Wiec i ja poprosze o krytyke...
Nie mozliwym jest,by opisac bol.Niemozliwym jest,by opisac bol dziecka po stracie obojga rodzicow.Nie mozliwym jest,by opisac bol Pauli,ktora patrzyla wlasnie z gory na wszystko co sie wokol niej dzialo.
Siedziala wraz ze swym bratem w domku na drzewie,ktore wraz z tata skonczyla malowac przed dwoma dniami.Zielen domku zlewala sie z zielenia lisci,ale teraz wygladalo wszystko zupelnie inaczej.Szaro.Choc farba jeszcze byla swieza,to w powietrzu nie czula juz jej zapachu.
Przytulala Krzysia do swej piersi jak mogla najmocniej,by ten plakac przestal.Z kieszeni jej bluzy wyciagnela niewyprasowana,biala,bawelniana chusteczke z inicjalami P.S,ktore jej babcia zwykla byla wyszywac na wszystkich mozliwych jej rzeczach.Polozyla na twarzy Krzysia,by nie musial wdychac dymu unoszacego sie w powietrzu,az do sasiedniej ulicy i tworzacego wokolo jakby ciemna mgle.Nie mogla nawet zliczyc wozow strazackich,a juz wogole strazakow,ktorzy juz od dwoch godzin usilowali ugasic pozar.
Widziala,gdy jej pies,ktorego dostala na ostatnie urodziny w prezencie od rodzicow,siedzial pod drzewem przez moment,a za chwile podbiegl do dziwnych jakby lozek,ktore ratownicy ze strazy pozarnej wnosili do srodka palacego sie domu.
Krzys przestal w koncu plakac,wiec polozyla go na materacu,ktory przed paroma godzinami udalo jej sie wewlec na gore.To nic,ze zachaczyla o galaz i ze teraz materac nie wygladal na nowy,ale wciaz byl rozowy i wciaz jej sie podobal.Polozyla obok maluszka jej ulubiona lalke Stefanie,a sama wyjzala jeszcze raz przez okinko domku na ulice.
Na owych dziwnych lozkach byla teraz dziwna ciemna folia wypchana czyms duzym.Psa nie mogla znalezc.Pewnie gdzies pobiegl ten szaleniec,wiec czas go poszukac. – Pomyslala i spojrzala jeszcze raz na Krzysia,ktory przybral teraz pozycje embrionu.Lezal skulony na materacu przytulajac Stefanie i nawet nie poruszyl sie,gdy Paula powiedziala – Zaraz wroce.Ide poszukac Maxa. Wyrzucila drabinke z liny przez otwor zastepujacy drzwi i ostroznie zeszla z drzewa.
Na dole zapach byl mocniejszy,a i mgla byla ciemniejsza.Popatrzyla na jej plonacy dom,na samochody strazackie,az w koncu jeden z ratownikow podszedl do niej i bez zadnego slowa wzial ja na rece,przytknal jakas plastikowa maske do jej twarzy i podbiegl szybko do karetki stojacej po drugiej stronie ulicy krzyczac:Uwaga dziecko! Zyje! Zyje! – co kolwiek to mialo oznaczac,znalazla sie szybciej w miejscu do ktorego i tak podazyc chciala,wiec gdy strazak posadzil ja na jednym niby lozku, podziekowala mu grzecznie,tak jak mama ja uczyla.
-Szukam Maxa.Czy pan go widzial? – Skierowala swoje pytanie do lekarza,ktory wlasnie ja zaczal ogladac.
-Czy dobrze sie czujesz? Skaleczylas sie gdzies? –Lekarz zapytal i zaswiecil jej mala latarka prosto w oczy.
-Nic mi nie jest.Moj brat tez sie czuje dobrze.Szukam Maxa,widzial go pan?
-Twoj brat? Gdzie jest Twoj brat? Czy jest w domu? – lekarz podniosl sie ze swojego miejsca i popatrzyl na dziewczynke. – Gdzie jest Twoj brat?
- W domku. –Odpowiedziala i rozgladnela sie wokol siebie.- A,gdzie jest Max? – Dodala.
Doktor podbiegl do strazakow krzyczac: - W domu jest jeszcze jedno dziecko! Musicie je znalezc!
W domu nie ma juz nikogo.Wszystko sprawdzilismy.Byly tylko dwie osoby.Malzenstwo.Pewnie rodzice dziewczynki ale innych dzieci nie bylo.-Odkrzyknal ten sam strazak,ktory jeszcze przed paroma minutami niosl Paule na reku.
-A,gdzie moja mama? Gdzie moj tata? – Zaczela co raz bardziej nerwowo dopytywac sie dziewczynka.- I gdzie jest tan szalony pies?
Lekarz szarpnal Paule za reke,gdy ta chciala wlasnie oddalic sie od karetki. – Powiedz mi dzewczynko,czy wiesz gdzie jest twoj braciszek? Powiedz mi,to go do ciebie przyprowadze.
- Ja chce tylko odnalezc Maxa i moich rodzicow.Krzysiu jest w domku.Po drabince musi pan wejsc.On spi tam ze Stefania. – Odparla.
- Czy sa tam jeszcze jakies inne dzieci? – Doktor przyciszyl ton swojego glosu.
- Nie,tylko Krzysiu.
-A,Stefania?
-Stefania spi razem z nim.
Lekarz,choc lubial dzieci i mial do nich cierpliwosc nie mial juz dluzej ochoty w tym momencie na pogaduszki z dziewczynka. –Poczekaj tu na mnie prosze.Nie odchodz. – Powiedzial do Pauli i udal sie w strone domku na drzewie.Drabinka chwiala sie troche na wszystkie strony pod jego ciezarem ale w koncu wdrapal sie do srodka i zobaczyl spiacego malucha.Nie mial wiecej niz trzy lata.Dobrze,ze z sistra nie byl w domu podczas gdy wybuchl pozar.- Pomyslal. –Biedne dzieci.Za jakie grzechy?
Paula nie zdawala sobie sprawy z tego jak to wszystko moze sie skonczyc.Bala sie,ale nawet lzy nie ciekly jej z oczu na jej czerwone pyzate policzki.Ale w srodku czula,ze cos jest nie wporzatku. Intuicja?
Hustawka marzen
1"Ten kto czytac umie,ale tego nie robi,wcale nie ma przewagi nad tym,kto czytac nie umie"