31

Latest post of the previous page:

Przepraszam bardzo, ze się wtrącę.
Onegdaj pewna recenzentka na portalu Enklawa dosłownie wdeptała jedną z moich książek w ziemię. Jej recenzja była nie tylko negatywna - była złośliwa i stanowiła bezpośredni atak na moją osobę. Zamieściłam o tym żartobliwy komentarz na FB i sprawa się skończyła. Do głowy nie przyszłoby ani mnie, ani wydawnictwu które wypuściło to dzieło w świat, nękać autorkę tej recenzji. Ot, napisała co chciała, albo co myślała - jej prawo. Fakt, że to ja przekazałam dla portalu jeden ze swych egzemplarzy autorskich, nie ma tu nic do rzeczy. Grozić sądem za supernegatywną ocenę byłoby co prawda logiczniejsze niż za wskazanie rzeczywistych błędów (których w mojej książce akurat nie było, bo przeszła solidną korektę) - ale i tak byłoby po prostu śmieszne. Znam wydawnictwo Novae Res, kiedyś omal nie wydałam w nim jednej książki, nigdy bym jednak nie przypuszczała, że posunie się do straszenia blogerów!
Nie mówię, żem jest geniusz, lecz i nie dupa
Też bym napisał "Dziady", gdybym się uparł..
.


K.I.Gałczyński

Pisarz jest pisarzem, ponieważ pisze. Bynajmniej nie dlatego, że ma legitymację

Michaił Bułhakow

32
MaciejŚlużyński pisze:Ale - i tu pytanie na koniec - jak bardzo zdesperowani muszą Autorzy decydujący się wydać swoją książkę w takim "trybie wydawniczym"?
Część zapewne nie ma pojęcie podpisując umowę jaki będzie poziom usług za które płaci. Ba, debiutant rzadko ma świadomość jak wygląda proces wydawniczy i czym różni się korekta od redakcji. Trudno od niego wymagać świadomego wyboru dobrego wydawcy na rynku, gdzie każdy może nim zostać, wystarczy kupić kompa i zainstalować darmowy program do składu.
To trochę jak jak pierwsza wizyta w warsztacie samochodowym... nawet jak patrzeć mechanikowi na ręce, to i tak nie mamy pojęcia, dlaczego faktura przypomina powieść-rzekę a cyfry na końcu mają aż tyle zer...
http://ryszardrychlicki.art.pl

33
Istnienie hipermarketu książki generuje zjawiska typowe dla rynku: tandetę, imitację, kicz we wszystkich sferach: autor - wydawca - recenzent - (czytelnik).
Hipermarket ten nawet nie jest sieciówką - to stragan jarmarczny z pod-róbkami. Prawie-literatura, prawie-wydawca, prawie-recenzent itd. Czytelnik jest... wolny i mądry. Ma być. Musi.
Musi rozpoznać i stylistycznie "łyse dzbanki" i błędy ortograficzne.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

34
Natasza pisze:Prawie-literatura, prawie-wydawca, prawie-recenzent itd. Czytelnik jest... wolny i mądry. Ma być. Musi.
Niestety, ktoś to kupuje. Przecież nie Marsjanie...
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

35
Natasza pisze:hipermarketu książki
Dobre określenie.
Wszyscy chcą dużo i tanio. Autor chce się wykpić od tyrania i bierze pierwsze wydawnictwo jakie mu zaproponuje współpracę (a raczej współfinansowanie)
Wydawca wydaje bez korekty i redakcji
Krytyk krytykuje bez czytania
Czytelnik nie protestuje o ile książka jest żwawa i nieskomlikowana (a kogo w końcu obchodzą dwa brakujące przecinki?)
Konsumpcja modelowa...
http://ryszardrychlicki.art.pl

36
Navajero,
przeniesiona jest odpowiedzialność na czytelnika. Stety-niestety. Widmo krąży...
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

38
smtk69 pisze:Krytyk krytykuje bez czytania
jaki krytyk? literacki?

[ Dodano: Śro 04 Cze, 2014 ]
coś jest w wierszyku:

Kod: Zaznacz cały

Murarz domy buduje,
Krawiec szyje ubrania,
Ale gdzieżby co uszył,
Gdyby nie miał mieszkania?

A i murarz by przecie
Na robotę nie ruszył,
Gdyby krawiec mu spodni
I fartucha nie uszył.

Piekarz musi mieć buty,
Więc do szewca iść trzeba,
No, a gdyby nie piekarz,
Toby szewc nie miał chleba.

Tak dla wspólnej korzyści
I dla dobra wspólnego
Wszyscy muszą pracować,
Mój maleńki kolego. 
;)
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

39
Natasza pisze:jaki krytyk? literacki?
Fenomenem blogosfery jest zamiana czytelnika w krytyka... Wydawnictwa, na które tutaj sobie zgodnie narzekamy raczej nie wysyłają swoich powieści do periodyków literackich. Za to chwalą się ilością blogów... czytelniczych :)
http://ryszardrychlicki.art.pl

41
Romek Pawlak pisze:To cięcie kosztów - ze wszystkimi tego skutkami.
Wiesz, ja sądzę, że to szerszy problem. Kultura "uczestniczenia" związana z rozwojem Internetu uruchomiła nowe możliwości (bezpośredni dialog z odbiorcą) jak i niebezpieczeństwa (dewaluacja przekazywanych treści). To się po prostu dzieje i wydawnictwa, chcąc utrzymać się na powierzchni tej technologicznej przemiany również muszą "uczestniczyć". Dobrze by było gdyby mimo wszystko nieco filtrowały informacje i nie powielały krążących po blogach i fb bzdur i uproszczeń.
A zawód krytyka to chyba jednak już tylko w ramki oprawić i odwiesić :/
http://ryszardrychlicki.art.pl

42
Zgoda, ale mnie chodziło o coś innego: przesunięcie w stronę blogów bezpośrednio wynika z cięcia kosztów, bo nie masz (najczęściej) efektu, że to rozszerzenie o blogi, tylko masz blogi kosztem innych działań. Stąd i blogi ważą więcej.
Oczywiście, Internet wprowadził nowe sposoby komunikacji, co zresztą samo w sobie jest fantastyczne - np. autorzy mają kontakt z czytelnikami bez pośrednictwa wydawcy :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

43
I w tym kontekście :) zastanawiam się na ile ten zysk z bezpośredniej rozmowy autora z czytelnikiem przeważa nad zanikaniem autorytetów czyli ginącego gatunku prawdziwej krytyki literackiej?

nat. takie tam...
Ostatnio zmieniony śr 04 cze 2014, 11:29 przez kfk, łącznie zmieniany 1 raz.
http://ryszardrychlicki.art.pl

44
smtk69 pisze:zastanawiam się na ile ten zysk z bezpośredniej rozmowy autora z czytelnikiem przeważa nad zanikaniem autorytetów czyli ginącego gatunku prawdziwej krytyki literackiej?
w moim przekonaniu zabraknie równowagi pomiędzy gustem masowym a wysokim.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

45
To nie chodzi tylko o cięcie kosztów: blogi reagują natychmiast, a pisma krytyczno - literackie nie. Znaczy, z jednej strony reakcja niemal w czasie rzeczywistym i powszechna dostępność opinii, z drugiej opóźnienie i niewielki nakład.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

46
Navajero pisze:Znaczy, z jednej strony reakcja niemal w czasie rzeczywistym i powszechna dostępność opinii, z drugiej opóźnienie i niewielki nakład.
To mi niebezpiecznie przypomina spadek jakości publikacji gazetowej i telewizyjnej. Trzeba komentować natychmiast, bez namysłu.
Naprawdę potrzebna jest w świecie książki natychmiastowa reakcja? Więcej, co można madrego powiedzieć o powieści, którą wydawnictwo dostarczyło poprzedniego wieczora?
W większości tych szybko reagujących "krytyków" opinie o książkach są w najlepszym razie powierzchowne, a zdarza się, że krzywdzące.

Natasza ma rację - to prowadzi do braku równowagi... i tylko jedi może nas uratować... :)

Niedługo trzeba będzie zapomnieć o bajce, że literatura popularna może pełnić rolę "Pierwszego zetknięcia z literaturą" bo będzie to zarazem zetknięcie ostatnie...
Ostatnio zmieniony śr 04 cze 2014, 11:37 przez kfk, łącznie zmieniany 2 razy.
http://ryszardrychlicki.art.pl
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”

cron