Sekunda

1
Dobry wieczór. Na dworze panuje przeraźliwy chłód, ja natomiast witam moje nowe miejsce zamieszkania - Toruń - chwiejnym krokiem podążając od Fontanny Cosmopolis do Centrum Sztuki Współczesnej.
Przed Państwem "Sekunda".

Bo czas to najgorszy wymiar, jaki nas mógł spotkać. W końcu mogliśmy dostać brak długości, czy szerokości :)


Smacznego.



Sekunda

WWWWstaje. Pobudka. Budzik mówi, że jest siódma zero zero. Zegarek na przedramieniu mówi, że pora być, zegarek w komórce mówi, że pora żyć a zegarek na ścianie mówi, że pora wstawać. Idę do kuchni by zjeść pożywne śniadanie. Patrzę na gazówkę, zegarek mówi, że jestem spóźniony pięć minut. Trudno, szef i tak mnie nie zauważy. Tosty zrobione po trzydziestu pięciu sekundach, tak mówi zegarek na opiekaczu. Jem, kończę, wyrzucam a tu dziesięć minut spóźnienia. Myje całe ciało, codziennie, pod prysznicem a zegarek elektryczny w prysznicu mówi, ile mi to zajmuje. Wychodzę z łazienki. W pokoju spostrzegam, że nie mam zegarka na przedramieniu(musiałem ściągnąć przed wejściem pod prysznic) – wracam. Ubieram się i o ósmej dwadzieścia jeden wychodzę.
WWWO dziewiątej zero pięć wchodzę do biura, wielki zegar zawieszony na ścianie po lewej pokazuje, że nie jesteśmy na Champs Elysées i trzeba zacząć zajmować się papierkową robotą. Zajmuje mi to zazwyczaj godzinę, oznajmia mi to alarm w komputerze, który mówi, że w Internecie leci relacja z jakiegoś konwentu. O jedenastej mam przerwę.Wychodzę na balkon na dziesiątym piętrze ogromnego wieżowca. Odpalam papierosa, sprawdzając w komórce ile czasu zostało mi do końca przerwy. Kończę. Wchodzę do środka. Nikt nie przerywa mi pracy, każdy ma swój wyznaczony czas na uprzejmości i złośliwości.
WWWO piętnastej dziesięć wychodzę z pracy. Kolejny pięknie zmarnowany dzień. Mam trzydzieści minut do autobusu, odpalam papierosa, chodzę koło śmietnika bo boję się mandatu, chociaż wiem że o tej porze Straż Miejska nie odwiedza tego miejsca. Idę na przystanek, sprawdzam w komórce czy autobus się spóźnia. Czekam, pięć minut, czterdzieści pięć – nie przyjedzie. Zakładam szalik i idę na Stare Miasto. Już przy wejściu na plac, słychać muzykę lecącą z pobliskiej restauracji, narzekanie starych kobiet, które dopiero wyszły od lekarza, starszego pana, którego wygląd wskazuję na to, że dziś znów będzie spał koło śmietnika. Idąc dalej, mijam piekarnię i zegarmistrza. Wszystkie zegary wybiły szesnastą, kawiarnia otwarta jest do osiemnastej. Wchodzę, od początku zaciągam się wonią świeżo parzonej kawy. Odkładam płaszcz na wieszak, coraz mniej mnie we mnie. Podchodzę do kasy, jedną, wielką, czarną. Tak, bez mleka, nie, cukru nie chce. – Mówię, płacę ogromną cenę za dwadzieścia minut przyjemności. Czas to pieniądz. W pracy zarabiam tyle w pół dnia, uprzejma ta Polska. Siadam z kawa przy stoliku, widzę że na kubku nie jest napisane moje imię. Zła kawiarnia! Wstaję, pewnym krokiem z miną, jakbym miał problemy z żołądkiem idę do kasy. Mówię, że to nie moja, krzyczę, łzy napływają mi do oczu i w tym momencie słyszę z kasy obok głos – to nie moja kawa! Oddajcie mi moją białą! Zamawiałam białą!
WWWWierzycie w przeznaczenie? Że istnieje taka chwila, jedna sekunda w naszym życiu, gdy wiesz że to właśnie teraz dostałeś sygnał od tego z góry i, że to właśnie teraz masz z tej szansy skorzystać. Nie? No, to tak jak ja. Ale nie tym razem. Widzę ją, niższa ode mnie, brunetka, długie włosy, ciemne oczy. Tak, może to nie o moją kawę chodzi, może mi się przesłyszało. Tak, tak na pewno jest. Ryzykuję, podchodzę.
- To nie Twoja kawa? – patrzy na mnie, słyszy, czuje moje perfumy, ja czuję jej perfumy. Piękny posmak palonego tytoniu z nutą palonej whiskey.
- A to nie Twoja? – pyta
- Nie. Zamawiałem czarną. I to nie moje imię – wskazuję na kubek – tak masz na imię?
- Tak, tak, dziękuję. Biała, moja, imię zgadza się.
- Wypijemy ją razem?
WWWI w tym momencie zrozumiałem, co się stało. Kompletnie niepodobnie do mnie, zapytałem ją czy usiądzie ze mną i spożyje ten nektar bogów. *** była idealna pod względem wyglądu, zapachu i, jak się okazało, charakteru. Czas jakby stanął, jak bardzo chciałbym go zatrzymać i wyzerować godziny. Czy to przeznaczenie?
WWWI jak teraz? Że od teraz będziemy razem, już do końca życie, forever and ever? Może być i tak.
Spotykamy się już dwa lata, kochamy się, ona nazywa mnie pieszczotliwie ***, ja odpowiadam ***. Mamy dwa koty i psa, bo ja wolę koty, a ona psy. Tym się różnimy. I tym, że ona kocha białą kawę, a ja czarną. Zamieszkaliśmy razem, pozbyłem się większości zegarków z domu – w końcu szczęśliwi czasu nie liczą. Ona rozpala we mnie ten ogień, już nigdy nie poleci piosenka z odtwarzacza „nie wiem czy chcę”. Bo ja chcę, tylko z nią, tylko teraz, nigdy później. W końcu się pobraliśmy, nie pamiętam ile czasu minęło od kiedy czułem taką radość. Mieszkamy nadal razem. Mamy dwa koty i psa i dwójkę dzieci. Naszych, rodzonych. Chłopiec i dziewczynka, niedługo oni zaczną prace tam, gdzie ja. Byleby tylko nie liczyły czasu i były szczęśliwe. Tego im życzę. Starzejemy się, bolą mnie plecy i lewa noga. Ona choruje na serce, boli mnie też moje. Teraz leżymy w łóżku godzinami nie martwiąc się, czy to północ czy południe. Dzieci odwiedzają nasz często. Powtarzam im, że *** i *** kochają was, drogie dzieci.
I tu pojawia się problem bo „Utopista widzi raj, realista widzi raj plus węża.”
A może wcale się nie spotykamy? Może po prostu nie podchodzę do kasy, pije białą i od tamtej pory zamawiam tylko białą? Autobus pewnie nadal się spóźnia, ja odliczam sekundy do wyjścia z pracy. Siedzę sam w kącie i palę papierosy? Może. Oglądam program na National Geographic o wężach i czekam aż budzik obudzi mnie o siódmej zero zero.
Ostatnio zmieniony wt 25 lut 2014, 22:59 przez OstataniSlomka, łącznie zmieniany 2 razy.

2
OstataniSlomka pisze:Wstaje. Pobudka. Budzik mówi, że jest siódma zero zero. Zegarek na przedramieniu mówi, że pora być, zegarek w komórce mówi, że pora żyć a zegarek na ścianie mówi, że pora wstawać.
"Wstaję" to po pierwsze.
"siódma zero zero" zero zero nie wygląda ładnie w tekście.
Właściwie to moim zdaniem "Wstaję. pobudka." powinno być zamienione na Pobudka. Wstaję. najpierw się budzisz, a później wstajesz.
OstataniSlomka pisze:Trudno, szef i tak mnie nie zauważy.
"mnie" można wywalić.
OstataniSlomka pisze: Tosty zrobione po trzydziestu pięciu sekundach
zrobione w trzydzieści pięć sekund, brzmi lepiej.
OstataniSlomka pisze:Myje całe ciało, codziennie, pod prysznicem a zegarek elektryczny w prysznicu mówi
Zegarek ELEKTRONICZNY na jego panelu , ewentualnie.
OstataniSlomka pisze:musiałem ściągnąć przed
siciągnąć go

To tylko pierwszy akapit. Znając siebie w każdym bym coś poprawiła :)

3
Łał. Gdyby to nie było zagrożone warnem, to tyle bym odpisał: "Łał". Podobało mi się.

Pierwsze spostrzeżenie - widzę pewne podobieństwo do utworu Łony "To nic nie znaczy".

Później zamawiam kawę i to czarną kawę i dodaję nawet,
Że bez mleka i śmietanki, i żadnych gadek.
Patrzę na typa: widzę - gar ma słaby,
Ale upewniam się, że usłyszał, że czarna ma być,
Z tym że typ stał pewnie tam, gdzie ZOMO,
Bo niesie mi padakę wybieloną, myślę: "O! Zapłacisz za dyshonor".

OstatniSlomka pisze:Myje całe ciało, codziennie, pod prysznicem a zegarek elektryczny w prysznicu mówi, ile mi to zajmuje. Wychodzę z łazienki. W pokoju spostrzegam, że nie mam zegarka na przedramieniu(musiałem ściągnąć przed wejściem pod prysznic)
Kapkę za dużo tego prysznica tutaj.
W drugim przypadku można zamienić na "zegarek elektryczny w kabinie".
W trzecim "myciem się".
OstatniSlomka pisze:wielki zegar zawieszony na ścianie po lewej pokazuje, że nie jesteśmy na Champs Elysées
W jaki sposób pokazuje to zegar naścienny w biurze?
Może "wskazówki zegara ułożył się w groteskowy uśmiech, który przypomniał mi, że nie jestem na Champs Elysees..."?
OstatniSlomka pisze:chodzę koło śmietnika bo boję się mandatu
Z tym bym uważał. Sprawdziłeś przepisy odnośnie palenia? Niekiedy palenie jest zabronione np. w obrębie 15 m od przystanku i krążenie koło śmietnika nie uratuje przed mandatem.
Przed bo brakuje przecinka.
OstatniSlomka pisze:coraz mniej mnie we mnie
To zdanie mnie po prostu urzekło.
OstatniSlomka pisze:Podchodzę do kasy, jedną, wielką, czarną. Tak, bez mleka, nie, cukru nie chce. – Mówię, płacę ogromną cenę za dwadzieścia minut przyjemności. Czas to pieniądz. W pracy zarabiam tyle w pół dnia, uprzejma ta Polska.
Ten "dialog" jest trochę niewyraźny. Nie dałoby się go jakoś inaczej zapisać? Musiałem czytać drugi raz, żeby zrozumieć, co jest mówione, a co myślane.
Pół dnia pracy za kawę? Albo kiepsko zarabia, albo ta kawa jest niemożebnie droga.
OstatniSlomka pisze:z miną, jakbym miał problemy z żołądkiem
To nie jest bynajmniej mina z tych groźnych.
Wyobraziłem sobie, jak idzie do kasy z tą miną człowieka gnębionego przez układ pokarmowy, po czym w pół drogi zatrzymuje się, sztywnieje, a następnie na złamanie karku biegnie do WC.
OstatniSlomka pisze: sygnał od tego z góry
Zaimki dotyczące Boga wielką literą.
OstatniSlomka pisze:- To nie Twoja kawa? – patrzy na mnie, słyszy, czuje moje perfumy, ja czuję jej perfumy. Piękny posmak palonego tytoniu z nutą palonej whiskey.
- A to nie Twoja? – pyta
Po pierwsze - czy to musi być wielką literą?
Po drugie - wątpię, żeby obcy sobie ludzie z taką łatwością przeszli na "ty".
OstatniSlomka pisze:I tu pojawia się problem bo „Utopista widzi raj, realista widzi raj plus węża.”
A może wcale się nie spotykamy? Może po prostu nie podchodzę do kasy, pije białą i od tamtej pory zamawiam tylko białą? Autobus pewnie nadal się spóźnia, ja odliczam sekundy do wyjścia z pracy. Siedzę sam w kącie i palę papierosy? Może. Oglądam program na National Geographic o wężach i czekam aż budzik obudzi mnie o siódmej zero zero.
No i ten fragment, który mnie dosłownie rozłożył, gdyż nie wiem, jak mam go rozumieć i zostawia mnie z zagwozdką na resztę dnia.
O co chodzi z programem o wężach? Czy serio mu się to tylko wydawało? Śniło? Czy budzik ma go obudzić, kiedy już ma te starcze lata?

Świetna miniaturka. Interpunkcja kuleje momentami, brakuje przecinków, ale świetnie się czyta zwłaszcza od momentu, w którym idzie z kawą do reklamacji.
Podobało mi się :)
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.

https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com

4
On po prostu wyobraził sobie - jak mogłoby wyglądać ich życie gdyby, mówiąc potocznie, zagadałdo niej. W końcu ta głupia sekunda może zmienić w naszym zyciu wiele :)

5
Łapankę zrobiłam szczątkową, bo już Barotsh sporo rzeczy tutaj wskazał.

Nadal nie lubisz się z polskimi znakami? ;)
Wstaje. Myje. Kawa. Itd. Itp. Dużo tego.
Podobnie interpunkcja robi cuda. Poczytaj sobie ten tekst na głos, to wyczujesz, gdzie powinny być przecinki, gdzie nie. Może nie idealnie, ale na pewno lepiej, niż jest to teraz.
OstataniSlomka pisze:nie mam zegarka na przedramieniu(musiałem ściągnąć przed wejściem
Bzdurka, ale żeby na przyszłość pamiętać - przed nawiasem spacja.
OstataniSlomka pisze:którego wygląd wskazuję na to,
A jednak lubisz ;) Ale jednak tutaj "wskazuje"
OstataniSlomka pisze:Już przy wejściu na plac, słychać muzykę lecącą
Zwykle interpunkcji nie męczę, ale tutaj mocno rzuciło się w oczy - zbędny przecinek.
OstataniSlomka pisze:Siadam z kawa przy stoliku, widzę że na kubku nie jest napisane moje imię.
1) kawą
2) podkreślony fragment brzmi strasznie koślawo.

Ładna miniaturka. Przesłanie proste, ale ubrane w całkiem interesującą formę. Podobał mi się kontrast - to dokładne odliczanie czasu w pierwszej części i zupełne wyrzucenie zegara we fragmencie, który jest tylko wyobrażeniem. Tekst jest dobrze zamknięty, krótka forma mu służy (na dłuższą metę zrobiłoby się nużąco). Odbiór byłby przyjemniejszy, gdybyś trochę doszlifował to opko, wyczyścił z literówek itd. Miejscami przesadzasz w powtórzeniami i chaosem w zdaniach - za wiele rzeczy wpychasz do jednego. Ogólnie jednak, moim zdaniem, masz przyjemny, refleksyjny styl. Potrzeba Ci jeszcze trochę oćwiczenia, wyczucia, może brakuje jakiegoś "pazura" w tym wszystkim, czegoś bardziej wyrazistego, ale idziesz w dobrą stronę.
Co bym jeszcze mogła chcieć zobaczyć? Jakąś mniej banalną myśl? Jakiś bardziej dramatyczny problem? Ot, takie gdybania. Chętnie w wolnej chwili spojrzę na Twoje następne teksty.

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

6
Pięknie się rozkręcasz, Słomeczko! Gdybyś tak zechciał jeszcze poświęcić pięć minut i czterdzieści dziewięć sekund na sprawdzenie tekstu... Odmiana przez osoby: wstaje - to on, a ja wstajĘ. Takie różne bzdurki, które wpadają Ci pewnie przypadkiem, a potem nie zostają poprawione, strasznie zgrzytają.
Poza tym bardzo mi się podobało.:-)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron