ZFW

1
vvvvSytuacja była napięta, jak dżinsy na dupie eks-lolitki, niepogodzonej z utratą figury. Mietek wyszedł tylko na porannego papierosa, lecz nie wykrzesał ani ognia z zapalniczki, ani sylaby z zastygłych w grymasie skrajnego zdziwienia ust. Kilkukrotnie resetował widok naiwnym mruganiem, bezskutecznie. Jego dom otaczała chmara nienaturalnie milczących kur, z których każda miała mordercze spojrzenie i improwizowane ładunki wybuchowe pod skrzydłami.
Nagle, któraś zagdakała:
vvvv- Pierwsza dywizja artyleryjska! Ognia!
vvvvKilkanaście kur ruszyło w kierunku Mietka. W połowie dystansu, każda gwałtownie zatrzymała się i siłą pędu wypuściła ładunek spod skrzydeł. Jajka niespodzianki wybuchały pod nogami chodowcy, zmuszając go do ucieczki na wóz z kapustą.
vvvv- Niewdzięczne pizdy!
vvvvMietek momentalnie przeszedł do obrony; miotał wyzwiskami i główkami kapusty, wprowadzając popłoch w szeregach agresorek. Atak trwał. Kilka kur zderzyło się ze sobą, powodując fatalne w skutkach eksplozje. W powietrzu gęsto fruwały pióra i oderwane skrzydełka.
vvvvZdawało się, że to koniec ofensywy, lecz wtedy głównodowodząca zarządziła ostrzał ze wszystkich dział. Niestety, tylko mały odsetek bomb wznosił się na tyle wysoko, by razić Mietka, który bronił się ciskając kapustą jak kulą do kręgli. Nastała długa wymiana ognia, nieprzybliżająca żadnej ze stron do zwycięstwa. Kolejne fale ataków były coraz słabsze, a Mietek oszczędzał amunicję, precyzyjnie uderzając w rozpędzone kury. Zderzenia te, wywoływały przeraźliwy wrzask, powodowany bólem łamanych udek, a po trzech sekundach następował skracający cierpienia wybuch, gdyż tak ustawione zostały zapalniki wstrząsowe.
vvvv- Brygada kamikadze! Do ataku!
vvvvPo tej komendzie kilkadziesiąt kur z kapslami na głowach ruszyło z bojowym gdakaniem. Mietek rzucał kapustą, jak gdyby rozładowywał wóz na akord, a gdy pierwszym wojowniczkom udało się podlecieć do niego, przeszedł do walki wręcz. Potężnymi kopniakami odsyłał wroga na środek placu i tamten świat, lecz nie udało mu się odeprzeć drugiej fali i raniony w nogę, upadł. Walczył teraz w parterze; zakładał nelsony, uderzał z łokcia, kolana i piąchy. Kury padały od tych ciosów, lecz przedtem aktywowały ładunki i po kilku eksplozjach, Mietek stracił przytomność.
vvvvSzyby zdobytego domku zadrżały od wrzasku zwyciężczyń, z których większość po chwili zajęła się szabrem. Kilka kur zaczęło skakać po pokonanym, by następnie włożyć mu w usta jajko, którego wybuch zakończył żywot Mietka, pierwszej ofiary Zjednoczonego Frontu Wegańskiego.

2
Hej,

Uśmiałem się a takie chyba było założenie.
Cel osiągnięto.

Czepialstwo (w stosunku do takiej formy w ogóle zasadne jest czepianie się czegokolwiek?)
Mietek momentalnie przeszedł do obrony; miotał wyzwiskami i główkami kapusty(...)
To zdecydowanie kontratak a nie obrona.
(...)by razić Mietka, który bronił się ciskając kapustą jak kulą do kręgli.
Wiadomo - jest poprawnie, ale forma sugeruje, że ciskał jedną i tą samą.
Zderzenia te, wywoływały przeraźliwy wrzask(...)
Wcześniej kura zagdakała i to jest ok. Natomiast kurzy wrzask dla mnie już nie.
Po tej komendzie kilkadziesiąt kur z kapslami na głowach ruszyło z bojowym gdakaniem.
Mistrz :)
Kilka kur zaczęło skakać po pokonanym, by następnie włożyć mu w usta jajko, którego wybuch zakończył żywot Mietka, pierwszej ofiary Zjednoczonego Frontu Wegańskiego.
Od Frontu Wegańskiego oczekiwałbym jednak większego poszanowania dla jajek...

Pozdrowienia,

G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

3
Smoke pisze:vSytuacja była napięta, jak dżinsy na dupie eks-lolitki, niepogodzonej z utratą figury.
to zdanie jest kapitalne!
i... kompletnie niepotrzebne.

Trzeba w ogóle tekst przegrzebać nóżką, boś nawtykał ozdobników jak sroka

aaa! - hodowcy
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

4
Godhand pisze:Czepialstwo (w stosunku do takiej formy w ogóle zasadne jest czepianie się czegokolwiek?)
oczywiście, to, że treść jest jajcarska, nie znaczy, że można zasunąć czytelnikowi paździerzem skleconym z wiór drewna wszelkiego rodzaju ;)
Natasza pisze:Trzeba w ogóle tekst przegrzebać nóżką, boś nawtykał ozdobników jak sroka

aaa! - hodowcy
możesz pomóc mi je wygrzebać, bo ja żadnego nie widzę, a z drugiej strony przyznam wbrew swoim zwyczajom(!), że w tekście jest sporo improwizacji, mogącej być podciągniętą pod przypadkowość, więc jestem otwarty na sugestie
(a może taki tekst musi mieć owe ozdobniki)

aaa - hodowla - tu moja skarga na forum lub moją przeglądarkę, albowiem napisałem poprawnie (tak mam w wordzie), przekleiłem do postu i mi podkreśliło, więc odruchowo zmieniłem, naprawdę. (a teraz jest ok, podejrzane)

5
Ja bym jednak nic nie zmieniał. Te "kompletnie niepotrzebne" ozdobniki sprawiają, że tekst wychodzi z jeszcze większym jajem niż bez nich. Nadmierne czepialstwo też nie jest dobre...

6
Kamil D. pisze: tekst wychodzi z jeszcze większym jajem niż bez nich.
ale to są, niestety, jaja nie z tej bajki!

Mietek wśród ptactwa
(ponowoczesny pojedynek Smoke'a z Mickiewiczem)

Grzebię napierw
lewa nóżka:
Smoke pisze:ani ognia z zapalniczki, ani sylaby z zastygłych w grymasie skrajnego zdziwienia ust.
sylaba się wplątała niepotrzebnie - może dźwięku? może ani pół sylaby?
Smoke pisze:Jego dom otaczała chmara nienaturalnie milczących kur, z których każda miała mordercze spojrzenie i improwizowane ładunki wybuchowe pod skrzydłami.
.
tu idziesz na skróty, nie ma dominaty obrazu, jest luźny ciąg - przerzutność skojarzeń i żadne niedokończone, niedopilnowane.

cdn.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

7
bo to było tak; na początku było słowo, a potem zmieniłem na sylabę- uznałem, że gdy napiszę "ani słowa", może to zgrzytnąć jako "ani słowa" w znaczeniu "cicho" tudzież "zamknij ryj". Rzadko się tak zdarza, ale się zdarza, że w tekst wplata się związek frazeologiczny, który de facto nie pełni funkcji związku, lecz semantycznie nie jest oderwany od pierwotnego znaczenia tworzących go słów. Masz rację; "pół sylaby" będzie lepsze.

nienaturalnie milczące kury; wyobraź sobie kilkaset kur - tam będzie wrzask, pisk, harmider, gdakanie - i to normalne. i gdyby Mietek takie coś zastał, pomyślałby pewnie, że przeszły przez dziurę w płocie, albo coś i sobie dziobią. A one stały w całkowitej ciszy i ze spojrzeniem mordercy, więc było wiadome/wiadomo/wiadomym, że coś się święci (to spojrzenie już trzeba jednak sobie wyobrazić bardziej ;) )

8
Tu mi zgrzytnęło
Smoke pisze:Kury padały od tych ciosów, lecz przedtem aktywowały ładunki i po kilku eksplozjach, Mietek stracił przytomność.
Smoke pisze:Kilka kur zaczęło skakać po pokonanym, by następnie włożyć mu w usta jajko
ale jako całość = super :o
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”