Już od paru dobrych minut stała przed samym wejściem, z ręką zaciśniętą na klamce. Rozmowę z matką o wyjeździe powinna przeprowadzić już dawno. Odłożyła to jednak na ostatnią chwilę ponieważ w głębi duszy wiedziała, iż Lena prędzej zamknęłaby ją na całe wakacje w pokoju niż pozwoliła jechać na dwa miesiące nad jezioro. A przecież już zdążyła powiedzieć przyjaciółce, z którą wszystko tak szczegółowo zaplanowała, że prosiła do chwili aż matka machnęła na wszystko ręką. Klaudia i tak nie dostrzegała powodu, dla którego dwudziestolatka musiała pytać o pozwolenie na wyjazd.
WWW- Długo jeszcze tam będziesz stać?!- Zatopiona we własnych myślach, niemal podskoczyła kiedy usłyszała donośny głos Leny. Najwidoczniej przez cały czas zdawała sobie sprawę z obecności córki za drzwiami .
WWWDiana przeczuwała, że ta rozmowa nie będzie należała do najłatwiejszych. Bardzo zależało jej na wyjeździe, jednak bezpowrotnie straciła zaufanie tamtego okropnego dnia...
Zanim wreszcie zdecydowała się na dalszy krok było za późno. Lena otworzyła drzwi tak gwałtownie, że dziewczyna musiała odskoczyć na bok by nie zostać uderzoną.
- Tak się to robi! Zapamiętasz? - warknęła. Diana uznała, że lepiej jest w ogóle nie odpowiadać niż obrazić osobę, którą następnie chce się o coś poprosić. Odwzajemniła pełne politowania spojrzenie matki.
WWWNa pierwszy rzut oka było widać, że kobieta dba o swoje ciało. Delikatnie zarysowane mięśnie ramion, nóg, brzucha oraz powabne kształty czyniły jej figurę godną pozazdroszczenia. Gdyby nie tych kilka zmarszczek w okolicy oczu i na czole ktoś by mógł pomyśleć, iż Lena jest nieśmiertelna. Przyciągała wzrok wielu mężczyzn, jednak aparycją nigdy nie dorównywała do pięt swojej córce. Diana oddziedziczyła po ojcu typową indyjską urodę. Miała wyjątkowo ciemną karnację i długie, czarne włosy. Kiedy patrzyła w lustro nie dziwiła się, iż niektórzy ludzie nie dawali wiary jej polskiemu pochodzeniu.
WWW- Chciałam cię o coś zapytać
- Wchodź - Lena stała w drzwiach więc musiała się nieco odsunąć by jej córka mogła wejść do środka. - Przecież mój pokój nie jest jaskinią lwa i masz pełne prawo tu przebywać.
WWWPrzeszła przez próg niewielkiego pokoiku. Słowa matki zbyła milczeniem. No bo co tak naprawdę mogła powiedzieć? Dawniej wiele razy przychodziła do Leny w nadziei, że ta wreszcie zmięknie. Niestety, udobruchanie tej kobiety zwykłymi przeprosinami i obietnicami poprawy było rzeczą niemożliwą do wykonania. Diana miała serdecznie dość ciągłego poniżania, a słuchać wrzasków i rozkazów wprost nie znosiła.
WWW Zamykając drzwi, rozejrzała się dookoła. Nie była w tym pokoju od ponad pół roku. Zazwyczaj rodzinne kłótnie miały miejsce w kuchni. Jeszcze nie unikała Leny na tyle by całkowicie schodzić jej z drogi.
Najbardziej zdziwiła ją ilość książek, które matka miała w pokoju. Po lewej stronie, przy ścianie stał szeroki regał, sięgający prawie do sufitu. Półki niemalże uginały się pod ciężarem lektur, które zapewne były dotykane tylko w celu wytarcia kurzu. Diana niemalże zzieleniała z zazdrości kiedy przeczytała tytuły niektórych książek stojących na poszczególnych półkach. Wiele kosztowało ją to aby oprzeć się pokusie i przenieść wzrok z regału na matkę, siedzącą na nowoczesnej kanapie. Obserwowała córkę z satysfakcją wymalowaną na twarzy.
-Mamo... - Głos dziewczyny zabrzmiał tak żałośnie, że Lena nie byłaby sobą gdyby powstrzymała się od komentarza.
- Boże, dziewczyno... Zachowujesz się niczym czteroletnie dziecko, które przyszło wyznać rodzicowi, że zbiło szybę w samochodzie sąsiada - pokiwała głową z dezaprobatą, nie spuszczając z niej wzroku. – Znowu coś odwaliłaś, tak?
- Nie! Ja po prostu... chciałabym wyjechać na całe wakacje nad jezioro.
Usłyszawszy słowa córki podniosła się z miejsca tak szybko, jakby kanapa nagle zaczęła płonąć. Wyraz twarzy kobiety mówił wprost, że pomysł absolutnie nie przypadł jej do gustu. - Chyba się przesłyszałam. Chcesz jechać sama?
Diana pokręciła przecząco głową. - Z Klaudią.
- Ona nie jest godna zaufania. Nie ma co, dobrałyście się.
- Skąd wiesz jaka jest? Przecież jej nie znasz
Tak naprawdę wiedziała co sprawiło, że Lena wyrobiła sobie takie zdanie na temat jej przyjaciółki. Kobieta regularnie spotykała się z Julią - matką Klaudii. Były ze sobą na tyle blisko, że zapewne zwierzały się sobie z problemów. A tamta potulną córeczką nie była na pewno. Diana wiele razy widziała, jak przyjaciółka wszczynała awantury z osobami, do których powinna mieć choć odrobinę szacunku.
- Nie oceniałabym gdybym na własne oczy nie widziała kłótni tej dziewuchy z jej biednymi rodzicami. O nie! Nigdzie z nią nie pojedziesz! -wskazała palcem drzwi. - Wynocha!
- Ale mamo... Nawet ojciec Klaudii jej pozwolił, a ona nawet nie jest pełnoletnia
- Nie kłam! - wrzasnęła, wracając na swoje miejsce na wygodnej kanapie. - Rozmawiałam z nimi wczoraj i słowem nie wspomnieli o żadnym wyjeździe. Tracisz więc czas - siadając, spiorunowała wzrokiem córkę.. Brązowe oczy dziewczyny powoli zaczęły wypełniać się łzami, co wprawiło ją w jeszcze większy stres. Wprost nie znosiła okazywać swych słabości na oczach matki.
- Ja mówię prawdę! Klaudia mówiła, że... - nie zdążyła dokończyć bo Lena przerwała jej wpół zdania:
- Nie interesuje mnie co powiedziała ta dziewucha. Jestem pewna, że nikt jej nie pozwolił nigdzie jechać. Jeżeli dałaś się oszukać to gratuluję.
WWWDiana nie znalazła jeszcze złotego środka na matkę, więc nie zupełnie nie wiedziała jak ma się zachować. Dawniej dostawała wszystko czego sobie zażyczyła. Od dziecka była rozpieszczana, co niestety było dużym błędem wychowawczym zauważonym zbyt późno.Jeszcze kilka minut temu przysięgała sobie, że uczyni wszystko aby przekonać matkę. A, że żadne krzyki, żądania ani groźby na nią nie działały była zmuszona po prostu poprosić.
WWWUsiadła na kanapie z nieszczęśliwą miną. Lena nawet nie zwróciła na nią uwagi.
- Proszę cię. Naprawdę mi zależy... Nie chcę spędzić kolejnych wakacji samotnie
Mimo zaciętości wymalowanej na twarzy matki, była dobrej myśli. Szczerze musiała przyznać, że mało kiedy o coś prosiła. Zazwyczaj były tylko kłótnie i płacz.
- Mam cię puścić samą po tym co zrobiłaś? – zerknęła na córkę, a kiedy nie uzyskała odpowiedzi, wrzasnęła. - No gadaj wreszcie!
Diana zerwała się na równe nogi. Owszem, można było się wydzierać, ale nie jak człowiek szalony! Próbowała nie myśleć o rozczarowaniu, które piekło ją w środku żywym ogniem.
WWWWprost nienawidziła kiedy matka krzyczała, zapominając o mieszkających w okolicy sąsiadach. Doskonale się bawili wymyślając coraz to nowsze plotki na ich temat. Po tragicznym zdarzeniu, o którym próbowała zapomnieć, pomówienia przybrały na sile. Co odważniejsi rozpowiadali, że Lena zrobiła sobie z córki worek treningowy. Najgorsze dla niej było to, iż matka wcale nie starała się niczego wyjaśniać. Po prostu kwitowała to głośnym śmiechem.
-Myślałam, że bardziej ci na mnie zależy – odrzekła. Już nawet nie próbowała kryć łez, które lały jej się po policzkach strumieniami.- Ale ty zawsze musisz postawić na swoim. A przecież tak naprawdę nie powinnam cię o nic pytać. Przecież mam dwadzieścia lat.– Nieprzerwalnie wpatrywała się w kobietę wzrokiem, w którym dobry obserwator dostrzegłby wiele uczuć. Smutek, rozczarowanie, złość. Ręce drżały jej zdenerwowania, jednak nie zwracała uwagi na ten drobny szczegół.
- Zapamiętaj sobie coś raz na zawsze, smarkulo. - Diana nawet się nie zorientowała, kiedy Lena do niej doskoczyła. Złapała córkę za podbródek i zmusiła by ta na nią spojrzała. Jej niebieskie oczy przybrały kształt ledwo widocznych szparek. - Póki mieszkasz pod MOIM dachem, twoim obowiązkiem jest mnie słuchać i przestrzegać zasad tutaj panujących! Sama powiedziałaś, że Klaudia jest niepełnoletnia! W jaki sposób byście tam dojechały?! Konno?! A może ty byś usiadła za kierownicą i rozbiła mi następny samochód?!
- Wiem, że w przeszłości popełniłam poważny błąd jednak poniosłam już konsekwencje - wymamrotała.
- Ach tak- Wypowiedziane słowa wyraźnie rozbawiły kobietę. - Kiedy planowałyście wyjechać?
- Jutro rano – odparła, ocierając łzy.
- I mówisz mi o tym dopiero teraz?
Diana nie odpowiedziała na pytanie. Nigdy by nie wyznała matce, iż zwlekała tak długo bo po prostu obawiała się tej rozmowy. Cóż, może to było błędem. Gdyby miała więcej czasu...
- Skoro wychodzisz to zamknij drzwi.
Kiedy tylko przekroczyła próg własnego pokoju od razu rzuciła jej się w oczy torba podróżna leżąca na łóżku. Na szczęście nie zdążyła zapakować swoich rzeczy. Chyba nie dałaby rady ich rozpakowywać.
WWWDlaczego matka raniła ją za każdym razem kiedy tylko miała ku temu okazję? Jaki rodzic tak się zachowuje? Przecież tyle razy starała się wszystko naprawić...
Najbardziej niepokojące było to, że najpóźniej za kilka godzin będzie musiała wyznać wszystko przyjaciółce. Chociaż przeczuwała jaki będzie rezultat rozmowy z Leną i tak pozwoliła Klaudii na rezerwację domku nad jeziorem.
WWWZrzuciła torbę podróżną z rozścielonego jeszcze lóżka, a kiedy już leżała na puszystym dywaniku, kopnęła ją w stronę zamkniętych drzwi. Od dłuższego czasu nic nie szło po jej myśli. Nie do tego została przyzwyczajona. To takie niesprawiedliwe!
I właśnie w tamtym momencie ją olśniło. Tyle razy kłamała więc czemu nie i tym razem...? Z czym miała problem? Diana nie potrafiłaby zliczyć wszystkich swoich oszustw, do których posunęła się w przeszłości. Nikt jej nie karał, niczego nie zabraniał. Co prawda, potrafiła odróżniać dobro od zła, jednak to jej nie przed niczym powstrzymywało. No i doigrała się. Własna matka patrzyła na nią, jak na śmiecia.
WWWUsiadła na niepościelonym łóżku i wybuchnęła płaczem. Obiecała sobie, że się zmieni. Nie minęły dwa lata, a już kłamała. Miną cztery i znowu wpadnie w nałóg.W środku nadal była nieokrzesaną nastolatką. Ileż to razy miała ochotę odpyskować upartej matce, wrzasnąć na nią, po czym trzasnąć drzwiami. Wiedziała jednak, że prędzej czy poźniej pożałowałaby tego. Zupełnie straciłaby wtedy szansę na pojednanie.
WWWKiedy usłyszała lodowaty głos Leny, prędko otarła łzy.
- Za dziesięć minut widzę cię w kuchni. Ogarnij się trochę bo będziemy miały gości.
WWWDosłownie przed chwilą pogrzebała jej marzenia o wyjeździe, doprowadziła do płaczu, a następnie wygnała z pokoju. Jak można być na tyle bezdusznym żeby pięć minut potem sięgnąć po telefon i zaprosić gości? Chociaż, mogła umówić się z kimś wcześniej i nie powiedzieć o tym tej nieodpowiedzialnej smarkuli. To by do niej pasowało.
WWWPociągając nosem usiadła na obrotowym krześle przy biurku. Obok płaskiego monitora od komputera stało średniej wielkości lusterko. Przysunęła je na tylko blisko by móc przyjrzeć się swojemu odbiciu.
WWWTego można było się spodziewać. Zaczerwienione oczy, rozmazany makijaż. Wyglądała jak małe, bezbronne dziecko, które zostało bardzo skrzywdzone. Tyle ludzi już nabrała na ten niewinny wyraz twarzy. Tylko Lena wiedziała kto kryje się pod tą maską.
Wyciągnęła rękę ku szafce nad biurkiem. Gdzie ona się podziała...
Wyjęła niewielką kosmetyczkę, noszącą ślady długiego użytkowania. Cóż, w pokoju nie miała zlewu, a koniecznie musiała umyć twarz. Nacisnęła klamkę, po czym popchnęła lekko drzwi.
WWWSzybkim krokiem przeszła przez wąski korytarzyk. Przyzwyczajona do obrazów przedstawiających przepiękne krajobrazy, nawet nie zwróciła na żaden z nich uwagi. Łazienka znajdowała się blisko pokoju dziewczyny więc weszła tam niezauważona. Zadbała o zamknięcie blokady, położyła kosmetyczkę na zlewie, po czym otworzyła szafeczkę wiszącą na ścianie. Sięgnęła po kosmetyk do demakijażu. Kiedy udało jej się zmyć ciemne smugi ciągnące się od oczu po policzki, nałożyła odrobinę różowych cieni na powieki. Żaden podkład ani puder nie był potrzebny. Może gdyby miała jaśniejszą karnację jej twarz byłaby bardziej czerwona. W końcu, płakała. Na szczęście Diana nie miewała takich problemów. Ostatni raz rzuciła krótkie spojrzenie na swoje odbicie, po czym wyszła z łazienki.
WWWW momencie, w którym otworzyła drzwi kuchni, poczuła intensywny zapach przypraw. Matka najwidoczniej znowu coś gotowała na parze. Dianie aż odechciało się jeść kiedy pomyślała, że tym czymś może być ryba.
- Co będzie na obiad?
Spojrzała na eleganckie krzesła z czarnym obiciem. Stały po środku kuchni.
- Na pewno nie ryba. Ustaw krzesła przy ławie w równej odległości, a potem sięgnij z szafki duże talerze i szklanki.
Kobieta stała przy kuchence gazowej, plecami do Diany. Farbowane na ciemny blond włosy zaplotła w luźny warkocz. Drewnianą łyżką mieszała w wielkim, brązowym garze. Podłączony do prądu parowar pracował na pełnych obrotach.
- Kogo zaprosiłaś?
Kiedy uporała się z ciężkimi krzesłami podeszła do porozwieszanych jedna przy drugiej szafek.
- Julię i twoją najdroższą przyjaciółkę
Diana znieruchomiała na króciutką chwilę.
- Niby po co? - zaczęła wyjmować talerze.
-Żeby wyjaśnić to i owo
- Ja mogłam ci wszystko wytłumaczyć! – wybuchnęła. Była pewna, że podczas wizyty gości zostanie poruszona kwestia wyjazdu. Klaudia niemal na pewno dowie się o jej kłamstwie, no a Lena o zarezerwowanych już domkach nad jeziorem.
- Wybacz, ale żeby z tobą rozmawiać trzeba się najpierw zaopatrzyć w wykrywacz kłamstw - wyłączyła parowar, po czym odkryła pokrywkę.
Diana odruchowo zatkała nos kiedy poczuła intensywny zapach bazylii. Miała ochotę wykrzyczeć, że nie będzie jeść tego świństwa i rzucić talerzami o podłogę. Dlaczego więc w milczeniu zabrała naczynia i poszła rozstawić je na stole?
Mimo tego, że miała ciężki charakter, kochała matkę. Wiele razy próbowała wmówić sobie, iż to nieprawda W takich chwilach celowo robiła rzeczy, które kobieta potępiała. Czuła bezsilność z powodu tak nagłego pogorszenia kontaktów między nimi. Miłość ustąpiła miejsce niechęci. Diana nawet nie dopuszczała do siebie myśli, że Lena może jej nienawidzić. W końcu tyle razem przeszły. Te wypady na zakupy, dwumiesięczne wyjazdy do ciepłych krajów, wspólnie spędzane święta. Czy już wtedy planowała zmienić do niej podejście? Możliwe, że to co zrobiła córka później jedynie przepełniło czarę goryczy.
Ustawiła cztery talerze na przeszklonej ławie, po czym zawróciła po szklanki.
- Jeszcze nie zrobiłaś tego o co cię prosiłam?! Myślisz, że ile my mamy czasu?! Jak zwykle do niczego się nie nadajesz! - Lena beształa córkę jednocześnie rozstawiając półmiski z jedzeniem na blacie.
WWWGniew, który przez cały dzień w sobie kumulowała, nagle eksplodował. W tamtej chwili przestało zależeć jej na pojednaniu i wyjedźcie. Pragnęła tylko jednego – dokuczyć matce.
Szybkim krokiem podeszła do szafek kuchennych. Miała ochotę szarpnąć drzwiczkami, jednak gdyby to zrobiła od razu przyciągnęłaby uwagę Leny, stojącej obok. Otworzyła je więc w miarę delikatnie. Uśmiechając się diabolicznie, wzięła jedną szklankę, po czym z całej siły zamachnęła się aby roztrzaskać ją o podłogę. Zaledwie ułamek sekundy wystarczył aby Lena zdążyła chwycić dziewczynę za ramię i szarpnąć z taką siłą, że obróciła się o sto osiemdziesiąt stopni.
- Co ty, do cholery, wyprawiasz?! Znowu się zaczyna?!- wrzeszczała, trzymając ją za ramiona. Nie minęła chwila, a zaczęła potrząsać córką. - Odpowiadaj w tej chwili!
Diana wyraźnie słyszała słowa matki, czuła ból jaki jej sprawiała. Zdawała sobie też sprawę, że szarpie nią we wszystkie strony, a jednak złość i nienawiść wyparowały niczym woda pod wpływem wysokiej temperatury.
WWWCo ona znowu zrobiła? Dlaczego nie potrafiła nad sobą zapanować? Czy nie dość już wyrządziła złego? Przed kilkoma sekundami zrobiłaby niemal wszystko aby dopiec Lenie, a teraz pragnęła błagać o wybaczenie. Co takiego się z nią działo?
Patrzyła na zagniewaną twarz matki szeroko otwartymi oczyma. Chociaż kobieta coraz to głośniej domagała się wyjaśnień, Diana milczała. Wiedziała, że swoim nieudolnym tłumaczeniem jeszcze bardziej by ją zdenerwowała.
WWWNagle ktoś zadzwonił do drzwi. Obydwie spojrzały w stronę wyjścia z kuchni. W mgnieniu oka Lena odepchnęła dziewczynę od siebie.
- Na co się gapisz? Idź i otwórz!
Jedno krótkie spojrzenie i już wiedziała, że krzyki matki słychać było na korytarzu. Klaudia i Julia przyglądały jej się z pytającym wyrazem twarzy. No cóż, ich reakcja nie powinna nikogo dziwić. U kogo zastaje się tak gęstą atmosferę przed wizytą gości?
- Wchodźcie. Mama jest w kuchni
Otworzyła drzwi szerzej. Julia założyła purpurową sukienkę doskonale podkreślającą jej smukłą figurę. Kasztanowe włosy zwykle rozpuszczone, teraz zostały upięte w ciasny kok. Mimo przebarwień na skórze całkiem nieźle się reprezentowała jak na te czterdzieści coś lat.
Klaudia zaś była niewysoką dziewczyną o płomiennej fryzurze. Białe szorty, które włożyła były tak krótkie, że równie dobrze mogły odgrywać rolę majtek. Króciutka bluzeczka na ramiączka natomiast występować jako gorset.
WWWGdyby miała do wyboru poszłaby do swojego pokoju i zamknęła się na cztery spusty. Wiedziała jednak, że nie może tak tego zostawić. W końcu to ona sama była wszystkiemu winna. Usiadła przy zastawionej ławie i wbiła zrozpaczone spojrzenie w pusty talerz.
Po co miałaby podchodzić do matki i razem z nią witać gości? Udawać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku skoro było wprost przeciwnie?
Łzy niebezpiecznie cisnęły jej się do oczu kiedy słyszała jak Lena radośnie wita obydwie kobiety. Doskonale odgrywała rolę szczęśliwej mamusi.
WWWPogrążona w ponurych myślach, nawet nie zauważyła, kiedy Klaudia usiadła obok niej.
- Ta twoja matka to okropna baba. Słyszałyśmy przed drzwiami, jak się na ciebie wydzierała. Ja nigdy swoim rodzicom nie pozwoliłabym na takie zachowanie.
- Muszę ci coś powiedzieć... - Diana wyprostowała się i spojrzenie skierowała na przyjaciółkę. Teraz albo nigdy.
- Co takiego?
- Ona mi nie pozwoliła jechać. Ja... ja... - przełknęła ślinę. To koniec. Zaraz będzie domagała się wyjaśnień a potem wyjdzie, trzaskając drzwiami.
Klaudia jednak nie wyglądała na zdenerwowaną. Przeciwnie, uśmiechała się od ucha do ucha. -Wiem o tym od samego początku. Moja mama z nią rozmawiała i... A zresztą, sama się wszystkiego dowiesz - machnęła niedbale ręką, uśmiechając się.
- Co...? - Diana patrzyła na przyjaciółkę, nie wierząc w to co słyszy. - Rozmawiała z nią? To znaczy, że matka wie o wszystkim od samego początku...? - spojrzała na Lenę, która jak na złość, właśnie postanowiła zaprosić koleżankę do stołu.
Chociaż obiad przebiegł w miarę spokojnie, Diana była niepocieszona. Wiedziała, że nikt nie wspomniał ani słowem o wyjeździe tylko przez krótki czas. Och, gdyby mogła teraz wyjść z tej przeklętej kuchni! Niestety, Lena okazała się na nadzwyczaj gościnna, bo zaproponowała gościom kawę i ciasto. Już podczas obiadu, dziewczyna postanowiła sobie w duchu, że za nic w świecie nie będzie uczestniczyć w tej całej farsie. Zaplanowała wymyślić byle jaką wymówkę i ulotnić się do swojego pokoju. Jedynie musiała poczekać na odpowiedni moment, a nastąpił on dopiero kiedy skończyła pomagać przy sprzątaniu. Lena wyraz z Julią stały przy blacie tyłem do siedzących przy ławie dziewcząt i kroiły ciasto. Istniał zaledwie cień szansy, że nie usłyszą rozmowy, którą Diana zamierzała przeprowadzić. Cóż, lepsze to niż nic.
WWWPotarła ręką czoło niby od niechcenia.
- Strasznie rozbolała mnie głowa. Chyba się położę – wymamrotała.
Klaudia spojrzała na nią z troską. – Pójść z tobą?
- No co ty. To zwykły ból głowy. Pewnie za dziesięć minut mi przejdzie - tłumaczyła, jednocześnie wstając i zerkając na Lenę. Ona jednak była zajęta rozmową z przyjaciółką. Najwidoczniej niczego nie podejrzewała.
Ruszyła w stronę drzwi, próbując zachowywać się jak najciszej. Blat, przy którym kobiety kroiły ciasto stał przy ścianie, zaledwie kilka metrów od wyjścia. Byłaby prawdziwą szczęściarą gdyby udało jej się wymknąć, będąc przy tym niezauważoną.
- A ty gdzie się wybierasz?
- Idę na chwilę do pokoju.
- Później pójdziesz. Teraz wstaw wody na gaz i wracaj do stołu.
- Boli mnie głowa. Chcę się położyć.
- Głowa? - Podeszła do niej z talerzykiem, na którym leżało ciasto przekładane budyniem. Szelmowski uśmiech na pociągłej twarzy kobiety, nie spodobał się Dianie. - Pamiętasz jak zawsze na ból głowy wołałaś słodycze? Na sam ich widok z miejsca ci przechodziło
- Nie przypominam sobie - skłamała, wpatrując się w drzwi wyjściowe.
- To faktycznie musi być z tobą źle. W twoim wieku mieć dziury w pamięci?
- Bywa
Lena parsknęła śmiechem, kiwając głową z dezaprobatą.
- Mogę ci przypomnieć o chwilach, których nie pamiętasz. Co ty na to? Kto wie, może Klaudia będzie chciała uczestniczyć w twojej terapii? - Patrzyła na nią twardo. Lewą rękę zacisnęła w pięść, jakby tym gestem chciała zdusić w sobie wściekłość.
Nie patrzyła na Lenę, jednak czuła bijącą od niej pogardę. Dla Leny kłamstwo było najgorszą zbrodnią.
Szybkim krokiem podeszła do kuchenki gazowej. Talerzyk postawiła na szafce obok, a następnie podniosła czajnik. Był pełny. Wstawiła go więc na gaz, po czym pamiętając o cieście, poszła usiąść na swoim miejscu.
Klaudia spojrzała na nią ze współczuciem.
- Nie wiem jak ty wytrzymujesz z taką matką- szepnęła.
Diana nie zdążyła odpowiedzieć, bo obydwie kobiety uporały się z ciastem i właśnie podeszły do ławy. Lena postawiła na stole paterę, na której leżały prostokątne kawałki ciasta przełożone kremem budyniowym. Zanim usiadła położyła talerzyk i łyżeczkę przed Klaudią.
WWW- Słyszałam, że wyjeżdżasz.
- Tak. A chce się pani z nami wybrać? - obdarzyła kobietę jednym ze swoich bezczelnych uśmiechów.
- Z nami? - Kobieta odwróciła się przodem do koleżanki. - O czym mówi twoja córka? Przecież wakacje miałyśmy spędzić razem. Nie mówiłaś mi, że masz już jakieś plany.
- Przestań drwić - Najwidoczniej Julii nie było do śmiechu. - Wiem. powinnam była ci powiedzieć.
Mimo powagi sytuacji, Diana odetchnęła z ulgą. Tego dnia czekały na nią jeszcze co najmniej trzy awantury - dodatkowe wyjście na głupka byłoby prawdziwą porażką.
- Ale tego nie zrobiłaś. Ciekawe dlaczego? - spojrzała wymownie na Klaudię. Dziewczyna tak bardzo przejęła się całą sytuacją, że zabrała się za jedzenie ciasta.
- Bo twoja córka miała z tobą o tym porozmawiać. Nie chciałam się wtrącać.
Lena wybuchnęła głośnym śmiechem, w którym nie było ani krzty radości.
Na Dianie, złośliwość matki nie zrobiła najmniejszego wrażenia. Była przyzwyczajona do takiego i jeszcze gorszego zachowania kobiety. Zauważyła jednak, że Julii było przykro. Co więcej, wyglądała jakby miała się zaraz rozpłakać.
- Przestań! To nie jej wina!- Diana nie wytrzymała. Doskonale wiedziała jak czuła się Julia. Nie na wszystkie szyderstwa Leny była odporna.
- Ty to się lepiej nie odzywaj! Z tobą już skończyłam! - wrzasnęła, przestając się śmiać.
- Proszę tak do niej nie mówić! - Klaudia postanowiła stanąć w obronie przyjaciółki. - Pani na nic jej nie pozwala! A przy okazji, pyszne ciasto.
Lena podniosła się z siedzenia. Była jeszcze bardziej zdenerwowana niż przedtem.Wyglądała tak jakby za moment miała wszystkich wyrzucić za drzwi.
- Może gdybyście powiedziały mi o tym miesiąc wcześniej, to bym się nad tym zastanowiła! Ale nie. Moja kochana córeczka zaplanowała to sobie inaczej. Powiem głupiej matce dzień przed wyjazdem to na pewno się zgodzi, tak?! - wypowiadając ostatnie zdanie nachyliła się nad stołem w stronę przestraszonej Diany.
- To nie tak jak myślisz, Porozmawiajmy na osobności. Proszę cię.
- Nie tak jak myślę?! To może mi wytłumaczysz dlaczego ukryłaś to przede mną?!
- Bo się pani boi? - Klaudia zadała pytanie, oblizując łyżeczkę.
- Uwierz, że bym tego chciała - usiadła na krześle. - Kiedy miał się odbyć ten cały wyjazd? Gdzie to jest? I pytanie do Diany, skąd wzięłabyś pieniądze na wynajęcie namiotu, domku czy co tam sobie zaplanowałaś?
Obydwie dziewczyny, jednocześnie otworzyły usta żeby mówić, jednak to Julia zabrała głos.
- Zgodnie z planem, dziewczyny miały jechać jutro rano. Ja... no cóż... wiedziałam, że Diana nie zapytała cię o zgodę. Rozmawiałam z tobą wiele razy o planach na wakacje. Nigdy nie wspomniałaś o żadnym jeziorze. Dlatego też, przewidziałam też reakcję, porozmawiałam z Klaudią i zaplanowałyśmy coś innego.
-Co takiego? - W głosie Leny nie słychać już było kpiny. Nie kiedy zwracała się do koleżanki.
- Najpierw się zastanów nad pomysłem dziewczyn.
- Nie mam nad czym się zastanawiać.
Nagle gwizd czajnika oznajmił wszem i wobec, iż woda właśnie się zagotowała. Ten dźwięk był dla Diany, niczym wybawienie. Wstała z krzesła i prędko podeszła do kuchenki gazowej aby wyłączyć gaz. Nadal jednak była w tym samym pomieszczeniu więc trudno byłoby nie słyszeć słów Julii.
- Mogłybyśmy zatem pojechać z dziewczynami. Co ty na to? Miałabyś oko na córkę, a to przecież na tym ci zależy.
Stojąc z czajnikiem w ręku, spojrzała na Julię, jakby chciała zorientować się czy kobieta aby na pewno nie zwariowała. Co one w ogóle wymyśliły?! Przeniosła pełen niedowierzania wzrok na Klaudię. A więc o tym rozwiązaniu ona mówiła.
Musiała przyznać że, wolałaby pojechać nad jezioro we czwórkę niż siedzieć samotnie w domu. Dawniej, wiele razy wyjeżdżała z matką i było naprawdę niesamowicie.
- Ze mną czy beze mnie, ona nigdzie nie pojedzie.
- Ale dlaczego? - Klaudia ponownie włączyła się do rozmowy. - Może wreszcie doszłybyście do porozumienia.
- Czy ja mówię po chińsku? Wracaj tu natychmiast!
WWWDiana ani myślała słuchać. Pragnęła tylko jednego - zaszyć się w swoim pokoju raz na zawsze. Nie chciała patrzeć na matkę ani słuchać jej ciągłych wrzasków. Kiedy otwierała drzwi do pokoju, usłyszała ciche puknięcie do drzwi wejściowych. Zerknęła w stronę kuchni, gdzie kobiety dalej prowadziły bardzo ożywioną rozmowę. Najwyraźniej niczego nie usłyszały.
I dobrze.
WWWPodeszła wolnym krokiem do drzwi. Lena mogła zorientować się, iż wcale nie poszła do pokoju. Z pewnością by tu przyszła i chciała zmusić do uczestniczenia w rozmowie, która lada moment zamieni się w kłótnię. Przekręciła łucznik, po czym nacisnęła klamkę.
WWWKu jej zaskoczeniu, za drzwiami nikogo nie było. Czyżby to jakiś sąsiad puknął w nadziei, że krzyki wreszcie ucichną? A może tylko wyobraziła sobie to całe pukanie? Nie, to niemożliwe. Na pewno ktoś był za drzwiami. Obecność nieznajomego była niemalże namacalna.
Wyszła na klatkę schodową, podeszła do schodów i spojrzała w dół. Mimo, że nikogo nie ujrzała, dałaby sobie rękę uciąć, że ktoś tamtędy schodził. Co więcej, nadal był na którymś piętrze. Diana wyczuwała tę osobę zarówno wszystkimi zmysłami naraz, jak i każdym z osobna. Zdusiła w sobie pokusę zejścia na dół i zawróciła. Kiedy weszła jedną stopą na wycieraczkę, zorientowała się, że coś na niej leży. Tym czymś była biała koperta. Jakim cudem nie zwróciła na nią uwagi wcześniej? Bicie serca dziewczyny znacznie przyspieszyło, kiedy wzięła kopertę do ręki. Nie została zapieczętowana. Mogła wyjąć tę sztywną karteczkę znajdującą się wewnątrz i przeczytać, co jest na niej napisane. Był tylko jeden problem.
WWWKiedy ujrzała imię swojej matki na odwrocie, poczuła coś na kształt zazdrości. Weszła do domu, próbując zdusić w sobie to negatywne uczucie. Miała już dość problemów z Leną. Nawet nie chciała myśleć o tym jakby kobieta zareagowała gdyby przyłapała ją ma czytaniu listu zaadresowanego do niej.
WWWZamykając za sobą drzwi, westchnęła głośno, Co prawda, w kopercie mogła znajdować się wiadomość od cichego wielbiciela, ale co jeśli to było coś naprawdę ważnego? Wtedy byłoby najlepiej gdyby Lena przeczytała list jak najszybciej.
Z miną męczennicy ruszyła do kuchni.
WWW- Oo jak miło, że wróciłaś. Akurat powiesz mi po jaką cholerę pozwoliłaś na rezerwację domków nad jakimś bagnem bez mojej wiedzy.
Nadal tkwiła przy ławie w towarzystwie koleżanki i jej córki. Klaudia siedziała naburmuszona i piorunowała wzrokiem obydwie kobiety. Wyglądała jak dziecko, na które ktoś nakrzyczał, a w dodatku zrobił to słusznie,
WWW- Nie byłoby mnie tutaj gdybym przed chwilą nie znalazła tego – podała matce list. – Jest zaadresowany do ciebie. Zobacz.
Lena spojrzała na swoje imię wypisane cienkim flamastrem, w taki sposób jakby wypisał je sam szatan.
- Skąd to wzięłaś?
Co prawda, Dianę dzielił od matki zaledwie metr, jednakże ledwo usłyszała zadane pytanie. Zdążyła już zapomnieć, że kobieta potrafi mówić tak cicho.
- Leżała na wycieraczce. Wiesz kto to do ciebie napisał?
- To może być coś ważnego – odparła wymijająco. - Przepraszam na chwilę.
Kiedy wyszła z kuchni, Diana usiadła na jej miejscu. Co prawda, mogłaby pójść za matką i domagać się odpowiedzi, jednakże co by to zmieniło? I tak niczego by nie wskórała.
WWW- Widziałaś osobę, która to podłożyła? – Z zadumy wyrwał ją głos Julii.
- Niestety nie, ale...
- Ale co?
- Nic. Nie wierzy mi pani, prawda?
Julia uniosła delikatnie brwi. - Dlaczego miałabym ci nie wierzyć? Po prostu się martwię.
- A czym tu się martwić? - Klaudia prychnęła. Wrażenie, że po tej wizycie niechęć dziewczyny do Leny jeszcze bardziej się pogłębi, byłoby jak najbardziej trafne.
- Nie mów tak!
Spojrzała na przyjaciółkę z wyrzutem. Fakt, że kłótnie z matką były na porządku dziennym nie zrobił z niej wyzutej z uczuć smarkuli.
- Dlaczego? Zobacz jak ona cię traktuje. Nie powinnaś na to pozwalać.
WWWPodczas gdy Julia usiłowała doprowadzić niesforną córkę do porządku, Lena wróciła. Doskonale potrafiła maskować swoje uczucia. Praktycznie nie było widać, że przed kilkoma minutami, prawie zemdlała na widok listu.
- Ten wasz cały wyjazd... zgadzam się, Ale wybieram tę drugą wersję.
Klaudia wreszcie przestała spierać się z matką.
- Mamo... Co było w tym liście i kto go napisał?
Po raz pierwszy od wielu tygodni, Diana nie dostrzegła w spojrzeniu matki złości ani drwiny.
- Nie pytaj mnie o rzeczy, na które nie jestem ci w stanie odpowiedzieć. Idź się spakować.
Nie potrafiłaby określić, co sprawiło, że wstała i wyszła z kuchni, nie złorzecząc po drodze. Perspektywa wykradnięcia listu również nie wydawała się już taka pociągająca. Patrząc na Lenę, która całym wysiłkiem woli próbowała ukryć drżenie rąk, uświadomiła sobie jedno. Nadawca nie mógł był przeciętną osobą, którą na co dzień spotyka się na ulicy.
Wybawię cię ode złęgo
1
Ostatnio zmieniony śr 22 paź 2014, 21:57 przez taran1123, łącznie zmieniany 1 raz.
"Kto umie czytać,
posiadł klucz do wielkich czynów,
do nieprzeczuwanych możliwości,
do upajająco pięknego,
udanego i sensownego życia."
Aldous Huxley
posiadł klucz do wielkich czynów,
do nieprzeczuwanych możliwości,
do upajająco pięknego,
udanego i sensownego życia."
Aldous Huxley