Latest post of the previous page:
Niezupełnie, Konradzie, niezupełnie. Cóż, wymusiliście na mnie moją własną klamerkę teraz, chociaż jeszcze nie zrealizowałam ostatniego zadania. Chciałam napisać o tym później, ale skoro chcecie teraz, to będzie teraz.Konrad Chris pisze: To z tym zakończeniem poprowadzonym przez nas to, jak sądzę ratowanie terminarza na końcówkę roku.

Otóż: w tej Dzikości, inaczej niż w poprzedniej, nie chciałam grać roli mentora, nauczyciela. Bo wcale nie wiem więcej od Was. Po prostu znalazłam kilka ćwiczeń, zrobiłam je, a potem opracowałam je tak, żeby przystosować je do naszych potrzeb i się nimi podzielić. To wszystko. Każdy może to zrobić.
Co uczyniliście przy okazji Dzikości ze sobą, ze swoim pisaniem, swoim umysłem - to Wy zrobiliście, nie ja. Dla siebie - nie dla mnie. I pisać dalej też będziecie dla siebie - nie dla mnie. Fajnie Wam się pracowało w ramkach? Dobrze. Ale teraz musicie wyjść z moich ramek i ustawić swoje własne.
Ja w poprzedniej Dzikości pisałam o swoim lęku przed wtórnością, przed banałem. Minął rok i ja już tego lęku nie mam - przepracowałam go sobie po tamtej Dzikości. Teraz mam inne lęki i myślę, że część z nich po tej Dzikości odejdzie. Pod jednym warunkiem - że pociągnę pracę nad nimi. Sama.
Pamiętam, jak w zeszłym roku pojawiły się komentarze: Koniec? Kto mi teraz będzie zadawał zadania? Kto mnie będzie motywował? No kto, jeśli nie Ty sam, mój Dziki Uczestniku? Ja muszę zrobić krok w tył, bo nie macie czekać na mnie. Macie działać sami. Inaczej to wszystko nie ma sensu. To prawda, że jestem zmęczona. Ale wiem, że muszę się zmęczyć jeszcze bardziej, żeby napisać coś, co będzie godne czytania. I nikt nie ustawi mi ramek i zadań do wykonania. Jest tylko otwarta przestrzeń, gdzie wszystko trzeba samemu. Nauczyliście się wykonywać zadania? Fajnie. Teraz nauczcie się je tworzyć. Sami dla siebie. To nie ma być koniec. To ma być początek.
