Każdej nocy sen jest inny, ale ona pamięta go w jeden sposób.
Miejsce, którego nie zna, ból w uszach jakby po biegu w zimnym powietrzu i skalne bloki, wysokie, białe jak klify w Dover. Zacieśniają wokół krąg, obejmują ją z milczącą obojętnością. Po sinym niebie przemykają mandarynkowe smugi chmur, niosąc promienie zachodzącego słońca. Słaby, wieczorny wiatr przesycony nikłym zapachem soli znad morza, w ostatnim podmuchu plącze jasne włosy dziewczyny. Ziemia pod jej stopami, spękana i sucha, kolorem przywodzi na myśl przykurzone futerko wiewiórki. Kiedy zalękniona spogląda w górę, skały zdają się obracać, wkręcać wirem w obłoki. Zaatakowana nagłymi zawrotami głowy zaciska powieki, ucieka w ciemność drugiej strony, szukając wytchnienia. Niepokój zimnymi, kościstymi palcami niemal łagodnie muska jej kark. Jest tak cicho, że słyszy bicie własnego serca. Niskie tony wędrują echem od jednego bloku do drugiego. Pu-pum. Stuk-puk. Pu. Pum. Stuk. Puk. Pu-pum. Stuk-puk. Dźwięki przyspieszają, przybierają na sile, zwielokrotnione, mnogie, niespokojne. Wpełzają pod skórę, wypełniają cały organizm, mieszają z szumem krwi, by powrócić na zewnątrz i wygrywać dudniące staccato na kamieniach. Dołącza do nich miałki ton osypującego się piasku, lekki stukot drobnego żwiru i dziewczyna gwałtownie otwiera oczy.
To nie serce tak bije, tylko setki młoteczków uderzających miarowo w żeliwne rylce.
Skalny pył i odłamki spadają na rudą ziemię. Małe ludziki, jak czarne pająki zawieszone na linach, starannie wykuwają kolejne litery. Nierzeczywiście identyczni, komiczni w swoim podobieństwie. Jednakowo marszczą czoła, mrużą oczy, przygryzają języki, skupieni na swoim zadaniu. W tym samym momencie przegarniają dłońmi niesforne czupryny, poprawiają się na drewnianych siedziskach, w poszukiwaniu wygodniejszej pozycji. Strach pierzcha bez śladu. Uśmiech rozpogadza twarz dziewczyny, a wtedy klify zmieniają się w ogromne pergaminowe karty, o ciepłym pastelowym odcieniu. Miarowy stukot przeradza się w szuranie, gdy pędzle zastępują dłuta. Sprawne dłonie malują równe linijki wersów, gwar wesołych okrzyków nagle wypełnia przestrzeń, gdy piszący zaczynają przekazywać sobie komendy.
Każdej nocy widzi, jak dopisują nowe zdanie i wie, że nie może tego zapamiętać, bo się nie obudzi.
Re: Sen
2Krąg z samej swojej definicji jest czymś okrągłym, otaczającym. Napisałabym po prostu "zacieśniają krąg".ithilhin pisze:Zacieśniają wokół krąg
Tu mi zgrzyta. W sumie może coś w stylu "jej kolor przywodzi" albo w ogóle przeformułować ostatnią część zdania.spękana i sucha, kolorem przywodzi na myśl przykurzone futerko wiewiórki.
Wszystko na raz. Dostała nagłych zawrotów głowy, a teraz ma łagodny niepokój? I dalej, czy można muskać w sposób inny niż łagodny? Do przemyślenia i poprawieniaNiepokój zimnymi, kościstymi palcami niemal łagodnie muska jej kark.

Jest tak cicho, że słyszy bicie własnego serca.
Mimo zawrotów głowy, które przed chwilą miała? Między jednym a drugim nie dajesz jej wystarczająco dużo czasu, by mogła się uspokoić.
Musiałam zacząć czytać od początku, by przypisać te bloki do formacji skalnych, a nie architektonicznych. Chyba wystarczyłoby rozszerzyć właśnie o "skalnego", by nie pozostawiać wątpliwości.Niskie tony wędrują echem od jednego bloku do drugiego.
"mieszają się z szumem krwi"mieszają z szumem krwi
Stukot do wyrzucenia z dwóch powodów. Brzmi podobnie do staccato, więc się zlewa. Poza tym zdecydowanie osypujący się piasek nie daje hałasu kojarzonego ze stukotem. Nawet w dużej ilości.wygrywać dudniące staccato na kamieniach. Dołącza do nich miałki ton osypującego się piasku, lekki stukot drobnego żwiru
Co to właściwie oznacza? Może lepiej "przeczesują"?przegarniają dłońmi niesforne czupryny
Czyj? Ty wiesz i ja wiem, ale z tekstu to nie wynika. Bo w ostatnim zdaniu wspominałaś o pracujących ludzikach, a nie o dziewczynie.Strach pierzcha bez śladu.
Miarowy stukot przeradza się w szuranie, gdy pędzle zastępują dłuta.
Tu by dla porządku wypadało wstawić to samo słowo, które podmieniłaś ze wcześniejszym stukotem.
Komendy raczej się wydaje. Mogą przekazywać sobie np. "instrukcje" (jeśli dobrze pojmuję sens, który chciałaś oddać).przekazywać sobie komendy
Krótki tekst powinien być zgrabny, w Twoim można pogubić się gdzieś po drodze. Opis jest bardzo szczegółowy, co nie zawsze równa się jego plastyczności. Przeczytaj to sobie na głos, zauważysz, że część przymiotników jest zbędna. Spróbuj nadać temu płynności, podkreślić narastanie napięcia.
Szczerze mówiąc nie udało mi się uchwycić sedna całego tekstu. Może gdyby pojawiła się choć jedna aluzja do tego, jakie napisy są układane (skąd pochodzą albo dlaczego powstają itp.), byłoby łatwiej?
Ostatnie zdanie powinno mocno zamknąć tekst. Niekoniecznie rozwiązywać wszystkie kwestie, ale też zostawić czytelnika z konkretnymi pytaniami. Mi pojawiło się kilka sprzecznych ze sobą. Skąd może wiedzieć, że następuje "kolejna noc", skoro się nie budzi? A może zapomnienie jest warunkiem obudzenia się? Wciąż zapamiętuje napisy i dlatego jest w śpiączce (takie skojarzenie)? Musisz wyrazić się jaśniej (niekoniecznie jednoznacznie).Każdej nocy widzi, jak dopisują nowe zdanie i wie, że nie może tego zapamiętać, bo się nie obudzi.
Na plus: brak błędów językowych, zwłaszcza interpunkcyjnych. Wiesz, dokąd zmierzasz i potrafisz to pokazać - wyobraziłam sobie całość jako krótki epizod filmowy, kamera poruszała się trochę zbyt wolno (jw.), ale jednak konsekwentnie do celu. Zabrakło mocniejszej puenty, ale to tylko kwestia doprecyzowania myśli. Szlifuj

3
Jak na taką miniaturkę wydaje się troszkę niezgrabne i bez wyrażeniowego celu. Choć ja tam nie mówię, że to ostatnie jest z definicji złe. Stanowczo bardziej podobało mi się Wino.
Natalia szuka rozwiązania w tym co oni piszą. Ja bym powiedział raczej Kto pisze i kim jest Ta, która się im przygląda. Wnioski z zastanowienia się nad obydwoma pytaniami zostawiam dla siebie.
Ja tam polonista nie jestem, ale jakoś mi "w zimnym powietrzu" zgrzyta. Zwykle spaceruje na świeżym powietrzu. Może powinienem w?
Inna sprawa, śni różnie, ale pamięta tak samo. Jestem ciekaw czego jeszcze nie pamięta ta dziewczyna? A raczej, ile tak naprawdę pamięta.
Stukanie jak widzę odnosi się do żwiru, czyli kamyczków. Czy dźwięk uderzających o siebie niewielkich kamyków, nie można nazwać stukaniem?
Nie wiem skąd wniosek Natalii, ze ona się nie budzi. To dla mnie raczej groźba, a nie coś co się aktualnie dzieje.
No nic, powodzenia wielkiego życzę. Wybacz, że tak niezgrabnie wpadłem na chwilę.
PS:
Hmm. Tak mi się nasunęło przy czytaniu i kwestii pytania, czego jeszcze nie pamięta.
Natalia szuka rozwiązania w tym co oni piszą. Ja bym powiedział raczej Kto pisze i kim jest Ta, która się im przygląda. Wnioski z zastanowienia się nad obydwoma pytaniami zostawiam dla siebie.

Ja tam polonista nie jestem, ale jakoś mi "w zimnym powietrzu" zgrzyta. Zwykle spaceruje na świeżym powietrzu. Może powinienem w?
Inna sprawa, śni różnie, ale pamięta tak samo. Jestem ciekaw czego jeszcze nie pamięta ta dziewczyna? A raczej, ile tak naprawdę pamięta.
Stukanie jak widzę odnosi się do żwiru, czyli kamyczków. Czy dźwięk uderzających o siebie niewielkich kamyków, nie można nazwać stukaniem?
Nie wiem skąd wniosek Natalii, ze ona się nie budzi. To dla mnie raczej groźba, a nie coś co się aktualnie dzieje.
No nic, powodzenia wielkiego życzę. Wybacz, że tak niezgrabnie wpadłem na chwilę.

PS:
Hmm. Tak mi się nasunęło przy czytaniu i kwestii pytania, czego jeszcze nie pamięta.
Historia co się snem stała. Zawsze taka sama, choć inaczej zapisana. Trzymać mnie w swych szponach będzie, tak długo, jak pamięć o niej nie zejdzie.
-Może jak będę dużym chłopcem, ludzie będą mnie prosić o pomoc.
-Albo żebyś się przesunął.
-Albo żebyś się przesunął.
4
no cóz, senna rzeczywistość rzadzi sie swoimi prawami - tu jednak deko przeszkadzają przeskoki, jakby kamerzysta nie mógł zdecydowac, co chce pokazać - białe bloki, chmury, ziemię, później bohaterka patrzy znów do góry - niebo, ziemia, niebo, ziemia - spokojniej poprowadzona narracja, bez szaprania dalaby lepszy obrac, można byłoby skupić się na kreslonych obrazach, tu zwyczajnie nie sposób tego zrobić.
i faktycznie - za barokowe te zdania, za dużo w nich przymiotników, tak gesto, ze gubi się fabuła, jakby autor stawiał ozdobniki przed opowieścią, aż skupić się nie da na historii i tym, co i dlaczego się z dziewczyną dzieje.
i zastanawiam się, czy nie uciąc pierwszego zdania po przecinku, a resztę dobudowac później.
i faktycznie - za barokowe te zdania, za dużo w nich przymiotników, tak gesto, ze gubi się fabuła, jakby autor stawiał ozdobniki przed opowieścią, aż skupić się nie da na historii i tym, co i dlaczego się z dziewczyną dzieje.
i zastanawiam się, czy nie uciąc pierwszego zdania po przecinku, a resztę dobudowac później.
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.
5
Dziękuję Wam. Nie powinnam pewnie wyjaśniać włąsnego tekstu, bo skoro sie nie broni to nie ma co wyjaśniać, ale tak dla porządku:
- stuka żwirek, nie piasek;
- niepokój ją muska niemal łagodnie - miał być takie dotyk, który choć delikatny to przejmuje strachem, łagodność w zamierzeniu jest pozytywna, niepokój nie - muszę wymyślić jak to właściwie zapisać;
- z tym czasem na uspokojenie - no właśnie ma go nie być, miał być taki dysonans między jej emocjami, a ciszą i tym, że serce jej wali;
- skoki "kamery" w pierwszej części były celowo tak góra - dól - góra: najpierw obraz nieba, potem dziewczyna stojąca na ziemi patrzy w górę, chciałam przejść w ten sposób bardziej do jej perspektywy postrzegania. No ale skoro razi, to znaczy, że można inaczej, lepiej.
Natalio dziękuję za konkretne wskazania na zgrzyty, to mi bardzo pomaga w dostrzeżeniu co nie gra w odbiorze.
Barokowość mi się tak jakoś łączy z senną rzeczywistościa i mnogość określeń była celowa.
Thug, nie bądź taki, co to za wnioski?
Tak jeszcze, żeby zamknąć - to rzeczywiście był sen, tylko nie mój a mojego męża :-)
- stuka żwirek, nie piasek;
- niepokój ją muska niemal łagodnie - miał być takie dotyk, który choć delikatny to przejmuje strachem, łagodność w zamierzeniu jest pozytywna, niepokój nie - muszę wymyślić jak to właściwie zapisać;
- z tym czasem na uspokojenie - no właśnie ma go nie być, miał być taki dysonans między jej emocjami, a ciszą i tym, że serce jej wali;
- skoki "kamery" w pierwszej części były celowo tak góra - dól - góra: najpierw obraz nieba, potem dziewczyna stojąca na ziemi patrzy w górę, chciałam przejść w ten sposób bardziej do jej perspektywy postrzegania. No ale skoro razi, to znaczy, że można inaczej, lepiej.
Natalio dziękuję za konkretne wskazania na zgrzyty, to mi bardzo pomaga w dostrzeżeniu co nie gra w odbiorze.
Barokowość mi się tak jakoś łączy z senną rzeczywistościa i mnogość określeń była celowa.
Thug, nie bądź taki, co to za wnioski?
Tak jeszcze, żeby zamknąć - to rzeczywiście był sen, tylko nie mój a mojego męża :-)
6
Mnie się właśnie to bogactwo opisu podoba. Bardzo nieliczne przymiotniki wydają mi się niepotrzebne - cały urok tego tekstu tkwi w jego niezwykłej precyzji. Może tylko te szurające pędzle zdają się chybione (poza wytkniętymi już błędami). Mnie Twój warsztat podoba się o wiele bardziej niż sam tekst - z cudzych snów, nie znając kontekstu życia, nie sposób moim zdaniem niczego konstruktywnego wyciągnąć, poza pewnymi efemerycznymi wrażeniami.
W zasadzie chciałem o czym innym:
W zasadzie chciałem o czym innym:
Nie powinnam pewnie wyjaśniać własnego tekstu, bo skoro sie nie broni to nie ma co wyjaśniać
Autor to nie fryzjer, tutaj klient nie zawsze jest panem. Równie dobrze błąd może zrobić autor jak i czytelnik. W przypadku dobrych tekstów czytanych nieuważnie częstsza będzie ta druga sytuacja. Nie mówię o tym konkretnie tekście i o tych komentarzach, tylko o generalnym nastawieniu.No ale skoro razi, to znaczy, że można inaczej, lepiej.
7
Od końca sobie zacznę: bardzo podoba mi się ostatnie zdanie. Wielka prawda o ludzkim umyśle: są rzeczy, które wiemy, ale nie możemy ich pamiętać, bo nie moglibyśmy z tym żyć.
Zgrzyty i niejasności:
Tam, gdzie mowa o ludzikach, możesz spokojnie wyrzucić połowę przymiotników. Nie są potrzebne.
Pozdrowienia
Zgrzyty i niejasności:
Skąd wiadomo, że sen jest za każdym razem inny, skoro ona pamięta go tak? Jaką inną, poza pamięcią, wiedzę o śnie możemy mieć? Ostatnie zdanie tekstu trochę tłumaczy to pierwsze, ale uważam, że to pierwsze wcale nie pełni funkcji pytania, tylko jego zadaniem jest przygotowanie czytelnika na to, że będzie mowa o śnie. Klamra się nie domyka, nie działa, bo to pierwsze zdanie jest trochę oszustem. Może warto poszukać innego otwarcia?ithilhin pisze:Każdej nocy sen jest inny, ale ona pamięta go w jeden sposób.
Jeżeli były mandarynkowe (niezbyt mi tutaj ta mandarynka pasuje) to zapewne od słońca. W jednym zdaniu dwukrotnie opisujesz ten sam obraz. Przesada. Poza tym chmury mogą przemykać, ale smugi nie przemykają. Rozciągają się czy coś... W każdym razie są powolne. Chmury przemykające są szybkie.ithilhin pisze:Po sinym niebie przemykają mandarynkowe smugi chmur, niosąc promienie zachodzącego słońca.
To nie jest dobre porównanie. Wiewiórka to istota drobna, żwawa, bystra, dzika, jej futerko jest puszyste, ciepłe. Prawie czuć pod spodem bijące szybko serce. A co zmienia w tym obrazie przykurzone futerko? Wprowadza niepokój. Żwawa wiewiórka nie może pokryć się kurzem, chyba że... jest martwa. Chciałaś porównać ziemię do martwej wiewiórki? Ale ziemia jest sucha i spękana, więc bliżej jej chyba do jaszczurki niż wiewiórki... Sama czułaś chyba, że to porównanie nie jest dobre, bo zaznaczyłaś, że chodzi o kolor - jeżeli musisz coś takiego w zdaniu podkreślać, to znaczy, że tak naprawdę źle dobrałaś obrazy, które ustawiłaś obok siebie. Bo czytając, nie widzimy tylko koloru. Widzimy spękaną ziemię i zakurzoną wiewiórkę.ithilhin pisze:Ziemia pod jej stopami, spękana i sucha, kolorem przywodzi na myśl przykurzone futerko wiewiórki.
Jakiej drugiej strony? Drugiej strony czego?ithilhin pisze: Zaatakowana nagłymi zawrotami głowy zaciska powieki, ucieka w ciemność drugiej strony,
Tony bywają wysokie i niskie. Ale miałkie? Co to właściwie jest, jak to sobie wyobrazić?ithilhin pisze:miałki ton
Tam, gdzie mowa o ludzikach, możesz spokojnie wyrzucić połowę przymiotników. Nie są potrzebne.
Tu zmieniłaś punkt widzenia. Dotychczas patrzyliśmy zza głowy dziewczyny, a teraz nagle jesteśmy na wprost niej. Potrzebujesz do czegoś tego spojrzenia na jej twarz? Czy bohaterka nie może się po prostu uśmiechnąć (będąc podmiotem działania, nie obserwowanym obiektem)?ithilhin pisze:Uśmiech rozpogadza twarz dziewczyny,
Pozdrowienia
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
8
W ostatnim i pierwszym zdaniu jesteśmy poza snem. Sam środek jest już snem.Skąd wiadomo, że sen jest za każdym razem inny, skoro ona pamięta go tak? Jaką inną, poza pamięcią, wiedzę o śnie możemy mieć? Ostatnie zdanie tekstu trochę tłumaczy to pierwsze, ale uważam, że to pierwsze wcale nie pełni funkcji pytania, tylko jego zadaniem jest przygotowanie czytelnika na to, że będzie mowa o śnie. Klamra się nie domyka, nie działa, bo to pierwsze zdanie jest trochę oszustem. Może warto poszukać innego otwarcia?
Dodatkowo powiedzenie, że sen jest inny każdej nocy, to takie moje pokrętne nawiązanie do utworu "The Dream Is Always The Same" autorstwa Tangerine Dream. Stąd te mandarynkowe niebo. :-)
Dziękuję Thano za trafne uwagi, wszystkie jak zawsze przemyślę.
9
O! Że też nie skojarzyłam! Baran ze mnie!ithilhin pisze:Tangerine Dream.

Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
10
zobacz; tworzysz nowy świat i to świat snu, gdzie wszystko może występować wbrew logice- czytelnik jest więc zmuszony podkręcić swoją wyobraźnię,ithilhin pisze:kolorem przywodzi na myśl przykurzone futerko wiewiórki.
by nadążył- możesz mu to ułatwić, nie powinnaś utrudniać; nie dość, że tworzę w wyobraźni oniryczny krajobraz, to zwyczajnie muszę sobie wyobrazić wiewiórkę, ba! wiewiórkę przykurzoną.
moim zdaniem należy zastanowić się, czy chcesz by czytelnik dobrze czuł się w tym śnie, czy może chcesz czytelnika olśnić/oślepić blaskiem takich metafor, które bardziej może pasowałyby do określenia koloru mebli przez elokwentnego sprzedawcę

druga część to odnalezione poczucie bezpieczeństwa, strach mija i bohaterka odczuwa dużą(!) stabilizację, jest w miejscu, w którym czuje się u siebie (jak nigdzie indziej) ale jest i poziom wyżej- malowany przez ludzików tekst.
nie może odczytać tekstu, bo się nie obudzi- nie umrze, ale prześpi ten sen i rano nie będzie niczego pamiętać, a z drugiej strony ten tekst to odpowiedź na największe tajemnice świata, odpowiedź jak żyć, sens życia w zasięgu wzroku, okiełznana metafizyka.
udręka bliskości niemogącej się spełnić.
tekst rozruszał moją wyobraźnię i uruchomił domysły znaczenia snu- więc prawidłowo,
przepych w formie jest na swoim miejscu (jeśli chciałaś tyklo pokazać sen) i przeszkadza trochę (jeśli chciałaś coś tym snem przekazać) więc w kolejnym takim tekście należałoby zwrócić uwagę na proporcje. choć z drugiej strony taki sen siłą rzeczy niesie ze sobą i formę i treść, więc jest dobrze i przeczytam kolejny chętnie