Przygoda z kawą.
Agnieszka upiła łyk kawy. Napój nie smakował najlepiej, więc chcąc zabić kwaśny smak kobieta dosypała cukru do filiżanki. Zamieszała. Tak, tego jej było potrzeba. Napić się kawy, patrząc na ocean i zachodzące słońce. Istna sielanka. Ale nie zawsze tak było.
Pierwszą kawę wypiła u koleżanki. Dostała po niej rozwolnienia, które odrzuciło ją z roweru w przydrożne krzaki. Nie zdążyła zdjąć majtek. Jednak tak jak ekscesy z pierwszym papierosem nie zniechęcają przyszłych palaczy, tak i ona nie zaprzestała pić kawy. Tłumacząc się niskim ciśnieniem, pochłaniała po kilka kubków dziennie. Na studiach wszystko było w porządku, były liczne przerwy między wykładami, kiedy można było podskoczyć do automatu. Później już bywało różnie…
- Hej, przyszłam zapytać, czy wszystko O.K.
- Tak.
- A mogłabyś mi zrobić kawy?
- Nie, nie zrobię ci żadnej kawy.
- Podobno należy nam się jedne napój na każdy dzień pracy…
- Mam to gdzieś. Nie chce mi się.
Agnieszka zeszła po barowych schodach. Na parterze budynku stały grupki osób, komentując coś, co działo się na zewnątrz.
Po chwili wbiegł do budynku Marek.
- Ty to masz wyczucie! – Wrzasnął na Agnieszkę. - Bójka była!
- No to mam wyjście smoka… Ale kawy znowu małpa mi nie chciała zrobić…
- Bójka była? Jaka bójka? – Dobiegł przerażony głos z dziury w suficie, przez którą można było oglądać część baru na pierwszym piętrze.
Marek mrugnął do Agnieszki i odkrzyknął:
- Tylko kilka butelek się rozbiło na czyichś głowach.
- Jak to! Ja zaraz kończę pracę! Odprowadzisz mnie do samochodu?
- A kawa była?
- I tak wam nie zrobię kawy. Pieprzeni ochroniarze.
Pani Karolina wyciągnęła z torebki kawę, która według rozlicznych reklam zwalcza wolne rodniki. U pani Karoliny kawa zwalczała tylko sen, gdyż tryliony zmarszczek świadczyły o tym, że wolne rodniki mają się dobrze. Agnieszka z satysfakcją wyciągnęła ten sam produkt.
- A ty masz czas na kawusię? – Słodziutkim głosem odezwała się pani Karolina.. – Tam jeszcze leżą faktury do wypełnienia.
Agnieszka szukała długo chusteczek higienicznych w plecaku. Oczywiście, nie znalazła. Chciała odczekać, aż wszyscy wyjdą ze stołówki i dopiero schować termos. Na jej stoliku panował chaos. Wszędzie rozlana kawa. A producent tak zachwalał ten termos, jaki to on niby szczelny. Chciała umknąć i zostawić cały bajzel. Miała tylko pięć minut na skorzystanie z toalety przed kolejnymi godzinami pracy na linii produkcyjnej.
- Ale syf – skomentował któryś z pracowników. – Dlaczego przynosisz własną kawę?
- Ta z automatu jest niedobra – odpowiedziała Agnieszka. Wstyd jej było się przyznać, że nie stać jej na kawę, którą kupowali wszyscy pracownicy. Kiedyś im wszystkim pokaże. Wyjedzie do ciepłych krajów i będzie selekcjonować dostawców kawy. Albo jeszcze lepiej. Stworzy własną markę kawy, taką niepowtarzalną.. Albo założy sieć własnych kawiarni…
- Koniec przerwy! – Głos zwierzchnika wyrwał ją z rozmyślań.
Agnieszka wstała niechętnie. Odniosła filiżankę do kuchni.
I zaczęła serwować kawę klientom kawiarenki „Zachód słońca”.
Moja wprawka pisarska - napisane w kilkanaście minut, aby się rozpisać przed właściwym pisaniem. Postanowiłąm robić takie ćwiczenia codziennie.
Przygoda z kawą - wprawka pisarska/opowiadanie
2Hej
Nie jest dobrze literacko i w ogóle.
Musi być coś, to ćwiczeniu doskonalisz. Powiedz, co chciałaś ćwiczyć?
Nie jest dobrze literacko i w ogóle.
Musi być coś, to ćwiczeniu doskonalisz. Powiedz, co chciałaś ćwiczyć?
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)
Przygoda z kawą - wprawka pisarska/opowiadanie
3To było ćwiczenie "na czas". Nastawiłam stoper na 15 minut i w tym czasie napisałam całość.
Przygoda z kawą - wprawka pisarska/opowiadanie
5Podobno takie ćwiczenia na czas pomagają się rozpisać. Czas goni, więc nie cyzelujesz każdego zdania dwadzieścia minut. Później dopiero przychodzi czas na redakcję. (Ja ten ostatni etap pominęłam, a powinnam tekst zostawić na dwa, trzy dni, przeredagować i dopiero wrzucić tutaj.) Tekst nie jest najwyższych lotów, to prawda, ale takie ćwiczenia pomagają.
Przygoda z kawą - wprawka pisarska/opowiadanie
6Właśnie. Jakakolwiek analiza tekstu, który nie przeszedł obróbki autorskiej, ma sens wówczas, kiedy bada się wyobraźnię autora, zasób jego skojarzeń, umiejętność poradzenia sobie z jakimś zadaniem w wyznaczonym czasie, itp. Krótko mówiąc, jest to ukierunkowane bardziej na osobę, niż sam rezultat pisania.
Jeżeli chodzi natomiast o tekst, to jednak powinnaś go przeczytać przed wrzuceniem. Choćby po to, żeby potem nie tłumaczyć komuś, kto skomentował: ależ tak, ja to wszystko wiem, oczywiście, gdybym sprawdziła, to sama wyłapałabym te błędy, to jest tylko efekt spontaniczności...
Więc tylko jedna uwaga, gdyż czytając ten fragment poczułam się kompletnie zdezorientowana:
Kto to mówi i do kogo?
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.
Przygoda z kawą - wprawka pisarska/opowiadanie
8Aha. Bo potem piszesz o Agnieszce:
A "linia produkcyjna" to ekspres do kawy w kawiarence? I obsługują go ochroniarze?
Jakaś dziwnie wielofunkcyjna jest Twoja pracownica ochrony.
A "linia produkcyjna" to ekspres do kawy w kawiarence? I obsługują go ochroniarze?
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.
Przygoda z kawą - wprawka pisarska/opowiadanie
9ok, wytłumaczę tekst łopatologicznie
Agnieszka pije sobie kawę pod plamami i snuje refleksje o tym napoju i perypetiach z nim związanych w poszczególnych miejscach pracy. Na koniec okazuje się, że nie spełniła swoich marzeń, ale ma za to zawód związany z bliskim dostępem do kawy.

Przygoda z kawą - wprawka pisarska/opowiadanie
10Na to bym jednak nie wpadła, że opko jest zapisem refleksji i marzeń
Chyba jednak nadal będę się upierać, że taki spontanicznie napisany tekst jest dopiero materiałem wyjściowym do starannej obróbki.

Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.
Przygoda z kawą - wprawka pisarska/opowiadanie
11Wydawało mi się, że podałam wręcz za dużo wskazówek, ale najwyraźniej się myliłam. Możliwe, że dokonuję skrótów myślowych, które nie są zrozumiałe dla czytelnika. Postaram się wziąć to pod uwagę przy pisaniu.
Przygoda z kawą - wprawka pisarska/opowiadanie
12Tekst faktycznie zyskałby bardzo na odleżeniu i poprawieniu, ale jak na piętnastominutową wprawkę wcale nie jest aż tak źle. Nie miałam problemu ze zrozumieniem zamiaru - pokaz slajdów z kategorii "moje wspomnienia z kawą" spięty klamerką z pracy w nadmorskiej kawiarni. Pomysł zawsze chodliwy - skupiajac się na czymś pobocznym, codziennym pokazać ważne fragmenty z życia bohaterki. I właśnie gdyby tak ten kawałek odleżał to może miałby szanse przeobrazić się w coś bardziej dogłębnie charakteryzującego Agnieszkę. Jakbyś przeredagowała ten kawalek to chętnie bym zerknęła ponownie.
Zgadzam się z Rubią, że fragment z baru jest za mało doprecyzowany. Właściwie miałam problem z zorientowaniem się, które informacje są istotne. Najpierw myślałam, że to jakiś bank, potem urząd i nie mogłam zrozumieć czemu bohaterka musi dopraszać się kogoś innego o kawę. A i:

Zgadzam się z Rubią, że fragment z baru jest za mało doprecyzowany. Właściwie miałam problem z zorientowaniem się, które informacje są istotne. Najpierw myślałam, że to jakiś bank, potem urząd i nie mogłam zrozumieć czemu bohaterka musi dopraszać się kogoś innego o kawę. A i:
Ta dziura w suficie i zagubienie w tym fragmencie dialogu zrobiło na mnie bardzo postapo wrażenie. Ale też może być wina mojego doboru lektur- Bójka była? Jaka bójka? – Dobiegł przerażony głos z dziury w suficie, przez którą można było oglądać część baru na pierwszym piętrze.

Przygoda z kawą - wprawka pisarska/opowiadanie
13Dwa pierwsze wersy uważam, że zapisane w niewłaściwy sposób.
"Pierwszą w życiu kawę wypiła u koleżanki."
W ogóle połączenie dwóch pierwszych akapitów widzę w ten sposób:
W ogóle zastanawiam się, czy wspomnienie o tym było aż tak niezbędne. Takie opisy nie budzą we mnie niesmaku, ale chodzi o konieczność umieszczania tej kwestii w tekście. A może należało się ograniczyć jedynie do "rozwolnienia", a dalszego obrazowania konsekwencji tegoż incydentu należało czytelnikowi oszczędzić? Albo, jeśli już, to zdecydowanie opisać w inny sposób.
Rymuje się. Miałoby to uzasadnienie, gdyby taka właśnie była cecha bohaterki; że ma w zwyczaju sobie rymować - w przeciwnym wypadku do wyrzucenia.
Dialog bez wtrąceń - też się pogubiłem.
" - Nic takiego, tylko kilka butelek się rozbiło na czyichś głowach!" (wykrzyknik)
Poza tym:
Poza tym, na pierwszy rzut oka odnosi się wrażenie, że pierwsza część zdania sobie, a druga sobie i wydaje mi się, że wina leży po stronie wtrącenia dialogowego i użytego w nim sformułowania "słodziutkim głosem". Dla mnie z kontekstu wynika, że pani Karolina chciała być bardziej uszczypliwa, niż "sielsko-słodka", zatem zapis zmodyfikowałbym:
"- A ty masz czas na kawusię? – Pani Karolina odezwała się nieco ironicznym/uszczypliwym tonem. – Tam jeszcze leżą faktury do wypełnienia."
Zupełnie inaczej brzmi, bardziej jednoznacznie - że przypomina koleżance o nawale pracy.
Ale jednocześnie, gdy czytam jeszcze raz ten fragment, to obie bohaterki wyjęły po kawie i tu pytanie: co chciałaś uzyskać tą scenką, jakie emocje w Twoich zamiarach miała przedstawić tak naprawdę pani Karolina wypowiadając rozważaną przeze mnie swoją dialogową kwestię?
Niestety na tę chwilę nie dostrzegam żadnych walorów w powyższym tekście, a co do tytułu i jego odniesienia do utworu - "przygoda z kawą" pozostawia wiele do życzenia. Sam fakt wspomnienia w utworze o kawie, uważam za niewystarczający. Brak poczucia motywu przewodniego w opowiedzianej historii owej "przygody" z kawą. Co innego by było, gdyby, np. bohaterka w wyniku roztargnienia zostawiła zakupioną kawę w sklepie i wybiega za nią jakiś mężczyzna, i od tego momentu zaczyna się jej nowa znajomość z ów mężczyzną. Coś w ten deseń. Zamiast sklepu, można by użyć innej scenerii: kawiarnia, tzw. pub itd. Możliwości jest wiele.
A tak, to wyszło takie coś o niczym. W dodatku kiepsko napisane, bo tekst nie odleżał i nie poprawiony - i tu tłumaczeń nie ma, że: a no bo wiecie... - i inne "autorskie coś tam."
Chciałaś byśmy ocenili "surowznę", to masz: surowizna wyszła kiepsko.
Aż jestem bardzo ciekaw, jakby powyższy tekst wyglądał, gdybyś poddała go jednak obróbce...
Popraw ten z założenia ćwiczeniowy tekst, dając sobie "x" czasu na jakieś konkretne korekty - jeśli już lubisz takie czasowe wyzwania. Ale powiąż mocniej tytuł z utworem lub go zmień. Niech coś się w tekście zadzieje, ale tak, by czytelnik miał jasność sytuacji, a nie zgadywał, co autorka miała na myśli.
P.S. Naprzemienne stosowanie dywizów z półpauzą w dialogach.
Zatwierdzam jako weryfiację. Nat
Powyższe można skojarzyć, że ta "pierwsza kawa" dotyczy tego samego dnia (pierwszy akapit), przez co można odnieść wrażenie, że bohaterka wypiła już kilka kaw w tym dniu - a tymczasem to retrospekcja, rozwinięcie słów: "Ale nie zawsze tak było." A wystarczyło na tekst zerknąć choć kilka razy i trochę go zmienić, by sprawa była klarowniejsza:
"Pierwszą w życiu kawę wypiła u koleżanki."
W ogóle połączenie dwóch pierwszych akapitów widzę w ten sposób:
Ale nie zawsze tak było...
Pierwszą w życiu kawę wypiła u koleżanki.
Sytuacja nie do pozazdroszczenia, ale konstrukcja zdania powoduje, że nie sposób się nie uśmiechnąć. Po prostu przy takim zapisie od razu ujrzałem tę "kobiecą rakietę" na dwóch kołach...
W ogóle zastanawiam się, czy wspomnienie o tym było aż tak niezbędne. Takie opisy nie budzą we mnie niesmaku, ale chodzi o konieczność umieszczania tej kwestii w tekście. A może należało się ograniczyć jedynie do "rozwolnienia", a dalszego obrazowania konsekwencji tegoż incydentu należało czytelnikowi oszczędzić? Albo, jeśli już, to zdecydowanie opisać w inny sposób.
"Hej - O.K."
Rymuje się. Miałoby to uzasadnienie, gdyby taka właśnie była cecha bohaterki; że ma w zwyczaju sobie rymować - w przeciwnym wypadku do wyrzucenia.
Dialog bez wtrąceń - też się pogubiłem.
Nie rozumiem.
Podkreślone: tutaj mam niedosyt. Jakby czegoś brakowało, jakiejś myśli przed, może:
" - Nic takiego, tylko kilka butelek się rozbiło na czyichś głowach!" (wykrzyknik)
Wydaje mi się, że brakuje znaku zapytania.
Bardzo dziwny zapis. Jakiś taki "nie klejący się."
Cały powyższy akapit dziwny. Nie wiem, jak ma się do dotychczas przeczytanego tekstu. Jakiś taki nagły przeskok, nie wiadomo o co chodzi.
Poza tym:
Ostatnie zdanie wyżej wspomnianego źle skonstruowane. Kawusię-słodziutkim-głosem. A może: "słodziutkim głosikiem"? - byłoby do pary. Albo do trójkąta. Tylko pytanie: po co aż tyle słodkości? Dosłownie i w przenośni.
Poza tym, na pierwszy rzut oka odnosi się wrażenie, że pierwsza część zdania sobie, a druga sobie i wydaje mi się, że wina leży po stronie wtrącenia dialogowego i użytego w nim sformułowania "słodziutkim głosem". Dla mnie z kontekstu wynika, że pani Karolina chciała być bardziej uszczypliwa, niż "sielsko-słodka", zatem zapis zmodyfikowałbym:
"- A ty masz czas na kawusię? – Pani Karolina odezwała się nieco ironicznym/uszczypliwym tonem. – Tam jeszcze leżą faktury do wypełnienia."
Zupełnie inaczej brzmi, bardziej jednoznacznie - że przypomina koleżance o nawale pracy.
Ale jednocześnie, gdy czytam jeszcze raz ten fragment, to obie bohaterki wyjęły po kawie i tu pytanie: co chciałaś uzyskać tą scenką, jakie emocje w Twoich zamiarach miała przedstawić tak naprawdę pani Karolina wypowiadając rozważaną przeze mnie swoją dialogową kwestię?
"cały ten bajzel."
Jaką filiżankę, skoro miała termos, które mają kubki? A jeśli tłumaczeniem byłoby, że bohaterka lubiła wypić przynoszoną przez siebie kawę bardziej "elegancko" - to jest to przesada. Trochę zdziwaczała nawet, zbyt dużo zachodu: termos+filiżanka?...

Wielka szkoda.
Powinnaś. Następnym razem zrób to. Kwestia czasu to Twój wybór, ale poprawki tekstom się należą. Po prostu.
Tutaj stwierdzenie, że "tekst nie jest najwyższych lotów" odnosi się ogólnie do sposobu realizacji całości i to bez jakichkolwiek poprawek - do konstrukcji zdań, przechodzenia ze sceny/sytuacji z jednej w inną oraz wątpliwa ich wzajemna spójność, zapisu dialogu/ów, pomysłowości fabuły, przy czym ja również (jak co poniektórzy) zachodzę w głowę: w czym mają pomóc tego rodzaju bezpoprawkowe ćwiczenia? Bez obróbki w powyższym tekście - nie widać ani pierwszego, a ni drugiego, ani trzeciego, ani czwartego. Tu mam nadzieję, że korekta coś by jednak dała.
Niestety na tę chwilę nie dostrzegam żadnych walorów w powyższym tekście, a co do tytułu i jego odniesienia do utworu - "przygoda z kawą" pozostawia wiele do życzenia. Sam fakt wspomnienia w utworze o kawie, uważam za niewystarczający. Brak poczucia motywu przewodniego w opowiedzianej historii owej "przygody" z kawą. Co innego by było, gdyby, np. bohaterka w wyniku roztargnienia zostawiła zakupioną kawę w sklepie i wybiega za nią jakiś mężczyzna, i od tego momentu zaczyna się jej nowa znajomość z ów mężczyzną. Coś w ten deseń. Zamiast sklepu, można by użyć innej scenerii: kawiarnia, tzw. pub itd. Możliwości jest wiele.
A tak, to wyszło takie coś o niczym. W dodatku kiepsko napisane, bo tekst nie odleżał i nie poprawiony - i tu tłumaczeń nie ma, że: a no bo wiecie... - i inne "autorskie coś tam."
Chciałaś byśmy ocenili "surowznę", to masz: surowizna wyszła kiepsko.
Aż jestem bardzo ciekaw, jakby powyższy tekst wyglądał, gdybyś poddała go jednak obróbce...
Popraw ten z założenia ćwiczeniowy tekst, dając sobie "x" czasu na jakieś konkretne korekty - jeśli już lubisz takie czasowe wyzwania. Ale powiąż mocniej tytuł z utworem lub go zmień. Niech coś się w tekście zadzieje, ale tak, by czytelnik miał jasność sytuacji, a nie zgadywał, co autorka miała na myśli.
P.S. Naprzemienne stosowanie dywizów z półpauzą w dialogach.
Zatwierdzam jako weryfiację. Nat
Przygoda z kawą - wprawka pisarska/opowiadanie
14katamorion,sam pomysł dobry, naprawdę. A nawet genialny. Chodzi mi raczej o to, że rzeczywiście mało co byłozrozumieć. Jakbyś napisała pa angielsku i wkleiła do tłumacza google
Ładnie klecisz zdania, pierwsze linijki mnie wciągnęły, ale dalej już gorzej. Nie rozumiałam też o co chodziło z tym nie robieniem kawy i ochroniarzem. Samo ćwiczenie dobre z tym stoperem i pisaniem w 15 minut, ale na razie zrób sobie 20, ok?
Nie odbieraj tego w taki sposób, ze zle (,,zi" mi nie działa) piszesz, bo to jest świetnie! Tylkopomijasz szczegóły i myślisz, że to co ty wiesz jestdla czytelników również oczywiste, a to błąd ale cała reszt jest genialna!
Trzymam kciuki!

Nie odbieraj tego w taki sposób, ze zle (,,zi" mi nie działa) piszesz, bo to jest świetnie! Tylkopomijasz szczegóły i myślisz, że to co ty wiesz jestdla czytelników również oczywiste, a to błąd ale cała reszt jest genialna!

http://www.kotyiksiazki.wordpress.com lalczynyblog.blogspot.com
„- Ale ja nie chciałabym mieć do czynienia z wariatami - rzekła Alicja.
- O, na to nie ma już rady - odparł Kot. - Wszyscy mamy tutaj bzika. Ja mam bzika, ty masz bzika.
- Skąd może pan wiedzieć, że ja mam bzika? - zapytała Alicja.
- Musisz mieć. Inaczej nie przyszłabyś tutaj.”
„- Ale ja nie chciałabym mieć do czynienia z wariatami - rzekła Alicja.
- O, na to nie ma już rady - odparł Kot. - Wszyscy mamy tutaj bzika. Ja mam bzika, ty masz bzika.
- Skąd może pan wiedzieć, że ja mam bzika? - zapytała Alicja.
- Musisz mieć. Inaczej nie przyszłabyś tutaj.”
Przygoda z kawą - wprawka pisarska/opowiadanie
15a możesz przy okazji trzymac łapy z dala od highlight yellow?, bo tego się czytac nie da.Kocia Hrabina pisze:Nie odbieraj tego w taki sposób, ze zle (,,zi" mi nie działa) piszesz, bo to jest świetnie! Tylkopomijasz szczegóły i myślisz, że to co ty wiesz jestdla czytelników również oczywiste, a to błąd ale cała reszt jest genialna!Trzymam kciuki!
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.