Latest post of the previous page:
Ech, to nie jest takie proste. O ile się nie mylę, choć nie mam dokładnego rozeznania w tych sprawach, to każdy faraon był uważany za inkarnację boga Horusa, więc to jeszcze inna kategoria

Takiej pozycji nie mieli nawet "ubóstwieni" cesarze rzymscy, nie mówiąc o takich skromnych cesarzach średniowiecznych, jak Jan Luksemburski czy choćby właśnie Karol IV, którzy mogli się szczycić co najwyżej tytułem namiestnika Bożego -
vicarius Dei. Egipt należałoby porównywać raczej z monarchiami Środkowego i Dalekiego Wschodu. Bo tutaj, poza zakresem władzy oraz odpowiedzialnością/brakiem odpowiedzialności władcy przed swoim ludem w grę wchodzi jeszcze trzeci czynnik, czyli sakralny charakter i samej władzy, i najwyższego jej reprezentanta. Ucieleśnieni bogowie w Europie zwykle źle kończyli
