Kwadracik światła wybijał się z ciemności. Podchodząc bliżej, można było zauważyć, że blask pochodził z kuchni jednego z osiedlowych domów. Wyglądało to, jakby całe osiedle, oprócz tego jednego miejsca, pogrążyło się w przedwczesnym śnie. W oknie mignęła sylwetka kobiety. Pochylała się, zdaje się, nad zlewem, zmywając naczynia. Jej usta poruszały się co chwila, ruchy dłoni były płynne i spokojne. Kolacja w rodzinnym gronie. Sielankowy obrazek, który stanowił jedyny ślad życia na ciemnym osiedlu.
Nagły błysk pioruna sprawił, że kobieta drgnęła i zamarła na chwilę.
- A mama boi się burzy – zaszczebiotała dziewczynka siedząca przy kuchennym stole.
- A ty się nie boisz? Nic a nic?- zagadnął mężczyzna.
- Nic a nic! – Podniosła dumnie głowę. – Może grzmieć i błyskotać, a ja się nie będę bała.
- Błyskać – poprawiła ją matka.
- A dlaczego ty się boisz mamusiu? Przecież tatuś nas obroni.
- Nie boję się. Martwię się tylko, żeby nasza bateria wytrzymała jeszcze trochę, bo inaczej zostaniemy bez światła i wody jak reszta osiedla.
- Położymy się wcześniej spać. Szybki prysznic i do łóżek. Pół godziny jeszcze powinna wytrzymać.
- Ale tato! Jest dopiero siódma!
- Bardzo dobry czas na spanie dla szkrabów takich jak ty. Idź teraz na górę się umyć i wskakuj do łóżka, a ja przyjdę coś ci przeczytać zanim światło zgaśnie.
- Ale… – zrobiła obrażoną minę, próbując wyprosić tym jeszcze kilka minut.
- Chyba nie chcesz – przerwał jej – żeby zgasło światło zanim będziesz w łóżku? Bo wtedy… – zawiesił głos wkrzywiając twarz w dziwnym grymasie.
- Nie rób potwora tatusiu, już idę!
- Ja też pójdę na górę. Przygotuję łózko – pocałował żonę w policzek i zniknął na schodach.
Kolejna błyskawica rozświetliła niebo, co sprawiło, że znów drgnęła. Tak, panicznie bała się burzy. Wiedziała, że to czysto irracjonalny strach, ale tłumaczenie sobie, że w solidnym domu nic jej nie grozi, nic nie pomagało. Lęk tkwił gdzieś w głębi i w żaden sposób nie można było się go pozbyć. Jedynym sposobem było schowanie się w łóżku, w pokoju z zamkniętymi okiennicami. Tak też postanowiła zrobić. Zostawiła resztę naczyń i zdecydowała się nawet zrezygnować z kąpieli. Jedyne o czym teraz marzyła to ciepłe łóżko.
- Tato! Ja czekam! – Usłyszała z pokoju córki. Niestety, odgłos lejącej się strumieniem wody z łazienki świadczył, że to ona będzie musiała przeczytać bajkę na dobranoc. Łóżko musiało jeszcze trochę poczekać.
- To ja kochanie – powiedziała wchodząc do pokoju. Dziewczynka leżała już w łóżku z przygotowaną w ręku książeczką z bajkami.
- Tata miał mi poczytać! – zawołała z oburzeniem, jak można spóźniać się na tak ważne wydarzenie.
- Tatuś bierze prysznic. Może ja ci poczytam, co?
- Ale obiacał…
- Wiem kochanie, ale zanim wyjdzie możemy już nie mieć światła, więc dzisiaj ci nie poczyta.
- No dobrze.
Starała się nie czytać zbyt szybko, ale za każdym razem, kiedy słyszała grzmot, mimowolnie przyspieszała. Uwielbiała czytać swojej córce, ale obrazy domu płonącego od pioruna, powstające w jej głowie, wcale jej w tym nie pomagały.
- Koniec. – Mimowolnie odetchnęła zamykając książkę. – A teraz śpij malutka.
- Ale ja nie mogę spać.
- Wiem, ze jest jeszcze wcześnie, ale spróbuj kochanie. Napewno zaraz poczujesz się śpiąca.
- Ale ja nie mogę spać, bo w mojej szafie jest potwór. – Naciągnęła na siebie kołdrę, zerkając jednocześnie przez ramię matki.
- Tam nic nie ma, przecież tłumaczyliśmy ci z tatą, że potworów nie ma.
- Ale teraz naprawdę coś tam jest – przekonywała ją dziewczynka. – Widziałam jak się rusza!
- Zaraz ci pokażę, że nikogo tam nie ma. – Podeszła do szafy i szybkim ruchem otworzyła drzwi. Już miała powiedzieć, że jest pusta, kiedy usłyszała z środka szlochanie. Serce załomotało jej szybciej. Może tylko się przesłyszała? Powoli wyciągnęła rękę i odsunęła na bok ubrania. Poczuła, że krew zamarzła jej w tętnicach i zaraz zemdleje.
- Mamo – wyszeptała postać siedząca w kucki na dnie szafy. Wyglądała identycznie jak jej córka.
- Mamusiu, boję się – szlochała. – Nie mogłam spać bo… bo ktoś jest w moim łożku.
Szybkim ruchem odwróciła głowę. Odrzucona na bok kołdra i zmięte prześcieradło. Dziewczynka zniknęła. Spojrzała jeszcze raz na postać płaczącą cicho w szafie.
- Mamo, ja się boję… Tam ktoś jest – szeptała kołysząc się w przód i w tył.
Z gardła kobiety wydobył się przeraźliwy krzyk. Chwyciła rękami głowę, oplotła jak mackami, jakby chciała ją zmiażdżyć. Nie oglądając się za siebie wybiegła na korytarz. Spod prysznica wciąż lała się woda. Pobiegła w tamtym kierunku i szarpnęła za klamkę. Zamknięte.
- Paweł! – wrzeszczała waląc w drzwi. – Paweł!
Wydawało jej się, ze stała tam wieczność, zanim woda przestała się lać i usłyszała kroki na mokrej posadzce. Drzwi otworzyły się. Stała w nich dziewczynka w zakrwawionej piżamie.
Ciemność. Awaryjne zasilanie padło. Usłyszała powolne człapanie mokrych stóp i szloch dobiegający z szafy.
Bajka na dobranoc [opowiadanie, groza]
1
Ostatnio zmieniony wt 22 lip 2014, 08:13 przez Berserkerka, łącznie zmieniany 2 razy.