___„Ulica zawsze znajdzie sposób”, pomyślał Seeker, gdy zdobił cyfrową iluzję przechodzącej właśnie rudowłosej ślicznotki. Studentka prawa, trzeci rok. Farbowana. Lubi Indie Rock, była niedawno w Lublinie. Oznaczona na kilku zdjęciach, gdzie całowała się z dziewczynami, trackery reklamowe podsuwały jednak linki do promocji na suknie ślubne. Kolumny danych przewijały się na powierzchni soczewek, crawler sprawiał się lepiej niż się było spodziewać. To jego własny wynalazek, kilka linijek kodu wklejonych w oficjalne oprogramowanie.
___Spojrzał na czarną tablicę przy ladzie, gdzie wyświetlały się kolejne pozycje z menu. Chociaż knajpa określała się jako orientalna, wyglądała bardziej jak poczekalnia u szwedzkiego dentysty niż lokal, gdzie serwują cielęcinę w pięciu smakach. Nawet wypełniająca pomieszczenie muzyka sprawiała wrażenie sterylnej.
___— Coś jeszcze dla pana? — filigranowa Azjatka mówiła płynną polszczyzną, ale miała na twarzy sztuczny uśmiech Wschodu. Wymalował jej biust rozpostartymi skrzydłami rajskiego ptaka.
___— To samo. — Podał jej talerz. — I może tym razem, ciemne zamiast jasnego.
___Zamówienie miało zaraz pojawić się na stole. Wrócił spojrzeniem do szyby, skutecznie oddzielającej od strumienia miejskiego pośpiechu. Wszyscy kończyli jako ciąg kodu. Złośliwy uśmieszek zawitał na ustach mężczyzny. „Trzy pokolenia kretynów, sprzedajnych informacyjnych dziwek. To jest jak wspólne pastwisko”, zawsze lubił tę metaforę „terabajty wolnych danych do wzięcia za darmo i sprzedania za walutę. Im dłuższą masz rękę, tym więcej wyciągniesz, zanim zrobią to inni”.
___Pełny talerz wylądował na stoliku, a płynna noc piwa wlał się do krągłego kielicha, zostawiając warstwę piany.
___Poza nim, lokal miał tylko jednego gościa. Chudy koleś w zmechaconym swetrze. Zroszony delikatnym wąsem gimnazjalnego lowelasa, pewnie student. Patrzył wygłodniałym wzrokiem na przechodzące ulica kobiety. Pewnie oddawał się ulotnym fantazjom, wspomaganym cyfrową fikcją.
___„Dziwka znowu się spóźnia”, nie uśmiechało mu się zamawianie trzeciej porcji. Metabolizm nie był problemem, to zawsze można było przekalibrować, ale jedzenie z nudy, lub towarzyskiej konieczność zawsze męczyło najbardziej.
___— Seweryn Kraiński? — Nawet nie zauważył, jak podeszła do jego stolika.
___— Seeker — Wycedził. — W tych waszych hordach nie uczą was punktualności, co?
___Uśmiechnęła się obojętnie i usiadła naprzeciwko. Była dokładnie taka, jaką ją sobie wyobrażał. Krótko ostrzyżona blondynka ze zmęczonymi błękitnymi oczyma, w których odbijały się fioletowe przebłyski. Wyglądała na chora, ale to raczej efekt braku makijażu, takie jak ona się nie malują. Wątłe ciało głodującej doktorantki szczelnie ukryła pod warstwą workowatych ciuchów. Wyłączył EroView, bardziej z litości niż szacunku. Starą, zaśmieconą naszywkami torbę przewiesiła przez ramię.
___— Nie musiałeś czekać długo — odparła. — zwykły kwadrans akademicki.
___— Tylko to wam zostało z przynależności do świata nauki. — Złośliwość sama cisnęła się Seekerowi na usta. Bardziej z przekory niż niechęci.
___Wysyczała siarczyste przekleństwo. takie jak ona nigdy nie cechowały się dystansem wobec samych siebie. Zwłaszcza, gdy ktoś podważał naukowość jej niegdysiejszych studiów.
___— Wybacz, Erin. — Próbował rozładować atmosferę.— Czasem nie umiem powstrzymać się przed głupim żartem.
___— Tacy żartownisie jak wy, zepchnęli nas do marginesu. — Horderka wciąż była spięta. — My, Wolne Kobiety musiałyśmy uciec od patriarchatu w mateczniki, zdekonstruowanej kobiecej hordy by… — Przerwał jej szybki gestem, wiedział, że była już gotowa do nudnego wykładu. Akademicy, zwłaszcza ci niespełnieni, są zdolni do takich rzeczy.
___— Dosyć bzdur — powiedział. — Mam to, po co przyszłaś.
___Sięgnął do kieszeni marynarki, z której wyciągnął złoty pierścień. Obrócił go przez chwile w palcach, szmaragdowe przebłyski odbijały się w gładkiej powierzchni.
___— Siostrzyczki dały ci kasę, jak mniemam? — Schował błyskotkę w zaciśniętej dłoni.
___— Tak. — Blondynka przysunęła się bliżej. — Jak się umawialiśmy, trzy tysiące za działający prototyp. Reszta, gdy przygotujesz całą serię.
___Wiedział, że negocjacje z fanatyczką nie miały sensu. Odsunął talerz i położył pierścień na blacie. Jeszcze raz spojrzał kobiecie prosto w oczy. „Unknown_String_Wanted” czerwieniło całe pole widzenia. Powiódł palcami po spoconym kielichu.
___— Prototyp będzie działać. — Wyraźnie zaakcentował drugie słowo. — Ale najpierw forsa.
___Bez wahania podała mu czarny chip. Natychmiast schował go w kieszeni. Trzy tysiące w wolnym transferze, kod aktywacyjny do reszty miał dostać później. Taki był standard.
___Pierścień był trochę za duży jak na jej patykowate palce, musiała założyć go na kciuk. Gdy to zrobiła, rozświetlił się łagodną szmaragdową poświatą. Seeker z trudem powstrzymał się spostrzeżeniem, że prędzej wygryzła by sobie palce niż założyła go jak mężatka.
___— Skąd mam wiedzieć, że działa? — spytała.
___Głową wskazał w stronę siedzącego po drugiej stronie sali mężczyzny, wciąż zanurzonego w erotycznych rojeniach.
___— Przejdź się do niego, spytaj o godzinę lub coś.
___Kobieta wstała, podeszła do nieznajomego i spytała o godzinę. Jego twarz natychmiast wykrzywiła się w grymasie niesmaku, gdy spojrzał w jej stronę. Wybełkotał coś ze spuszczoną głową. Erin uśmiechnęła się jadowicie, po czym wróciła do swojego stolika.
___— Tak, jak chciałyście — podjął Seeker. — Dzięki temu maleństwu, każdy właściciel soczewek będzie widział was jako odpychające raszple z końskim drągiem między nogami. Brutalny, ale skuteczny sposób na to wasze całe „soczewkowe molestowanie”.
___Erin nie odpowiadała, przyglądała się z zaciekawieniem nowemu nabytkowi.
_________
***
___Jimmy nie mógł przestać się drapać pod nosem. Sztuczny zarost młodzika musiał być zrobiony z jakiegoś chińskiego szajsu.___— Nie narzekaj, jak wyjdą ci krosty, będziesz bardziej wiarygodny. Gimbus wyrwany z naturalnego środowiska — Seeker zaśmiał się donośnie, gdy wprowadzał kod autoryzacyjny do interfejsu bankowego. Kredyty błyskawicznie zmieniały właściciela. Szef zawsze potrafił znaleźć pozytywy, gdy w interesach coś nawaliło.
___— Szefie. — chłopak nie mógł powstrzymać ciekawości. — Dlaczego odwalamy ten wałek kobietom? Nie dość już mają upokorzenia przez te soczewki?
___— Facet zawsze znajdzie sposób, by upodlić kobietę. — Był równie obojętny, jak przy partii pokera. — My przynajmniej udajemy, że robimy coś innego.