Miłość, która została poddana pr

1
Była miłością mojego życia...



Kiedy leżeliśmy wtuleni w siebie, świat się rozmywał i nie pozostawiał po sobie żadnego, nawet najmniejszego śladu. Stanowiła dla mnie inny wymiar, w który mógłym zagłębiać się bez końca. Jej ciemne szliste oczka pozwalały mi doznać rzeczy, o których nigdy przedtem nawet nie śniłem, a jej ciepły głosik pobudzał spragnione uczuć zmysły...

Piękna, wysoka dziewiętnastoletnia brunetka z włosami lekko sięgającymi poza szyję. Prawie zawsze uśmiechnięta i rozpromieniona...

Chodziliśmy razem do klasy. Nie obchodziło nas zdanie innych i komentarze, które trafiały pod naszym adresem gdy całe przerwy spędzaliśmy ze sobą. Na lekcjach wysyłaliśmy sobie liściki, a po szkole odprowadzałem Ją do domu... żyliśmy jak w bajce. Liczyła się tylko nasza miłość...



Miłość, która została brutalnie poddana próbie...



...



Jak co wieczór odprowadzałem Monikę do domu. Nasze miejsca zamieszkania dzieliły niecałe trzy kilometry, dlatego nigdy nie puszczałem Jej samej. Byłem za Nią odpowiedzialny, to w końcu moja Dziewczyna.

Szliśmy tak wolnym krokiem... Obejmowałem Ją ręką, Ona była wtulona we mnie. Czasami całą drogę pokonywaliśmy w ogóle się nie odzywając. Delektowaliśmy się tymi chwilami, które za kilka minut dobiegały końca gdy przed Jej blokiem nasze języki żegnały się ze sobą w egzotycznym tańcu. Moja mała kochana Monisia...



Było kilka minut przed północą. Przeważnie wychodzimy ode mnie o tej godzinie. Przechodziliśmy właśnie przez park. Przez ciemny, owiany aurą tajemniczości i zagadkowego milczenia park...



Niespodziewanie naszym oczom ukazała się grupka zakapturzonych postaci zmierzająca w naszą stronę... Rzadko kto przechadzał się tutaj o tej porze. Zwolniliśmy kroku...



- Maciek, boję się - powiedziała Monika z lekko drżącym głosem przytulając się do mnie jeszcze bardziej



- Ciii - pogłaskałem Ją po główce



Szliśmy prosto na nich...



Oni na nas...



Rzuciłem krótkie spojrzenie bez wyrazu...



Kiedy ich minęliśmy odetchnąłem z ulgą...



- Ej - usłyszałem głos za sobą



Odwróciłem głowę



- Fajną masz cizię



Było ich sześciu. Nie miałem szans dlatego zignorowałem typka i przyśpieszyłem kroku przytulając Ukochaną jeszcze mocniej do siebie.



- Ej mała zostaw go, chodź do nas - kolesie zaczęli zbliżać się ostrożnie jak hieny, które lada moment rzucą się na ofiarę



Adrenalina podskoczyła mi do mózgu. Przerażający strach przed tym co się za chwilę wydarzy. Tysiące scenariuszy przed oczami. Każdy z nich napawający lękiem i bólem... Ale nie takim zwykłym fizycznym bólem... Nie takim jak kiedy się skaleczymy albo ktoś nam wpierdoli. Trudno opisać ten ból. To takie uczucie jakby ktoś wystrzeloną z kuszy strzałą przebił ci serce na wylot. Ciało ogarnia paraliż a ty zaczynasz płakać i modlić się w duchu, żeby to się już skończyło



Odwróciłem się i schowałem Monikę za sobą



- Czego chcesz? - odparłem zachowując zimną krew i pozory spokoju



- Mam ochotę na to cudo za tobą



- Odwal się od niej co?



- Bo co mi zrobisz? - koleś pchnął mnie do tyłu tak, że Moja Księżniczka upadła na ziemię, a ja wraz z Nią



Poderwałem się i kiedy chciałem się zrewanżować tym samym, dostałem w głowę jakimś kijem. Przed oczami zrobiło mi się ciemno, a ja zapadłem w nieświadomość...



...



Kiedy się obudziłem zorientowałem się, że jestem przywiązany do drzewa.

Co ja tu robię? Co się stało? Czemu jestem przywiązany? Co to za hałasy? Kręciło mi się w głowie a obraz powoli nabierał ostrości. Słyszałem jakieś krzyki i śmiechy...

Po chwili odzyskałem świadomość a przed oczami pojawiła mi się Monika... Naga, leżąca na ziemi i gwałcona po kolei przez sześciu niezaspokojonych samców



- Dawaj, teraz ja się w nią spuszczę - słyszałem głosy



Płakała i błagała, żeby przestali. Próbowała się bronić, ale nie była w stanie. Jej płacz i krzyk tylko potęgował podniecenie oprawców. śmiali się z niej. Pluli na Nią i rozsmarowywali po jej ciele ślinę. Co chwilę było słychać jak spluwają. Uniosła głowę do góry... Dostrzegła, że się obudziłem



- Maciek, pomóż mi proszę!



Widziałem jej zapłakaną i oplutą buzię, na której malował się ból i poniżenie. Miała smutne puste oczy przepełnione upokorzeniem



- Nie patrz się! - krzyczała



Koleś rżnął Ją jak dziwkę dysząc Jej w ucho. Trzęsła się, ale nie miała już siły się opierać. Pomału docierało do niej, że jest już tylko bezwartościowym workiem na spermę - w tej chwili tak o sobie myślała



- Podoba ci się to zdziro co?



- N...nie, zos..ss..stawcie mni..ee proszę - mówiła ledwo łamliwym i piskliwym głosikiem



Liść w pysk...



- Powiedz, że ci się to podoba szmato!



Kolejny liść...



- Podo..podoba mi się ... - wyjąknęła pod presją



- Powiedz, że jesteś moją suką



Płacz... Kolejne uderzenie...



- Jes... jestem twoją su..suką - łkała, a po jej policzkach ściekały łzy zmieszane ze śliną. Jeszcze tylko parę pchnięć i przeciągliwy jęk pieprzącego Ją samca...



...



Uwolniony z więzów usiadłem na ziemi przy mojej nagiej, wykorzystanej i upokorzonej Księżniczce. Leżała tak w bezruchu patrząc się w jeden punkt



- Monika - powiedziałem cicho zapłakanym głosem próbując Jej dotknąć



- Zostaw mnie - odsunęła się - odejdź



Wstałem. Pozbierałem Jej rozrzucone ubrania



- Masz, musisz się ubrać, Monika... - płacz coraz bardziej zaciskał mi sznurek na gardle



Nie reagowała. Leżała tak na trawie zgwałcona, zbrukana i brudna.



Kleknąłem obok Niej i wybuchłem płaczem



Czułem, że umieram wraz z Nią...
www.psychodelamacieksa.blog.pl

2
z włosami lekko sięgającymi poza szyję.
Włosy mogą np lekko opadać na ramiona, itp, ale "lekko sięgać"? no nie bardzo.


Adrenalina podskoczyła mi do mózgu.
LOL. Napisz to jakoś inaczej, dobrze?



I miło by było, gdybyś na końcu zdania stawiał kropkę. Zły zapis dialogów. Niektóre wyrażenia ("Liść w pysk...") do przesady potoczne.



No to opowiadanie wywołało we mnie więcej emocji niż poprzednie. Ale też nie powiem, że bardzo mi się podobało. Po prostu nieco bardziej niż tamte.

3
Miłość, która została brutalnie poddana próbie...



...



Jak co wieczór odprowadzałem Monikę do domu.
O, nie, co to, to nie. Takie rzeczy to tylko na bLoGa$sQaCh.
Delektowaliśmy się tymi chwilami, które za kilka minut dobiegały końca gdy przed Jej blokiem nasze języki żegnały się ze sobą w egzotycznym tańcu.
A co tańczyły? Hula? (Poloneza!)
Niespodziewanie naszym oczom ukazała się grupka zakapturzonych postaci zmierzająca w naszą stronę...
(Dementorzy! :D)
wystrzeloną z kuszy strzałą
Pociski do kuszy to bełty, nie strzały.
przeciągliwy jęk
JAKI jęk? XD



Niezbyt, definitywnie. Takie opowiastki często czytuję z nudów u babci w magzynach typu ,,Z życia wzięte" itp. Z tą różnicą, że w tamtych tekstach ktoś się zajął korektą. A tu... kotek, ty nawet kropek nie stawiasz! Nie rozumiem, po co pisać ,,ona", ,,ją", ,,jej" i wszystko, co odnosi się do tej Moniki z wielkich liter. Rozumiem, chciałeś podkreślić to, że główny bohater naprawdę ją ceni, ale taki zabieg jest bardzo drażniący (Prawie Jak Na Blogach, Na Których Oryginalne Panienki Piszą Każde Słowo Z Wielkiej Litery).



Wróćmy do fabuły. Mogłabym to opisać tak: jedna krótka sytuacja, całkowicie wyprana z emocji, ale usiana (zbędnymi) wielokropkami. Nie podobały mi się zwroty typu:
Koleś rżnął Ją jak dziwkę dysząc Jej w ucho.
Jeszcze tylko parę pchnięć i przeciągliwy jęk pieprzącego Ją samca...
bo to nie brzmiało adekwatnie do tego, co czuł (czułby?) ten chłopak przywiązany do drzewa. Tak mógłby opisać to ktoś, komu podobał się ten gwałt. Jak bym była na miejscu głównego bohatera, do głowy by mi nie przyszło nazywanie mojej kochanej dziewczyny (nie pokazujcie tego zdania jej facetowi XD - dop. Muza) dziwką, między innymi dlatego, że dziwka to:

1. obraźl. o kobiecie, której postępowanie uważa się za niemoralne lub oburzające

2. posp. prostytutka


A Monika była po prostu ofiarą gwałtu.



Poza tym, gdzie to się odbywało? W lesie? Tak czy siak, nie wydaje mi się, by gwałciciele trudniliby się rozebraniem Moniki całkowicie do naga, bo a nuż ktoś by ich zauważył i nie zdążyliby się zaspokoić, bo dopiero usiłowali ściągnąć z niej spodnie?



Pomysł: 2-

Styl: 1+

Błędy: 1+

Schematyczność: 2

Ogólnie: 1+



Powodzenia w dalszej twórczości. ;)
Z powarzaniem, łynki i Móza.

[img]http://img444.imageshack.us/img444/8180/muzamtrxxw7.th.jpg[/img]

לא תקחו אותי - אני חופשי

4
Włosy mogą np lekko opadać na ramiona, itp, ale "lekko sięgać"? no nie bardzo.


uwierz mi, że mogą... to się nazywa poezja w prozie


Niektóre wyrażenia ("Liść w pysk...") do przesady potoczne.


specjalny zabieg


winky pisze:
Miłość, która została brutalnie poddana próbie...



...



Jak co wieczór odprowadzałem Monikę do domu.
O, nie, co to, to nie. Takie rzeczy to tylko na bLoGa$sQaCh.
a dlaczego? :shock:


Delektowaliśmy się tymi chwilami, które za kilka minut dobiegały końca gdy przed Jej blokiem nasze języki żegnały się ze sobą w egzotycznym tańcu.
A co tańczyły? Hula? (Poloneza!)[/quote]



haha! rozumiem że to żart?


Niespodziewanie naszym oczom ukazała się grupka zakapturzonych postaci zmierzająca w naszą stronę...
(Dementorzy! :D)[/quote]



tak to był żart...


przeciągliwy jęk
JAKI jęk? XD[/quote]



PRZECIAGLIWY teraz widzisz? :|


Nie rozumiem, po co pisać ,,ona", ,,ją", ,,jej" i wszystko, co odnosi się do tej Moniki z wielkich liter. Rozumiem, chciałeś podkreślić to, że główny bohater naprawdę ją ceni, ale taki zabieg jest bardzo drażniący


tak - to miałem na celu... i nie uważam żeby było to drażniące... czytałeś "W jego dłoniach" (Marthe Blau)? pewnie nie... nie jest to dla mnie drażniący zabieg czyta się ok


(Prawie Jak Na Blogach, Na Których Oryginalne Panienki Piszą Każde Słowo Z Wielkiej Litery).


heh Ty masz jakąś traumę z tymi blogami :)


Wróćmy do fabuły. Mogłabym to opisać tak: jedna krótka sytuacja, całkowicie wyprana z emocji, ale usiana (zbędnymi) wielokropkami. Nie podobały mi się zwroty typu:
Koleś rżnął Ją jak dziwkę dysząc Jej w ucho.
Jeszcze tylko parę pchnięć i przeciągliwy jęk pieprzącego Ją samca...
bo to nie brzmiało adekwatnie do tego, co czuł (czułby?) ten chłopak przywiązany do drzewa. Tak mógłby opisać to ktoś, komu podobał się ten gwałt.


pierwsza słuszna krytyka - masz rację thx


Niezbyt, definitywnie. Takie opowiastki często czytuję z nudów u babci w magzynach typu ,,Z życia wzięte" itp. Z tą różnicą, że w tamtych tekstach ktoś się zajął korektą. A tu... kotek, ty nawet kropek nie stawiasz!


to nie z powodu zaniedbania - specjalny zabieg... do mojego bloga pasujący ale nie pomyślałem, że do takich forów jak to nie pasuje.. mój błąd


Poza tym, gdzie to się odbywało? W lesie? Tak czy siak, nie wydaje mi się, by gwałciciele trudniliby się rozebraniem Moniki całkowicie do naga, bo a nuż ktoś by ich zauważył i nie zdążyliby się zaspokoić, bo dopiero usiłowali ściągnąć z niej spodnie?


a może naga Monika bardziej ich podniecała? park późnym wieczorem ma to do siebie że praktycznie nikogo w nim nigdy nie ma...


Powodzenia w dalszej twórczości. ;)


dzięki ;)
www.psychodelamacieksa.blog.pl

5
Jeśli już się decydujesz na jakąś poezję w prozie to musisz być konsekwentny, bo do takowej na pewno nie zaliczysz sformułowań "liść w pysk". Zresztą, co zauważyła Winky, niezbyt na miejscu jest, że nagle narrator o ukochanej dziewczynie zaczyna mówić jak by był tym wszechwiedzącym narratorem, nie pierwszoosobowym.

Według mnie po prostu nie wczułeś się w bohatera - narratora. Tutaj jacyś pseudo-dementorzy chcą się mu dobrać do laski jego życia, a tego stać tylko na "Odwal się od niej, co?". Wiem, że to nie jest "Casablanca" albo inne "Przeminęło z wiatrem", ale gdzie tu dramat? A poza tym ciężko mówić o miłości wystawionej na próbie. Przecież facet nie przyzwolił na to, żeby mu dziewczynę zgwałcili, nie była to jego wina przecież. Stanął w jej obronie i zaraz później legł. ZGODA, jeżeli opisywałbyś jak się układały relacje w tej parze PO zdarzeniu to byłoby coś bardziej zgodne z tematem.



Hm, a poza tym...

Niektóre sformułowania ssą po prostu i nawet nie jest to "poezja w prozie".

Nadmiar wielokropków wcale nie powoduje większego napięcia tylko po prostu wkurza.
ad finem.

6
Luke76 pisze:Jeśli już się decydujesz na jakąś poezję w prozie to musisz być konsekwentny, bo do takowej na pewno nie zaliczysz sformułowań "liść w pysk".



a co, mieszanie styli jest zabronione? jak już mówiłem zamykanie się w ciasnych schematach jest głupie "przyłożyłem lufę do ognia tańczące w rytm wiatru" [copyright] by za chwilę napisać "zapierdoleni poszliśmy na osiedle"... nie uważam żeby to był błąd


Zresztą, co zauważyła Winky, niezbyt na miejscu jest, że nagle narrator o ukochanej dziewczynie zaczyna mówić jak by był tym wszechwiedzącym narratorem, nie pierwszoosobowym.


tak masz rację przyznałem się już do tego błędu


Według mnie po prostu nie wczułeś się w bohatera - narratora. Tutaj jacyś pseudo-dementorzy chcą się mu dobrać do laski jego życia, a tego stać tylko na "Odwal się od niej, co?". Wiem, że to nie jest "Casablanca" albo inne "Przeminęło z wiatrem", ale gdzie tu dramat?


ciekawe co Ty byś zrobił gdybyś szedł z laską i podeszło do Ciebie kilku kolesi w kapturach :D to się nazywa realizm.. dlatego nie zrobiłem z narratora karateki czy boksera


A poza tym ciężko mówić o miłości wystawionej na próbie. Przecież facet nie przyzwolił na to, żeby mu dziewczynę zgwałcili, nie była to jego wina przecież. Stanął w jej obronie i zaraz później legł. ZGODA, jeżeli opisywałbyś jak się układały relacje w tej parze PO zdarzeniu to byłoby coś bardziej zgodne z tematem.


a co, mieszanie styli jest zabronione? jak już mówiłem zamykanie się w ciasnych schematach jest głupie. napiszę "przyłożyłem lufę do ognia tańczącego w rytm wiatru" [copyright] by za chwilę napisać "zapierdoleni poszliśmy na osiedle"... nie uważam żeby to był błąd



ps. powinna byc opcja 'edit' nad postami
www.psychodelamacieksa.blog.pl

7
ciekawe co Ty byś zrobił gdybyś szedł z laską i podeszło do Ciebie kilku kolesi w kapturach to się nazywa realizm.. dlatego nie zrobiłem z narratora karateki czy boksera


Na pewno nie rzuciłbym "Odwal się od niej, co?", bo takie teksty to mi się kojarzą z uczniami podstawówki, bohatersko broniącymi swoich "dziewczyn". Serio. A jeśli już chodzi o karateki, niekarateki, to ten Twój bohater to w końcu facet, nie? Przewróciłby się po jednym pchnięciu? Nie miałby ze sobą gazu pieprzowego albo sprężynowca, znając okolicę i własne możliwości? No sorry, wiem, ze się okropnie czepiam, ale to chyba też elementy realizmu, jeżeli jesteśmy jeszcze w Polsce.


to los poddał ich próbie... nierzadko tak jest że partner nie moze znieść faktu ze jego dziewczyna została zgwałcona i zostawia ją... albo dziewczyna nie moze tego zaakceptowac i zostawia faceta...


No właśnie. Więc czemu nie opisałeś co się z nimi działo w ciągu następnych dni?
ad finem.

9
winky pisze:Macieks... wiesz co? Czytam twoje odpowiedzi na nasze ,,zarzuty" i mam do ciebie prośbę. Nie pisz więcej o miłości. Ok?


dlaczego? dlatego że tylko Twoja definicja tego słowa jest poprawna?


A w słowniku języka polskiego nie ma takiego słowa, jak ,,przeciągliwy". Otwórz i sprawdź.



Załamujesz mnie.


faktycznie masz powód do załamywania się... ja tylko odpieram "ataki" bo to jest w końcu forum, prawda? na forum się dyskutuje a my to robimy... poza tym z tego co zdąrzyłem zauważyć to weryfikator wcale nie musi się lepiej znać na rzeczy od autora tekstu... dlatego dyskutujemy... ja się może czegoś od Was nauczę, a Wy ode mnie

Dodane po 7 minutach:
Luke76 pisze:
ciekawe co Ty byś zrobił gdybyś szedł z laską i podeszło do Ciebie kilku kolesi w kapturach to się nazywa realizm.. dlatego nie zrobiłem z narratora karateki czy boksera


Na pewno nie rzuciłbym "Odwal się od niej, co?", bo takie teksty to mi się kojarzą z uczniami podstawówki, bohatersko broniącymi swoich "dziewczyn". Serio.


hmm... no jestem ciekawy co bys zrobił... dla mnie ten tekst absolutnie nie kojarzy mi się z dziećmi z podstawówki, ja bym tak właśnie powiedział w tej sytuacji


A jeśli już chodzi o karateki, niekarateki, to ten Twój bohater to w końcu facet, nie? Przewróciłby się po jednym pchnięciu? Nie miałby ze sobą gazu pieprzowego albo sprężynowca, znając okolicę i własne możliwości?


jak ktoś cię popchnie trochę mocniej to upadasz na ziemię - taka już jest grawitacja :) widocznie bohater nie był przygotowany na taką sytuację, nigdzie nie napisałem że jest to groźna okolica... dresiarzy wszędzie pełno... i kto nosi gaz pieprzowy? (rzadko się zdarza)


Więc czemu nie opisałeś co się z nimi działo w ciągu następnych dni?


czytelnik sam sobie "dopowiada" w wyobraźni co mogło być dalej. kontynuując opowiadanie, zepsułbym je tylko
www.psychodelamacieksa.blog.pl

10
No właśnie NIC BY SIę NIE POPSUłO, a oprócz opisu brutalnego gwałtu miałbyś materiał, który dałby ludziom trochę do myślenia, który by wywołał w czytelniku coś więcej niż tylko obrzydzenie wobec brutalności.




hmm... no jestem ciekawy co bys zrobił... dla mnie ten tekst absolutnie nie kojarzy mi się z dziećmi z podstawówki, ja bym tak właśnie powiedział w tej sytuacji


Ja po prostu byłem świadkiem jak takie dzieci z podstawówki rzucają takie teksty. I wiesz co? Niektóre nawet nie były w obronie dziewczyny tylko kolegi. No stary, takie realia. Co ja bym zrobił? Cóż, musiałbym najpewniej znaleźć się w takiej sytuacji, ale ze względu na to, że nie mam dziewczyny i staram się być ostrożny, byłbym przygotowany. In a way.


jak ktoś cię popchnie trochę mocniej to upadasz na ziemię - taka już jest grawitacja widocznie bohater nie był przygotowany na taką sytuację, nigdzie nie napisałem że jest to groźna okolica... dresiarzy wszędzie pełno... i kto nosi gaz pieprzowy? (rzadko się zdarza)


Nieprzygotowany? A co to - te kolesie to były miluśkie i przyjemne z wyglądu? Zawsze można odpowiednio ułożyć ciężar ciała, dzięki czemu nie upadłby tak, że przewróciłby swoją laskę.



Cholera, przepraszam Cię bardzo, macieks, ale... no, dla mnie to taki brak konsekwencji i logiki, wczucia się w swoją postać. Dobrze, że masz aspiracje pisarskie, może nawet większe niż ja, ale tu potrzeba pracy. Pracy. Pracy. Pracy. Dobrze, że zamieszczasz swoje teksty, ale bądź otwarty na tę krytykę. Jeżeli ktoś Cię nie zrozumiał - OK, wyjaśnij to, prowadź dyskusję. I pomyśl nad tym, co piszą inni, pomyśl nad tym obiektywnie. I jest lepiej. :)
ad finem.

11
jestem otwarty na krytykę i naprawdę dużo z niej wynoszę :) teraz wiem żeby m.in. wielokropków dużo nie używać, żeby (jeśli się pisze narracją pierwszoosobową) nie stawać się biernym obserwatorem... ale co do tego realizmu to się nie zgodzę i uważam że wszystko jest ok (może to dlatego że ja trochę odrealniony jestem?) :)
www.psychodelamacieksa.blog.pl

12
Zanim zacznę komentarz nadmienię, że nie czytałem jeszcze rozmowy toczącej się powyżej i zdania innych.



Zacznę od mieszania stylu potocznego i poetyckiego. Wiesz jest tak, że ogólnie mieszanie jest dobre, taka kompozycja nie raz okazała się ciekawa. W tym przypadku brzmi jakby jakiś blokers silił się na inteligentne wstawki, brzmi to po prostu śmiesznie. Proponowałbym ci znaleźć "złoty środek" pomiędzy językiem kolokwialnym a literackim.

Ten tekst jest w tym momencie zbyt prosty.


płacz coraz bardziej zaciskał mi sznurek na gardle
Dla mnie tu zgrzyta, jakby personifikacja płaczu. Zbędne.
Uwolniony z więzów usiadłem
Kto go uwolnił? "Księżniczka"? Przecież leży i patrzy w jeden punkt. Mało logiczne.
zbrukana i brudna.
Wyraz zbrukany posiada w swoim znaczeniu to samo co słowo brudny, na odwrót jest tak samo. Więc myślę, że z jednego można zrezygnować.
Kiedy się obudziłem zorientowałem się, że jestem przywiązany do drzewa.


Czym? Liną? Więc skoro oprawcy ją mieli musiała to być zorganizowana akcja. Z tekstu to nie wynika.
- Dawaj, teraz ja się w nią spuszczę - słyszałem głosy
Nie potrzebnie piszesz: "słyszałem głosy", bo brzmi to jak wyznanie ślepca, a moment wcześniej piszesz, że doszedł do siebie i wszystko widzi.



Ogólnie jest dużo takich błędów logicznych, kilka literówek i przestarzałe słowa istniejące teraz w języku "blokowisk" czyli kolokwializmy.



Opis gwałtu też nie jest ani trochę przerażający czy choćby wywołujący najmniejsze uczucia. Jest bo jest. Czytałem już o wiele "lepsze" opisy, momentami aż zbyt dosłowne. To się do nich nie umywa.



Szczątkowe słowa jakie padają są sztuczne aż do bólu.



Nie mam nic do dodania póki co.



Pozdro.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

13
weber pisze:
macieks pisze:]Uwolniony z więzów usiadłem
Kto go uwolnił? "Księżniczka"? Przecież leży i patrzy w jeden punkt. Mało logiczne.


w sumie racja, tak może wynikać z tekstu, nie pomyślałem o tym. chodziło mi o to że po całej akcji typy mnie rozwiązały - i tu pojawia się kolejny mało realistyczny motyw - przyznaję się do błędu


zbrukana i brudna.
Wyraz zbrukany posiada w swoim znaczeniu to samo co słowo brudny, na odwrót jest tak samo. Więc myślę, że z jednego można zrezygnować.


niekoniecznie, cytat ze słownika języka polskiego:



zbrukać

1. «zniszczyć nieskazitelność czegoś»

2. daw. «uczynić coś brudnym»
Kiedy się obudziłem zorientowałem się, że jestem przywiązany do drzewa.


Czym? Liną? Więc skoro oprawcy ją mieli musiała to być zorganizowana akcja. Z tekstu to nie wynika.[/quote]



racja kolejny błąd


- Dawaj, teraz ja się w nią spuszczę - słyszałem głosy
Nie potrzebnie piszesz: "słyszałem głosy", bo brzmi to jak wyznanie ślepca, a moment wcześniej piszesz, że doszedł do siebie i wszystko widzi.


hmm... moim zdaniem jest ok, nie wiem jak inaczej mógłbym napisać... nie tylko ślepiec może powiedzieć "słyszałem głosy"



dzięki za komentarz
www.psychodelamacieksa.blog.pl
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron