Latest post of the previous page:
Można napaść na bank. Ale czy można napaść na budynek? Poza tym, jak wynika z dalszej części, nie napada on sobie ot, tak na sąd, ale szuka odpowiedzi na pewne pytanie.Na budynek sądu w stolicy napada szaleniec.
Zbyt skrótowo. Jak wyglądał ten napad? Dlaczego tych ludzi? Co się dzieje z innymi? Sądy pustkami raczej nie świecą. Gdzie się znajdują?Zabija kilku ławników, adwokata i prokuratora. Sędziemu przystawia pistolet do głowy i pyta:
Traf? A więc zadałby to pytanie każdemu sędziemu który nawinąłby mu się pod rękę?Traf chce, że jest to ten sam sędzia, który niedawno uniewinnił...
Czy to dzieje się w głowie sędziego, czy mamy tutaj narratora? Namieszałeś.Jego życie wisi na włosku. Nigdy nie czuł takiego nacisku. Z takimi furiatami nie ma żartów. Więc powie jedyną sensowną prawdę, która w tej chwili przyszła mu do głowy, a i tak nie wie czy uratuje życie.
Po prostu wypogodniało.Oblicze szaleńca jakby wypogodniało.
Zdecyduj się w której liczbie chcesz to napisać.– Nie mogliście do tego dojść przez dwadzieścia lat, a teraz doszedłeś do tego w jednej chwili.
Rzeczywiście tylko szaleniec może nie znać odpowiedzi na to pytanie...Dlaczego?
Mogłoby wyjść z tego świetnie opowiadanko. Słabo zarysowani bohaterowie, brak scenerii sprawia, że jest to tylko dialog lekko obudowany tekstem.