trzecie podejście do karczmy
pierwsza wersja: http://weryfikatorium.pl/forum/viewtopic.php?t=15509
druga wersja http://www.weryfikatorium.pl/forum/view ... hp?t=18095
wulgaryzmy
vvvv„Czarna bulwa” była jedną z podlejszych karczm w tej części zaświatów. Piwniczny zaduch, zakrzepła krew na ścianach i szczury grzęznące w lepkiej podłodze wzbudzały poważny niepokój o zawartość talerza, nic jednak nie wskazywało, by Ekoms doczekał się wreszcie zamówionych schabowych. Karczmareczki drzemały w kącie, kucharz pił na zapleczu z grajkami, a za barem stał gburowaty spaślak, powolny jak stodoła i obleśny jak ofiary pokątnego botoksu.
vvvv„Kto normalny tu, kurwa, przychodzi” – Ekoms zastanawiał się, obserwując pozostałych gości. Trzy karczyska rzucały resztkami w grupkę hałaśliwych elfów, zaciekle wykłócających się między sobą i solidarnie wygrażających piąsteczkami gdy któryś dostał kalafiorem, nieco dalej zaś siedział długobrody mędrzec z dwójką uczniów, którym zdradzał tajniki telepatii.
vvvv„Taa, dziadek, lepiej przemyśl grubemu, że go zaraz rozpłatam jeśli natychmiast nie dostanę żarcia” – groźbę wzmocniło przeciągłe burczenie w brzuchu. W tym właśnie momencie ktoś kopniakiem wyważył drzwi. Ekoms zerwał się, najwyraźniej chcąc umilić sobie czas oczekiwania małym sparingiem.
vvvvW progu stała o n a, Pani w Czerni. Gruby sarnim skokiem czmychnął za beczki, karczyska nie wychylały łysin znad kalafiorowej, elfy przykleiły sobie do czółek karteczki z napisem: „DEKORACJA”, a mędrzec, by ukryć drżenie rąk zawiesił je na brodzie jak na temblaku. Ich szanse przeżycia rosły, podczas gdy stojący na samym środku śmiałek z dłonią zastygłą przy kukri zdawał się być już trupem.
vvvv„Na kolana i przytakuj!” – genialna w swej prostocie myśl zjawiła się - nie wiadomo skąd - w ostatniej chwili. Pani ruszyła w jego kierunku. Jej zjawiskowa uroda oszałamiała, lecz strach nie pozwalał Ekomsowi spoglądać wyżej niż na lśniące oficerki.
vvvv- Wstać! – rozkazała gniewnie.
vvvvWszyscy wstali. Ekoms skorzystał z okazji i cofnął się między ławy, co jednak nie uszło uwadze Pani:
vvvv- A ty gdzie, pajacu jeden? – Zacisnęła dłoń na jego uchu. – I czego tak piszczysz?
vvvv- Tak, Pani.
vvvv- Że co?
vvvv- Tak, Pani.
vvvv- Jesteś tak tępy czy...
vvvv- Jestem tak tępy, Pani!
vvvv- W to akurat wierzę. - Rzuciła na niego płaszcz. - Ale na wieszak się nadasz.
vvvvNa swoje szczęście nie zdążył odpowiedzieć, gdyż upadł, z łoskotem rozbijając ławę. Odtąd nikt już nie wątpił w legendy o stukilowym płaszczu.
vvvv– Phi! Chłop jak dąb, a złamał się jak brzoza. – A wam kto kazał wstać? – Pani uśmiechnęła się na widok wywołanego popłochu – browar dla wszystkich!
vvvvGruby usługiwał ze zwinnością pantery i wdziękiem rasowego dyplomaty. W mgnieniu oka spełnił polecenie Pani, która wzniosła toast:
vvvv- Zdrowie, patałachy! – wrzasnęła tak, że z belki pod sufitem spadło kilka szczurów.
vvvv- Zdrowie, Pani w Czerni! – odpowiedzieli chóralnie.
vvvvPani rozbiła sobie pusty kufel na głowie i każdy w lot pojął tę idejkę. Młodzian stoczył się pod ławę, najbardziej pyskaty elf puścił pawia na karków, a tłuściochowi odkleił się tupecik. Rozpoczęła się impreza! Karczmareczki tańczyły na stołach, karczyska prezentowały karkołomne akrobacje, a elfy zrobiły pociąg, którym zawiadywał starzec. Grubas wyczarowywał nowe kufle, gdyż każda kolejka kończyła się ich rozbiciem na głowie (niekoniecznie swojej), a Pani bawiła się najgłośniej, narzucając szalone tempo picia. Obserwowanie jej było niepowtarzalną rozkoszą i zapomniany przez wszystkich Ekoms pogrążał się w zakazanych fantazjach.
vvvvJak słodko musiały smakować jej sprężyste uda, jak gorący musiał być ledwie zakryty czarną mini tyłeczek, jak soczyste musiały być uwięzione pod bluzeczką pucharki..., lecz nie dla psa kiełbasa – żaden śmiertelnik nie mógł roić sobie, że kiedykolwiek dotknie czegoś więcej niż czubka jej buta. Ta oczywista refleksja poprzedziła genialną myśl, by skorzystać z chwili zamieszania (Pani właśnie przegrała z elfami w trzy karty) i ulotnić się bez słowa. W tym jednak momencie Pani krzyknęła:
vvvv- Koniec melanżu, barany. – Ledwie trzymała się na nogach. - Płaszcz!
vvvvWszyscy spojrzeli w stronę wieszaka jakby to przez niego skończyła się biba. Kilka kroków przed Panią, trach, w podłodze pękła deska i Ekoms upadł, ofiarnie ratując płaszcz przed uwalaniem w poimprezowej mazi.
vvvv- Ech, gamonie! Wszystko muszę robić sama... - Zarzuciła na siebie płaszcz, przypadkowo(!) nokautując grubasa rękawem. – A coś ty w ogóle za jeden, osiołku?
vvvv- Jestem Ekoms, Pani.
vvvvPo sali przeszedł złowrogi szmer. Nagroda za jego głowę wystarczyłaby na sto lat książęcego życia dla każdego w tej spelunie.
vvvv- Ekoms! Dezerter i zdrajca skazany na ścięcie!
vvvv- Tak, Pani.
vvvv- Cholera, nie wzięłam szabli, więc ukręcę ci łeb, matołku. – Rozejrzała się. – Mam tu z wami istne urwanie głowy.
vvvvGawiedź zarechotała z kalamburu.
vvvv- Tak, Pani.
vvvv- Ty umiesz coś więcej niż tylko powtarzać: „tak, Pani”, „tak, Pani”? – przedrzeźniała ku uciesze tłuszczy.
vvvv- Tak, Pani.
vvvvSiarczysty policzek powalił go na ziemię:
vvvv- Jeszcze jedno: „tak, Pani”, a uda ci się mnie podkurwić, kapujesz, ścierwo?
vvvvZłamana szczęka uratowała Ekomsa, który nie mogąc wydusić nawet pół sylaby, przywarł do jej dłoni, niezgrabnie całując paluszki. Ta śmiałość zdumiała wszystkich, a najbardziej chyba Panią:
vvvv- Już dobrze, cymbałku, już dobrze. – Pogłaskała go po brodzie. – Umiesz prać, prasować i gotować? Zostaniesz moim giermkiem.
vvvvPo sali rozniósł się jęk zawodu. Najwyższy zaszczyt spotkał nikczemnego zdrajcę, w dodatku Pani natychmiast uleczyła złamaną szczękę, choć potrafił mamrotać tylko: „tak, Pani, tak, Pani”, a jeść mógł przecież przez słomkę!
vvvv- Trzeba ci nowego imienia. - Zatoczyła się. - Od dziś będziesz znany jako Czarna Bulwa.
vvvvKtóreś karczysko parsknęło śmiechem. Pani machnęła niedbale ręką w jego kierunku, coś błysnęło, w powietrzu uniósł się zapach prażonej wieprzowiny, wesołek zaś padł bez życia.
vvvv- Wszystko, tylko nie to, Pani. - Ekoms zrobił maślane oczy.
vvvv- Dobrze, więc od dziś będziesz więc znany jako Martwa Bulwa.
vvvv- Czarna Bulwa błaga o wybaczenie, Pani – teatralnie padł do jej stóp.
vvvv- Dość już, dzwońcu... teraz zanieś mnie do zamku...
vvvvWgramoliła mu się na plecy i momentalnie zasnęła. ...
2
Trzeci raz poprawiasz i takie kfiatki?Smoke pisze:tał gburowaty spaślak, powolny jak stodoła i obleśny jak ofiary pokątnego botoksu.
tak szczerze kalafior tu pasuje jak kwiatek do kożuchaSmoke pisze:wygrażających piąsteczkami gdy któryś dostał kalafiorem,
Patrzył na oficerki i widział urodę kobiety?Smoke pisze:Jej zjawiskowa uroda oszałamiała, lecz strach nie pozwalał Ekomsowi spoglądać wyżej niż na lśniące oficerki.
A to jest cytat dla ciebie. Smoke ty tak poważnie?- Wstać! – rozkazała gniewnie.
Dalej nie czytam, bo nie dam rady...
Powiem ci tak abstrachując od tekstu wolę abstrakcję w poważnym wykonaniu

Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz
Re: W karczmie 3
4Czarna Bulwa pasuje tutaj jak ulał 
Ale narracja trzecioosobowa wszystko psuje. Nie ma już krowiego placka i roztrząsania epitetów...
Znalazła się jednak smakowita świeżynka:

Ale narracja trzecioosobowa wszystko psuje. Nie ma już krowiego placka i roztrząsania epitetów...
Znalazła się jednak smakowita świeżynka:
ps. Nie ma się co rozczulać kilka razy nad jednym tekstem. Nikt i tak tego nie doceni.Smoke pisze:
Gruby sarnim skokiem czmychnął za beczki
..
5
ale jakie? jak dokładnie brzmi zarzut?gebilis pisze:Smoke napisał/a:
tał gburowaty spaślak, powolny jak stodoła i obleśny jak ofiary pokątnego botoksu.
Trzeci raz poprawiasz i takie kfiatki?

jeruna, reakcja gości (w tym bohatera) świadczy, że wiedzą kim jest Pani i jak (zjawiskowo) wygląda, a nawet jeśli nie, to miał czas zobaczyć jej posągowe rysy zanim padł na kolana - więc gdyby nie zdroworozsądkowy strach, to adorowałby ją, pożerał wzrokiem czy coś tam coś tam, a tak mógł tylko lukać na bucikigebilis pisze:Smoke napisał/a:
Jej zjawiskowa uroda oszałamiała, lecz strach nie pozwalał Ekomsowi spoglądać wyżej niż na lśniące oficerki.
Patrzył na oficerki i widział urodę kobiety?
Monivrian, oj Monivrian, mniej masz litości niż Pani w CzerniMonivrian pisze:Nie widzę żadnej poprawy między jedną wersją a drugą. Jak jest paździerz, to paździerz pozostał. Brak mi słów. Zjeżdżasz inne teksty, a sam niewiele lepiej piszesz. Masakra...
mijabi pisze:Czarna Bulwa pasuje tutaj jak ulał

oj, tam Blazak czy Proust robili po 30 redakcji zanim text nabrał ostatecznego kształtu, texty "od strzału" piszą tylko geniusze z szybkim piórem i wiadomo ktops. Nie ma się co rozczulać kilka razy nad jednym tekstem. Nikt i tak tego nie doceni.

6
ZFW pisał Smoke jakiś czas temu i powiem, że akurat przy tych tekstach bawiłam się przednio.
Chciałabym by Karczma też była tak zabawna jak tamte teksty, bo zamysł karykaturalnego przedstawienia tego "siedliska" mi bardzo by odpowiadał, gdyby nie z kapelusza brane porównania.
Np. spaślak powolny jak stodoła... obszerny, ogromny - rozumiem, ale powolny? - a przecież już zwrócono ci uwagę, że ten epitet nie pasuje. I do tego botoks - co ma piernik do wiatraka?
Smoke rób poprawki ile dusza zabraknie = nadal wierzę, że powstanie tu tekst na miarę twoich możliwości=ale na boga podawaj coraz lepsze wersje, a nie cofaj się!
czekam na twój tekst "Karczma" skrojonego na miarę ZFW
Chciałabym by Karczma też była tak zabawna jak tamte teksty, bo zamysł karykaturalnego przedstawienia tego "siedliska" mi bardzo by odpowiadał, gdyby nie z kapelusza brane porównania.
Np. spaślak powolny jak stodoła... obszerny, ogromny - rozumiem, ale powolny? - a przecież już zwrócono ci uwagę, że ten epitet nie pasuje. I do tego botoks - co ma piernik do wiatraka?
To ma być przedstawienie jurnej męskiej satysfakcji? Akurat po tobie bym się spodziewała czegoś dosadniejszego - nie muszą być wulgaryzmy, ale uczciwy opis śliniących się chłopów, pod jaką by postacią nie występowali - karczycha, elfa czy obiboka. I wtedy bym uwierzyła, że kobieta robi wrażenie nawet widokiem swych oficerek...a dostałam wydmuszkęSmoke pisze:W progu stała o n a, Pani w Czerni. Gruby sarnim skokiem czmychnął za beczki, karczyska nie wychylały łysin znad kalafiorowej, elfy przykleiły sobie do czółek karteczki z napisem: „DEKORACJA”, a mędrzec, by ukryć drżenie rąk zawiesił je na brodzie jak na temblaku. Ich szanse przeżycia rosły, podczas gdy stojący na samym środku śmiałek z dłonią zastygłą przy kukri zdawał się być już trupem.
Smoke rób poprawki ile dusza zabraknie = nadal wierzę, że powstanie tu tekst na miarę twoich możliwości=ale na boga podawaj coraz lepsze wersje, a nie cofaj się!
czekam na twój tekst "Karczma" skrojonego na miarę ZFW

Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz
8
jeśli jakiś literat miałby tworzyć metafory tylko na zasadzie mniejszy-większy (np. była gruba jak wieloryb, czy był wielki jak słoń), to niech sobie odpuści pisanie od razu, psim obowiązkiem każdego, mającego ambicje pisarza, jest wzbogacać język i szukać nowych rozwiązań - w obrębie utrwalonych dawno bezpiecznych związków mogą poruszać się tylko "pisarze" fabrykujący powieścidła spod znaku pejczyka i analu czy inne półprodukty dla półinteligentów.
wszystko ma oczywiście swoje miejsce i w obyczaju realistycznym nie pozwoliłbym sobie na pewne porównania czy zwroty, lecz w textach typu powyższego można dokonać odchyleń od owego mitycznego "języka literackiego"
"Karczma", jak może niektórzy pamiętają (niektórzy na pewno
), powstała jako odpowiedź na kolejną, tysięczną już na forum sztampową, żałosną, drewnianą i wtórną historyjkę fantasy zaczynającą się w karczmie - z założenia nie mogła więc być sztywnie kanoniczna, to od początku była beka z podobnej klasy płodów fantastycznych
dziękuję wszytkim za opinie
wszystko ma oczywiście swoje miejsce i w obyczaju realistycznym nie pozwoliłbym sobie na pewne porównania czy zwroty, lecz w textach typu powyższego można dokonać odchyleń od owego mitycznego "języka literackiego"
"Karczma", jak może niektórzy pamiętają (niektórzy na pewno

gebilis, skup sięgebilis pisze:To ma być przedstawienie jurnej męskiej satysfakcji?

dziękuję wszytkim za opinie

9
Wszystko się zgadza: i karczma i jej wnętrze - tylko Smoke wykonanie leży i kwiczy.
Nie chodzi o szukanie metafor z chmurki wziętych = one mają być abstrakcyjne, ale logiczne i ciągnące czytelnika za nos po twoim tekście =a że to umiesz juz raz udowodniłeś = więc nie dziw się, że od ciebie akurat oczekuję czegoś więcej. Wszystkiego oczekuję tylko nie spłycenia tekstu - wiec bierz się do roboty i czekam Na karczmę 4, skoro zamknąłeś mi przed nosem ZFW.

Nie chodzi o szukanie metafor z chmurki wziętych = one mają być abstrakcyjne, ale logiczne i ciągnące czytelnika za nos po twoim tekście =a że to umiesz juz raz udowodniłeś = więc nie dziw się, że od ciebie akurat oczekuję czegoś więcej. Wszystkiego oczekuję tylko nie spłycenia tekstu - wiec bierz się do roboty i czekam Na karczmę 4, skoro zamknąłeś mi przed nosem ZFW.


Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz
10
ale seria karczmiana jest dla mnie odskocznią, przy okazji bardzo pouczającą i piszę ją sobie zupełnie bezstresowo, jeśli zaś miałbym nie spłycać to zacząłbym się stresować i bombki zostałyby strzelone
poza tym ile nie byłoby wersji, tyle razy w otwierającym akapicie pojawiłby się botoks i stodoła,
(choć może skręt w kierunku ZFW byłby ciekawą próbą)

poza tym ile nie byłoby wersji, tyle razy w otwierającym akapicie pojawiłby się botoks i stodoła,

(choć może skręt w kierunku ZFW byłby ciekawą próbą)
11
Z tego co pamiętam to zdania były podzielonegebilis pisze:Np. spaślak powolny jak stodoła... obszerny, ogromny - rozumiem, ale powolny? - a przecież już zwrócono ci uwagę, że ten epitet nie pasuje. I do tego botoks - co ma piernik do wiatraka?

A botoks jest akurat mistrzowski.
lolSmoke pisze: mijabi napisał/a:
Czarna Bulwa pasuje tutaj jak ulał

..
14
Stodoła ratuje Twój fragment. To coś prawdziwego, namacalnego, co każdy widział, o czym słyszał albo gdzie się bawił - i to jak - wstawienie stodoły do tekstu jest zabiegiem genialnym, bo gdybyś zamiast niej wprowadził kolejnego Predatora z chińskiej fabryki czułbym się mocno zawiedziony.Smoke pisze:MAREL, zupełnie nie rozumiem co masz na myśli teraz i co dokładnie jest z tą stodołą nie tak?
15
Zawsze, gdy czytam o tym spaślaku powolnym jak stodoła, a robię to już przecież po raz trzeci, to przypomina mi się scena z Bękartów wojny, kiedy chłopaki omawiają swój poziom znajomości języków obcych:
Aldo: Omar najsłabiej mówi po włosku, więc będzie asystentem.
Omar: Ale ja w ogóle nie znam włoskiego.
Aldo: Przecież mówię, że najsłabiej.
Wizja tej sceny, przewijająca się przed moimi oczami, nieodmiennie napawa mnie optymizmem i przywraca tak głęboką wiarę w istnienie niewymuszonego dowcipu, że nie jest w stanie jej zachwiać nawet dalsza lektura "W karczmie".
Smoke! Mam nadzieję, że w kolejnych wersjach, którymi, nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości, zdecydujesz się z nami podzielić, stodoła pozostanie na swoim miejscu. Jest to dla mnie o tyle ważne, iż postanowiłem uczynić z niej, tak na własne czytelnicze potrzeby, punkt orientacyjny w przestrzeni twojego tekstu. I podobnie jak hipotetyczna matka, zatroskana o los swoich pociech, mogłaby im powiedzieć: bawcie się na podwórku, ale nie wychodźcie dalej niż za stodołę, tak ja sobie mówię: przy wersji czwartej, piątej i entej - dalej niż do stodoły nie czytam.
Aldo: Omar najsłabiej mówi po włosku, więc będzie asystentem.
Omar: Ale ja w ogóle nie znam włoskiego.
Aldo: Przecież mówię, że najsłabiej.
Wizja tej sceny, przewijająca się przed moimi oczami, nieodmiennie napawa mnie optymizmem i przywraca tak głęboką wiarę w istnienie niewymuszonego dowcipu, że nie jest w stanie jej zachwiać nawet dalsza lektura "W karczmie".
Smoke! Mam nadzieję, że w kolejnych wersjach, którymi, nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości, zdecydujesz się z nami podzielić, stodoła pozostanie na swoim miejscu. Jest to dla mnie o tyle ważne, iż postanowiłem uczynić z niej, tak na własne czytelnicze potrzeby, punkt orientacyjny w przestrzeni twojego tekstu. I podobnie jak hipotetyczna matka, zatroskana o los swoich pociech, mogłaby im powiedzieć: bawcie się na podwórku, ale nie wychodźcie dalej niż za stodołę, tak ja sobie mówię: przy wersji czwartej, piątej i entej - dalej niż do stodoły nie czytam.