Podróż w nieznane

1
-Wreszcie –westchną Grzesiek, gdy zszedłem ze schodów. Czekał na mnie w salonie. Znaliśmy się od pierwszej średniej ale przez niespełna dwa lata bardzo się polubiliśmy. Wspólne zainteresowania, gusty muzyczne i filmowe, aż sam się dziwiłem że spotkałem kogoś takiego w życiu. Byłem wdzięczny losowi za to, że nasze drogi się skrzyżowały. Grzesiek był dość wysokim 18- nastolatkiem, jego zielone oczy w kontraście z blond włosami przykuwały wzrok do tego sportowa sylwetka sprawiały, że nie narzekał na zainteresowanie płci przeciwnej. No ale miał swoje zasady i nie był typem człowieka, który chce bić rekordy co do ilości dziewczyn, z którymi chodził. W dodatku nie bywał na dyskotekach czy innego rodzaju imprezach ponieważ nie czuł się dobrze w tym towarzystwie, nie interesowały go najnowsze przeboje itp., może właśnie dlatego tak się polubiliśmy, gdyż pod tym względem byliśmy do siebie bardzo podobni.
-Czekasz dwie minuty i już narzekasz. –powiedziałem i dałem mu znak aby wyszedł pierwszy – panie przodem. –dodałem. Rzucił mi drwiące spojrzenie po czym spełnił moje polecenie.
Chodziliśmy do drugiej klasy LO w XXXXX. Małe miasteczko, w którym nie dzieje się za wiele ale znowu nie jest tak źle.
-Został miesiąc do końca szkoły, trzeba by zacząć się przygotowywać do zrealizowania naszego planu. – po jego zachowaniu było widać że świadomość zbliżającej się dwu miesięcznej wolności dodała mu sporo energii, z którą nie wiedział jeszcze co zrobić.
-No przydało by się, na pewno nie pozwolę na to żeby skończyło się tak jak w zeszłym roku. –odparłem, równie zadowolony i pobudzony przypomnieniem sobie o tej wspaniałej wiadomości z samego rana. Oceny już praktycznie wystawione, fajerwerków nie ma ale bywało gorzej, chyba każdy zna to cudowne uczucie jakim jest przedsmaku wakacji.
-Nie ma mowy musimy doprowadzić nasz plan do skutku ale trzeba już zacząć przygotowania bo perspektywa tego , że skończy się to tak jak ostatnio psuje mi humor. –odparł stanowczo. Naszym planem była podróż. Chcieliśmy przeżyć coś co zapamiętamy do końca życia. Chcieliśmy poczuć tą prawdziwą wolność nie tylko wakacyjną, chodziło o to żeby przeżyć to co bohaterowie naszych ulubionych książek czy filmów.
-Nie martw się postanowiliśmy już i to zrobimy, nie ma innej opcji, też nie mam zamiaru spędzić wakacji na stadionie lub przed kompem z butelką coli i chipsów.- Nasze ostatnie wakacje spędziliśmy właśnie w ten sposób, zdarzyło się parę ciekawszych rzeczy, ale co do naszej aktywności uznaliśmy ten czas raczej za trochę zmarnowany.
-No czyli ustalone.- odparł z większą pewnością siebie- Wakacje to dwa miesiące wolności, powinniśmy się cieszyć że się nam upiekło i rodzice dali nam ostatni rok wolnego, w przyszłym roku będziemy szukać pracy na wakacje dlatego nie możemy tego zmarnować. Mamy po 18 lat wg mnie to świetny wiek co daje mi jeszcze większą motywację.- powiedział cały czas wyrażając swoje emocję energicznymi gestykulacjami.
Dobrze go rozumiałem, czułem to samo i wiedziałem o tym tak samo jak on- że nie możemy zmarnować tej szansy. I chociaż przez chwilę ogarną mnie lekki niepokój na myśl o tym że spędzimy cały ten wolny czas w tym mieście to po jego słowach poczułem się lepiej. Chyba postanowiłem, że tak się nie stanie, poczułem się bardzo pewnie co nie zdarza się u mnie zbyt często.
-Dokładnie –odparłem już nieźle podniecony. Nie wiedziałem tylko co nas czeka, gdzie nas poniesie, zawsze marzyłem o jakiejś podróży. Już widziałem nas w samochodzie niczym Sal i Dean z książki ”W Drodze” Jacka Keourac’ka. To było by coś, przygoda życia, Ci świetni ludzie których czekają aż ich spotkamy, każdy z nich ma swoją historię do opowiedzenia, wiedze do przekazania, energię i pasję, którą mógłby nas zarazić. Ach… Rozpierała mnie energia, nie wiedziałem czy wytrzymamy na wszystkich lekcjach.
Na szczęście w szkole wytrzymaliśmy ale wszystkie lekcje przegadaliśmy wymieniając się pomysłami, no może oprócz matmy. Wszyscy nauczyciele z okazji zbliżających się wakacji zwalniali tempo dając sobie i nam trochę luzu, ale na matematyce nie było o tym mowy, jakaś krótka refleksja czy żart i to wszystko. No ale to w końcu jedna lekcja więc nie ma co narzekać, nie było mowy o tym żeby coś takiego jak matematyka popsuło nam humor.
Po obiedzie wyszliśmy oczywiście aby przedyskutować nasze plany. Wcześniej, jak zwykle mieliśmy w to zwyczaju wstąpiliśmy do naszej cudownej Biedronki, można było znaleźć zawsze tanie żarcie i nie najgorszej jakości jak na nasze podniebienia. Kupiliśmy paczkę chipsów i energy drinka, wszystko na pół gdyż stwierdziliśmy, że musimy teraz oszczędzać każdy grosz, a nawet powinniśmy się postarać aby nasze oszczędności się powiększyły bo pomimo niezłej sumki chcieliśmy przecież przeżyć przygodę życia, nasze najlepsze wakacje w życiu.
Udaliśmy się do jednego z miejsc gdzie przesiadywaliśmy poprzedniego lata, mianowicie pod most oddalony nieco od centrum miasta. Szło się tam prostą drogą lekko pod górkę pośród gęsto rozstawionych domów, okolica była spokojna jak zawsze. Z głośnika telefonu leciało ”Dirty Rotten Bastards”- Green Day’a, wprawiali nas w dobry nastrój szczególnie zważając na to że wydali świetną trylogię, która tryskała energią, podobnie zresztą jak my.
Zbliżaliśmy się w końcu do celu, pod mostem znajdowały się tory, przeszliśmy przez barierkę zeszliśmy po stromej skarpie, tam z obydwóch stron torów przecinających na poprzek drogę, znajdowały się lekko pochyłe szerokością dorównujące drodze, betonowe bloki usiedliśmy po tej stronie co zawsze i odetchnęliśmy z ulgą, gdyż dzień był bardzo gorący. Tutaj panował przyjemny chłód, co przyczyniło się min. do tego, że wybraliśmy akurat to miejsce, można było spokojnie pogadać i zebrać myśli, jedyne co przerywało nam spokój to przejeżdżający średnio co jakąś godzinę może półtorej pociąg. Spędziliśmy tu wiele godzin rozmawiając o najróżniejszych sprawach, od tych błahych i głupich po poważniejsze tematy i mimo tysiąca dyskusji i często podzielnego zdania na dany temat nigdy nie doszło między nami do poważniejszej kłótni. Parę razy w szkole posprzeczaliśmy się w gruncie rzeczy o jakieś pierdoły ale zazwyczaj wynikało to z tego, że któryś z nas miał gorszy dzień.
-Wreszcie jakieś miejsce gdzie słońce nas nie dosięgnie, teraz możemy przejść do rzeczy.- powiedział z zadowoleniem.
-A więc, od czego zaczniemy?- zapytałem- sprzęt survivalowy, miejsce, ekwipunek.- powiedziałem udając poważny ton.
-Sam nie wiem, w gruncie rzeczy to poważna sprawa, szczególnie zważając na nasze doświadczenie i wiadomości, czeka nas parę godzin przed komputerem w poszukiwaniu podstawowych informacji. Byle nie zwątpić.- w ostatnim zdaniu dało się usłyszeć niepewność ale i nadzieję w głosie.
-Pierwszą sprawą jaką powinniśmy ustalić jest chyba środek naszego transportu. Nie ma co się porywać z motyką na słońce, dlatego myślę że opcję autostopu od razu możemy odrzucić, bo to nie lata ’70 czy ’80 no i przede wszystkim żyjemy w Polsce.- oznajmiłem z irytacją.
-Jestem tego samego zdania.- ta wiadomość wywołała na naszych twarzach uśmiech, który chyba uchronił nas przed dyskusją na temat Polaków. Wiedzieliśmy że na pewno znalazło by się parę osób które chętnie by nas podwiozły no ale nie oszukujmy się bez wątpienia nie trudno było by trafić na ten drugi rodzaj, raczej mniej towarzyskich ludzi. Na szczęście nie kontynuowaliśmy tego tematu gdyż znudziło nas słuchanie od wszystko wiedzących ludzi jak to w Polsce jest źle, oni wiedzieli swoje my swoje, byliśmy co do tego jednomyślni, Polska jak każdy kraj ma swoje wady no ale nie przesadzajmy, zresztą to nie był czas ani miejsce na taką dyskusję.- A więc masz jakąś propozycję?
-Chyba będziemy musieli znaleźć nam jakiegoś kompana, który będzie miał prawo jazdy no i przede wszystkim jakiś wóz.- powiedziałem.- Żałuję że nie zrobiłem prawka, mogłem przecież zacząć jeszcze przed ukończeniem siedemnastki.- stwierdził z wyrzutem. Byłem na siebie zły, że jak zwykle wszystko odkładałem na później a potem oczywiście żałowałem. No ale cóż cierp ciało coś chciało jak mówi nasze piękne staropolskie przysłowie.
-Może Marta będzie miała jakiś pomysł, szkoda że nie miała dzisiaj czasu żeby się z nami spotkać.- Razem z nią wpadliśmy na pomysł zrealizowania naszego wspólnego marzenia.

Marta była naszą przyjaciółką, rok młodszą, którą poznaliśmy dwa lata temu na szkolnym boisku do kosza. Przyszliśmy tam któregoś dnia na wakacjach razem z Grześkiem i trzema innymi znajomymi . Janek, który był wtedy z nami znał Martę- dziewczynę o blond włosach, niebieskich oczach z promienistym uśmiechem powodującym, że od razu sprawiała wrażenie sympatycznej osoby i w tym przypadku pozory nie myliły. Jak się później okazało (dopiero mniej więcej po niespełna roku naszej znajomości), również świrowała na samą myśl o tym, że może przeżyć jakąś ciekawą pełna emocji przygodę. Nie raz rozmawialiśmy o tym jak fajnie było by wyruszyć w podróż i za każdym razem widać było jak bardzo chciała spełnić to marzenie dlatego też wiedzieliśmy, że nie przegapi tej okazji. Marta kochała również zwierzęta, często kiedy gdzieś szliśmy musieliśmy robić postój bo Marta zatrzymywała się aby pogłaskać i co najważniejsze porozmawiać sobie ze spotkanym pupilem wcale nie przejmując się resztą otaczającego ją świata. Czasami dochodziło do tego, że musieliśmy ją odciągać od jej nowego przyjaciela ponieważ rozmowa zaczęła się rozwijać a nam nie uśmiechało się stać i czekać aż skończą im się tematy albo zwierzak znudzony ciągłym głaskaniem i wysłuchiwaniem komplementów ucieknie. Oprócz tego była marzycielką, posiadała bujną wyobraźnie co wg mnie było jej ogromną zaletą. Zawsze kiedy coś opowiadała było widać wielkie zaangażowanie oraz silne emocje jakie jej towarzyszyły przy każdym zdaniu jej wspaniałych opowieści. Tak więc była wyjątkową osobą, taką której nie spotyka się codziennie i już po krótkim czasie znajomości wiedziałem, że jeszcze nie raz mnie zadziwi, zszokuje( w pozytywnym tego słowa znaczeniu), czy wywoła uśmiech na mojej twarzy.
Ostatnio zmieniony wt 13 maja 2014, 18:50 przez Enzio, łącznie zmieniany 4 razy.
„W życiu nie chodzi o to jak mocno możesz uderzyć, ale o to jak mocno możesz dostać i dalej iść do przodu. Tak robią zwycięzcy!" - Sylvester Stallone

2
Enzio pisze:-Wreszcie –westchną Grzesiek,
Westchnął.
Enzio pisze:Znaliśmy się od pierwszej średniej ale przez niespełna dwa lata bardzo się polubiliśmy.
Spójnik ale wprowadza przeczenie, przeciwieństwo, kontrast. Tutaj taki związek nie zachodzi.
Enzio pisze:aż sam się dziwiłem że spotkałem kogoś takiego w życiu.
Podkreślone - zbędne. Bo niby gdzie miał go spotkac, jeśli nie w życiu?
Enzio pisze:Grzesiek był dość wysokim 1. 18- nastolatkiem, jego zielone oczy w kontraście z blond włosami przykuwały wzrok do tego 2. sportowa sylwetka sprawiały, że 3. nie narzekał na zainteresowanie płci przeciwnej.
1. Osiemnastolatkiem. Liczby zapisujemy słownie.
2. Sportowa sylwetka sprawiała.
3. Chyba raczej nie narzekał na BRAK zainteresowania płci przeciwnej, albo cieszył się zainteresowaniem tejże.
4. A przed do tego powinien być przecinek.
Enzio pisze:W dodatku nie bywał na dyskotekach czy innego rodzaju imprezach ponieważ nie czuł się dobrze w tym towarzystwie, nie interesowały go najnowsze przeboje itp.,
1. Co jest itp do najnowszych przebojów? Poza tym, w tekstach literackich nie stosujemy takich skrótów.
2. Nie czuł się dobrze w towarzystwie dyskoteki i innych imprez? Raczej nie czuł się tam dobrze.
Enzio pisze:-Czekasz dwie minuty i już narzekasz. –powiedziałem i dałem mu znak aby wyszedł pierwszy – panie przodem. –dodałem.
Źle zapisujesz dialogi. Najpierw powinien być myślnik, potem spacja. Przed powiedziałem (czasownik atrybucji dialogu) i dodałem (w tym kontekście również cz. a. d.) nie powinno być kropki. Natomiast jeśli stawiasz kropkę, to niezależnie od tego, czy to jest dialog, czy narracja, kolejne zdanie powinno zaczynać się wielką literą.
Tutaj link do poradnika: http://www.ekorekta24.pl/proza/130-inte ... ac-dialogi
Dałem, dodałem - unikaj powtórzeń.
Tutaj wystarczyłoby samo: - Czekasz dwie minuty i już narzekasz. - Dałem mu znak, aby wyszedł pierwszy. - Panie przodem - dorzuciłem.
Enzio pisze:-Został miesiąc do końca szkoły, trzeba by zacząć się przygotowywać do zrealizowania naszego planu. – po jego zachowaniu było widać że świadomość zbliżającej się dwu miesięcznej wolności dodała mu sporo energii,
Dwumiesięcznej.
Enzio pisze:-No 1. przydało by się, na pewno nie pozwolę na to żeby skończyło się tak jak w zeszłym roku. –odparłem, równie zadowolony i 2. pobudzony przypomnieniem sobie o tej wspaniałej wiadomości z samego rana.
1. Przydałoby się. Robisz błędy, których nie wychwytuje edytor tekstu, gdyż sprawdzanie poprawności ortograficznej nie obejmuje kontekstu, w jakim zostały użyte słowa. Tego trzeba się samemu nauczyć.
2. A co to za wspaniała wiadomość z samego rana? Że wakacje niedługo? Termin wakacji jest znany od początku roku szkolnego.
Enzio pisze:-Nie ma mowy musimy doprowadzić nasz plan do skutku ale trzeba już zacząć przygotowania bo perspektywa tego , że skończy się to tak jak ostatnio psuje mi humor. –odparł stanowczo.
Nikt tak nie mówi. Twoi bohaterowie prowadzą straszliwie drętwe rozmowy. Dialogi literackie nie są stuprocentowym odtworzeniem naturalnych wypowiedzi, lecz należy zadbać o to, żeby były żywe. Zdania wielokrotnie złożone stosuj sobie w narracji, jeśli musisz, ale nie w dialogach. Zwłaszcza że w ogóle nie używasz przecinków, więc cały tekst się zlewa w monotonny szereg słów.

Przeczytałam tekst do końca, lecz nie dam rady go poprawić. Właściwie większość zdań należałoby przeredagować krok po kroku.

Co do fabuły: Twoi bohaterowie w ogóle nie mają pomysłu na to, co ze sobą zrobić. Po całym dniu ożywionej gadaniny na lekcjach nie wiedzą, na czym miałby polegać ich wspaniały plan. Obawiam się, że to wina autora.
Przecież pomysł wakacyjnej podróży od razu powinien uruchomić szereg skojarzeń i pytań. Czym podrózować? Samochodem? Czyim? A któryś ma prawo jazdy? Więc może stopem? Dokąd? Po Polsce czy za granicę? Powietrzem żyć się nie da, więc skąd wezmą na to pieniądze? Zapracują sobie czy dostaną od rodziców? Mają konkretny cel, do którego zamierzają dotrzeć, czy tylko chcą się poczuć "na szlaku"? Pomysł z wakacyjną podróżą daje się ciekawie ująć już od samego początku, na etapie planowania, a u Ciebie jest tak, że rzekomo rozmawiają o tym z zapałem, i nic. Zero konkretów. Dopiero pod sam koniec przechodzą do sedna. Po co w ogóle ta szkoła, w której nic się nie dzieje, i chodzenie do jakiegoś miejsca przy torach? Nawet żadnego klimatu to nie tworzy. O wiele lepiej byłoby, gdybyś zaczął tekst właśnie od konkretu: chłopaki mają wolne popołudnie i chcą obgadać cały plan. Ale z detalami!
Poza tym, oni u Ciebie wychodzą na straszliwe ciemięgi: muszą znaleźć sobie jakiegoś kumpla, który się nimi zaopiekuje (nawet nie mają pojęcia, czy ktoś z ich znajomych ma prawo jazdy i samochód), a do tego może Marta wpadnie na jakiś pomysł...

Sam pomysł wakacyjnej podróży daje wiele możliwości ciekawego rozwinięcia. Niestety, w tym fragmencie nie widać nawet zalążka akcji. Językowo też cały tekst nadaje się do gruntownego przepracowania, przede wszystkim jeśli chodzi o dialogi, rażące sztucznością.

To tyle ode mnie. Resztę zostawiam kolejnym komentatorom.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

3
Zacznę łapankę w miejscu, w którym Rubia skończyła.
Enzio pisze:Naszym planem była podróż.
Nienaturalnie i drętwo. Planowaliśmy podróż
Enzio pisze:Chcieliśmy przeżyć coś co zapamiętamy do końca życia. Chcieliśmy poczuć prawdziwą wolność nie tylko wakacyjną, chodziło o to żeby przeżyć to co bohaterowie naszych ulubionych książek czy filmów.
1) Powtórzenia.
2) "tę"
3) interpunkcja
Enzio pisze:-Nie martw się postanowiliśmy już i to zrobimy, nie ma innej opcji, też nie mam zamiaru spędzić wakacji na stadionie lub przed kompem z butelką coli i chipsów.- Nasze ostatnie wakacje spędziliśmy właśnie w ten sposób, zdarzyło się parę ciekawszych rzeczy, ale co do naszej aktywności uznaliśmy ten czas raczej za trochę zmarnowany.
1) powtórzenia
2) Zapis dialogów - po myślnikach wstawiamy spacje
3) Bardzo drętwa zarówno wypowiedź (kto tak gada?), jak i narracja.
W narracji też brakuje konkretów, które ubarwiałyby otoczenie, bohaterów, zaciekawiały czytelnika. Wiem, że BOHATEROWIE nie robili nic ciekawego. Ale nadal można o tym napisać w sposób przyciągający uwagę. Tu jest po prostu nudno.
4) Podkreślony fragment brzmi okropnie. "raczej za trochę zmarnowany"? Brzmi jakby ktoś chciał powiedzieć, że "zmarnowany", ale wstydził się i kombinował, jak koń pod górkę. "co do naszej aktywności, uznaliśmy" - to znowu przekombinowane - jakbyś silił się na powiedzenie czegoś bardzo prostego koniecznie "mądrzej". To nie działa, niestety.
Enzio pisze:-No czyli ustalone.- odparł z większą pewnością siebie- Wakacje to dwa miesiące wolności, powinniśmy się cieszyć że się nam upiekło i rodzice dali nam ostatni rok wolnego, w przyszłym roku będziemy szukać pracy na wakacje dlatego nie możemy tego zmarnować.
1) Interpunkcja.
2) Powtórzenie
3) Zapis dialogów - pisała już o tym Rubia
4) Pogrubienie - to gadanie o zmarnowaniu wakacji robi się irytujące. Oni to wciskają co chwila w wypowiedzi, do tego narrator o tym gada. Naprawdę takie powtarzanie informacji jest dla czytelnika zwyczajnie irytujące.
5) Podział na zdania i szyk. Chociażby to: "Wakacje to dwa miesiące wolności, powinniśmy się cieszyć że się nam upiekło i rodzice dali nam ostatni rok wolnego" nieco lepiej by się broniło zapisane w ten sposób: "Wakacje to dwa miesiące wolności. Powinniśmy się cieszyć, że nam się upiekło i rodzice dali nam ostatni rok wolnego."
Enzio pisze: Mamy po 18 lat wg mnie to świetny wiek co daje mi jeszcze większą motywację.- powiedział cały czas wyrażając swoje emocję energicznymi gestykulacjami.
1) Osiemnaście lat - zapis słowny
2) Nie sądzę, żeby bohater mówił (dosłownie) "wg mnie". W literaturze nie używamy skrótów (no chyba że w jakiś szczególnych przypadkach). Ale na pewno nie tak jak tutaj.
3) Podkreślony fragment to gramatyczna katastrofa. "Cały czas gestykulował energicznie" wystarczyłoby. Dopowiedzenie, że gestykulacja wyrażała emocje (nie emocję) jest zbędne, bo czytelnik doskonale o tym wie, a sama wstawka żadnej artystycznej wartości nie dodaje. Ale jeśli już chciałbyś zostać przy sowim, to bardziej w ten sposób: "Cały czas wyrażał emocje energicznymi gestami/energiczną gestykulacją" (nie: energicznymi gestykulacjami).

Na tym skończę "łapankę". Językowo tekst wymaga napisania od nowa. Po prostu. Właściwie w każdym zdaniu coś zgrzyta, jest jakiś błąd, jest drętwo, czy cokolwiek. Niestety, pod tym względem czeka Cię jeszcze mnóstwo nauki.

A teraz do fabuły. We fragmencie, niestety, nie ma nic konkretnego, przyciągającego uwagę.
Spójrz tutaj:
Enzio pisze:-Wreszcie jakieś miejsce gdzie słońce nas nie dosięgnie, teraz możemy przejść do rzeczy.- powiedział z zadowoleniem.
To zdanie pada już gdy siedzą pod mostem. To jest po długich, drętwych dialogach na początku i (co ważniejsze) po całym dniu gadania w szkole (ponoć). I oni dopiero teraz przechodzą do rzeczy?! Czyli właściwie do czego? Bo dalej lecą tylko ogólniki i widać brak jakichkolwiek pomysłów, a nawet... pomysłów, jak i gdzie szukać pomysłów. Oni naprawdę muszą się spotkać na odludziu, żeby ustalić, że będą szukać informacji w Internecie...? No proszę...

To jest niestety główny problem tego tekstu - brak zarysowania czegokolwiek ciekawego. Bohaterowie wypadają bardzo płasko - głównie z powodu dialogów. Narrator w superlatywach opisuje swoich kumpli, ale nie dostajemy nic "w akcji", co mogłoby nas do tego przekonać. Same przymiotniki to nie wszystko.

Tekst broniłby się, gdyby oni naprawdę układali jakiś plan, a nie tylko gadali o swoich emocjach. Na razie, niestety, fabularnie jest nieciekawy, a językowo trudny do przebrnięcia.

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron