W sumie to nie wiem kiedy i jak się zaczęło. Pamiętam nasze pierwsze zabawy w prowizorycznej piaskownicy, ogrodzonej deskami, pierwsze piwo wypite na pół i pocałunek, po którym nie odzywaliśmy się do siebie przez tydzień. To wszystko mam przed oczami w jakości HD, ale nie mam pojęcia od jakiego elementu rozpoczęła się ta układanka. Wszystko było takie naturalne i bezpretensjonalne.
Piotrek jest ode mnie dwa lata starszy, przez co w dzieciństwie traktowałam go jak starszego, mądrego brata. Kiedy staliśmy się nastolatkami, nasza przyjaźń miała wzloty, upadki i mocne pieprznięcia o ziemię, po których, jakimś cudem, znów było dobrze. Z czasem piaskownica zamieniła się na mieszkania, w których odwiedzaliśmy się na studiach,
białe oranżady w kolorowych butelkach na kolorową wódkę w białych butelkach, a rzucanie piłką na rzucanie talerzami. Tylko wschody słońca były takie same. Odkąd pamiętam lubiliśmy siadać na pagórku za domem Piotrka. Było stamtąd widać tylko pola i opadającą na nie pomarańczową kulę, która zawsze wyglądała tak samo pięknie. Tak, wschody słońca były nasze. Nawet na studiach, kiedy wyjechaliśmy do dwóch innych miast, powrót do domu był pretekstem do popatrzenia na horyzont, przybierający kolor pomarańczy.
Mamy układ. Może głupi, nierozsądny i banalny, ale my właśnie tacy jesteśmy. Pewnego wieczoru, właśnie na tym pagórku, kiedy cytrynowa nalewka babci Piotrka zalała nam szare komórki, coś sobie przyrzekliśmy.
Od tego momentu czułam się bezpieczniej i podobno ciągle chodziłam uśmiechnięta. W końcu każdy czuł by się lepiej ze świadomością, że jeśli do trzydziestki nie walnie go strzała amora, ma kogoś kto i tak się z nim ożeni. Tak, właśnie to sobie obiecaliśmy. Od tego momentu patrzyliśmy na siebie jakoś inaczej, dzwoniliśmy do siebie częściej, a wszystkie kłótnie kończyliśmy po trzech minutach. Od tego momentu żadne z nas nie było w związku. Chyba oboje woleliśmy poczekać do trzydziestki, ale żadne nie chciało się do tego przyznać na głos.
I dziś kiedy zbliża się ta trzydziestka, a ja zamiast wybierać bukiet ślubny, zastanawiam się, jaki kolor chryzantem będzie lepiej pasował na jego grób, wiem, że niektóre marzenia nigdy się nie spełnią. Ten pieprzony wszechświat lepiej wie, w którym momencie kończy się jakaś historia. I właśnie zakończył naszą.
A wschody słońca nigdy już nie będą takie same.
Re: Pagórek
2Trochę chyba przegadana ta miniaturka, ale w zamyśle i w zasadniczej realizacji - naprawdę niezła 

Mówcie mi Pegasus 
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak