Teczka

1
Moja pierwsza próba napisania czegoś "prozatorskiego", podjęta głównie w celu sprawdzenia, czy podołam. Będę wdzięczny za wszelką krytykę.

**

- Ma pan ogień? - zapytała.
Ledwo ją usłyszał, na peronie było gwarno. Typowe popołudnie dnia roboczego. Sam również wracał z pracy.
- Na dworcach nie wolno palić, nie słyszała pani o tym?
Nie chciał być niegrzeczny, ale znowu zaczynał go boleć kręgosłup. Teczka, cholera. Musi pomyśleć..
- Słyszałam.
Arogantka. Nie lubił takich. Miał ich pod dostatkiem na co dzień.
- To jak, ma pan? Widziałam, jak pan palił.
Gdzie widziała? Owszem, palił, ale nigdy wtedy, gdy był zdenerwowany. Codzienna podróż kolejką podmiejską do domu zwykle wystarczała, by nieco uspokoić umysł. Dziewczyna musiała chyba wysiadać na tym samym przystanku, nie przypominał sobie jednak, by ją wcześniej zauważył. Zresztą, dlaczego miałby? Z wyglądu niczym szczególnym się nie wyróżniała. Właściwie dlaczego aż tyle o tym myśli? Zdenerwował się. I jakby wbrew temu odczuciu wyciągnął zapałki.
- Proszę.
Zaśmiała się.
- A zapalniczki pan nie ma?
- Nie używam. Ciągle się psują. Strasznie mnie to irytuje.
- Och, no dobrze. Jakoś sobie poradzę.
Rzeczywiście, poradziła sobie całkiem nieźle.
- Dziękuję, zwracam zapałki.
Wahał się, czy zapytać, skąd wie o jego nawykach papierosowych. Ostatecznie znowu zganił się za niepotrzebne zaśmiecanie umysłu głupotami. Jakby mało miał do myślenia.
Nadjechał jego pociąg. Dziewczyna, z ledwie nadpalonym papierosem w ręku, skierowała się w stronę najbliższego wagonu. Nie wyglądała, jakby zamierzała go wyrzucić i rzeczywiście tego nie zrobiła.
Znowu wezbrała w nim złość. Twarze, głosy. Od razu powrócił ból kręgosłupa. Cholerna teczka.

***

Wyjął papierosa z paczki i zapalił. Rozejrzał się. Żadnych zdziwionych spojrzeń, nikt nie zwraca uwagi. W sumie, jej też nie zwracali. Wsiadł do kolejnego pociągu, zastanawiając się, ile czasu upłynie, zanim go złapią. Nie musiał długo czekać.
- Szanowny pan się wczoraj urodził? W pociągach nie wolno palić. Popielniczek też nie ma, będzie pan więc musiał wysiąść z nami na najbliższej stacji, tam pan sobie dokończy, a my wypiszemy mandat.
Wysiedli. Oczywiście, stała tam. Kończyła papierosa, całkowicie ignorując pilnującego jej konduktora., który zresztą od razu wdał się z „jego” strażnikami ochrony kolei w pogawędkę odnośnie tego, kiedy po raz ostatni zdarzyło im się przyłapać kogoś na paleniu.
Podszedł.
- Więc ciebie też..?
Zabrzmiało dość głupio. Natychmiast zauważył, że zostawił teczkę w pociągu. Pewnie dlatego nie czuł żadnego bólu.
Odwróciła wzrok, patrzyła gdzieś w bok.
- Wiedziałam, że przyjdziesz.
Co właściwie było w tej teczce? Chyba nic cennego? Rzucił niedopałek na ziemię i przydeptał.
- Kiedy dojedziemy..
Tym razem spojrzała na niego.
- Tak – przerwała mu w pół słowa.
Usłyszał gwizd. Kolejka, tym razem w przeciwną stronę. Nie, chyba nic cennego.
Ostatnio zmieniony pt 05 wrz 2014, 19:22 przez Rilian99, łącznie zmieniany 2 razy.

2
Cześć,

Odkrywanie bratniej duszy w zupełnie obcym człowieku, poprzez dostrzeżenie tych samych fobii, nawyków, fascynacji. Było. Pozbycie się ciężaru (mimo że przypadkowe - na pierwszy rzut oka) na zasadzie "zostawić to wszystko w cholerę" też było.
I tak jest w tym coś fajnego, choć nie umiem skonkretyzować co.

Szczegóły.
Musi pomyśleć..
Zabrakło Ci jednej kropki.
Owszem, palił, ale nigdy wtedy, gdy był zdenerwowany.
Twój bohater, Twoje prawa, ale zdajesz sobie sprawę, że dziewięćdziesiąt procent ludzi ma zupełnie odwrotnie?
Dziewczyna musiała chyba wysiadać na tym samym przystanku, nie przypominał sobie jednak, by ją wcześniej zauważył.
Skoro jej nie zauważył wcześniej to skąd przypuszczenie, że wysiada tam gdzie on?
Kończyła papierosa, całkowicie ignorując pilnującego jej konduktora(...)
Ją.
Kolejka, tym razem w przeciwną stronę.
Kolejka to coś zupełnie innego niż pociąg.

Ciekaw jestem kolejnego tekstu.
Powodzenia.

G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

3
Bardzo dziękuję za uwagi!
Twój bohater, Twoje prawa, ale zdajesz sobie sprawę, że dziewięćdziesiąt procent ludzi ma zupełnie odwrotnie?
To było zamierzone i zdawałem sobie sprawę, że wymaga pewnego "domówienia", ale jakoś nie byłem w stanie tego sformułować w sposób, który by mnie zadowalał, więc po kilku nieudanych podejściach dałem spokój :(
Kolejka to coś zupełnie innego niż pociąg.


Chodziło, oczywiście, o kolej podmiejską, typu trójmiejska SKM, zwana przez tubylców powszechnie "kolejką" :wink: Być może zbyt pochopnie wrzuciłem to słowo.

Jeszcze raz dzięki! Chciałem się przede wszystkim dowiedzieć, czy w ogóle jest sens próbować, ale skoro ktoś jest ciekawy kolejnego tekstu, to może i ma.. ;D Pozdrawiam!

4
Dobry tekst. Jeśli jest to Twoja pierwsza próba prozatorska – Gratuluję. Klimat i ujęcie przypomina krótkie opowiadania Bunina; na przykład „Ognisko”. I ta prostota, pewna lapidarność oraz zogniskowana, precyzyjna obserwacja, wychwytująca istotne punkty w linii życia, jest również Twoim atutem. Pozornie nie dzieje się nic szczególnego, krótki fragment uchwycony w codziennych, standardowych wydarzeniach a właściwie w rutynie, choć niezwyczajny, mogący nieść brzemienne skutki, lecz niekoniecznie w świecie, lecz we wnętrzu, w psychice człowieka, którym mógł być, lub może być w przyszłości każdy z nas.

Bardzo trafnie zaobserwowane reakcje, na przykład tutaj:
Znowu wezbrała w nim złość. Twarze, głosy. Od razu powrócił ból kręgosłupa. Cholerna teczka.
Przekonujące i realistyczne.

Niezwykle naturalne i jakby oczywiste i konieczne przejście z formy „pan/pani” na „ty”. Zauważyłem dopiero czytając po raz trzeci. Dziwne, z reguły zauważam takie kwestie natychmiast. Wydaje się też, jakby poczynaniami bohaterów kierowała nieznana, ukryta siła, której są nieświadomie podporządkowani. I tylko my zewnętrzni czytelnicy, jesteśmy w stanie to zauważyć, Tylko że... nas może dotyczyć to samo.
Natychmiast zauważył, że zostawił teczkę w pociągu. Pewnie dlatego nie czuł żadnego bólu.
A tutaj brak związku przyczynowo – skutkowego. Ale to nie razi. Wydaje się oczywiste, że tak może, a nawet musi być. I nie ma sensu pytać o uzasadnienie.
Odwróciła wzrok, patrzyła gdzieś w bok.
- Wiedziałam, że przyjdziesz.
Proste,naturalne, jakby nieznaczące zdania. A jakże pełne ukrytej i wieloznacznej treści. Ta prostota i szkicowość ujęcia, jest siłą Twego wyrazu. Krótki dialog między nimi złożony z czterech zdań czy też ich równoważników, jest dla mnie wspaniały. I do tego tajemnica ukryta w teczce, która może być zarówno bardzo ważna jak i nic nieznacząca, rzeczywista, lub urojona, a może nawet nią nie jest, lecz zwykłym niedopowiedzeniem - jak również pewna aura ogólnej tajemniczości, niedopowiedzenia, oczekiwania, unosząca się nad całością.

Jeszcze dwie drobne poprawki:
Sam również wracał z pracy.
„Sam” jakoś mi zgrzyta. Napisałbym „On”.
Wahał się, czy zapytać, skąd wie o jego nawykach papierosowych. Ostatecznie znowu zganił się za niepotrzebne zaśmiecanie umysłu głupotami. Jakby mało miał do myślenia.
Powtórzone „się”. Wcześniej również jest ich trochę za dużo. Tutaj możesz na przykład napisać: „Chwila wahania, czy zapytać, skąd wie...”.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”