___Jest to jedno z moich pierwszych opowiadań, w zasadzie nigdy nie pisałem jakoś dużo tak więc proszę o wyrozumiałość i krytykę (najlepiej konstruktywną). Jest to pierwsza część, jak tylko napiszę resztę na pewno wrzucę. Może zawierać treści nieodpowiednie dla młodych (wulgaryzmy, przemoc itp).
______Bartek
___Hmmm... czyżby nowa wiadomość w sprawię pracy - pomyślał Bartek przeglądając swoją skrzynkę mailową. Jednak jak to mówią łatwo przyszło, łatwo poszło. Jego szczęście prysło w momencie gdy zaczął czytać maila, była to kolejna już z rzędu odmowa. Cholera jasna czemu nikt nie chce mnie przyjąć? - mruczał do siebie pod nosem. Miał o tyle pecha, że próbował znaleźć pracę już od dłuższego czasu, a nie był głupi czy niewykształcony. Skończył studia raczej bez problemów, może i nie był wybitnym uczniem ale bynajmniej nie był najgorszy. Dodatkowo był na kilku kursach z różnych dziedzin, mimo to miał problem z pracą. Chociaż kto go obecnie nie ma? - pomyślał. No cóż chyba czas sobie na chwilę odpuścić - stwierdził, po czym wyciągnął telefon i zadzwonił do swojego najlepszego kumpla Piotrka.
Po kilku sygnałach ten odebrał.
- Siema stary! - przywitał go Bartek.
- No cześć, cześć. Co jest?
- A wiesz... bo trochę się nudzę. Jesteś zajęty?
- Raczej nie - Odpowiedział po krótkim namyślę Piotr.
- To w barze za 15 minut?
- Jasne, już wychodzę. - Odpowiedział przyjaciel Bartka po czym się rozłączył.
___Bartek od razu wstał sprzed biurka, wziął klucze i portfel i wyszedł z domu, czy raczej mieszkania. Mieszkał on w cztero piętrowym bloku, a jego mieszkanie znajdowało się na właśnie czwartym piętrze. Był on dobrze zbudowany, miał 28 lat, około 185cm wzrostu i długo ćwiczył, najpierw przez kilka lat kulturystykę, a potem sporty walki.
Gdy dotarł już na miejsce zauważył, że Piotrek tam czeka. Stał przed wejściem do baru i palił papierosa.
- Siemka, mówiłeś ostatnio, że rzucasz, raczej takie podkurzanie ci w tym nie pomoże. - Powiedział Bartek z grymasem na twarzy.
- Oj wiesz jeden papieros w tą czy w tą, co za różnica? Dobra chodźmy, bo trochę tu pizga zimnem. Rzekł zakłopotany Piotrek.
- Dziwne, przecież w październiku rok temu jeszcze się opalałem... - powiedział ironicznie przyjaciel Piotrka.
- No co ty nie powiesz, bardzo śmieszne ha ha... - podsumował Piotr i uśmiechnął się porozumiewawczo do kolegi. Weszli do środka.
Usiedli przy barze i Bartek zagadał do barmana.
- Dwa Lechy proszę.
- To nie pijemy dziś wódy? - Spytał ze zdziwieniem Piotrek,
- Spokojnie wszystko w swoim czasie. - Powiedział spokojnym głosem Bartek.
- Czyli będziemy mieszać? Zapowiada się ciekawy wieczór. - Odpowiedział pijąc łyk piwa.
Przez chwilę rozmawiali, głównymi tematami było bezrobocie i polityka. W końcu jednak Bartek poczuł, że musi coś wyznać swojemu przyjacielowi.
- Wiesz muszę ci opowiedzieć o takiej jednej lasce. - Zaczął lekko zrezygnowany.
- Wal śmiało, wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko. - Powiedział Piotrek.
- No bo jest taka dziewczyna... Kasia. No i wiesz stary... kocham ją. - Oznajmił Bartek poważnym głosem przyglądając się kuflowi z piwem.
- To świetnie! Czemu jesteś taki przybity przecież to świetna wiadomość, cieszę się, że wreszcie znalazła się taka która sprostała twoim wymaganiom! - Stwierdził radośnie Piotr.
- Ale to nie jest takie wesołe. Bo ona ma faceta i to jest problem. - Rzekł Bartek i momentalnie posmutniał.
- Aa chyba, że tak... Rozumiem, ale wiesz Bartuś to nie znaczy, że masz sobie ją odpuszczać przecież możesz spróbować ją odbić co to za problem? Ona cie też kocha? - Zapytał klepiąc swojego przyjaciela po ramieniu.
- No niby mnie kocha, niby to wszystko takie proste. Ale w rzeczywistości takie nie jest. Bo ten koleś nie jest z typu takich, którzy pozwolą sobie na to, żeby ktoś taki jak ja odbijał im dziewczyny. Szczerze mówiąc ona się go boi. Boi się, że on będzie chciał się na mnie zemścić za to i to jest problem. Po prostu nie wiem co robić stary, mam taki mętlik w głowie. - Powiedział i upił spory łyk piwa po czym zawołał barmana i poprosił o wódkę.
___Piotrek siedział chwilę w milczeniu myśląc co mądrego powiedzieć przyjacielowi. Jak go pocieszyć i zmotywować. Patrzył jak człowiek za barem nalewa do kieliszka wódę i przemówił do Bartka.
- Słuchaj stary, po pierwsze to nie możesz się poddać. Myślę, że ten koleś to taki no wiesz kozak na pokaz, a tak naprawdę nie odważyłby się nic zrobić. Zresztą poradziłbyś sobie z nim na pewno. Wiem, że już dawno nie ćwiczyłeś i w ogóle ale przecież chyba nadal jesteś pewny siebie jak dawniej i potrafisz się obronić. Więc nie pękaj i działaj z tą laską. Poradzisz sobie. - Przemówił Piotr podkreślając słowa takie jak pewny siebie czy kozak na pokaz.
___Jego przemowa podbudowała trochę Bartka, wydawało się, że przedarła się do jego dawnej osobowości pewnego siebie człowieka idącego przez życie z uniesioną głową. Przyjaciel Piotrka był kiedyś właśnie taki, jednak śmierć ojca bardzo go złamała, stał się raczej cichy, nazbyt samokrytyczny i brakowało mu jego dawnej pewności w tym co robił.
___Po tej rozmowie wypili po kilka kieliszków wspominając dawne czasy i oceniając dziewczyny kręcące się w barze. Na zewnątrz już od dawna panowała noc, gdy postanowili wyjść z baru, co o dziwo udało im się zrobić o własnych siłach.
Bartek miał trochę większą odporność na alkohol więc postanowił, że odprowadzi on swojego przyjaciela do domu i potem sam wróci do siebie. Gdy tylko pożegnali się, a Piotrek wtoczył się do swojego domu Bartek powoli szedł w stronę blokowiska.
Zajście do domu powinno zająć około dwudziestu minut. - przekalkulował szybko w myślach. Nagle na przystanku autobusowym zobaczył swoją byłą dziewczynę Magdę wraz z jej nowym chłopakiem. Z racji dość agresywnej natury Bartka pod wpływem promili, zaczepił parkę.
- Szzzzześśśćć Magdaaa. - Wypalił podchodząc do nich chwiejnym krokiem.
Nagle chłopak i dziewczyna zerwali się na równe nogi, a chłopak Magdy zasłonił ją własnym ciałem.
- Czego chcesz Bartek?! Zostaw nas w spokoju! - krzyknęła Magda z lekkim strachem.
- Niczzz chciałem tyyylko poroszmawiaććć. - Stwierdził spokojnie Bartek i podszedł do chłopaka, po czym nagle uderzył go z prawego sierpa.
___Pięść trafiła prosto w szczękę zaskoczonego chłopaka. Od razu poleciały mu stróżki krwi. Kuba, bo tak nazywał się chłopak Magdy nie czekał długo, natychmiast rzucił się na Bartka, jednak z racji jego niezbyt tęgiej postury i braku doświadczenia nie potrafił zbyt skutecznie walczyć nawet z pijanym napastnikiem. Oberwał jeszcze z lewego prostego ale udało mu się dostać odpowiednio blisko przeciwnika i powalił go z trudem na ziemię, spadając jednocześnie na niego. Zaczęli się szarpać i motać, a w tym czasie Magda nerwowo szukała telefonu w torebce, żeby zadzwonić na policję. Gdy już go odnalazła szybko wybrała numer. Walczący jednak nie przestali, nadal miotali się na ziemi. Bartek z powodu swojego stanu nie potrafił w żaden sensowny sposób pokonać nawet tak słabego wroga i po prostu szarpali się. Po kilku minutach zjawiła się policja, gdy tylko Bartek to zobaczył zrzucił z siebie chłopaka i próbował uciekać jednak na próżno w jego stanie nie mógł uciec zbyt daleko. Jeden z policjantów podbiegł do niego i szybkim ruchem powalił na chodnik po czym od razu skuł i wpakował do radiowozu, w tym czasie drugi z nich porozmawiał z parą. Magda tłumaczyła, że Kuba jest niewinny bo tylko stanął w jej obronie, jednak mimo to kazali mu się zgłosić na następny dzień, aby go przesłuchać. Bartek zaś patrzył zza szyby radiowozu na całą akcję i dotarło do niego co w ogóle zrobił, zaczął się zastanawiać po co zaatakował chłopaka i zdał sobie sprawę, że tylko narobił sobie niepotrzebnie kłopotów. Gdy odjeżdżał w stronę komisariatu popatrzył jeszcze raz na Magdę.
______Adam
___Adam od zawsze był takim człowiekiem, któremu nigdzie się nie spieszyło, na niczym poza własnym szczęściem nie zależało. Był zwykłym egoistą, albo raczej zwykłym dupkiem. Wszystko co ma zawdzięczał swemu ojcowi, którym jednak też zbyt się nigdy nie interesował. Jego ojciec stworzył firmę której udało się osiągnąć sukces dzięki czemu on jak i jego syn marnotrawny mogą sobie pozwolić na pławienie się w luksusach, mają wszystko czego zapragną. Ojciec Adama mianował go najważniejszą osobą w firmie zaraz po nim samym, i mimo, że jego syn olewa wszystko włącznie ze swoją pracą on zdaję się tego nie zauważać. Czy też może tylko nie chce tego widzieć.
- Spóźnia się już 20 minut. - Stwierdził zniecierpliwiony człowiek w garniturze spoglądając na zegarek. Znajdował się on w sali konferencyjnej wraz z całym zarządem UltraSoft. Firma zajmowała się zarówno tworzeniem programów jak i sprzętu komputerowego.
Ojciec Adama, pan Józef patrzył ze znużeniem przed siebie. Stał tyłem do wszystkich zebranych w sali i wpatrywał się przez szklaną szybę na panoramę Warszawy. Miał nadzieję, że na tym jakże ważnym zebraniu zarządu jego syn się pojawi. Jednak spóźniał się już dość długo. Na tyle długo, że postanowili zacząć bez niego. Cóż, Adam zawiódł swego ojca kolejny i zapewne nie ostatni raz.
- Zasrane korki. - Powiedział sam do siebie, uderzając pięścią w klakson. Ojciec znów będzie się po mnie darł, a chciałem dziś zrobić mu tą przyjemność i pojawić się na czas, to oczywiście zawsze wszystko przeciwko. - Myślał Adam stojąc w długim korku spowodowanym jakimś wypadkiem. - Chociaż z drugiej strony może to i dobrze, przynajmniej nie muszę wysłuchiwać tych starych capów, mówiących o jakże ważnych sprawach, które gówno mnie interesują.
Po kilku dobrych godzinach od zakończenia konferencji w firmie w końcu zjawił się Adam. Jego ojciec nadal czekał w sali. Siedział w fotelu i przeglądał coś na tablecie, gdy nagle drzwi się otwarły.
- Myślałem, że już dziś się nie pojawisz, chociaż teraz to już trochę za późno. - Przemówił ojciec Adama głośno, jednocześnie wstając z fotela.
- Przepraszam tato, ale były straszne korki. To nie moja wina, chciałem zdążyć, naprawdę. - Mówiąc to, Adam usiadł na jednym z krzeseł i zaczął sprawdzać coś na telefonie.
- Synu ja już nie mam do ciebie słów i tak robisz, co chcesz. Teraz to już równie dobrze możesz sobie stąd iść.
- To po jaką cholerę w ogóle kazałeś mi tutaj przyjeżdżać, skoro teraz mówisz, że mogę już iść. - Powiedział Adam ze zdenerwowaniem.
Ojciec już mu nie odpowiedział, obrócił się i po raz kolejny wpatrywał się w świat za szybą.
Adam wstał i wyszedł z sali, stwierdził, że i tak nie ma tu już co robić, a jeszcze może zdąży umówić się z kumplami do jakiegoś klubu. No i muszę jeszcze zadzwonić do mojej "ukochanej" dziewczyny. Gdyby nie jej cycki to chyba dawno bym to skończył... - Pomyślał, wsiadając do windy.
- Przepraszam pana! - Krzyknął jakiś człowiek nerwowo i podbiegł do Adama, który miał już wsiadać do auta, na podziemnym parkingu.
- Czego chcesz?! - Odburknął Adam.
- Ja od Jurija, w sprawie zakupów. - Powiedział groźnie wyglądający mężczyzna, już znacznie spokojniejszym głosem.
- Aaa... rozumiem. Trzeba było tak od razu, masz to? - Mówiąc to, bogaty mężczyzna wysiadł z auta.
- Oczywiście, że mam inaczej nie marnowalibyśmy pańskiego czasu. - Zakapior podał Adamowi dość ciężki, szary pakunek.
- A to zapłata, zgodnie z umową i proszę przekazać szefowi, że jestem bardzo zadowolony z poziomu profesjonalizmu. - Powiedział Adam do mężczyzny i przekazał mu plik banknotów.
- Przekażę na pewno, a teraz żegnam pana. - Rzekł mężczyzna i oddalił się szybkim krokiem.
Nareszcie to mam, już myślałem, że się nie doczekam. - Pomyślał i wsiadł do auta.
Delikatnie otworzył szarą torbę. Na dnie leżał pistolet, dokładniej mówiąc Glock. Obok niego dodatkowe magazynki i pudełko z nabojami. Adam zamówił tę broń od pewnego rosyjskiego handlarza już jakiś czas temu i wręcz nie mógł się doczekać, aż dostanie towar. Kupił spluwę, ponieważ stwierdził, że każdy szanujący się biznesmen powinien takową posiadać, ot dla własnego bezpieczeństwa. Poza tym wręcz podniecał go fakt, że będzie mógł popisać się przed kolegami i poudawać "gangstera".
Jadąc w kierunku jednego z klubów, gdzie umówił się z przyjaciółmi, Adam przypomniał sobie, że musi jeszcze zadzwonić do Kasi. Było już dosyć późno, lecz mimo to wybrał numer i przyłożył komórkę do ucha.
- Hej kochanie.
- Cześć. - Odpowiedziała trochę rozespana Kasia.
- Przepraszam, że tak późno dzwonię, chciałem się tylko dogadać jak z jutrem. - Tak na prawdę Adamowi chodziło tylko o to, żeby przeżyć chwilę rozkoszy z Kasią. Bo przecież był z nią tylko i wyłącznie dla jej ciała. Nic innego go nie obchodziło.
- No nie wiem, spotkajmy się może jakoś koło południa, jeszcze jutro ci dokładnie napiszę. - Powiedziała, po czym od razu, nie czekając na odpowiedź, rozłączyła się.
- Dobra, jak tam chcesz i tak chcę cię tylko zaliczyć suczko. - Burknął Adam do głuchego telefonu.
Czasem warto odpuścić [Obyczaj]
1
Ostatnio zmieniony pt 04 kwie 2014, 12:30 przez Itives, łącznie zmieniany 2 razy.
"Teraz pomaganie jest modne. Kiedyś nie było modne, bo było oczywiste" - B.Linda