Oczywiście, najlepszą metodą jest opublikowanie książki - bestsellera, bez dwóch zdań. Zapomnijmy jednak o tym na razie, załóżmy, że celem jest zdobycie grupki czytelników rozpoznających nazwisko przy pomocy publikacji opowiadań _przed_ publikacją książki. Pytanie: czy warto pisać do webzinów?
Weźmy na początek dla porównania Fantastykę. Wg danych z wikipedii, ma nakład 15 tysięcy egzemplarzy. Nakład, nie oznacza ani sprzedaży, ani liczby czytelnków. W 2004 Fantastyka miała nakład 36 tysięcy egzemplarzy i sprzedaż... 14 tysięcy. Gdyby obecnie zachowane były identyczne proporcje, oznaczałoby to 5700 sprzedanych egzemplarzy. Oczywiście, część egzemplarzy potem trafia na allegro, gdzie jest odsprzedawane, część jest czytane przez kilku czytelników, więc tą liczbę zapewne można podnieść, powiedzmy o 1/4, co dawałoby jakieś siedem tysięcy czytelników.
Nie znalazłem danych dla Fantastyki Wydania Specjalnego. O dziwo, w "lubię czytać" FWS i NF mają podobne liczby czytelników, a NF nawet ma mniejsze; sugerowałoby to podobny nakład, a przynajmniej podobną liczbę sprzedanych egzemplarzy.
Oznacza to, że publikacja kilku dobrych opowiadań w NF zapewni nam powiedzmy 500-700 czytelników. Dlaczego tylko tylu? Bo większość czytelników nie pamięta nazwisk autorów nawet dla opowiadań, które im się podobają. Myślę, że rozpoznawalność nazwiska u 10% czytelników to już i tak jest dużo...
Silmaris, nowo powstały webzine, pokazuje licznik odwiedzin. Nie wiadomo, czy są to wizyty unikalne, ile z nich to krewni i znajomi twórców oraz autorów; Liczba odwiedzin dla poprzednich numerów oscyluje powyżej dwóch tysięcy, zaś liczba czytelników na "lubię czytać" to połowa tego, co dla NF. Myślę, że można spokojnie założyć co najmniej 300, ale nie więcej niż 800 czytelników.
Fahrenheit na forum ma koło 600 zarejestrowanych użytkowników. Nie znalazłem statystyk odwiedzin, chociaż tez nie szukałem zbyt długo. Liczba komentarzy rzadko przekracza 6-20; podobnie jest na esensji - tutaj przynajmniej Agnieszka może się wypowiedzieć, jaki mają ruch, wtedy można by chociaż z grubsza oszacować zasięg podobnych webzinów. Tak, mogę tylko zakładać, że powiedzmy co dziesiąty użytkownik komentuje, co dałoby góra dwieście odsłon tekstu. Na forum NF teksty mają od 20 do 125 odsłon zarejestrowanych użytkowników.
Reasumując, zasięg webzinów jest, w najgorszym razie, dwudziestokrotnie mniejszy niż NF. Oznaczałoby to, że w ogóle nie ma sensu wysyłać czegokolwiek do webzinów, i należy się skupić tylko na NF - bo pisanie do webzinów oznacza trafienie do grupki 200-300 zapaleńców, z której to grupki może 10-20 zapamięta nazwisko. Mam rację?
Najbardziej by mnie interesowały twarde dane oraz przemyślenia na temat rozpoznawalności nazwiska - z czystej ciekawości, uprzedzając złośliwe uwagi, po prostu interesuje mnie to jako rozwiązanie całkowicie abstrakcyjnej zagadki.
Added in 15 minutes 34 seconds:
Jeszcze jedno co do sprzedaży FWS: na fantasta.pl liczba ocen dla FWS również jest zwykle większa/taka sama jak dla NF. Oznaczać to może (choć nie musi) podobną liczbę, lub nawet większą liczbę czytelników (niezależnie od rozmiaru nakładu).
Zasięg wydawnictw internetowych/papierowych - jak zbudować sobie nazwisko?
2Dla spokoju sumienia lepiej zająć się pisaniem tego bestselera niż grzebaniem po necie za danymi bez pokrycia w realu. Mam wrażenie, ze te opowiafania czyta tylko owa grupa zapaleńców, zresztą wychodzę z założenia że to się pisze dla siebie, żeby się czegoś naumić.
Ale poteoretyzować na forum zawsze można:)
Ale poteoretyzować na forum zawsze można:)
Zasięg wydawnictw internetowych/papierowych - jak zbudować sobie nazwisko?
3Źle liczysz. W przypadku papierowych czasopism, jeden egzemplarz przeważnie jest czytany przez 3-4 osoby. Nie tylko dlatego, że ktoś może mieć zainteresowaną NF rodzinę czy znajomych, ale także dltego, że jest on dostępny w bibliotekach. A jeśli chodzi o różnicę między papierem i webzinami, to pominąłeś podstawową kwestię jaką jest renoma. Czytelnicy publikacji internetowych, to przważnie znajomi Królika. I trudno to przeskoczyć, bo rzadko pisze tam jakiś autor o wyrobionym nazwisku. Być może kiedyś to się zmieni, ale obecnie jest jak jest.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
dr Samuel Johnson
Zasięg wydawnictw internetowych/papierowych - jak zbudować sobie nazwisko?
4Czyli, jednym słowem - jeżeli się coś napisze, i to coś odrzucą z NF, to lepiej wrzucić do szuflady?
Z drugiej strony, myślę sobie tak: może nawet i zasięg jest niewielki, ale może warto to traktować jako taki obiektywny probierz jakości naszego warsztatu: póki _każde_ nasze opowiadanie nie jest przyjmowane do webzine, nie możemy sądzić, że mamy wystarczająco dobrze opanowaną technikę pisarską?
Z drugiej strony, myślę sobie tak: może nawet i zasięg jest niewielki, ale może warto to traktować jako taki obiektywny probierz jakości naszego warsztatu: póki _każde_ nasze opowiadanie nie jest przyjmowane do webzine, nie możemy sądzić, że mamy wystarczająco dobrze opanowaną technikę pisarską?
Zasięg wydawnictw internetowych/papierowych - jak zbudować sobie nazwisko?
5Jeśli mogę coś zasugerować, zarejestruj się na wattpad. Od razu mówię, że większość czytelników to kobiety, młode (dwie najliczniejsze grupy to 13-17 i 18-24). Nie wiem jak z opowiadaniami, ale publikowanie tam powieści (w odcinkach) ma sens. Ten portal jest darmowy, zarówno dla osób publikujących jak i czytelników. Wypadałoby zaprojektować przyciągającą oko okładkę oraz dać powieści chwytliwy tytuł i oznaczyć ją odpowiednimi tagami.
Zasięg ogromny. Znam autorki, które właśnie przez publikację swoich powieści na wattpad wypłynęły na szerokie wody (zostały wydane np. w znak-u).
Zasięg ogromny. Znam autorki, które właśnie przez publikację swoich powieści na wattpad wypłynęły na szerokie wody (zostały wydane np. w znak-u).
Zasięg wydawnictw internetowych/papierowych - jak zbudować sobie nazwisko?
6Nie mam pojęcia. To zależy od jakości. Generalnie poziom w NF nie jest obecnie specjalnie wyśrubowany, bo ludzie nie pchają się jak dawniej. Za czasów Parowskiego druk w NF to była nobilitacja, publikowali tam najlepsi polscy autorzy. Teraz specjalnie im się nie opłaca, lepiej wydawać książki. Tym niemniej, NF nadal czytają wydawcy, czego nie można powiedzieć o zinach.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
dr Samuel Johnson
Zasięg wydawnictw internetowych/papierowych - jak zbudować sobie nazwisko?
7Z dumą potwierdzam

Też potwierdzam. I dodaję - wydawcy mają znacznie lepszą pamięć do nazwisk. A wyrobienie sobie nazwiska w tym gronie trudno przecenić ;-)
Zasięg wydawnictw internetowych/papierowych - jak zbudować sobie nazwisko?
8Cóż dodać, wszystko prawie zostało powiedziane 
Ziny są przyjemnością, o ile ktoś to lubi, ale promocja nazwiska w nich to sprawa wątpliwa - choć trzeba dodać, że wątpliwa dopiero w skali wydawniczej, gdy myślimy o sprzedaży liczonej w tysiącach. Czyli biznesowym uzasadnieniu publikacji (bo czasem decyduje wartość tekstu i sprzedaż ma mniejsze znaczenie, przynajmniej jedno wydawnictwo tak działa).
Opowiadania też zresztą dziś nie kreują tak, jak kiedyś, natomiast uczą dyscypliny - wbrew pozorom są trudniejsza formą od powieści
zatem jest to rodzaj testu. Trudniejszego w NF, łatwiejszego w zinach, ale te, jeśli stosują selekcję, też stają się poligonem.
Ja w zinach upatruję za to inną wartość : można coś szybko przetestować. Bo reakcja jest od razu. A ponieważ jest w sieci, to po prostu jest. Tymczasem reakcja na publikację w piśmie papierowym, hm, trwa
i to jest zwrotka od osób nam nieznanych, bo recenzje osób, z którymi mamy kontakt, to całkiem inna bajka 
Zatem ja wierzę właściwie jedynie w Szkołę (umiejętności autora) oraz Poligon (wiedza o tym, jak na to reagują czytelnicy). W Promocję (pięć opowiadań w NF - pierwsza książka ma zagwarantowaną sprzedaż wyższą niż kogoś, kto tych publikacji nie ma) nie bardzo wierzę, nie w czasach, gdy większość czytelników chce książkę, a o jej powodzeniu lub porażce decydują często różne dziwne elementy

Ziny są przyjemnością, o ile ktoś to lubi, ale promocja nazwiska w nich to sprawa wątpliwa - choć trzeba dodać, że wątpliwa dopiero w skali wydawniczej, gdy myślimy o sprzedaży liczonej w tysiącach. Czyli biznesowym uzasadnieniu publikacji (bo czasem decyduje wartość tekstu i sprzedaż ma mniejsze znaczenie, przynajmniej jedno wydawnictwo tak działa).
Opowiadania też zresztą dziś nie kreują tak, jak kiedyś, natomiast uczą dyscypliny - wbrew pozorom są trudniejsza formą od powieści

Ja w zinach upatruję za to inną wartość : można coś szybko przetestować. Bo reakcja jest od razu. A ponieważ jest w sieci, to po prostu jest. Tymczasem reakcja na publikację w piśmie papierowym, hm, trwa


Zatem ja wierzę właściwie jedynie w Szkołę (umiejętności autora) oraz Poligon (wiedza o tym, jak na to reagują czytelnicy). W Promocję (pięć opowiadań w NF - pierwsza książka ma zagwarantowaną sprzedaż wyższą niż kogoś, kto tych publikacji nie ma) nie bardzo wierzę, nie w czasach, gdy większość czytelników chce książkę, a o jej powodzeniu lub porażce decydują często różne dziwne elementy

Mówcie mi Pegasus 
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak
Zasięg wydawnictw internetowych/papierowych - jak zbudować sobie nazwisko?
9Szopen, poruszyłeś temat, który ostatnio mocno mnie zastanawiał. Myślę, że jakimś sensownym wymiernikiem mogłaby być ankieta wśród uczestników np. Polconu. To być może dałoby pewne porównanie. Lubimy czytać akurat w tym wypadku może być o tyle niewymierne, że recenzowanie pisma papierowego jest chyba niezbyt popularnym zjawiskiem, natomiast magazyny internetowe z założenia angażują ludzi aktywnych w sieci. Dochodzi też ryzyko tego, że oceny (a zatem ich liczbę) celowo będą nabijać znajomi redakcji.
Jest też tak, że ja nie znam nikogo, kto kupowałby regularnie NF czy NWS. Z drugiej strony większość osób jest świadoma ich istnienia. Nie znam za to prawie nikogo, kto kiedykolwiek przeczytałby coś z magazynu w necie. Nie jestem oczywiście reprezentatywny, ale daje m to do myślenia.
W całym tym równaniu wychodzi mi, że Internet nie płaci, nie daje prestiżu, przekreśla publikację na papierze (magazyn tradycyjny tego nie robi) a nie ma żadnej pewności, co do jakiegokolwiek przełożenia na sprzedaż. Bo umówmy się, że tak do setki egzemplarzy to prawie błąd statystyczny.
Koniec końców mając np. tekst niefantastyczny wolę mieć go w szufladzie z nadzieją, że za 10 lat poprawię i wydam w zbiorze, niż rzucać w net. Nie cieszy mnie ta sytuacja, to bez wątpienia. Wolałbym, móc zasypać opowiadaniami 10 fajnych pism z sensownym odbiorem tuż przed wydaniem książki. Ale jest jak jest.
Jest też tak, że ja nie znam nikogo, kto kupowałby regularnie NF czy NWS. Z drugiej strony większość osób jest świadoma ich istnienia. Nie znam za to prawie nikogo, kto kiedykolwiek przeczytałby coś z magazynu w necie. Nie jestem oczywiście reprezentatywny, ale daje m to do myślenia.
W całym tym równaniu wychodzi mi, że Internet nie płaci, nie daje prestiżu, przekreśla publikację na papierze (magazyn tradycyjny tego nie robi) a nie ma żadnej pewności, co do jakiegokolwiek przełożenia na sprzedaż. Bo umówmy się, że tak do setki egzemplarzy to prawie błąd statystyczny.
Koniec końców mając np. tekst niefantastyczny wolę mieć go w szufladzie z nadzieją, że za 10 lat poprawię i wydam w zbiorze, niż rzucać w net. Nie cieszy mnie ta sytuacja, to bez wątpienia. Wolałbym, móc zasypać opowiadaniami 10 fajnych pism z sensownym odbiorem tuż przed wydaniem książki. Ale jest jak jest.
Byłbym z tym ostrożny. Bo czy 100% odsetek publikacji w pismach internetowych daje jakąkolwiek gwarancję, że się tę technikę ma? Owszem, do pewnego stopnia. Postawiłbym natomiast pytanie: wystarczająco dobrze opanowaną do czego? Mam wrażenie, że odpowiedź brzmi: do publikowania w pismach internetowych. A więc w żaden sposób nie pomaga to w zrozumieniu w jakim miejscu się jest, poza tym, że nie jest się grafomanem.szopen pisze:Czyli, jednym słowem - jeżeli się coś napisze, i to coś odrzucą z NF, to lepiej wrzucić do szuflady?
Z drugiej strony, myślę sobie tak: może nawet i zasięg jest niewielki, ale może warto to traktować jako taki obiektywny probierz jakości naszego warsztatu: póki _każde_ nasze opowiadanie nie jest przyjmowane do webzine, nie możemy sądzić, że mamy wystarczająco dobrze opanowaną technikę pisarską?
Seks i przemoc.
...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com
...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com
Zasięg wydawnictw internetowych/papierowych - jak zbudować sobie nazwisko?
10W sumie dość jednobrzmiące odpowiedzi. Wynika z nich, że powinienem rzucić poprawianie i dokańczanie rozgrzebanych opowiadań i zabrać się jednak za coś dłuższego. Tym bardziej, że ogólnie wolę pisać dłuższe formy. Opowiadania też czasami lubię skrobnąć, ale akurat takie, które ja lubię skrobać, ludzie nie bardzo lubią czytać 

Zasięg wydawnictw internetowych/papierowych - jak zbudować sobie nazwisko?
11Ty pisz, a nie myśl tyle, bo z myślenia to nic dobrego nie przychodzi
A tak na serio, sądzę, że autor rozpoznawalny robi się często dopiero po kilku-kilkunastu książkach wydanych w renomowanym wydawnictwie, przynajmniej ja jako czytelniczka dopiero wtedy kojarzę większośc autorów po nazwisku.

A tak na serio, sądzę, że autor rozpoznawalny robi się często dopiero po kilku-kilkunastu książkach wydanych w renomowanym wydawnictwie, przynajmniej ja jako czytelniczka dopiero wtedy kojarzę większośc autorów po nazwisku.
Kto czyta książki - żyje podwójnie. Umberto Eco
Zasięg wydawnictw internetowych/papierowych - jak zbudować sobie nazwisko?
12Dorzucę coś od siebie.
Jest taka anegdota jak się robi idealny angielski trawnik? Więc jak? Trzeba strzyc go codziennie. Przez sto lat.
Pierwsze opowiadanie fantastyczne napisałem ok. 1990 roku. Ok. 1994 roku pomyślałem, że fajnie byłoby "zostać pisarze". W 2014 roku opublikowałem drukiem pierwszą powieść.
Trzeba mieć dużo zacięcia, dużo cierpliwości i niektórzy mówią, że ciężko pracować. A ty przede wszystkim - pisz.
Jest taka anegdota jak się robi idealny angielski trawnik? Więc jak? Trzeba strzyc go codziennie. Przez sto lat.
Pierwsze opowiadanie fantastyczne napisałem ok. 1990 roku. Ok. 1994 roku pomyślałem, że fajnie byłoby "zostać pisarze". W 2014 roku opublikowałem drukiem pierwszą powieść.
Trzeba mieć dużo zacięcia, dużo cierpliwości i niektórzy mówią, że ciężko pracować. A ty przede wszystkim - pisz.
Zasięg wydawnictw internetowych/papierowych - jak zbudować sobie nazwisko?
13bawi mnie to gadanie, że internet to samo zło i, że trzeba pisać do szuflady, bo przekreślisz swoją karierę pisarską, jeśli ośmielisz się cokolwiek wrzucić do internetów
. Ja uważam, że można wrzucić, zwłaszcza, że takie pisma jak esensja albo Qfant w ramach wydania u siebie dają ci profesjonalną redakcję i korektę. A jeśli też masz tekst, z którymi nie masz żadnych wielgachnych planów wydawniczych to też można wrzucić na wattpada albo bloga.
Nasze teksty, nasza sprawa, co z nimi zrobimy. Co z tego, że wrzucimy je na Wery albo na Artefakty, skoro i tak większość z nich nie nadaje się do profesjonalnej publikacji. W grudniu zaczynam cykl opowiadań, który w całości będę sobie wrzucać na bloga i wattpada. W ramach protestu na bezsensowne gadanie, jakie odstawia tu część dyskutujących w tym temacie.

Nasze teksty, nasza sprawa, co z nimi zrobimy. Co z tego, że wrzucimy je na Wery albo na Artefakty, skoro i tak większość z nich nie nadaje się do profesjonalnej publikacji. W grudniu zaczynam cykl opowiadań, który w całości będę sobie wrzucać na bloga i wattpada. W ramach protestu na bezsensowne gadanie, jakie odstawia tu część dyskutujących w tym temacie.
Zasięg wydawnictw internetowych/papierowych - jak zbudować sobie nazwisko?
14Profesjonalną redakcję dają jedynie profesjonalni redaktorzy
Znaczy pracujący w wydawnictwach.

Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
dr Samuel Johnson
Zasięg wydawnictw internetowych/papierowych - jak zbudować sobie nazwisko?
15Jako nastolatka pisałam bardzo dużo i dużo publikowałam w rozmaitych zinach/portalach internetowych (w tym dość znanych np Fahrenheit). Z doświadczenia mogę powiedzieć tylko jedno - zasięg tego wszystkiego był niewielki i jakiegoś fejmu na tym nie zrobiłam, a chyba na tym mi wtedy zależało. Teraz wolę po cichutku pisać sobie dłuższy tekst, by pokazać go wydawcom.Monivrian pisze: bawi mnie to gadanie, że internet to samo zło i, że trzeba pisać do szuflady, bo przekreślisz swoją karierę pisarską, jeśli ośmielisz się cokolwiek wrzucić do internetów. Ja uważam, że można wrzucić, zwłaszcza, że takie pisma jak esensja albo Qfant w ramach wydania u siebie dają ci profesjonalną redakcję i korektę. A jeśli też masz tekst, z którymi nie masz żadnych wielgachnych planów wydawniczych to też można wrzucić na wattpada albo bloga.
Nasze teksty, nasza sprawa, co z nimi zrobimy. Co z tego, że wrzucimy je na Wery albo na Artefakty, skoro i tak większość z nich nie nadaje się do profesjonalnej publikacji. W grudniu zaczynam cykl opowiadań, który w całości będę sobie wrzucać na bloga i wattpada. W ramach protestu na bezsensowne gadanie, jakie odstawia tu część dyskutujących w tym temacie.
To nie tak, że publikacje w necie to zło, tylko żeby się nie nastawiać na niewidomo co.
Kto czyta książki - żyje podwójnie. Umberto Eco