niedobrze – znieruchomiał szczur.
Z jednej strony fajnie, że próbujesz niestandardowych rozwiązań. Z drugiej, kierunek wydaje mi się osobiście chybiony, jednak mogę się mylić - wszak powyższe komentarze pokazują, że czytelnikom się podobało.
Mnie nie porwało. Fabuła raczej abstrakcyjnie nieciekawa, eksperymenty językowe przeszarżowane, humor do mnie nie trafiający. Natomiast widać oczywiście, że pióro masz lekkie.
Nie jestem w targecie, ale stosunek "podoba mi się" do "nie podoba mi się" masz na razie dobry ;)

Powodzenia.

G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

Szczur i trup - fragment

7
kurwa mać, niech was szlag trafi, zdrajcy
Nie powinno być od myslnika?
smarknął i ponaglił konia.
Może "wysmarkał się" lepiej by brzmiało?
na kolejnym rozstaju dróg znalazł na drodze trupa.
powtórzenia.
nie śmierdziało. wręcz przeciwnie.
Znaczy że co? pachniało?

trup jak trup - pomyślał, gdy nagle trupia ręka drgnęła.
zaskoczony, cofnął się.
trupie ramie poruszyło się ponownie, po czym tłusty szczur wygramolił się z trupiego
stał odurzony makabryczną sytuacją.
Kto stał, szczur czy ten co siedział na koniu?
wyszczerzył szczur szczurze zęby
Dziwnie to brzmi.

Taki krótki tekst a taki niechlujnie napisany i podany. Bazujesz na samym pomyśle, a gdzie forma i wykonanie, czyli to co najwazniejsze? Serwując taki tekst udowadniasz, że nie masz poszanowania dla czytelnika i, że jesteś leniuszkiem :-)
Takie sobie.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron