MaciejŚlużyński pisze:Tak zwane wydawnictwa ze współfinansowaniem po prostu MUSZĄ wykazać się przed Autorem dostateczną ilością pozytywnych recenzji, bo Autor za to także płaci, czasami nawet bezpośrednio.
Wiarygodność? Przecież nie o to chodzi; chodzi o to, aby Autor był zadowolony.
Jak ktoś chce podtrzymywać iluzję swoich umiejętności to wie na co się pisze. I proszę "liczbą pozytywnych pozytywnych recenzji".
MaciejŚlużyński pisze:Być może nie powinienem pisać o tym wprost, bo sami próbujemy na tym rynku zaistnieć, ale my chcemy ten rynek zmienić, bo już wkurza mnie to, że przez tego typu praktyki książka staje się "towarem drugiej świeżości"...
A zauważyłeś, że każdy debiut w fantasy to drugi Martin albo Tolkien?
MaciejŚlużyński pisze:I nie rozumiem zupełnie, jak taka firma wydawnicza może wziąć pieniądze za korektę i jej najnormalniej w świecie nie zrobić??? Jak może (w ten czy inny sposób) opłacić recenzentów, żeby Autor się nie zorientował, że napisał bubla, a oni to wydali? Jak mogą się w ogóle ukazywać takie dzieła?
A jak można brać kasę i budować buble zamiast dróg? Wydawanie za pieniądze to takie Amber Gold. Płacisz ciężkie pieniądze za iluzję.
MaciejŚlużyński pisze:Ale - i tu pytanie na koniec - jak bardzo zdesperowani muszą Autorzy decydujący się wydać swoją książkę w takim "trybie wydawniczym"?
Nie kwestia desperacji (choć i pewnie tacy są) ale kwestia braku dystansu do swojego dzieła.