61

Latest post of the previous page:

Wypowiem się, bo troszkę już "fanfików" widziałam, czytałam, ze dwa nawet sama usiłowałam napisać, lecz jak już się zacznie, to ciężko skończyć.
Pisać fan fiction na podstawie książek - to zadanie okropnie czasochłonne.
Naśladowanie stylu autora wcale w tym nie pomaga, ale każda udana próba to bezcenne doświadczenie -można wstrzelić się jego to myślenia, tym samym poszerzyć sobie horyzonty.
Dobrze jest napisać ten sam fragment stylem swoim, a następnie usiłować to zrobić tak, jak zrobiłby to twórca oryginału - w porównaniu wychodzą na jaw takie rzeczy, że głowa mała.
Jednak osobiście sądzę, iż najlepsze do twórczego rozwijania wyobraźni są opowiadania z gier komputerowych. Wyłapywanie cech charakterystycznych poszczególnych postaci i przelewanie tego na papier jest fajne do czasu... Czyli u mnie jakoś tak do połowy zeszytu A5 96 kartek.
Pisanie fanowskich opowiadań daje jednak też możliwość opisania tego, czego autor się bał tknąć.
Człowiek wrzuca potem swoje wypociny do internetu, a ludzie się zachwycają, innymi słowy dzika satysfakcja gwarantowana.
tl;dr

Kawa moim bogiem.

62
LubieCię pisze:Jednak osobiście sądzę, iż najlepsze do twórczego rozwijania wyobraźni są opowiadania z gier komputerowych.
To taki żarcik? Wg mnie takie działanie tylko utrwala złe nawyki pisarskie, które potem ciężko wyplenić.

63
To moje osobiste zdanie, a w dowcipach jestem kiepska . Nie mówiłam tu o trenowaniu stylu, a o poszerzaniu sobie horyzontów wyobraźni. U mnie osobiście taka praktyka jest źródłem pomysłów, odskocznią od tego, o czym zazwyczaj piszę. Być może nieprecyzyjnie się wyraziłam, przepraszam.
tl;dr

Kawa moim bogiem.

64
Pilif pisze:Wg mnie takie działanie tylko utrwala złe nawyki pisarskie, które potem ciężko wyplenić.
Czemu konkretnie to działanie? I jakie konkretnie nawyki? Bo nie bardzo rozumiem, czemu budowanie fanfika na grze ma być gorsze niż na powieści czy filmie?
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

65
Budowanie na opowieściach wizualnych (film, gra, serial, komiks) jest według mnie złe. Choćby dlatego, że nasza wyobraźnia jest znacznie ograniczona. Nikt nie będzie wymyślał inaczej wyglądającego Batmana, żyjącego w zupełnie innym Gotham City i posługującego się innymi gadżetami, albo Slendermana z twarzą. Jeśli sięgamy do literatury, to trochę ograniczenia są mniejsze, lecz wciąż istnieją.

Co do (niekoniecznie złych) nawyków, to głównie chodzi tu o pisanie w stylu np. pod film (Zmierzch?). To widać od razu, a nie jest łatwe się jego pozbycie (i przestawienie na styl np. Anny Kareniny :P).

Z drugiej strony fanfiki są niezłe, jeśli chodzi o zaczynanie przygody z pisaniem. Nie trzeba się przesadnie trudzić, a nasi czytelnicy (fanfików się raczej nie pisze się tylko dla siebie) i tak nam wybaczą najgłupsze błędy. Także piszcie fanfiki, jeśli Wam sprawiają przyjemność.

66
Chii pisze:Z drugiej strony fanfiki są niezłe, jeśli chodzi o zaczynanie przygody z pisaniem. Nie trzeba się przesadnie trudzić, a nasi czytelnicy (fanfików się raczej nie pisze się tylko dla siebie) i tak nam wybaczą najgłupsze błędy. Także piszcie fanfiki, jeśli Wam sprawiają przyjemność.
Właśnie jeśli chodzi o warsztat to fanfiki są świetne. To taka franczyza, gdzie cała otoczka medialna jest już gotowa i wystarczy tylko siąść i harować nad tekstem, a coś tam po jakimś czasie wyjdzie.

67
Chii pisze:Budowanie na opowieściach wizualnych (film, gra, serial, komiks) jest według mnie złe. Choćby dlatego, że nasza wyobraźnia jest znacznie ograniczona. Nikt nie będzie wymyślał inaczej wyglądającego Batmana, żyjącego w zupełnie innym Gotham City i posługującego się innymi gadżetami, albo Slendermana z twarzą. Jeśli sięgamy do literatury, to trochę ograniczenia są mniejsze, lecz wciąż istnieją..
Przy fanfikach kwestia, że "nasza wyobraźnia jest ograniczona" wynika chyba z definicji. Oczywiście można poszaleć, ale wtedy czytelnicy powiedzą, że nie ma w tym w ogóle klimatu świata oryginalnego i w zasadzie po co udawać, że to fanfik, kiedy to po prostu własne opowiadanie.

Oczywiście wiem, że powstają fanfiki do utworów literackich, ale ja jakoś nigdy nie umiałam przeskoczyć bariery, że ktoś to już napisał i zrobił to lepiej. Natomiast przy filmie jest element "tłumaczenia znanego na inne medium" (np. konstruowanie scen tak, żeby przed oczami stawały podobne sceny z filmu, choć albo z innymi bohaterami, albo w innym kontekście) - to jest zabawne, a nie odtwarza się już tak dosłownie oryginału.

El Commediante, tak - bezpieczne środowisko, w którym mając frajdę z obcowania z ulubionymi bohaterami i światem, można trenować warsztat.
Anna Nieznaj - Cyberdziadek
Nocą wszystkie koty są czarne
Gwiezdne wojny: Wróg publiczny

68
Adrianno,
pisząc o złych nawykach związanych z twórczością opartą na filmach/grach miałem na myśli zjawisko polegające na tworzeniu literatury szybkiego montażu, gdzie mamy:
- ciąg scen kluczowych (każda ma puentę i zwrot akcji, natomiast nie ma nic pomiędzy nimi). Jak w filmie: scena, cięcie, scena, cięcie (całość sklejona na siłę, byle przejść do następnej sceny),
- wyraźnego bohatera (czarny, biały, szary), u którego nawet stany pośrednie i motywacje są b. wyraźnie zaznaczone i opisane,
- szczekający dialog,
- filmową narrację (przekaz z obrazem i dźwiękiem, ale bez angażowania innych zmysłów),
Kiedyś nie zwracałem na to uwagi, teraz zaczynam kombinować, jak tego unikać w swoich tekstach.

69
O, Pilif, jak teraz tak to rozwinąłeś, to robi się ciekawie. Wydaje mi się, że najważniejsze jest właśnie uświadomienie sobie takich zagrożeń.
Bo wydaje mi się, że one mogą wynikać nawet nie z inspiracji konkretnymi grami/filmami tylko po prostu z faktu, że mamy często w ogóle wdrukowane, nawet bez świadomości tego, "filmowo-hollywoodzkie" wzorce narracji przy opisywaniu pewnego rodzaju fabuł (zwłaszcza np. sensacja, akcja).
Anna Nieznaj - Cyberdziadek
Nocą wszystkie koty są czarne
Gwiezdne wojny: Wróg publiczny

70
cranberry pisze:O, Pilif, jak teraz tak to rozwinąłeś, to robi się ciekawie. Wydaje mi się, że najważniejsze jest właśnie uświadomienie sobie takich zagrożeń.
Bo wydaje mi się, że one mogą wynikać nawet nie z inspiracji konkretnymi grami/filmami tylko po prostu z faktu, że mamy często w ogóle wdrukowane, nawet bez świadomości tego, "filmowo-hollywoodzkie" wzorce narracji przy opisywaniu pewnego rodzaju fabuł (zwłaszcza np. sensacja, akcja).
Trzeba też uważać na to, że czytelnik-gracz to ktoś zupełnie inny niż czytelnik-nie gracz. Dla tego pierwszego zwyczajne pojawienie się jakiejś postaci w opowiadaniu może stanowić gratkę, a dla tego drugiego będzie to wciskanie jej na siłę.

71
Ja również uważam, że ff są świetne na wprawki. A ktoś bardziej doświadczony może napisać ff, żeby się odstresować, odpocząć tego "poważniejszego" pisania.I nigdy mi nie przyszło do głowy, żeby zastanawiać się, czy to plagiat. Wydaje mi się, że jak się nie "zrzyna żywcem" z czegoś i jak się nie ciągnie z tego korzyści materialnych, to nie ma sprawy.Przecież są różne satyry, parodie znanych książek. Moim zdaniem to właśnie fanfiki i nikt się nie drze na autora, że popełnił plagiat... Moim zdaniem pisanie fanfika nie jest popełnianiem przestępstwa. Ja też kilka napisałam, może nawet wkleję je tutaj do ocenienia, jak już upłynie miesiąc.

72
Obserwuję forum od kilku lat, a szczególnie ten dział, jednak ciągle zajmowałem się powieścią, o niczym innym nie myślałem. Powieść dwutomową skończyłem, więc warto wziąć się za coś innego, bo pomysłów jest kilka, a nawet więcej.

Gnębi mnie jedna kwestia, naprawdę nie wiedziałem gdzie napisać tego posta. Szukałem trochę teraz, na bieżąco odpowiedniego tematu, może jakiś mod pomoże i przerzuci post do odpowiedniego tematu, bo szukałem, ale jednak najbliżej mi do tego tematu. Mianowicie... mogę używać ras już stworzonych? Wiem, używa się elfów, krasnoludów powszechnie od Tolkiena. Stało się to takim przyjętym standardem. Ja zastanawiam się nad jedną rasą, załóżmy z filmu, jedną z innego zakątka literatury, a jeszcze jedną z innego miejsca. Osobiście podobają mi się rasy w grach komputerowych i chciałbym ich użyć.

Plagiat to kopiowanie, ale to będzie plagiat? To będzie pewnego rodzaju fanfik, nawiązując do tej rasy? Nie wiem jak to ująć, ale chyba niektórzy mnie zrozumieją, że chcę umieścić pewne stworzone już rasy i czy potem mogę myśleć o ewentualnej publikacji albo wydaniu tej powieści?

Drugie pytanie podobne, ale odnośnie świata tworzonego... Mogę przenieść czas i miejsce akcji i w nim zawrzeć historię? Czy to już fanfik? Bohaterowie całkiem inni, świat przedstawiony taki sam (data i postęp technologiczny). Nie mogę rozróżnić co pod co podlega, wybaczcie :P. I zastanawiam się czy taki twór ma potem racje bytu na szerszą skalę, mimo że wiele mi brakuje.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”