To

1
Moje pierwsze ukończone opowiadanie. Zapewne spotka się z wielką krytyką, ale cóż - bywa. :) Mam nadzieję, że miłego czytania...


TO

Co czujesz budząc się w środku nocy? Jest trzecia nad ranem, tak przynajmniej mówi twój zegar. Wokół panuje cisza absolutna. Cisza, która aż rani uszy swoją głębią. Jedyne co słyszysz to twój przyśpieszony oddech i szaleńcze bicie serca. Czujesz pot na ciele, kołdra zapodziała się gdzieś w cieniu księżyca, a ty leżysz w poprzek łóżka. Coś tu jest nie tak, prawda? Ale co? Przecież teoretycznie wszystko jest dobrze. Może zwyczajnie przyśnił ci się koszmar.
Uświadamiasz sobie jak bardzo przerażony jesteś. Człowieku, ty drżysz! Boisz się spojrzeć w mrok. Nie masz konkretnej przyczyny, czujesz tylko jakąś mroczną obecność na skraju świadomości, na krańcu myśli. To się porusza w ciemności, wije i pełza, ale nie daje ci się zobaczyć. Nie ujawnia się.
Nie umiesz tego nazwać. To jak pierwotny strach. Coś zwierzęcego, przenikającego cię do głębi obdartej z szat duszy. Duszy - istoty twego człowieczeństwa. Co zaś jest istotą strachu? Co? No, powiedz to. Niech to do ciebie dotrze. Czego boisz się najbardziej? Co przenika cię na wskroś, nie pozwala zamknąć oczu i po prostu zasnąć?
To coś na skraju myśli, prawda?
Jak to nazwiesz? Koszmarem, marą senną, wyobraźnią?
Nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz… To istnieje naprawdę. Może zapomnisz o tym nad ranem i znów zaczniesz prowadzić normalne życie, ale to wróci. Tej nocy i następnej. I każdej kolejnej. Nie będziesz pamiętał tych spotkań, o nie. One będą kryły się w najciemniejszych zakamarkach twoich myśli, do których boisz się zaglądać. Tak, dokładnie tych, które napawają cię tym zwierzęcym przerażeniem.
Ale co to jest? Czym jest to stworzenie, postać, ten cień? Dlaczego kryje się w mroku, dlaczego nie pokaże ci się w całej swej przerażającej, obślizgłej okazałości? Myślisz o tym? Wiem, że myślisz.
Ale jaka jest odpowiedz? -Tak obudzi w tobie większy strach. Zasieje panikę. A potem zbierze plony twojego szaleństwa...
Nie opuści cię. Zaczniesz pamiętać niektóre nocne spotkania. Niektóre pozostaną w twoim umyśle. Myśl o położeniu się spać będzie cię przerażać. Sen przemiesza się z jawą. Zaczniesz spotykać TO w środku dnia. Idąc zatłoczoną ulicą, dostrzeżesz pochłaniającą światło ciemność… Spojrzysz w puste, czarne oczy bez białka, źrenic i tęczówek… Spojrzysz w otchłań bezkresu czasu…
Ale spokojnie… To jeszcze nie teraz… Teraz leżysz w łóżku i wpatrujesz się w kąt pokoju... Co tam jest? Czemu jest tam tak nienaturalnie ciemno? Dlaczego przeszywa cię strach?
Co powstrzymuje cię przed zaśnięciem? Przecież powtarzasz sobie w myślach, że to twoja wyobraźnia, że tam nic nie ma, że to tylko cień. Dlaczego miałoby tak nie być? Czemu masz nie słuchać własnych myśli!? Idź spać! Zamknij oczy. To twoja wyobraźnia… Która teraz podpowiada ci że to coś się zbliża… Pełźnie w swej niekształtnej masie w stronę łóżka… Pochyla się nad tobą w całej swej szkaradnej okazałości… Czujesz zimny oddech na karku? Obecność tuż za twoimi plecami? Śpij… To TYLKO wyobraźnia…
Myślisz w taki sposób, prawda?
Ale co jeśli to nie jest wyobraźnia? Co jeśli ten dziwny dźwięk brzmiący jak gwałtowne, świszczące zasysanie powietrza, nie jest wytworem twojego zmęczonego umysłu?
Czujesz odór gnijącego mięsa. To niemożliwe…
Otwierasz szeroko oczy. Twój oddech wbrew Tobie przyśpiesza. Nie możesz go opanować. W twoim umyśle tkwi tylko jedna myśl: „Boże… Słyszałem słowo… Boże. Słowo... Słowo. Słowo! SŁOWO!”. Po twoim policzku spływa łza. Boisz się poruszyć, by otrzeć słony ślad.
Ale jak brzmiało to słowo? Boisz się je pomyśleć, czyż nie? Ja wiem… Syczące sanguis. Uczyłeś się kiedyś łaciny. Niewiele pamiętasz już z tego języka, ale akurat to dobrze rozumiesz. Krew.
Co robić? Co robić? Czyżby to panika zawitała w twoich myślach? Skoro teraz panikujesz, to co stanie się za chwilę? Oh, ludzie są tacy zabawni…
- Ssstabit – zasyczało w ciemności. Wstań.
Zamierasz w bezruchu. Ucicha nawet twój oddech. Po twoich policzkach płyną łzy. Z głośnym, pustym dźwiękiem spadają na poduszkę. W myślach układasz naprędce modlitwy. Marzysz by było to sen. Doprawdy myślisz, że to pomoże? Ludzie bawią i zadziwiają… Nie rozumiem was…
Ale TO czeka. Niecierpliwi się…
Lepiej wstań... Lepiej rób co ci każe…
Obślizgła, koścista łapa zaciska się na twoim ramieniu i szybkim szarpnięciem zrzuca cię z łóżka. Nie zdążyłeś nawet krzyknąć. Z obrzydzeniem odsuwasz się jak najdalej... Płaczesz… Płaczesz jak małe dziecko po tym co zobaczyłeś. Już nigdy nie zapomnisz tego widoku…
TO oświeca nagle blask bladego księżyca. Wykrzywione, obślizgłe, czarne stworzenie… Zgarbione, pokryte łuskami, śmierdzące zgnilizną. Zbyt długie, wykręcone kończyny opadające prawie do ziemi. Szpony. Kolce. Paszcza pozbawiona warg. Pożółkłe kły tak długie, że zahaczają o coś, co mogło być brodą tego monstra. I oczy… Oczy ziejące czarną, nieustępliwą pustką. Spojrzenie wbite właśnie w ciebie.
TO przekrzywia coś, co powinno był łbem i stawia dwa kroki. Zbliża się. Wyciąga ku tobie swe zbyt długie łapy…
A Ty? Ty drżysz z przerażenia. W głowie masz pustkę. Jedyne co czujesz to STRACH. Przenika on najgłębsze obszary twojego ciała, duszy i umysłu. Nie masz już nic poza strachem…
Co czujesz patrząc w pustkę tych ohydnych oczu? –Strach.
Co czujesz, gdy wiesz, że nie możesz uciec? – Strach.
Co tkwi w głębi ciebie? – Strach…
Łeb TEGO jest już na wysokości twojej głowy. Odór gnijącego mięsa wydobywa się z rozwartej paszczy i wypełnia twe nozdrza. Poza strachem zaczynasz też czuć chęć zwrócenia kolacji. Spomiędzy zębów wydobył się cichy syk – Mori. Mori…
Wciąż pamiętasz łacinę. Ten wykład… Memento Mori, prawda? Pamiętaj, że umrzesz.
Mori. Umrzesz.
Zaczynasz błagać. Łkając wypluwasz z siebie szybkie, niezrozumiałe słowa. To żałosne, wiesz? Ludzie przestają śmieszyć. Po prostu okazujecie się żałośni…
TO przejeżdża szponem po twoim policzku. Krzyczysz. Krew wyznacza ścieżkę po twojej twarzy. Dlaczego krzyczysz? Nikt cie nie usłyszy. Nikt ci nie pomoże. Wiesz o tym. Jesteś tego boleśnie świadom. Więc czemu krzyczysz?
Obślizgłe łapy zaciskają się na twojej szyi… Próbujesz się wyrwać. Nie masz na to siły, jesteś zbyt słaby. Nie wygrasz tej walki. Uścisk wzmacnia się… Dusisz się. Brakuje ci powietrza. Łzy mieszają się z krwią. Patrzysz w bezdenne oczy.
Twoim ostatnim słowem jest bezgłośnie wycharczane dlaczego? …
***
Przerażony podnosisz się z łóżka. To był sen… To był tylko sen… Spokojnie…
Chowasz twarz w dłoniach. W końcu się uspokajasz.
Idziesz do łazienki, by zmyć z siebie resztki snu.
Ochlapujesz twarz lodowatą wodą. Sięgasz po ręcznik. Wycierając dłonie spoglądasz w lustro. Coś nie zgadza się w twoim odbiciu…
Uświadamiasz sobie że twój policzek przecina podłużna rana…
Nie, to nie był sen…
Przypomina ci się coś? - Zaczniesz pamiętać niektóre nocne spotkania…
Pamiętasz. Dobrze pamiętasz. Teraz wróciło do ciebie wszystko.
Pytanie tylko… Jak długo przeżyjesz?
Ostatnio zmieniony śr 02 kwie 2014, 17:39 przez karola1601, łącznie zmieniany 2 razy.
Jeszcze całe życie przede mną. Brzmi przerażająco.

2
Niezłe.

Ta narracja wydaje mi się nieco natrętna. Z jednej strony działa, w jakiś sposób zaszczepia obawę w podświadomości. Z drugiej... męczy po pewnym czasie. Nie można utrzymywać stałego napięcia przez długi czas.
Przyznam, że pierwszy raz tu widzę narrację drugoosobową w czasie teraźniejszym. Ciekawy pomysł.

Dalej, słowo "obślizgły". Pada kilkakrotnie. Nie może tak być. Coś, co istotnie jest obślizgłe, nie może takie być w tekście za każdym razem. Po to masz słownictwo, żeby w jakiś sposób to zastąpić ociekającym śluzem, zatęchłą wilgocią... jakoś.
karola1601 pisze:Myśl o położeniu się spać będzie cię przerażać.
Myśl o śnie może? To zdanie mi się nie podoba.
karola1601 pisze:Spojrzysz w otchłań bezkresu czasu…
To też. Wydaje mi się takie tandetne, nadmiernie metaforyczne.
karola1601 pisze:ucicha
Cichnie.
katola1601 pisze:brodą tego monstra
Monstrum. Tego monstrum.
karola1601 pisze:Uświadamiasz sobie że twój policzek przecina podłużna rana…
W tym momencie tekst powinnaś skończyć. Wtedy zostaje to magiczne niedopowiedzenie, które ty postanowiłaś jednak opisać. Nie chcę, wolałbym sam sobie coś dopowiedzieć.

W momencie, w którym pojawia się tajemnicze, obślizgłe monstrum, czar pryska. Przez cały czas czytelnik czuje atawistyczny lęk przed nieznanym, coś jest, ale czy na pewno? Niby nie ma jasnych rzeczowych dowodów potwierdzających istnienie tego czegoś, ale braku jego istnienia też nie można z całą pewnością stwierdzić. Ten balans jest fajny.
Obślizgły potwór kwasi całość. Miał być przerażający, a tymczasem dostajemy KOLEJNEGO potwora.

Jest dobrze, całkiem poprawnie.

Powodzenia w dalszej pracy życzę:)
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.

https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com

3
Tak, dokładnie tych, które napawają cię tym zwierzęcym przerażeniem.
Ale co to jest? Czym jest to stworzenie, postać, ten cień? Dlaczego kryje się w mroku, dlaczego nie pokaże ci się w całej swej przerażającej, obślizgłej okazałości? Myślisz o tym? Wiem, że myślisz.
Zbyt blisko „przerażenie” i jego derywat.
Ale jaka jest odpowiedz? -Tak obudzi w tobie większy strach.
Kontekst niejasny. „Tak” - nie bardzo wiadomo o co chodzi. Jeśli ten strach miałaby budzić odpowiedź, to winno być „Ta”.
Zaczniesz pamiętać niektóre nocne spotkania. Niektóre pozostaną w twoim umyśle.
Dwa razy niektóre. Niepotrzebnie. Może tak: Zaczniesz pamiętać niektóre nocne spotkania. Wśród nich będą takie, które pozostaną w twoim umyśle.
Czemu masz nie słuchać własnych myśli!?
Sądzę, że lepiej by było „słuchasz”. Konsekwentnie i silniejsza wymowa.
Która teraz podpowiada ci że to coś się zbliża…
Przecinek przed „że”.
Pochyla się nad tobą w całej swej szkaradnej okazałości…
„swej” było w poprzednim zdaniu. Tutaj już zbędne.
Twój oddech wbrew Tobie przyśpiesza.

„Tobie” dużą literą. Z reguły piszesz ten (i pochodne) zaimek małą. Trzeba raczej konsekwentnie.
Ludzie bawią i zadziwiają… Nie rozumiem was…
Nie wiem, co te zdania mają znaczyć. Zwłaszcza pierwsze, bo drugie jest jego pochodną.
stawia dwa kroki. Zbliża się. Wyciąga ku tobie swe zbyt długie łapy…
Ale przecież już zacisnęło łapę na twoim ramieniu, a teraz dopiero się zbliża, wyciągając łapy?
Poza strachem zaczynasz też czuć chęć zwrócenia kolacji.
To jest niepotrzebna.
Ludzie przestają śmieszyć. Po prostu okazujecie się żałośni…
W drugim zdaniu zwracasz się naglę do adresatów w liczbie mnogiej. Powinno być raczej ogólnie i bezosobowo: „Po prostu okazują się żałośni...”
Przerażony podnosisz się z łóżka. To był sen… To był tylko sen… Spokojnie…
Ale - pierwsze zdanie brzmi:
Co czujesz budząc się w środku nocy?
Więc była to jawa po przebudzeniu czy sen? To są sprzeczne zdania. Ja rozumiem, że istotą tego opowiadania jest zatarcie granic, ale coś tu trzeba zmienić. A tak przy okazji, nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, że istnieje stan pośredni między jawą a snem, w którym pojawiają się pewne, dość ściśle określone istoty, choć nie tak upiorne i nie mają one wstępu do świata jawy. Wiele osób miało z nimi styczność.
Ale pierwsze zdanie w świetle zakończenia jednak bym zmodyfikował. Może tak: „Co czujesz, mając wrażenie, że budzisz się w środku nocy?”
Uświadamiasz sobie że twój policzek przecina podłużna rana…
I tak jak napisał Bartosz16. Tu powinien nastąpić koniec. Powtarzam, bo jest to rażące.

Praca starannie i poprawnie napisana. Upiór miał być maksymalnie paskudny, ale... przez to stał się mało przekonujący, zbyt wydumany według przyłożonego szablonu. Gdybyś dodała mu kilka ludzkich czy quasi ludzkich cech (w lepszym słowa tego znaczeniu), cech, które nawet wzbudzałyby współczucie, byłby może bardziej realistyczny. I osoba do której się zwracasz - oczywiście to ciekawe ujęcie - jest zbyt schematyczna. Ja rozumiem, że chodzi Ci o to, aby każdy ujrzał tam siebie, ale jakoś ani nie ułatwiasz mu tego, nie naprowadzasz go na to, przez co – przynajmniej ja – jakoś się z nią nie identyfikuję i nie odbieram treści emocjonalnie.

Tekst jest oczywiście udany, choć może powstać pytanie, skąd u młodej osoby tak mroczna i pesymistyczna tematyka.

4
karola1601 pisze:Co czujesz budząc się w środku nocy? Jest trzecia nad ranem, tak przynajmniej mówi twój zegar.
Troszkę się gryzie.
karola1601 pisze:Wokół panuje cisza absolutna
absolutna cisza
karola1601 pisze:Cisza, która rani uszy swoją głębią.
Pogrubione można wyrzucić.
karola1601 pisze:kołdra zapodziała się gdzieś w cieniu księżyca
Ciekawe poetyckie określenie, ale księżyc nie rzuca cienia.
karola1601 pisze:Coś tu jest nie tak, prawda? Ale co? Przecież teoretycznie wszystko jest dobrze.
wszytko wydaje się być dobrze.
karola1601 pisze:Uświadamiasz sobie jak bardzo przerażony jesteś
(...)jesteś przerażony. Nie stawiaj czasownika na końcu zdania, nieładnie to wygląda. (Chyba, że piszesz bardziej archaicznym językiem.)
karola1601 pisze:wije i pełza, ale nie daje ci się zobaczyć
dziwne sformułowanie. Lepiej brzmi choćby: nie chce się pokazać.
karola1601 pisze: świadomości, na krańcu myśli.
karola1601 pisze:To coś na skraju myśli, prawda?
Powtórzenie, które za bardzo rzuca się w oczy, wprowadzając zamęt do tekstu.

karola1601 pisze:One będą kryły się w najciemniejszych zakamarkach twoich myśli
znowu te myśli :roll:
karola1601 pisze:Nie będziesz pamiętał tych spotkań, o nie.
karola1601 pisze:Zaczniesz pamiętać niektóre nocne spotkania. Niektóre pozostaną w twoim umyśle.
Znowu coś się gryzie.
karola1601 pisze:Spojrzysz w puste, czarne oczy bez białka, źrenic i tęczówek
Białko jest w jajku :wink:
karola1601 pisze:w całej swej przerażającej, obślizgłej okazałości?
karola1601 pisze:w całej swej szkaradnej okazałości
Za dużo tej okazałości trochę.
karola1601 pisze:W twoim umyśle tkwi tylko jedna myśl: „Boże… Słyszałem słowo… Boże. Słowo... Słowo. Słowo! SŁOWO!”


Zmień tę "jedną myśl"
karola1601 pisze:Ucicha nawet twój oddech

Ucicha? Chyba cichnie.
karola1601 pisze:Z głośnym, pustym dźwiękiem
Coś tu zgrzyta.
karola1601 pisze:Marzysz by było to sen
był
karola1601 pisze:Krew wyznacza ścieżkę po twojej twarzy
po czy na?

Wyszczególniłam tylko te najbardziej rażące błędy i niedociągnięcia.
Masz strasznie dużo różnych powtórzeń.
Ciągle padają te same pytania i podobne odpowiedzi co jest troszkę irytujące.

Widzę, że tekst z założenia miał niejako przestraszyć odbiorcę, ale przez te wszystkie powtórzenia i wałkowanie tych samych pytań oraz opisów stał się zbyt przerysowany, aby wywołać jakiekolwiek uczucia.

Pomysł za to bardzo ciekawy. ;D
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron