Zawsze znajdzie się sposób

1
___Mimo listopadowego chłodu, ulice były gęste od nagości kobiecych ciał. Widział jak przemykały przed nim, oddzielone frontową szybą. Śledził je dyskretnie z knajpianego stolika, co chwila unosząc wzrok znad kufla. Ostre kwiaty tatuaży rozkwitał na cyfrowych fantomach piersi, spływał ciernistą łodygą po gładkich iluzjach bioder i rozwijały rozłożystym korzeniem na łonach, starannie wygenerowanych przez algorytmy EroView. Zabijał nudę kolejnymi łykami piwa. Wciąż myślał o geniuszu faceta — bo musiał być to facet — który napisał ten prosty program na soczewki percepcyjne. Starczyło mrugnąć kilka razy, by dowolna kobieta zmieniła się w płótno dla wyobraźni.
___„Ulica zawsze znajdzie sposób”, pomyślał Seeker, gdy zdobił cyfrową iluzję przechodzącej właśnie rudowłosej ślicznotki. Studentka prawa, trzeci rok. Farbowana. Lubi Indie Rock, była niedawno w Lublinie. Oznaczona na kilku zdjęciach, gdzie całowała się z dziewczynami, trackery reklamowe podsuwały jednak linki do promocji na suknie ślubne. Kolumny danych przewijały się na powierzchni soczewek, crawler sprawiał się lepiej niż się było spodziewać. To jego własny wynalazek, kilka linijek kodu wklejonych w oficjalne oprogramowanie.
___Spojrzał na czarną tablicę przy ladzie, gdzie wyświetlały się kolejne pozycje z menu. Chociaż knajpa określała się jako orientalna, wyglądała bardziej jak poczekalnia u szwedzkiego dentysty niż lokal, gdzie serwują cielęcinę w pięciu smakach. Nawet wypełniająca pomieszczenie muzyka sprawiała wrażenie sterylnej.
___— Coś jeszcze dla pana? — filigranowa Azjatka mówiła płynną polszczyzną, ale miała na twarzy sztuczny uśmiech Wschodu. Wymalował jej biust rozpostartymi skrzydłami rajskiego ptaka.
___— To samo. — Podał jej talerz. — I może tym razem, ciemne zamiast jasnego.
___Zamówienie miało zaraz pojawić się na stole. Wrócił spojrzeniem do szyby, skutecznie oddzielającej od strumienia miejskiego pośpiechu. Wszyscy kończyli jako ciąg kodu. Złośliwy uśmieszek zawitał na ustach mężczyzny. „Trzy pokolenia kretynów, sprzedajnych informacyjnych dziwek. To jest jak wspólne pastwisko”, zawsze lubił tę metaforę „terabajty wolnych danych do wzięcia za darmo i sprzedania za walutę. Im dłuższą masz rękę, tym więcej wyciągniesz, zanim zrobią to inni”.
___Pełny talerz wylądował na stoliku, a płynna noc piwa wlał się do krągłego kielicha, zostawiając warstwę piany.
___Poza nim, lokal miał tylko jednego gościa. Chudy koleś w zmechaconym swetrze. Zroszony delikatnym wąsem gimnazjalnego lowelasa, pewnie student. Patrzył wygłodniałym wzrokiem na przechodzące ulica kobiety. Pewnie oddawał się ulotnym fantazjom, wspomaganym cyfrową fikcją.
___„Dziwka znowu się spóźnia”, nie uśmiechało mu się zamawianie trzeciej porcji. Metabolizm nie był problemem, to zawsze można było przekalibrować, ale jedzenie z nudy, lub towarzyskiej konieczność zawsze męczyło najbardziej.
___— Seweryn Kraiński? — Nawet nie zauważył, jak podeszła do jego stolika.
___— Seeker — Wycedził. — W tych waszych hordach nie uczą was punktualności, co?
___Uśmiechnęła się obojętnie i usiadła naprzeciwko. Była dokładnie taka, jaką ją sobie wyobrażał. Krótko ostrzyżona blondynka ze zmęczonymi błękitnymi oczyma, w których odbijały się fioletowe przebłyski. Wyglądała na chora, ale to raczej efekt braku makijażu, takie jak ona się nie malują. Wątłe ciało głodującej doktorantki szczelnie ukryła pod warstwą workowatych ciuchów. Wyłączył EroView, bardziej z litości niż szacunku. Starą, zaśmieconą naszywkami torbę przewiesiła przez ramię.
___— Nie musiałeś czekać długo — odparła. — zwykły kwadrans akademicki.
___— Tylko to wam zostało z przynależności do świata nauki. — Złośliwość sama cisnęła się Seekerowi na usta. Bardziej z przekory niż niechęci.
___Wysyczała siarczyste przekleństwo. takie jak ona nigdy nie cechowały się dystansem wobec samych siebie. Zwłaszcza, gdy ktoś podważał naukowość jej niegdysiejszych studiów.
___— Wybacz, Erin. — Próbował rozładować atmosferę.— Czasem nie umiem powstrzymać się przed głupim żartem.
___— Tacy żartownisie jak wy, zepchnęli nas do marginesu. — Horderka wciąż była spięta. — My, Wolne Kobiety musiałyśmy uciec od patriarchatu w mateczniki, zdekonstruowanej kobiecej hordy by… — Przerwał jej szybki gestem, wiedział, że była już gotowa do nudnego wykładu. Akademicy, zwłaszcza ci niespełnieni, są zdolni do takich rzeczy.
___— Dosyć bzdur — powiedział. — Mam to, po co przyszłaś.
___Sięgnął do kieszeni marynarki, z której wyciągnął złoty pierścień. Obrócił go przez chwile w palcach, szmaragdowe przebłyski odbijały się w gładkiej powierzchni.
___— Siostrzyczki dały ci kasę, jak mniemam? — Schował błyskotkę w zaciśniętej dłoni.
___— Tak. — Blondynka przysunęła się bliżej. — Jak się umawialiśmy, trzy tysiące za działający prototyp. Reszta, gdy przygotujesz całą serię.
___Wiedział, że negocjacje z fanatyczką nie miały sensu. Odsunął talerz i położył pierścień na blacie. Jeszcze raz spojrzał kobiecie prosto w oczy. „Unknown_String_Wanted” czerwieniło całe pole widzenia. Powiódł palcami po spoconym kielichu.
___— Prototyp będzie działać. — Wyraźnie zaakcentował drugie słowo. — Ale najpierw forsa.
___Bez wahania podała mu czarny chip. Natychmiast schował go w kieszeni. Trzy tysiące w wolnym transferze, kod aktywacyjny do reszty miał dostać później. Taki był standard.
___Pierścień był trochę za duży jak na jej patykowate palce, musiała założyć go na kciuk. Gdy to zrobiła, rozświetlił się łagodną szmaragdową poświatą. Seeker z trudem powstrzymał się spostrzeżeniem, że prędzej wygryzła by sobie palce niż założyła go jak mężatka.
___— Skąd mam wiedzieć, że działa? — spytała.
___Głową wskazał w stronę siedzącego po drugiej stronie sali mężczyzny, wciąż zanurzonego w erotycznych rojeniach.
___— Przejdź się do niego, spytaj o godzinę lub coś.
___Kobieta wstała, podeszła do nieznajomego i spytała o godzinę. Jego twarz natychmiast wykrzywiła się w grymasie niesmaku, gdy spojrzał w jej stronę. Wybełkotał coś ze spuszczoną głową. Erin uśmiechnęła się jadowicie, po czym wróciła do swojego stolika.
___— Tak, jak chciałyście — podjął Seeker. — Dzięki temu maleństwu, każdy właściciel soczewek będzie widział was jako odpychające raszple z końskim drągiem między nogami. Brutalny, ale skuteczny sposób na to wasze całe „soczewkowe molestowanie”.
___Erin nie odpowiadała, przyglądała się z zaciekawieniem nowemu nabytkowi.
_________
***
___Jimmy nie mógł przestać się drapać pod nosem. Sztuczny zarost młodzika musiał być zrobiony z jakiegoś chińskiego szajsu.
___— Nie narzekaj, jak wyjdą ci krosty, będziesz bardziej wiarygodny. Gimbus wyrwany z naturalnego środowiska — Seeker zaśmiał się donośnie, gdy wprowadzał kod autoryzacyjny do interfejsu bankowego. Kredyty błyskawicznie zmieniały właściciela. Szef zawsze potrafił znaleźć pozytywy, gdy w interesach coś nawaliło.
___— Szefie. — chłopak nie mógł powstrzymać ciekawości. — Dlaczego odwalamy ten wałek kobietom? Nie dość już mają upokorzenia przez te soczewki?
___— Facet zawsze znajdzie sposób, by upodlić kobietę. — Był równie obojętny, jak przy partii pokera. — My przynajmniej udajemy, że robimy coś innego.
Ostatnio zmieniony śr 26 lut 2014, 00:21 przez Baribal, łącznie zmieniany 2 razy.

2
Fajne, podoba mi się. Jest kilka zgrzytów, które znacząco nie wpływają na treść i które wyłapię. Dokładniejsze wnioski na końcu.
Baribal pisze:ulice były gęste od nagości kobiecych ciał.
To mi się nie podoba.
"Wszechobecna kobieca nagość na ulicach sprawiała wrażenie, jakby wszystkie przedstawicielki płci pięknej postanowiły na ten dzień wyrzec się ubrań. " na przykład.
Baribal pisze:oddzielone frontową szybą.
To też mi się nie podoba.
"Oddzielała go od nich tylko frontowa szyba".
Baribal pisze:co chwila
Co chwilę
Baribal pisze:Ostre kwiaty tatuaży rozkwitał na cyfrowych fantomach piersi, spływał ciernistą łodygą po gładkich iluzjach bioder i rozwijały rozłożystym korzeniem na łonach
To pogrubione, to co to właściwie jest? Nie zauważyłeś?
Sztucznych cycków Ci nie wybaczę, ot co!-,-
Swoją drogą mogłaby to być projekcja na zasadzie promieniowania rentgenowskiego, czy coś.
Baribal pisze:program na soczewki percepcyjne
"Program na..." sugeruje, że został napisany tylko i wyłącznie do podglądania.
"Program do..." będzie podpowiadał, że gapienie się przez ubranie na cycki to tylko kolejna jakże ciekawa funkcja soczewek percepcyjnych.
Baribal pisze:płótno dla wyobraźni
To te soczewki pozwalają patrzeć pod ubranie czy tylko tworzą projekcje w wyobraźni posiadacza?
Baribal pisze:trackery reklamowe podsuwały jednak linki do promocji na suknie ślubne
To zdanie wydaje mi się wyrwane z kontekstu i zbędne.
Baribal pisze: muzyka sprawiała wrażenie sterylnej
Sterylna muzyka? Pytam przez ciekawość :)
Baribal pisze:Wymalował jej biust rozpostartymi skrzydłami
W jaki sposób wymalował biust skrzydłami?
Baribal pisze:do szyby, skutecznie oddzielającej
Napisz, co dokładnie oddzielała. Brakuje mi tego.
Baribal pisze:płynna noc piwa wlał się
Noc piwa... Źle to brzmi. Mrok piwa przelał się do kufla?
Baribal pisze:zostawiając warstwę piany.
Warstwę piany gdzie?
Baribal pisze:Zroszony delikatnym wąsem gimnazjalnego lowelasa
Zroszony wąsem...
Pod nosem kiełkował wąs obfity, jak meszek na przedramieniu studentki? jak koper?
Baribal pisze:— Seeker — Wycedził.
- Seeker - wycedził.
Ale uznam to za wypadek przy pracy.
Baribal pisze:odbijały się fioletowe przebłyski.
Przebłyski czego?
Jeśli miała jakieś fioletowe akcenty w oczach, to nie przebłyski. Przebłysk, to coś przejściowego, przebłysk geniuszu, przebłysk umiejętności, przebłysk czegoś tam.
Jeśli się odbijały, to mogłyby być to przebłyski np. światła lampy nad barem, albo czegoś innego, co tam jest i świeci lub błyska na fioletowo.
Baribal pisze:Wyglądała na chora
Ogonek zjadłeś.
Baribal pisze:Wyłączył EroView, bardziej z litości niż szacunku.
Dobre, szowinistyczne :) jeśli na forum są feministki, to masz przerypane.
Baribal pisze:— Nie musiałeś czekać długo — odparła. — zwykły kwadrans akademicki.
Po kwadransie akademickim powinien był pójść w cholerę i nie czekać. Zdaje się, że od tego ów kwadrans jest.
Baribal pisze:— Tylko to wam zostało z przynależności do świata nauki. — Złośliwość sama cisnęła się Seekerowi na usta. Bardziej z przekory niż niechęci.
Dobra riposta xD
Powiedział, więc wcisnęła się na usta.
Baribal pisze:Akademicy, zwłaszcza ci niespełnieni, są zdolni do takich rzeczy.
Dobre xD
Baribal pisze:Obrócił go przez chwile w palcach
Obracał. Aspekt niedokonany.
Baribal pisze:szmaragdowe przebłyski odbijały się
I znowu - czego to były przebłyski?
Baribal pisze:spoconym kielichu
Kielich się spocił?
Zapoconym kielichu.
Chyba, że masz na myśli sytuację, w której chłodny kufel trafia do ciepłego pomieszczenia. Wtedy tę rosę można nazwać "poceniem się".
Baribal pisze:— Przejdź się do niego, spytaj o godzinę lub coś.
___Kobieta wstała, podeszła do nieznajomego i spytała o godzinę.
Zbędne. To Wolna Kobieta, nie będzie słuchać mężczyzny.
Poza tym uważam, że jako Wolna Kobieta z czystej podświadomej przekory spytałaby o coś innego.
Baribal pisze: „soczewkowe molestowanie”.
Czemu to jest legalne? Czy to się jakoś wyjaśnia?
Baribal pisze:Szef zawsze potrafił znaleźć pozytywy, gdy w interesach coś nawaliło.
Jeśli "zawsze" to "nawalało". Nieco lepiej brzmi.

Wnioski:
Jak napisałem na początku - fajne, podoba mi się. Zwłaszcza końcówka, obłudna i szowinistyczna na maksa (nie to, że szowinizm mi się podoba, o nie). Czyni bohaterów realnymi, antyfeministycznymi świniami. Przez 90 % długości tekstu człowiek ma wrażenie, że ktoś wpadł na pomysł ułatwienia kobietom życia, a tymczasem ostatnie 10 % mówi, że oni tylko dokładają im jeszcze bardziej. Chciałbym widzieć minę Erin, gdy się okaże, że pierścień w istocie nie działa xD
Napisane poprawnie z drobnymi zgrzytami, o czym wspomniałem wyżej. Jeśli czegoś nie wyłapałem, to znaczy, że niespecjalnie mi to przeszkadzało (choć któreś zdanie zacząłeś z małej litery, nieładnie).
Pomysłowe, zakończenie mnie zaskoczyło. Tekst na plus.
Pamiętam tekst o weteranie - duża różnica w stylu, również na plus. Widać progres.

PS. Jak zostaniesz sławnym pisarzem, nie zapomnij, kto Ci sprawdzał teksty xD

Edith: Jeszcze jeden zgrzyt. Jimmy współpracuje z Polakiem? To nie mógł mieć jakoś inaczej na imię... nie wiem... Jasiu? Chyba, że globalizacja do tego doprowadziła.
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.

https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com

3
Baribal!
PS. Jak zostaniesz sławnym pisarzem, nie zapomnij, kto Ci sprawdzał teksty xD
A jak już się wydasz to przyślij mi egzemplarz z autografem.

Ten szowinistyczny groch z kapustą to chyba najlepszy twój tekst, jaki dotąd czytałam. Albo po prostu już tak mnie ten twój świat wciągnął. Jest jadowicie, do rzeczy i z humorem.
Do przeczytania jeszcze raz i wyczyszczenia, bo wkradło się trochę literówek. No i początek - dwa pierwsze zdania - raczej przeredagować. Ale poza tym jest w porządku.
jestem zabawna i mam pieski

4
Czytało mi się dobrze od pierwszego zdania do ostatniego. Główny bohater był tak dobrze zbudowany, że mam ochotę znaleźć go gdzieś na ulicy i walnąć go w ten szowinistyczny ryj :-)

EroView może być legalny... Wyobrażam go sobie jako program, który nie pokazuje prawdziwej nagości - nie działa jak rentgen, ale bardziej domalowuje obrazy, które w istocie są cyfrowe. Cycki, które pokazuje nie należą naprawdę do tej kobiety, ale są wstawiane tam przez program. Nikt nie zabroni wyobrażać sobie facetom nagiej kobitki, wiec nikt nie zabroni im doklejania im przez program w soczewce bardzo realistycznego obrazu :-)

Fajny motyw.

Było tam kilka zgrzytliwych zdań:
Baribal pisze:Pełny talerz wylądował na stoliku, a płynna noc piwa wlał się do krągłego kielicha, zostawiając warstwę piany.
wlała się
Baribal pisze: crawler sprawiał się lepiej niż się było spodziewać.
trochę koślawo brzmi
Baribal pisze:Obrócił go przez chwile w palcach,
jak przez chwilę, to bardziej obracał

Bohaterowie mieli fajne imiona. Brzmiały jak nicki internetowe. Można więc uznać, że te wirtualne imiona były prawdziwsze od tych zapisanych w dowodzie.

Charakterystyczny świat skupiający się na hedonizmie. Bogate słownictwo autora. Dobrze, że nie jestem feministką, bo by mną teraz nieźle szarpało :-)

5
Chyba pora, żebym się ustosunkował. :P W pierwszej kolejności, nie spodziewałem się takiego odbioru. Fajnie wiedzieć, że się podobało, postaram utrzymać poziom. :)
Bałem się trochę, że płeć piękniejsza mogła poczuć się słusznie wzburzona światem przedstawionym i jego konstrukcją. Niektóre z osób na forum miały okazję widzieć wcześniejsze jego formy. Być może sklecę z tego coś większego. Właściwie cały czas klecę.
Żeby facet pisał feministycznego cyberpunka, do czego to doszło? :P

Bartosh16, Lady Kier: dzięki za wypunktowanie zgrzytów. Tak to jest jak człowiek pisze w pośpiechu.

6
bari, to jest swietne, lekko się czyta, złosliwe, przewrotne, a jednocześnie bardzo pomysłowe - właśnie sie zastanawiam czy na moje soczewki dałoby się zamontowac taki filtr, tylko, ofc, nie na kobiety :-D

bardzo mi się podoba koncpecja z wirtualnymi tatuażami, ożywiają całosć, odrzucajac zwykłe podglądactwo i przekierowując je gdzieś w stronę sztuki ( :-D ) , zakłądajac interakcję, nawet nieuświadomioną, ciał i obserwatora.

poza tym tatuaże w tym opowiadaniu pobudzaja wyobraźnię, daja możliwosci zerwania z trywialnym patrzeniem na kobiety - tu jest coś więcej, bo każda dzieki temu jest inna, łączy się z wyobraźnią seekera, współgra z nią - każda kobietę widzi inaczej, dopasowując do niej obrazy, szkicując od nowa.

fajne.

makiaweliczne, love it :-)
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

7
heh, zabawne, jak piszę "na poważnie" to mi nie wychodzi, gdy piszę na kolenie w środku nocy, to wszystko jest zgrabne i lekkie. Chyba będę musiał przestawić sobie tryb dnia i nocy, jeśli chcę dobrze pisać. :P

8
Standardowa łapanka już zrobiona, więc odpuszczam. Skoncentruję się na niektórych szczegółach, bo diabeł siedzi wiadomo gdzie. Kiedy coś napiszesz, przyglądaj się każdemu zdaniu po kolei: jaki sens niesie, jak współgra z innymi, jakie uczucie, skojarzenie czy myśl wywołuje u odbiorcy i czy to jest zgodne z Twoimi zamierzeniami.
Baribal pisze:Chociaż knajpa określała się jako orientalna, wyglądała bardziej jak poczekalnia u szwedzkiego dentysty niż lokal, gdzie serwują cielęcinę w pięciu smakach.
Z jednej strony to zdanie bardzo mi się podoba, z drugiej - zupełnie nie. ;)
Porównanie orientalnej knajpy do poczekalni u szwedzkiego dentysty jest rewelacyjne. Ale druga część zdania je osłabia i całość wytraca impet, po czym flaczeje. Zobacz, co się dzieje z wyobraźnią przy takiej konstrukcji: najpierw jest orientalna knajpa - ciepłe kolory, aromaty, kadzidełka itp. potem poczekalnia u dentysty - sterylność, ten charakterystyczny zapaszek (ktoś wie, co tak pachnie u dentysty?), napięcie nerwowe, wreszcie to jest szwedzki dentysta - chłód dystans, ascetyczne wnętrze, zimna jasność. Piękny kontrast. I potem nawrót do cielęciny w pięciu smakach - smak, czyli najbardziej zmysłowy ze zmysłów. Mięso, zęby, wgryzanie się, pięciokrotność tego wgryzania. To jest tak mocne, że dentysta się rozmył i porównanie padło na pysk. Krzywdę sam sobie zrobiłeś, Baribalu. ;)
Baribal pisze:ale miała na twarzy sztuczny uśmiech Wschodu. Wymalował jej biust rozpostartymi skrzydłami rajskiego ptaka.
Skróty myślowe. Nieładnie oddane. Miała na twarzy sztuczny uśmiech jest strasznie toporne. Sztuczny uśmiech Wschodu? Wschodnie uśmiechy są raczej tajemniczo-pogardliwe. Jeżeli wyczuwamy w nich sztuczność, to dlatego, że co innego jest w oczach, co innego na ustach. Zresztą Wschód się nie uśmiecha, ludzie Wschodu - owszem. To nie to samo. Ten skrót nie działa, tylko mąci. Kwestia uśmiechu powinna być lepiej przemyślana i rozbudowana, żeby dobrze oddać niuanse.
Bohater odpowiada na ten uśmiech twórczością malarską, ale wymalował skrzydłami oznacza, że użył skrzydeł jako pędzla. On jej wymalował skrzydła. Też skrót myślowy, bo chodziło pewnie o to, że zamalował jej ten biust, "ubrał go" w te skrzydła, przykrył nimi. I raczej w okolicach czasownika przykryć bym szukała tutaj metody na oddanie sensu.
Baribal pisze:Poza nim, lokal miał tylko jednego gościa. Chudy koleś (...)
Najpierw podmiotem jest lokal (IMO niepotrzebnie), a potem podmiotem w mianowniku staje się znienacka koleś i to w dodatku w kulawym zdaniu bez orzeczenia. Skoro będziesz tu mówił o kolesiu, nie o lokalu, to właśnie koleś powinien być od początku podmiotem. Czyli mniej więcej tak:
Poza nim, w lokalu był jeszcze tylko jeden gość: chudy koleś (...) Zroszonego wąsem bym odpuściła - to nie jest udana metafora.
Baribal pisze:Czasem nie umiem powstrzymać się przed głupim żartem.
Powstrzymać się od. W tym przypadku: nie umiem powstrzymać się od głupich żartów. Powiedział: czasem, czyli nie tylko teraz, ale zdarza mu się to częściej, dlatego liczba mnoga: głupich żartów.

Końcówka (ta po gwiazdkach) jest IMO do chrzanu. Dlaczego nie dajesz czytelnikowi dojść do własnych wniosków, tylko mu coś wciskasz do gardła na siłę? Błe. ;)

B16 - zatwierdzam
Ostatnio zmieniony śr 26 lut 2014, 00:21 przez Thana, łącznie zmieniany 1 raz.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

9
Przeczytałem dwa razy, bo poczułem się tak, jakbym tam był, choć nie jest to mój świat i przedstawione tam środowisko i mentalność postaci jest mi obca. Dobre.

10
Krótko ode mnie.

Masz czasami dziwne metafory (jak gimnazjalista, który się wysila, by pisać poetycko). Jest tego mało, ale wciąż jest. Dużo angielskich słów, co przy polskich bohaterach brzmi nieco dziwnie i hamerykańskowato. "Sztuczny uśmiech Wschodu" - ostatnio mi pewien sinolog powiedział, że panie w ichniejszych instytucjach uśmiechają się "służbowo" - to nie jest "sztuczny" uśmiech, jest jak najbardziej prawdziwy, tylko dostosowany do konfucjańskiego pojmowania świata (że nie może być wesoły jak plebs - rozróżnienie dwóch nurtów: dworski i plebejski). Klimat bardzo fajny, pisz w nim dalej. Szownizmu tu strasznego nie ma, taki malutki może - raczej jest tu prawda o naszym świecie. Dlatego mnie ten tekst w ogóle nie wzburza. :P

A wiesz, dlaczego ten tekst jest dobry? Bo jest tu prawda. I jej się trzymaj.
Dzwoń po posiłki!
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”