Przez jakiś czas, z pewnych powodów, nie pisałem. Zacząłem na nowo skrobać w swoim komputerku. Wiadomo, gdy się czegoś nie ćwiczy to się traci, a mnie zastanawia ile ja mam do nadrobienia. Tekst jest raczej wprowadzającym do takiej seryjki bez głównych postaci, którymi się bawię przy ćwiczeniu.
WWWReporter Joe Mckonti. Brzmi dumnie. Szkoda, że oficjalnie nim nie był. W rzeczywistości tylko sprzedawał gotowe reportaże, bądź same materiały – wedle powodzenia – stacjom i wciąż walczącym redakcjom gazet. Dorywcza praca z własnym terminarzem i całkiem przyzwoitą pensją, gdy ma się trochę szczęścia.
WWWTeraz myślał, czym powinien się zająć. W okolicy nie było nic ciekawego. Wyjazd do Ameryki Południowej odpadał. Raz, było tam zbyt niebezpiecznie jak na jego gust, a po drugie nawet telewizja powoli zaczynała się już nudzić tą wieczną wojną, rozdzielającą niemal cały kontynent. Już raczej nikt nie kupi reportażu o tym, chyba że nagle zmieni się to w trzecią wojnę światową.
WWWStosunkowo świeżym tematem była ścisła współpraca Japonii i Chin oraz agresja na południowych sąsiadów tych drugich. Jednak nie sądził, aby potrafił wyciągnąć z tego coś ciekawego. Zresztą, jego kolega już się tym zajął, a obiecali sobie nie wchodzić w drogę. Oszczędzało im to czas i pozwalało uniknąć spięć. Zwłaszcza, że ten miał niezłą gadkę i Joe miał przeczucie, że określenie Odrodzone Wschodnie Cesarstwo przylgnie na stałe do tej dziwnej unii.
WWWWłączył telewizor, szukając natchnienia. Akurat na Foxie leciał materiał innego łowcy okazji – Fleminga. Mówił on o dyktatorskich zapędach premiera Polski. Według niego Gnieździński – co też oni mają za nazwiska, ledwo da się to wymówić – miał spowodować rozpad Unii Europejskiej i dążyć do podbojów niczym Hitler. Najpierw po cichu, pokojowo, niewinnie, aż tu nagle będzie bum, kolejny pierwszy września, jakiego autor już każe nam wyczekiwać.
WWWJoe musiał przyznać, że pomysł był ciekawy, choć zrealizowany nieudolnie, jak przystało na jego konkurenta. Europejczycy i każdy kto był ciekaw lub też ogląda częściej wiadomości, łatwo zauważy zmyślenia. Choćby rozpad UE. Tak naprawdę był wynikiem jej prób zwiększenia integralności, a czemu przeciwstawili się Brytyjczycy i Czesi. Polacy po prostu poszli za nimi, gdy ktoś uderzył w ich historyczną dumę. Fleming strzelił sobie samobója, dając tak oczywisty fałsz na początku, czym tylko zdyskredytował się w późniejszej części.
WWWNie mniej miał też i sporo trafnych uwag. Dlatego Mckonti myślał, czy samemu się za to nie zabrać. Gdyby to zrobił porządnie, dodał kilka własnych smaczków, wykorzystał paru znajomych, to materiał mógł się okazać hitem pierwsza klasa. A nawet gdyby tamten gadał, że to od niego ściągnięte, to zawsze może go wyśmiać, mówiąc: „Chciałem ci tylko pokazać, jak to się robi.”
WWWZabrzęczała wkurzająca melodyjka. Joe odebrał telefon, nieco zirytowany, że przerwano mu układanie planu, ale gdy usłyszał wieści, zaraz mu się humor poprawił. Prawdziwa bomba. I to dosłownie. W Białorusi ktoś dokonał zamachu na cały rząd Łukaszenki i jego samego. I to skuteczny! Natychmiast zadzwonił na lotnisko, chwytając swoją podróżną walizkę. Musiał się tam jak najszybciej dostać.
WWWWściekły generał Blaskowicz rzucił kubkiem w ekran. Jednak ten nic sobie z tego nie robił, dalej pokazując poważnego prezydenta Rosji, które właśnie wyraził „głębokie zaniepokojenie sytuacją na Białorusi.” Oficjalnie przyznał, że jego rząd zamierza się wtrącić, jeśli to nie ulegnie zmianie. Oczywiście zrobią to tylko po to, by chronić niewinną ludność cywilną, która jest wplątana w walkę o władze pomiędzy dwoma ugrupowaniami dyktatorskimi i oficjalnym Rządem Tymczasowym. Nawet głuchy by wyczuł fałsz.
WWWJednak wojskowego, który był zarazem dowódca MONu Białorusi, najbardziej wkurzyło to, że ci nie skonsultowali się z nimi – głównymi zainteresowanymi. W takiej sytuacji nikogo nie dziwiła obawa o utratę własnego kraju. Od dawna mówiono, że Rosja chce dołączyć do siebie swojego sąsiada jako kolejną republikę i nieraz proponowali, czy też raczej rozważali to z tym nieszczęsnym Łukaszenko.
WWWWstał i zaczął chodzić po całym pokoju, rozważając możliwości. Najczarniejszy scenariusz – otwarty konflikt. Byliby bez szans, tamtych jest po prostu zbyt wielu. Czy mogliby liczyć na pomoc sił pokojowych? Tak jak wielu ludzi w obecnych czasach, wątpił w to. Chiny dokonały małych inwazji i nie było żadnej reakcji. Więc i Białoruś poświęcą, by uniknąć wojny z jednym z „mocarstw”. Oczywiście w imię pokoju.
WWWZe wściekłości kopnął w stolik, gdy zdał sobie sprawę, że historia lubi się powtarzać. Jednak bądź co bądź, to tylko jedna z możliwości. Dawno już minęły czasy, gdy z łatwością wywoływało się kolejne wojny. Więc może gdy równie oficjalnie się temu sprzeciwią, tamci odpuszczą? Bardzo możliwe. Albo przynajmniej zrzucą pozory. Naprawdę w to wierzył, ale musiał być gotowy na każdą ewentualność. Tego od niego oczekiwano.
WWWGodzinę później, gdy siedział przy planach, zadzwonił służbowy telefon. To przewodniczący prosił, aby Blaskowicz włączył telewizję, a potem powiedział, co o tym wszystkim myśli. Generał uśmiechnął się, odkładając komórkę. Choć jego przełożony niewątpliwie śmierdział pychą, to miał łeb na karku i potrafił prosić o rady oraz ich potem słuchać. Dlatego właśnie go popierał, bo wierzył, że tamten może rzeczywiście wyprowadzić kraj na krętą drogę wolności.
WWWGdy włączył kanał, o którym mówił przewodniczący, aż się zasapał. Właśnie leciała odpowiedz na stanowisko Rosjan i to nie ich, a Polaczków. Ci także wyrazili głębokie zaniepokojenie, ale co do tej interwencji. Przyznali, że choć sytuacja na Białorusi nie jest najlepsza, to jednak idzie ku lepszemu. Zauważyli, iż przeciwnicy nowego rządu nie mają już większych szans na sukces, więc Rosyjskie działanie odczytują jako atak na suwerenność sąsiada. Ich sąsiada. Który, jak podkreślili, wcale nie chce pomocy. Obawiając się, że to dopiero początek prób odbudowy dawnego sowieckiego imperium, musieli zatrzymać to już teraz.
WWWDlatego ostrzegali, jeśli rosyjska armia przekroczy granice, będą musieli ZBROJNIE interweniować. Przy tych słowach generał aż się zakrztusił. Dalej przywołali przeszłość, mówiąc, że po raz kolejny zatrzymają marsz na zachód itd.
WWWBlaskowiczowi się to nie podobało. Choć ostatnio Polaczkom niewątpliwie nie brakowało jaj, to jednak wojna byłaby dla nich samobójstwem. Ich rząd, jak na zachodzie niektórzy wołają – faszystowski – nie mógł sobie pozwolić na stawianie fałszywych min. Zdyskredytowałby się. Nie mógł mówić jednego i zrobić inaczej, bo to było wbrew ich polityce, dzięki której w drugich wyborach ich partia osiągnęła siedemdziesiąt procent miejsc w parlamencie. Więc czemu to robią, skoro ryzykowny straszak nie wchodzi w grę?
WWWGenerałowi znów pomyślał, że historia lubi się powtarzać. Jak Warszawa miedzy Hitlerem i Stalinem, tak teraz Mińsk między Polską a Kremlem. Dopuszczał nawet taką opcję, że ci tak samo ze sobą współpracują.
WWWJoe już zacierał ręce, po wysłuchaniu wystąpienia tymczasowego prezydenta Białorusi, który ostrzegał, że jakakolwiek próba ingerencji przez którąkolwiek ze stron, będzie uznana za akt agresji i zostanie niechybnie powstrzymana.
WWWMckonti cieszył się, bo dwa reportaże już poszły, sprzedane za piękne pliczki zielonych i zaczynał myśleć, że źródełko wysycha ale nie. One na nowo wybuchło, niczym gejzer. Musiał teraz tylko wymyślić, skąd obserwować ten wytrysk, najlepiej z bezpiecznego miejsca z dobrym widokiem na całą sprawę.
WWWPo chwili skarcił się, bo przecież to źle cieszyć się z nadchodzącej wojny. Jednak czy miał na nią wpływ? Nie – przychodziła natychmiastowa odpowiedź. On tylko korzystał. Czy to coś złego?
WWWPrzed chwilą gadał przez komórkę ze swoim kolegą, ten pojechał w okolice Kaliningradu, gdy tylko usłyszał co się dzieje. Tam, w odpowiedzi na Polskie wystąpienie, zbierała się armia, z politowaniem patrząca na krasnala, który miał czelność wrzeszczeć na giganta. Joe wiedział, że wielu uważało to za blef, ale on miał przeczucie. Zawsze mu ufał, a teraz mu mówiło: to nie żarty.
WWWPotwierdzało to zgrupowanie polskich wojsk na rosyjskiej granicy. Białorusini też zebrali swoich żołnierzy, co osłabiło siły walczące z „buntownikami”. Wszyscy zdenerwowani, jeden fałszywy ruch może podpalić beczkę prochu, którą z zaciekawieniem ogląda cały świat, a przynajmniej taką Joe miał nadzieje. Tylko czy ona wybuchnie, czy też ktoś zaleje ją wodą. Oto było pytanie, które wszyscy sobie zadawali.
WWWA dwa dni później nadeszła odpowiedź. Po wiadomości o kolejnej spalonej wsi, Rosjanie wkroczyli, darując sobie próby uzyskania pozwolenia od tymczasowych władz. Jak na zawołanie, buntownicy znikli, a na granicy rozszalał się huragan stalowego ognia. Wojska Białoruskie, choć niewątpliwie dzielne, cofały się pod naporem liczniejszego i lepiej wyposażonego przeciwnika.
WWWWięc zgodnie z radą generała, poproszono Polaczków o pomoc. Ci odpowiedzieli natychmiastowym wypowiedzeniem wojny Rosji. Zaraz za nimi, ku zdziwieniu wszystkich, poszły inne kraje Europy Wschodniej. Od Czechów po Greków. Cały, jak dotąd się wydawało, luźno ze sobą związany Blok Wschodni. Wszystko w niemal piętnaście minut. Widać było, że mieli to dokładnie zaplanowane. Podczas dwudziestej drugiej minuty nastąpiła seria wstrząsów, którą zarejestrowały urządzenia mające informować o użyciu broni nuklearnej.
WWWTo było jak kubeł zimnej wody, nikt nie wierzył, że ktoś po nią sięgnie. Jednak dlaczego nie namierzono rakiet? I gdzie uderzono? Tymczasem dowództwo BW spokojnie prosiło o opóźnienie przeciwnika, dopóki nie dotrą tam ich siły. Lotnictwo już działo, dość liczebnie liche, jednak dawało radę kupując czas dla wojsk naziemnych, które miały do przebycia długą drogę.
WWWŁatwo im było mówić, irytował się generał, to nie ich ludzie giną pod kołami pancernej maszyny. Zaraz go to jednak zastanowiło. Jak to? Co z armią Kaliningradzką? Pięć minut później dostał przechwycone od Rosjan informacje. Z prawdziwą paniką mówiły one, że nie można nawiązać kontaktu z armią bałtycką.
WWWBył w szoku. Tak jak i cały świat.
WWWJoe wracał do domu. Był w wyśmienitym nastroju. Zrobił genialny materiał, zarobił górę dolarów i jeszcze został jednym z czołowych pretendentów do nagrody Pulitzera. A to wszystko dzięki małemu, zapyziałemu kraikowi na końcu świata, który na chwilę stał się jego centrum.
WWWSześc dni. Tyle trwała wojna, choć najważniejsze wydarzenia miały miejsce podczas pierwszych dwóch, tuż po tym gdy do akcji włączyła się Polska z ferajną, jak sam ich nazywał. Po niesłuchanym zwrocie wydarzeń, Rosjanie oskarżyli ich o użycie broni jądrowej i w odpowiedzi chcieli pochwalić się swoim arsenałem. To był największy błąd, choć na taki nie wyglądał. Siedemdziesiąt z osiemdziesięciu sześciu głowic, które miały zostać odpalone, zniszczono jeszcze na ziemi. Żadna nie doleciała do celu, nawet te, które były na pobliskich okrętach podwodnych. Okazało się, że ferajna od jakiegoś czasu musiała znać ich dokładne rozmieszczenie. Zapewne z chwilą przystąpienia do wojny, rozlokowała nad nimi swoje siły powietrzne.
WWWWychodziło na to, że Rosjanie stanowczo nie docenili swojego przeciwnika. Przegrali zarówno na polu wywiadowczym jak i technologicznym. Spróbowali tylko jeszcze raz zebrać obwody do zatrzymania kontruderzenia.
WWWPodpisano rozejm, kończąc krótki, acz krwawy konflikt. Jednak na arenie międzynarodowej huczało. Posiadanie i użycie arsenału nuklearnego przez któreś z państw Europy Wschodniej - to było niedopuszczalne. Jednak Blok Wschodni się wykpił, bo brakowało promieniowania, które towarzyszyło by podobnym broniom.
WWWJoe siedział tam jeszcze dopóki miał pewność, że od dawna planowany podział Ukrainy, nie wznieci tej wojny na nowo. Teraz wracał do kochanej Kalifornii. Miał dość kasy by zrobić sobie wakacje, całoroczne wakacje. Może nawet wyjedzie do jakiegoś kurortu wraz z Ming? Albo kupi dom w jakimś malowniczym zakątku...
Dziękuję ci dzielny wojowniku słowa za przeczytanie. Bywaj zdrów!
Między Warszawą a Kremlem
1
Ostatnio zmieniony wt 25 lut 2014, 23:11 przez Thug, łącznie zmieniany 2 razy.
-Może jak będę dużym chłopcem, ludzie będą mnie prosić o pomoc.
-Albo żebyś się przesunął.
-Albo żebyś się przesunął.