Licho Jaśnie Pani

1
WWWMusiał sam przed sobą przyznać – denerwował się. Ani przez moment nie wątpił, że jego misja jest słuszna. Co nie znaczyło wcale, że innym miała się spodobać. Ba, jeśli dałby się złapać, zapłaciłby za swój czyn głową. Właśnie, jeśli. Pogrążona w mroku loża była dosyć dobrą kryjówką. Zwłaszcza, że siedzący w pierwszym rzędzie mężczyzna go nie widział, wpatrzony w popisy tancerek na scenie. Siedział między pospólstwem, on, szlachcic! Wyrzec się rodowego imienia, bratać się z chamstwem, to nie do pomyślenia!
WWWZ cichym kliknięciem odbezpieczył colta. Zawsze dobrze strzelał, wyuczono go tego w rodzinie starym, dobrym, szlacheckim obyczajem. Poprawił broń w ręku, wycelował i…
…zdał sobie sprawę, że nie jest w loży sam. Wpatrywała się w niego para zielonych, przeciętych pionową źrenicą oczu. Kot.
W teatrze. Przyglądał się błyszczącym punkcikom w osłupieniu. Był pewien, że starannie zamknął za sobą drzwi i zakazał wpuszczać kogokolwiek na całej długości korytarza. Kota najwyraźniej to nie obchodziło. Spojrzał jeszcze raz za siebie. Młody człowiek nie ruszył się z miejsca, nawet pochylił się, by szepnąć coś na ucho swojej towarzyszce. Wziął parę głębokich oddechów i wycelował ponownie.
- Nawet nie próbuj – rozległ się kobiecy głos. Słowa zostały wypowiedziane w jego ojczystym języku!
- Kto tu jest?! – zapytał. Odpowiedziała mu cisza. Zielone punkciki zniknęły. Nagle poczuł lodowaty dotyk na dłoni.
- Kto tu jest?! Odpowiedz, bo… - niewidzialna dziewczyna roześmiała się. Zimne palce mocniej zacisnęły się na jego skórze. Nie wytrzymał.
WWWW dole rozległy się krzyki przerażenia, gdy przez salę przetoczył się huk wystrzału. Nawet nie wiedział, kiedy zapalono światła. Zerknął na swoją rękę. Przegub przecinały cztery czerwone linie, rękaw koszuli powoli zaczynał barwić się szkarłatem. Myślał szybko, tym bardziej, że mężczyzna w dole zdążył już wstać i dobyć broni.
- Panie, skrytobójca! Uciekaj, ratuj życie! – zawołał, przechylając się przez barierkę.
Młodzieniec zawahał się. Zanim jednak zdążył zadać jakiekolwiek niewygodne pytanie, porwał go tłum. Hrabia odwrócił się.
W loży nie było nikogo.
Ostatnio zmieniony wt 13 maja 2014, 19:02 przez Sternlicht, łącznie zmieniany 4 razy.
"Kein kommen ohne geh'n"

2
To jest fragment jakiegoś większego opowiadania, powieści? Bo ogólnie natknęłam się na momenty, które nie były dla mnie zrozumiane, jakby ich wyjaśnienia trzeba szukać w dalszej części tekstu.
Sternlicht pisze:Wpatrywała się w niego para zielonych, przeciętych pionową źrenicą oczu. Kot.
W teatrze. Przyglądał się błyszczącym punkcikom w osłupieniu.
Czemu bohater jest tak bardzo zdziwiony tym kotem? Czy dlatego, że w jest to dziwne, że w teatrze błąka się kot, czy dlatego, że zamknął za sobą drzwi?
Sternlicht pisze:Był pewien, że starannie zamknął za sobą drzwi i zakazał wpuszczać kogokolwiek na całej długości korytarza. Kota najwyraźniej to nie obchodziło.
Hehe, to mnie trochę rozśmieszyło. Mimowolnie wyobraziłam sobie dwóch strażników przed drzwiami loży, podchodzi do nich kot, miauknął niewinnie, strażnicy się zlitowali i wpuścili biednego kotka. A kotek to tak naprawdę stransmutowana kobieta, która ma przeszkodzić skrytobójcy.
Sternlicht pisze:Młody człowiek nie ruszył się z miejsca, nawet pochylił się, by szepnąć coś na ucho swojej towarzyszce.
Towarzyszce? To jest tam ktoś z nim? Co jej szepnął, coś o tym kocie? Jak ona zareagowała? Wiedzieli, że to jakiś specjalny kot, czy ogólnie tak się dziwią na widok kotów?
Sternlicht pisze:- Nawet nie próbuj – rozległ się kobiecy głos. Słowa zostały wypowiedziane w jego ojczystym języku!
Jego zdziwienie tłumacze sobie tym, że jest w obcym kraju?
Sternlicht pisze: Nawet nie wiedział, kiedy zapalono światła.
Wydaje mi się, że zauważył to, kiedy w teatrze zrobiło się jasno :-)
Sternlicht pisze: Myślał szybko, tym bardziej, że mężczyzna w dole zdążył już wstać i dobyć broni.
Co to znowu za mężczyzna? Ten, którego miał zabić?
Sternlicht pisze:- Panie, skrytobójca! Uciekaj, ratuj życie! – zawołał, przechylając się przez barierkę.
A nie, to jednak ktoś inny. Ale kto? Przypadkowy widz?
Sternlicht pisze:Młodzieniec zawahał się. Zanim jednak zdążył zadać jakiekolwiek niewygodne pytanie, porwał go tłum. Hrabia odwrócił się.
W loży nie było nikogo.
Co...? Najpierw wyobrażam sobie pustą lożę, później porywa go tłum, gdzie ten kot?Jaki hrabia? Nie potrafię sobie wyobrazić sytuacji. Wydaje mi się, że za bardzo streściłeś tą scenę. Nie wiadomo kto, co i jak, nie znam fabuły, bo wrzuciłeś czytelnika w sam środek wiru akcji.

Ale rozumiem, że chciałeś dać do oceny ten fragment pod kątem stylu? Moim zdaniem słownictwo jest całkiem zgrabne, nie ma rażących powtórzeń, tylko masz jeszcze problemy z obrazowaniem akcji. Jak już coś się zaczyna dziać, to lecisz na łeb na szyję. Tłum, kot, ludzie, hrabia... Nie wiadomo kto, skąd , po co? Na początku była chwila na okazanie emocji bohatera. Piszesz, że się denerwował, nie dziwię się. Potem wrzucasz informację, że siedzący z przodu mężczyzna go nie widział. Co to za mężczyzna? Ten, którego miał zabić? Jeśli tak, to czemu siedzi on też w loży dla pospólstwa, skoro przecież jest to hrabia?
Nie rozumiem wielu rzeczy w tym krótkim tekściku, za mało dajesz mi informacji, za mało obrazowo.
Ale ogólnie narracja jest dosyć zgrabna, dosyć dobrze oddałeś też emocje.
Chciałabym jeszcze tylko wiedzieć, co dokładnie się wydarzyło :-)
Pozdrawiam

3
Ehh ja chyba nie powinienem się wypowiada,nie wiem nawet czy nie łamie przypadkiem jakiejś zasady ale...
To już kolejny raz widzę zapytanie "To jest fragment jakiegoś większego opowiadania?", gdy pod nazwa tematu trochę mniejszymi literkami jest napisane "Fantastyka, fragment opowiadania"...

A skoro już się odezwałem,to gdy szykuje się do zamachu, mam zabić człowieka,a tu nagle kot (nawet trochę dziwny skoro tak wlepiał we mnie wzrok,ale to tak nawiasem, no i ten kot na czymś stał? bo jak nie to gnie się gapi ten zabójca?:P), to raczej bym się trochę zdziwił i zdekoncentrował...
Towarzyszce? To jest tam ktoś z nim? Co jej szepnął, coś o tym kocie? Jak ona zareagowała? Wiedzieli, że to jakiś specjalny kot, czy ogólnie tak się dziwią na widok kotów?
:?: Przecież ten młody człowiek (hrabia) to chyba cel i to on się pochylił do swojej towarzyszki, a może ja się jednak mylę? Jednak czytając fragment od razu myślałem o ofierze, a nie o zabójcy.

Pani Lady Kier napisała,że ma problem z wyobrażeniem sobie tego, no cóż to może napisze jak ja to widziałem czytając, a ty przekonasz się,czy to to chciałeś czytelnikowi pokazać (myślę,że mogę się nazwać czytelnikiem), prawdopodobnie nie,bo i ja nawet ja wyczuwam trochę zgrzytów między moim wyobrażeniem, a tekstem.

Loża to po prostu taki balkon na piętrze w teatrze z kilkoma rzędami siedzeń, tam siedział cel-hrabia,wraz ze swoimi znajomymi (pospólstwo). Zabójca wszedł do tej samej loży, aby go zabić (domyślam się,że hrabia chciał zrównania klas i stad ta nienawiści i motywacja zabójcy, ale to tylko pusty domysł po chwili). Potem ta scenka z kotem, pominę. W chwili wystrzału, jeden z ochroniarzy hrabiego dobył broni i krzyknął, zaś ludzie przerażeni wystrzałem zaczęli uciekać, a skoro w wejściu był zamachowiec to go "porwali" ze sobą, wtedy dopiero hrabia spojrzał za siebie i nikogo nie zobaczył.

Przepraszam, że się wtrąciłem.
-Może jak będę dużym chłopcem, ludzie będą mnie prosić o pomoc.
-Albo żebyś się przesunął.

4
Oj, faktycznie źle nakreśliłam akcję.
Hrabia to jedna osoba, młodzieniec, który nie siedzi w loży, tylko na dole między pospólstwem, to jego cel - książę Feliks.
Kot to tytułowe Licho, płci żeńskiej. Jak weszła do loży i dlaczego tylko Hrabia ją widzi - to wyjaśniam w dalszej części.

A ten fragmencik to prolog do długiego opowiadania ;)
"Kein kommen ohne geh'n"

5
Thug pisze:Ehh ja chyba nie powinienem się wypowiada,nie wiem nawet czy nie łamie przypadkiem jakiejś zasady ale...
To już kolejny raz widzę zapytanie "To jest fragment jakiegoś większego opowiadania?", gdy pod nazwa tematu trochę mniejszymi literkami jest napisane "Fantastyka, fragment opowiadania"...
No cóż, ja już tak mam, że na mały druczek rzadko kiedy patrzę :-) Co często gęsto przysparza mi wielu problemów. Ale na szczęście zawsze jest ktoś w pobliżu, kto poda pomocną dłoń:-) Dzięki Thug i przepraszam autora za niedopatrzenie.
Thug pisze:Pani Lady Kier napisała,że ma problem z wyobrażeniem sobie tego, no cóż to może napisze jak ja to widziałem czytając, a ty przekonasz się,czy to to chciałeś czytelnikowi pokazać (myślę,że mogę się nazwać czytelnikiem), prawdopodobnie nie,bo i ja nawet ja wyczuwam trochę zgrzytów między moim wyobrażeniem, a tekstem.
Przyznam szczerze, nie wczytywałam się szczegółowo w tekst. Nie śledziłam słowo po słowie. Przeczytałam trzy razy, ale w tekście chyba chodzi głównie o to, by był w miarę obrazowy. A gdy jest jakaś akcja, żebyśmy już wiedzieli gdzie kto jest i jaką spełnia funkcję. Sternlicht weź sobie nasze interpretacje jako wskazówki, gdzie rozumiemy najmniej, gdzie przeinaczyliśmy i tam postaraj się wstawić odrobinę logiczniejszy, bardziej obrazowy fragment :-) IMO.
Pozdrawiam :-)

6
Wczoraj pokazałam ten sam tekst przyjacielowi i wytknął mi dokładnie to samo, więc coś musi być na rzeczy :) Teraz przynajmniej wiem już, co jest z tym fragmentem nie tak...
"Kein kommen ohne geh'n"

7
Pojawił się problem: Kto jest kto?

Kto siedzi w loży, kim jest ten gość na dole a kim hrabia, dlaczego chciał go zabić, a potem ostrzegał, i czy to on ostrzegał, bo może krzyczał ktoś inny?

Fragment niewielki, ale zgubiłam się. Nadaj imiona bohaterom. Nie przeskakuj z jednego na drugiego bez uprzedzenia.
Sternlicht pisze:Myślał szybko, tym bardziej, że mężczyzna w dole zdążył już wstać i dobyć broni.
- Panie, skrytobójca! Uciekaj, ratuj życie! – zawołał, przechylając się przez barierkę.
Kto zawołał? ten z loży, czy ten z parteru?

Pewnie by mi się bardziej podobało, gdybym nie czuła się jak dziecko we mgle. :D
Ostatnio zmieniony czw 06 cze 2013, 20:31 przez dorapa, łącznie zmieniany 1 raz.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

8
Sternlicht pisze:Siedział między pospólstwem, on, szlachcic!
Nie wiem, czy mowa o tym tajemniczym gościu, czy o mężczyźnie w pierwszym rzędzie...
Sternlicht pisze:Kota najwyraźniej to nie obchodziło. Spojrzał jeszcze raz za siebie.
Kot spojrzał? Ale czemu "jeszcze raz"? Te podmioty domyślne strasznie mieszają.
Sternlicht pisze:Młody człowiek nie ruszył się z miejsca, nawet pochylił się, by szepnąć coś na ucho swojej towarzyszce. Wziął parę głębokich oddechów i wycelował ponownie.
Znowu... Z tego wynika, że młody człowiek szepczący coś towarzyszce wycelował ponownie.
Sternlicht pisze:Myślał szybko, tym bardziej, że mężczyzna w dole zdążył już wstać i dobyć broni.
- Panie, skrytobójca! Uciekaj, ratuj życie! – zawołał, przechylając się przez barierkę.
Nic nie rozumiem. Kto woła, kto dobywa broni... Ten do którego strzelano? Inny?

No, co tu oceniać. Fragment rozjechał się na budowaniu tajemniczości poprzez nienazwanie bohaterów :P Podmioty domyśle zupełnie się plączą i czytelnik nie wie, co się dzieje.

Myślę, że ten pomysł z Lichem, kobietą itd. może być całkiem klimatyczny. Chociaż to klasyczne "drzwi zamknięte, nikogo nie wpuszczać, a ten wlazł" trochę mnie zawiodło. Ale na razie to tylko strzał. Tym razem zdecydowanie MÓJ strzał ;)

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”