skrajnie dobry bohater, który na koniec popełnia kompletnie niemoralną, choć logiczną, zbrodnię
Tylko czy wtedy rzeczywiście przez cały ten czas był skrajnie dobry? Czy może jednak był po prostu dobry, bo wiedział, że później będzie mieć z tego faktu korzyści?
Efekt o którym piszesz może być odebrany przez czytelnika na dwa sposoby:
- zaskoczenie, które wywołuje refleksję nad bohaterem - znalezienie w jego wcześniejszych działaniach cech negatywnych, które sprawiłyby, że jego niemoralne postępowanie stanie się sensowne i pogodzenie się z tym, że autor nas omamił (w tym momencie przyklaskujemy autorowi - dał radę nas zmanipulować tak samo jak jeden bohater drugiego).
- odrzucenie, jako nieudana zagrywka autora - cios poniżej pasa, którego nikt się nie spodziewał. Coś w stylu wprowadzenia zabójcy pod koniec kryminału - bardzo rzadko kończy się to dobrze.
Skrajnie dobry, postępujący skrajnie niemoralnie musi być dobrze poprzedzony. W innym wypadku stanie się nierealny, nawet jeśli jego czyn będzie logiczny (skrajnie dobry nie czyni zła, bo jest skrajnie dobry).
Chyba zamotałem, ale sprowadza się moje rozumowanie do tego: jeśli sam wiesz o tym, że dobry bohater w pewnym momencie zagra nieczysto, to będziesz w stanie go wykreować. Jeśli tworzysz dobrego bohatera i dopiero w pewnym momencie przebiega Ci przez myśl "niech szerzy zło", to czytelnik może Cię przejrzeć i znienawidzić za zniszczenie bohatera.