Witam. Wrzucam początek do powieści/opowiadania, którego raczej nie wykorzystam, jednak i tak chciałbym zasięgnąć waszej opinii na jego temat. Miłego, mam nadzieję, czytania.
WWWStanisław Cichocki, justycjariusz z łaski króla, stanął przed drzwiami do katowskiej kamienicy. Ktoś wyrwał złotą kołatkę, którą kiedyś tu widział, jednak szybko znalazł zwisający łańcuszek. Pociągnął i uruchomił mechanizm wkomponowany w portal powyżej drzwi. Topór opadł i dźwięcznie uderzył w dzwonek przypominający ludzką głowę, po czym powoli wrócił na swoją pozycję. Urzędnik musiał przyznać, że oprawcy nie brakowało makabrycznej fantazji.
WWW - Słyszałem, że mistrz co noc odprawia rytuały przyzwania zmarłych. – Sławek, najmłodszy z trójki ceklarzy towarzyszących Stanisławowi, zaczął kolejną z historii o oprawcy, którymi dzielił się niemal przez całą drogę. – Podobno robi to w pokoju całym wyłożonym srebrem, prawda panie justycjariuszu?
WWW - Możesz pójść ze mną i się przekonać – rzucił Stanisław drwiąco. – Kat pewnie się zgodzi, nie wielu bywa u niego w odwiedzinach. Nie ręczę za zmarłych.
WWW - Aż tak to mnie nie ciekawi. – Najmłodszy uciekł wzrokiem w stronę okien przylegającego do kamienicy luksusowego zamtuza, licząc, że uda mu się wypatrzyć jakąś ponętną kobietę. Jednak żadna nierządnica nie okazała się na tyle nieroztropna, by łamać prawo o zachowaniu moralności i czystości, przy ludziach, których zobligowano do jego egzekwowania.
WWWCichocki zaśmiał się pod nosem i po raz kolejny pociągnął za łańcuszek. Klucha rozmasował szyję, gdy drugi raz usłyszał dźwięk uderzającego topora. Pogodny olbrzym o pięściach wielkości dorodnych bochenków chleba, nie obawiałby się nawet tuzina zbrojnych, jednak ludzie powiązani z magią, wzbudzali w nim pewien niepokój. Opowieści Sławka tylko uczucie wzmogły.
WWW- Może go nie ma? – zapytał z nadzieją.
WWW- Przecież justycjariusz przed chwilą dostał wiadomość by się do niego udać – zauważył Radost. Szpakowaty, niski mężczyzna przeżył najwięcej wiosen z całej czwórki. – Z resztą, gdzie miałby się podziać? Już za późno na zbieranie padliny, a ostatnio tylko justycjariusz prowadzi przesłuchania. Hutman dawno już wybrał zadania mniej dręczące sumienie.
WWW- Radost, wolałbym abyś uwagi o także moim przełożonym zachował dla siebie – upomniał go Justycjariusz. Do dwóch pozostałych powiedziałby to ostrzej, jednak zachował odrobinę szacunku dla zasłużonego mężczyzny, który tylko przez życiowego pecha nie zawędrował wyżej w hierarchii.
WWW- Mówię tylko jak jest.
WWW- Gdybyś miał wybór, by nie widywać się z mistrzem, też byś starał się go unikać – zauważył Sławek. – Mówią…
WWW - Daj już spokój. - Radost pokiwał zażenowany głową. – Nasłuchałeś się historii od typów z pod ciemnej gwiazdy, a z prawdą mają pewnie tyle wspólnego co prostytutka ze skromnością.
WWW - Przez te historie, większość zbirów uciekła z miasta – obruszył się najmłodszy. - Powiadają, że mistrz małodobry może zabronić duszy skazańca odejść w zaświaty. Taki nieszczęśnik jeszcze przez wieki będzie żałować zbrodni, przez którą został ścięty. – Wykonał wymowny gest sztyletem, którego zarekwirował podczas zatrzymania pewnego możnego.
WWW - Sławek, jeszcze jedno słowo, a przez miesiąc będziesz razem z hyclami sprzątać ulice, zrozumiano? – Tym razem to Stanisław nie wytrzymał.
WWW - Tak jest, panie justycjariuszu – powiedział tonem zrezygnowanego dziecka, co wyglądało dość komicznie, zważywszy, że był dość solidnej postury.
WWWPrzez głowę mogło mu przejść, by spróbować się sprzeciwić. W końcu był krewnym miejskiego rajcy, który z królem, od dziesięciu lat tymczasowo rezydującym w Gryfigrodzie, i burmistrzem znał się podobno nad wyraz dobrze. Urzędnik pewnie niezbyt za nim przepadał, skoro podarował mu tak słabe stanowisko, jednak w razie czego wysłuchałby skarg chłopaka, który razem z niedorozwiniętym olbrzymem i podstarzałym weteranem stanowili najbardziej kompetentny oddział kontrwywiadu. To tylko świadczyło, że sprawy w mieście miały się coraz gorzej.
WWW Zniecierpliwiony Stanisław kolejny raz złapał za łańcuszek, gdy kat otworzył drzwi. Zwalisty, krzepki mężczyzna jakoś wcisnął się w pąsowy szustokor i niemal nie przypominał zakapturzonego oprawcy, który bez mrugnięcia okiem potrafi stracić człowieka.
WWW - Przyznam, że nie spodziewałem się, że justycjariusz z taką pasją będzie korzystać z katowskiego topora.
WWW Stanisław nie zdziwiłby się, gdyby mistrz zamontował cały mechanizm tylko po to, żeby powiedzieć to zdanie. Narzędzia jeszcze nie tak dawno używali kaci w Gryfigrodzie i gdyby nie pojawiły się nowocześniejsze sposoby dekapitacji, ciągle byłby na posterunku.
WWW - Myślę, że gdyby na pieńku znalazła się głowa mistrza, nie miałbym rozterek – odparł.
WWW - Lubię te nasze wymiany uprzejmości. – Zaśmiał się. Gdyby tłusta żmija chciała zarechotać, wydałaby z siebie podobny syk jak oprawca. - Zapraszam do środka, oczywiście bez obstawy.
WWW Mistrz nie mieszkał w ciemnej jaskini zła, a w kamienicy godnej bogatego mieszczanina, która za każdym razem wygrywała w Justycjariusza kilka nut zazdrości. W salonie, który równie dobrze mógłby spełniać rolę sali balowej, zorganizowano biblioteczkę. Na półkach, pośród wielu innych pozycji, stały książki o anatomii ludzi i zwierząt, działaniu trucizn, a także traktujące o niektórych rodzajach magii. Za żardinierą, w dobrze oświetlonym wykuszu znajdował się kącik do czytania. Dwa duże fotele wyglądały na dość wygodne, jednak Stanisław nigdy nie pozwalał sobie na chwilę rozluźnienia w towarzystwie oprawcy.
WWW- Czy mogę zaproponować justycjariuszowi coś do picia? Chyba odrobina dobrego wina nie zaszkodzi, prawda?
WWW- Wolałbym nie tracić czasu na wątpliwe przyjemności. Mogę się dowiedzieć, co ja właściwie tu robię?
WWWStanisław nie fatygowałby się z szybkim przybyciem, gdyby nie widniejąca na wiadomości pieczęć Gryfigrodu, którą posługiwał tylko burmistrz i hutman ratuszowy. Rozkazano mu, by stawił się w katowskiej kamienicy, jednak powodu nie podano. To było pierwsze bezpośrednie polecenie od kilku miesięcy. Słabość miejskiego wywiadu spowodowana była przez Kościół Pana Światła, który przejął większość jego funkcji. Z pomocą magii radzili sobie znacznie lepiej z wykrywaniem spisków i z czasem władze municypalne, czy królewskie przestały się fatygować z utrzymywaniem kontaktów z dogorywającym miejskim kontrwywiadem. Wszystkie rozkazy przechodziły przez duchownych, którzy stali się faktycznymi przełożonymi Stanisława.
WWWTen nigdy im do końca nie zaufał. Ostatnie liczące miasto w upadającym królestwie zbyt łatwo oddało wpływy przedstawicielom nowej religii. Justycjariusz czuł pod skórą, że rozkaz musiał dotyczyć właśnie ich.
WWW- Hutman zdaje się poznał pańską naturę niedowiarka i nakazał, bym najpierw przedstawił powód całego zamieszania. – Kat chyba nie mógł powiedzieć jednego zdania bez drobnej uszczypliwości. - Czy muszę prowadzić do pracowni?
WWW- Kto tym razem tam zawitał?
WWW- Przyznam, że tak zacnego gościa jeszcze te mury nie widziały. – Roześmiał się.
WWW Tym samym rechotem oprawca skwitował kiedyś słowa „zabiję cię” wyczytane z ruchu warg ściętej na gilotynie głowy skazańca. W katowskiej piwnicy mogło czekać coś równie rozrywkowego.
WWWWyszli na podwórze za kamienicą. Jego granice wyznaczały z dwóch stron stare mury, których nikt w tym miejscu nie chciał wyburzyć, a z trzeciej wysoka ściana zamtuza, bez nawet jednego okna. Na to, że znajdowali się blisko rzeki, wskazywał tylko szum wody i wystające maszty przepływającego żaglowca.
WWW Nagle Stanisław zobaczył kątem oka delikatny ruch. Złapał za rękojeść szabli, gdy gryf zaatakował. Pazury na lwich łapach zabłysły w świetle gorącego słońca. Pióra zaszeleściły z mocą huraganu. Justycjariusz wystawił oręż przed siebie, choć zrobił to trochę zbyt wolno i zbyt niepewnie. Wtedy gruby łańcuch zacisnął się na szyi stwora tak mocno, że ten na chwilę stracił oddech i z hukiem upadł na ziemię.
WWW Stanisław dopiero teraz zauważył, że ptak chciał zaatakować mistrza. Mieszaniec kłapał straszliwie masywnym dziobem i próbował zaprzeć się lwimi łapskami o wyschniętą ziemię, nie zważając, że siebie poddusza. Byle sięgnąć dalej, byle zabić. Żelazne ogniwa trzeszczały, jednak nie puściły.
WWW Kat spokojnie wziął przygotowany obok drzwi bat i smagnął gryfa z całych sił. Potem jeszcze raz i drugi. Dopiero za trzecim razem zwierzę opuściła chęć mordu.
WWW - Wytrzymała bestia – powiedział z uznaniem. – Tak mi go zostawili, przy samym wyjściu. Należał do jakiegoś dezertera, ale rotmistrz gwardii powietrznych chciał, aby go złamać dla nowego rekruta. Nigdy nie lubiłem wykorzystywania zwierząt.
WWW Cichocki spojrzał na dyszącego przy ścianie gryfa. Zaszczuty, głodzony, torturowany. Płacił za błędy swego pana. Jak miasto, któremu justycjariusz służył. Jedyne ocalałe z wielkiego państwa, które wydało wojnę dwóm spiskującym sąsiadom. Gnębione blokadami, szpiegami i groźbami zetarcia w proch. A jednak ocalało i, podobnie jak stwór, może jeszcze nie powiedziało ostatniego słowa.
WWW Pracownia, jak zwykł nazywać miejsce tortur, znajdowała się w podziemiach kamienicy, gdzie wchodziło się osobnym wejściem. Trafiali tu najbardziej odporni zwyrodnialcy, albo ci, którzy podpadli wystarczająco możnym, aby opłacić „przesłuchania” prowadzone przez kata. Justycjariusz i inni strażnicy prawa woleli ściągać oprawcę do podziemi ratusza, głównie dlatego, że nie mieli ochoty odwiedzać przybytku mistrza częściej niż to było konieczne.
WWW Na żelaznym stole, z którego już chyba nigdy nie uda się zmyć karmazynowego odcienia krwi, leżał mężczyzna, ubrany w śnieżnobiały strój, z szerokimi pozłacanymi rękawami. Nosili go tylko najwyżsi dostojnicy kultu pana Światła, zaś Gryfigrodzie tylko jeden człowiek – Nadar Słoneczna Włócznia – najpotężniejszy oświecony w mieście. Justycjariusz stawił się wczoraj na jego pogrzebie, godnym najznamienitszych monarchów. Co kapłan robił w katowskiej piwnicy?
WWW- Chyba nie chce mistrz wypytywać zmarłego?
WWWW pytaniu nie było nawet uncji żartu. Mistrz jeszcze kilka lat temu zajmował wysoką pozycję w świątyni boga Pioruna. Przez zainteresowania związane z czarną magią o mało nie skończył na szafocie, jednak skorzystał ze starego prawa, które pozwało uniknąć wyroku śmierci, jeżeli skazany wyrazi chęć przywdziania pąsowego stroju, a co za tym idzie, stanie się zbrojną ręką sprawiedliwości. To że w tym czasie na pozycji kata zrobił się wakat, świadczyło tylko o zakulisowych grach, których przebieg znało tylko kilku zainteresowanych.
WWW- Niestety, ten człowiek żyje – powiedział Kat, chyba trochę zawiedziony. Uprzedzając dalsze pytania, dodał – I coś mi się wydaje, że właśnie tę sprawę będzie musiał Justycjariusz wyjaśnić.
Srebrny pokój [fantastyka]
1
Ostatnio zmieniony pn 17 lis 2014, 13:49 przez MTszewski, łącznie zmieniany 1 raz.