Line i Biały Anioł

1
Zawsze wsiadała do autobusu przednim wejściem, żeby porozmawiać z Bjørnem, kierowcą. Wiele zakrętów pokonywali wspólnie na co dzień – on z rękami na czarnym kręgu kierownicy, ona żywo gestykulująca. Kiedy miał popołudniowy kurs, właśnie wracała z pobliskiego stavkirke*, na którego terenie zajmowała się małym cmentarzykiem.
Ostatnio opowiadała mu o wędrującym aniołku. O białym, kamiennym posągu z pochyloną głową i złożonymi do modlitwy dłońmi. Mówiła, że widuje go w dziwnych miejscach: na cudzym grobie, w rozwidleniu brzozy niedaleko płotu, gdzie wygląda jak zjawa, zlewając się z korą drzewa. Albo na schodach przy głównym wejściu. Ostatnio zawędrował aż pod ołtarz. Stał tam i gapił się pod nogi, jakby sprawdzał, czy podłoga czysta. „Jakby sprawdzał, czy wypełniłam swój obowiązek. Rozumiesz, Bjørn? O n sprawdzał m n i e!” Kiwał głową ze zrozumieniem. Aż za dobrze rozumiał. Wiedział, że ten aniołek stał na rodzinnym grobie Line i że zaczął „wędrować” w dniu, gdy pogrzebała osiemnastoletnią córkę. Dziewczyna zginęła w aucie przygniecionym przez głaz podczas postoju na poboczu. Wiedział, że kierowca przeżył, a dziewczyny nie dało się wyciągnąć w jednym kawałku.
Pewnego dnia Line wsiadła z jakąś paczką w rękach, sapiąc z wysiłku. Jak zwykle towarzyszyła mu, siedząc na pierwszym fotelu, ale tym razem milczała całą drogę. Jedynym dźwiękiem w uszach Bjørna był szelest folii na zawiniątku, które przyciskała do piersi. A jedyne, co powiedziała, to że musi wysiąść wcześniej, na „dzikim przystanku”, jak obydwoje nazywali samotny przystanek w wyższych partiach gór.
Nie drążył tematu, dostrzegłszy jej zaciśnięte usta, pogłębione bruzdy na czole i wzrok wbity w przednią szybę, wzrok, w którym tamtego dnia widział szczególnie wyraźnie tę upartą, mroczną iskrę.
Zatoczka autobusowa znajdowała się na odcinku drogi pomiędzy skalnym wąwozem a stromym stokiem, po którym spływał mały wodospad. Line wysiadła bez „do widzenia”. Żałował, że nie może się zatrzymać i towarzyszyć jej, cokolwiek zamierzała. Albo chociaż poczekać na nią, dokądkolwiek szła. Zamknął drzwi autobusu i wyjechał z powrotem na szosę, zerknąwszy jeszcze w lusterku na jej okrągłą sylwetkę i włosy cienkie jak babie lato. Nagły powiew silnego wiatru gwałtownie rozwiał poły jej płaszcza.
W drodze powrotnej, tknięty jakimś przeczuciem, zatrzymał się w tym samym miejscu chwilę dłużej, żeby spojrzeć na dno wąwozu. Coś tam bielało. W pierwszej chwili nie zrozumiał, co widzi. Zaraz jednak pojął, że to biały anioł. Rozpadł się na trzy części. Dokładnie tak, jak...
Bjørna zaszczypały oczy. Niespokojnym wzrokiem powiódł dookoła. Ani żywej duszy. „Muszę jechać, bo złapię opóźnienie” - przywołał się do porządku. Niebo przybrało barwę skał i rozpadał się deszcz. Mężczyzna starał się skupić na drodze, ale myśli kotłowały mu się jak chmury nad szczytami. Krople biły o przednią szybę. „Agresywne łzy” - pomyślał. Przypomniało mu się zdanie, które wypowiedziała Line o białym aniele dwa dni wcześniej: „Jak się go weźmie na ręce, na dłoniach zostaje biały pył. Jakby nie był kamieniem, a motylem. Ale on jest tylko kamieniem”.
Następnego dnia Line nie pojawiła się. Jeszcze następnego też nie. Nigdy już jej nie zobaczył.



* drewniany kościół słupowy
Ostatnio zmieniony sob 11 kwie 2015, 11:08 przez Eir, łącznie zmieniany 1 raz.

2
Przeczytałem z przyjemnością, bardzo elegancki i nastrojowy tekst :)
Mam tylko jedną wątpliwość: czy w Skandynawii (zapewne w Norwegii :D ) pasażer może rozmawiać z kierowcą?
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

3
Dziękuję, Marcinie :)
Co do Twojej wątpliwości...cóż...dobre pytanie. Ja widziałam tam, jak kierowca autobusu rozmawiał z kobietą, która wsiadła na kilka przystanków i prowadziła z nim rozmowę...tam kierowca nie jest odseparowany od pasażerów, chociażby dlatego, że sprzedaje bilety na wejściu...ale...po pierwsze nie wiem, czy powinni to robić (autobus był prawie pusty) - a po drugie nie wiem, czy kierowca zdecydowałby się na bardziej emocjonującą wymianę zdań wiedząc, że za chwilę wjeżdża na skalną półkę...
Pozdrawiam!

4
Po przeczytaniu Twojego tekstu przypomniał mi się dowcip, w jaki sposób w różnych krajach ludzie są informowani o tym, że nie należy rozmawiać z kierowcą:

UK: Uprzejmie prosimy aby nie rozmawiać z kierowcą.
Niemcy: Absolutny zakaz rozmowy z kierowcą!
ZSRR: Już Lenin pouczał, aby nie rozmawiać z kierowcą.
Izrael: To ty już nie masz z kim rozmawiać, tylko z kierowcą? :D
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

5
Nie chciałabym być na nie - bowiem nie powiem, tekst zaciekawia. Ale, właśnie to "ale". Zbyt suche - wręcz reporterskie zdania niszczą tą mgiełkę tajemnicy, która w takich utworach jest niezbędna.
Tekst przypomina podobne teksty i to daje uporczywą myśl, że juz się to gdzieś czytało.
Więc podsumowując - ładne, poprawne, ale d**y nie urywa. Pisz dalej bo masz potęcjał na stworzenie czegoś ciekawego - więc szukaj tego swojego, niepowtarzalnego tekstu. Powodzenia.
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz

6
@Marcin Dolecki - a znasz "Wesołego Kierowcę" :))) Jeździ linią 157 ( w Warszawie) :) Ten to lubi pogadać - ma mikrofon, wita prawie każdego wchodzącego (i żegna) - i jeszcze zagaduje żarcikami podczas kursu ;)

@gebilis - dzięki :) Eh...jak piszę mniej sucho i reportersko...to z kolei zbyt metaforycznie i skrótowo...Może rzeczywiście pewnego dnia wyczuję złoty środek ;))

Pozdrawiam miłych czytelników :)

7
Marcin Dolecki pisze:Po przeczytaniu Twojego tekstu przypomniał mi się dowcip, w jaki sposób w różnych krajach ludzie są informowani o tym, że nie należy rozmawiać z kierowcą:

UK: Uprzejmie prosimy aby nie rozmawiać z kierowcą.
Niemcy: Absolutny zakaz rozmowy z kierowcą!
ZSRR: Już Lenin pouczał, aby nie rozmawiać z kierowcą.
Izrael: To ty już nie masz z kim rozmawiać, tylko z kierowcą? :D
Słyszałam o jeszcze jednej wersji izraelskiej: "Zabrania się rozmów z kierowcą - w czasie jazdy kierowca ma trzymać ręce na kierownicy!".
Andare avanti senza voltarsi mai.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”