Kąpiel; [miniatura]

1
Kąpiel




   Krzesło upadło z wielkim hukiem. W końcu wstał. Wreszcie. To ta chwila. Narodził się na nowo. Jego oczy patrzyły na półkę pełną książek. Jedne świeciły ogromnym blaskiem, tak jakby były osobnym źródłem światła, inne ledwo ogarniał półmrok, a od innych wiało czarną pustką. Ile minęło czasu zanim się przebudził? Wydawało mu się, że była to cała wieczność. Zeszłe urodziny były już tak dawno, a ktoś mógłby powiedzieć, że to przecież tydzień temu. Osiemdziesiąte urodziny. Siła wieku minęła. Zręczność nie ta sama. Jednak bystrość i siła umysłu wskoczyły na wysoką półkę. Była to półka boska, bliska Absolutowi. Jednak Siwy wiedział. Wiedział, że nie jest Bogiem, wiedział, że nie jest aniołem. Wiedział kim jest. Wiedział co robić.
   Nie było ograniczeń. Nie było rzeczy, której nie mógłby zrobić. Wszystko stało się takie proste i takie oczywiste. Podniósł krzesło jednym, powolnym ruchem. Ułożył porozrzucane po biurku książki. Włączył stary komputer i zasiadł do pisania.
   Zrobił głęboki oddech i napisał pierwsze zdanie: "Krzesło upadło z wielkim hukiem". Siwy znowu wstał. Przeszedł się po pokoju. Obserwował otaczające go przedmioty. Talia do kart świeciła takim blaskiem, że gdyby mogła tylko razić to niewątpliwie by to robiła, jednak oczy Siwego były już przyzwyczajone do blasku. Otworzył pudełko. Wyciągnął damę kier. Usiadł i przypatrywał się uważnie. Zechciał aby dama miała żywe oczy. I tak się stało, puściła mu oczko. Napisał drugie zdanie: "W końcu wstał". Po czym nabrał ogromną ilość powietrza w płuca i zacząć się unosić nad krzesłem. Postanowił, że wygodniej byłoby mu pisać w innym otoczeniu. Spojrzał w lewo i nagle pokój przestał posiadać ściany. Siwy dryfował w powietrzu, unosząc się razem z przedmiotami, które były w jego pokoju. Wyglądało to chociażby dziwnie, bo reszta domu ostała się na swoim miejscu. Siwy pomyślał o wodospadzie. Po lewej stronie zaczęła spływać łagodnie szumiąca woda. Zechciał piasku pod stopami i drinku bananowego, a później masaż. Napisał kolejne zdanie. Jego dom w pewnej chwili zaczął się roztapiać jak czekolada w gorący dzień i spłynął razem z wodospadem głęboko w dół. Siwy latał. Postanowił napisać ostatnie zdanie i zrobić przerwę na kąpiel. Napisał: "Postanowił napisać ostatnie zdanie i zrobić przerwę na kąpiel".
Ostatnio zmieniony czw 09 paź 2014, 12:19 przez kamilavena, łącznie zmieniany 1 raz.

2
Wiesz, przeczytałem początek kilkakrotnie (całość zresztą też), zainteresował mnie. Ale... coś tu jest nie tak, nie wiem do końca co, niby formalnie nie bardzo jest się do czego przyczepić - no, może do fragmentu: „W końcu wstał. Wreszcie.” - bo to właściwie powtórzenie, choć na pierwszy rzut oka nie wygląda – więc coś mi tutaj nie brzmi i poszukałbym troszkę czegoś innego. Na przykład:

Krzesło upadło z hukiem. Wstał. Wiedział już, nadeszła ta chwila. Narodził się na nowo. Jego oczy patrzyły na półkę zapełnioną książkami. Niektóre świeciły ogromnym wewnętrznym blaskiem, tak jakby to one same były źródłem światła, inne ledwo majaczyły w półmroku (inne nieśmiało wydobywał półmrok), a od innych wiało czarną, niezgłębioną pustką.

Nie twierdzę, że tak jest lepiej; twierdzę, że trzeba poszukać nieco innego ujęcia.

Wydawało mu się, że była to cała wieczność.
„mu” usunąłbym; wiadomo o kogo chodzi. I może lepiej: „Zdawało się, że...
Siła wieku minęła. Zręczność nie ta sama. Jednak bystrość i siła umysłu wskoczyły na wysoką półkę.
Powtórzone „siła”. I słowo to w pierwszym zdaniu mi nie pasuje, ze względu na wieloznaczność, która (ewentualnie) nie wygląda na zamierzoną. Bo 'siła' może znaczyć „dużo” (taka bardziej staropolszczyzna), czyli minęło dużo czasu, albo „moc” jako stan fizyczny, względnie i/lub psychiczny,duchowy. A tutaj nie wiadomo o co chodzi.
I to „wskoczyły” trochę razi, fakt, że na półkę się skacze, ale to takie trochę niepoważne, a tekst jest z gatunku poważnych, przemyślanych i zmuszających do myślenia. Może wkroczyły?
Była to półka boska, bliska Absolutowi. Jednak Siwy wiedział.
Przeczytawszy „boska”, co ukierunkowało tor myślenia, określenie Siwy natychmiast skojarzyło mi się z Siwą (Śiwą), bogiem hinduistycznej trójcy. Ja bym zmienił to imię.
Ułożył porozrzucane po biurku książki.
Raczej „na biurku”.
Zrobił głęboki oddech i napisał pierwsze zdanie
Napisałbym „Wziął głęboki oddech...”.
Przeszedł się po pokoju. Obserwował otaczające go przedmioty.
Napisałbym: Przeszedł się po pokoju, obserwując otaczające przedmioty.
Talia do kart świeciła takim blaskiem, że gdyby mogła tylko razić to niewątpliwie by to robiła, jednak oczy Siwego były już przyzwyczajone do blasku.
Może tak: Talia do kart świeciła takim blaskiem, że gdyby mogła porazić wzrok, to niewątpliwie tak by zrobiła (tak by się stało), jednak oczy Siwego były już przyzwyczajone do światłości.
Po czym nabrał ogromną ilość powietrza w płuca i zacząć się unosić nad krzesłem.
Przed „po” lepiej przecinek.
Usunąłbym „się”.
Spojrzał w lewo i nagle pokój przestał posiadać ściany.
Lepiej prościej, robi wtedy większe wrażenie: Spojrzał w lewo i ściany nagle zniknęły.
Siwy dryfował w powietrzu, unosząc się razem z przedmiotami, które były w jego pokoju.
„Siwy” i „jego” - zbędne.
Wyglądało to chociażby dziwnie,
„chociażby” do usunięcia.
Jego dom w pewnej chwili zaczął się roztapiać jak czekolada w gorący dzień i spłynął razem z wodospadem głęboko w dół.
„Jego dom zaczął się roztapiać...”. Konkretniej.
Napisał: "Postanowił napisać ostatnie zdanie i zrobić przerwę na kąpiel".
Napisał więc: „Postanowił...”
To „więc” uzasadnia powtórzenia „napisał', które było w poprzednim zdaniu i dodatkowo stanowi łańcuch przyczynowo – skutkowy.

Ciekawy tekst, choć wymaga pewnego dopracowania. Może przydałyby się ze dwa zdania na temat bohatera, nazbyt szkicowo jest przedstawiony, jak również pokoju, jego materialnej, rzeczywistej strony, może osadzonej w konkretniejszym obrazie - aby podkreślić przez porównanie i kontrast, jego późniejszą dematerializację.

3
Czytałem ze 3 razy. Opowiadanie samo w sobie interesujące. Co do stylu i formy nie mam zarzutów. Osobiście mi nie podpasowało - ale to subiektywne odczucie czytelnika i nie należy się nim zanadto przejmować.
Czy miała to być alegoria odczuć autora tekstu na pisanie? W sensie czy to jest odczucie pisarza przy tworzeniu dzieła - swobodne kreowanie świata i możliwość wpływania umysłem na otoczenie ? Czy źle to odbieram?

Fakt imię Siwa przy pisaniu o "boskim" czymkolwiek od razu kojarzy się z hinduizmem. Poza błędami, które wychwycił Gorgiasz ja nic nie znajduję.
God's in his heaven, all's right with the world.

4
Za dużo słów, powtórzeń, nic nie wnoszących zdań. W miniaturze każda litera musi być po coś. Każde słowo musi mieć swoją wagę. Tutaj treść przesłania góra pustych słów. Jeśli ktoś ma cierpliwość i czas kopać, to pewnie coś tam wydobędzie.

Re: Kąpiel; [miniatura]

5
kamilavena pisze:Wszystko stało się takie proste i takie oczywiste
takie

Też odnoszę takie wrażenie, za dużo powtórzeń. I miniaturka przez to wydaję się rozwleczona jakby napęczniała od zbędnych słów. Poza tym to, co w cudzysłowach można by kursywą.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”

cron