escape to whiff- fragment

1
WITAJCIE FORUMOWICZE
Potrzebuje koniecznie waszej opinii, krytykę przeżyje. chodzi o opowiadanie, które piszę w wolnych chwilach, poniżej zamieszczamy fragment. Chce wiedzieć czy pisanie moje ma sens czy to grafomania. Jestem gotowa na krytykę (tak mi się zdaje)



Rzuciła się do ucieczki. Lawirując pomiędzy drzewami gęstego lasu starała się zgubić pościg, lecz wciąż czuła na sobie ich cuchnący, zgrzybiały oddech. Na szczęście przez swoje ciężkie zbroje nie poruszali się tak zwinnie i szybko. Zerknęła kątem oka na niebo. Zachodzące krwistą czerwienią słońce plamiło horyzont. Biegła na zachód, coraz szybciej i szybciej, nieumiejętnie rozgarniając dłońmi gałęzie. Im dalej tym lepiej. Jeszcze trochę, kilka chwil i oddali się wystarczająco daleko. Wolała raczej błąkać się w nieskończoność po tym wygwizdowie niż być zdana na łaskę tych potworów. Gra cieni i odgłosy pościgu tworzyły w jej głowie jeszcze bardziej przerażający obraz prześladowców, niż byli oni w rzeczywistości.

Roślinność stawała się coraz gęstsza i bardziej dzika. Aliento nie rozpoznawała tych gatunków drzew, ani ziół. Nie rósł tu ostrożeń, paproć, zioło goblińskie czy barsaliść. Wszędzie wiły się pędy jadowitego bluszczu i cierniowe rozłogi nieznanej rośliny. Dziewczyna nie zatrzymywała się. Nagle runęła na ziemię raniąc sobie dotkliwie twarz i parząc ręce o liście bluszczu. Zaklęła w myślach gdy zobaczyła poranioną kostkę, uwięzioną między kolczastymi gałęziami. Uwolniła się i znów usłyszała ciężkie kroki. Podniosła się niezgrabnie.

Wtem nie wiadomo skąd, wyrósł przed nią potężny mężczyzna zakuty od stóp do głowy w żelazo. Złapał Aliento za ramię metalową dłonią, przebijając jej skórę. Dziewczyna syknęła, a ten wykręcił jej ramię i obrócił w przeciwną stronę. Wtedy zobaczyła goniący ją oddział. Na jego czele jechał konno żołnierz, wyróżniający się tylko hełmem z czarnym pióropuszem, który trzymał pod pachą. Rozpoznała go od razu. Kykris Cyld, jeden z ulubieńców Lorda Darvorina. Wyjątkowy brutal, choć teraz mówi się na nich inaczej. Cyld uśmiechnął się chłodno widząc swoją zdobycz. Czerwone słońce oświetliło mu twarz. Blinza przy prawym oku wyglądała teraz jakby była świeża. Zeskoczył z wierzchowca, wręczył wodze jednemu z piechurów i podszedł do dziewczyny.
- No pięknie - zacmokał zadowolony przyglądając się jej- potrzebna była ta ucieczka? Mogłaś sobie oszczędzić wielu nieprzyjemności. Widać taka wasza natura.- Aliento zaczęła się szarpać, ale żołnierz skutecznie ją przytrzymywał, wbijając rękawice jeszcze głębiej sprawiając dziewczynie straszny ból.
-Nie rób tak, bo się pokaleczysz- kontynuował Kykris, łapiąc ją za brodę. Wtedy zauważył naszyjnik zwisający z szyi dziewczyny.
- Proszę, proszę. Nasz trud się opłacił. Skąd to masz? - Aliento nie odpowiedziała. Cyld zerwał wisiorek i rzucił za siebie. Nie posiadał się ze szczęścia widząc, jak jego ludzie walczą o mały diamencik. Tłum wprost oszalał na widok małego świecidełka. . Kykris ponownie zwrócił się do Aliento, która tym razem poczęstowała go soczystym splunięciem, prosto w czarne jak węgiel oko. Cydl zdjął rękawicę i przetarł twarz.
-Zabrać ją! - rozkazał, nie patrząc na swoją zdobycz.

***
Po paru godzinach marszu dotarli do obozowiska. Rany wciąż piekły, ale Aliento nie dała tego po sobie poznać. Żołnierz nawet na chwilę nie zwolnił uścisku, a czasem nawet trzymał jeszcze mocniej. Na żelaznej dłoni zaschła mu krew. Mężczyźni siedzący przy ognisku, którzy nie mieli okazji brać udziału w łapance, na widok Aliento w potarganej sukni i rozczochranych włosach, zaczęli gwizdać i skandować. Kykris Cyld podniósł rękę aby ich uciszyć, lecz gdy nie przyniosło to zamierzonego skutku, uderzył żelazną pięścią w stojącą nieopodal drewnianą beczkę, rozbijając ją na kawałki i rozlewając przy tym resztę ukochanego trunku.
-Spójrzcie co dziś upolowaliśmy towarzysze. Piękna zdobycz. Lord gdy tylko ją zobaczy obsypie nas wszystkich szczerym złotem, że będziemy mogli pić, jeść i bawić się w zamtuzach do końca życia. - znów rozległy się gwizdy i wyuzdane żarty na temat dziewczyny. - Jednakże. Ona trafić ma prosto do Frykt Ofn. Ten, który śmie ją choćby tknąć, zostanie nabity na pal nim wzejdzie słońce, zrozumiano?- oczy żołnierzy z niedowierzaniem wodziły za dowódcą, który dotychczas pozwalał im robić z dziewkami na co tylko mają ochotę. Potem zazwyczaj je zabijali. Zawsze je zabijali. Cyld wprowadził Aliento do pustego namiotu. Pchnął ją w stronę masztu i kopnął tak, aby uklękła. Wtedy przywiązał ją i zakneblował, blokując jej ruchy głową. Jeszcze raz na nią spojrzał, i z całą siłą uderzył w twarz, tworząc od kłykci trzy szramy na policzku. Ulżywszy sobie w gniewie wyszedł i zawiązał płachty namiotu odcinając całkowicie światło.
Aliento siedziała w ciemnościach, słysząc dobiegający z zewnątrz obrzydliwy rechot przerywany głośnym bekaniem i wrzucaniem metalowych przedmiotów do ognia.
Starała odpędzić od siebie najgorsze myśli, pocieszając się faktem, że wciąż żyje. Ale we Frykt Ofn mogą spotkać ją dużo gorsze rzeczy niż śmierć. Dziwne, że jeszcze jej nie zabili. Ciężko było by im się powstrzymywać, ale perspektywa kary najwyraźniej skutecznie gasi ich zapał.
Nagle usłyszała coś, co nie pochodziło od strony ogniska, tylko zza jej głowy. Nie mogła nią ruszyć, zresztą, nic by to nie dało. Czyli ktoś się odważył, mimo konsekwencji? pomyślała i zacisnęła mocno powieki. Był coraz bliżej, tuż przed nią. Czuła jego oddech, który o dziwo, nie śmierdział pleśnią i alkoholem.
- Nie bój się, jeszcze moment- usłyszała męski głos i szelest materiału. Wyciągnął coś z kieszeni. Wtedy zabłysło światło. Aliento ostrożnie otwarła oczy,ale nie oślepił jej blask, wydobywający się, z... błękitnego diamentu.
- To chyba należy do ciebie- rzekł i po sekundzie zauważył, że dziewczyna nie może odpowiedzieć. Ostrożnie wyjął knebel z jej ust - przepraszam cię za to.-
Mimo to nie odezwała się. Choć poszukiwała odpowiedzi na wiele pytań to nie był najlepszy moment. Patrzyła prosto w jego głębokie, zielone oczy, gdy zawiązywał jej łańcuszek na szyi.
-Morrok...-zaczęła, lecz mężczyzna musnął przypadkiem jej poranione ramię. Syknęła tylko. Ten przyjrzał się jej uważnie. Aliento ujrzała w jego oczach ten sam ból, który sama odczuwała.
-Wybacz mi. Zaraz się tym zajmę- dotknął szram na jej policzku. Ból jakby zniknął, teraz czuła jego ciepłą dłoń. Teoretycznie nic się nie zmieniło. nadal siedzieli w ciemności, pijackie wrzaski z zewnątrz nie ucichły ani trochę, jednak Aliento czuła się o niebo lepiej...inaczej.
-Przepraszam. Bardzo cię za to przepraszam.- szepnął cicho.
-To nie twoja wina, nie przepraszaj.- odparła
-Nie o tym mówię. Ja..

Aliento ocknęła się. Morrok rozpłynął się i równie szybko powrócił ból i dyskomfort spowodowany całonocnym klęczeniem ze skrępowanymi rękami. Do namiotu wszedł Cyld wpuszczając ze sobą ostre poranne słońce, przebijające się przez rozłożyste gałęzie. Podszedł bliżej, niosąc naczynie z dziwną cieczą. Zdjął dziewczynie knebel i ścisnął policzki, wlewając jej gorzką ciecz prosto do gardła. Aliento zaczęła się krztusić. Efekt okropnego wywaru był piorunujący. Poczuła jak cała wiotczeje, powieki ciężko opadły, nie umiała wydobyć żadnego odgłosu. Straciła całą siłę.
-Niesamowite działanie listków kruczego oka, nieprawdaż? Nie umrzesz, ale przez parę godzin będziesz czuła się jak włóczytrup. Przytomna, a bezsilna. -zacmokał- Tego samego używacie do otruwania naszych wojowników, więc wiesz już jak to jest.- przeciął więzy, złapał za gęste włosy tuż przy skórze i wyprowadził na plac. Nie umiała się przeciwstawić. Jak bezwolna marionetka, do której przywiązuje się sznurki. Ktoś ją podniósł i położył na wozie. Sądziła, że uderzy głową o jakąś ostrą krawędź, ale to nie nastąpiło. Ułożył ją starannie i więcej nie dotknął.CDN?
Ostatnio zmieniony ndz 06 sty 2013, 16:19 przez Halien, łącznie zmieniany 2 razy.

2
Przykro mi, :D ale tekst idzie do kwarantanny, a autor do działu Regulaminy.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

3
To chyba wreszcie jest! Zapraszam do komentowania!
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

4
Dziewczyna syknęła, a ten wykręcił jej ramię i obrócił w przeciwną stronę.
ramię w przeciwną stronę wykręcił?
Halien pisze:sprawiając dziewczynie straszny ból.
Halien pisze:Nie posiadał się ze szczęścia widząc, jak jego ludzie walczą o mały diamencik.
Halien pisze:ukochanego trunku.
Halien pisze:z dziwną cieczą.
to cała grupa epitetów, które mają charakter emocjonalny - kto to czuje i nazywa? narrator?Ja tu dostrzegam dziwny dysonans.
Halien pisze:Pchnął w stronę masztu i kopnął tak, aby uklękła. Wtedy przywiązał i zakneblował, blokując jej ruchy głową.
bold - zaimkoza
podkreślone - głową zablokował jej ruchy? imaginuję tę scenę i ... jak on tą głową blokował?:D
Halien pisze:było by
ort.
Halien pisze:Wyciągnął coś z kieszeni. Wtedy zabłysło światło. Aliento ostrożnie otwarła oczy,ale nie oślepił jej blask, wydobywający się, z... błękitnego diamentu.
To się nie trzyma kupy... znaczy, ja tego nie rozumiem. Tej sceny. jej przebiegu. Siedziała w całkowitych ciemnościach. Kto widzi, że wyjął, coś z kieszeni? Miała zamknięte oczy (bo je otwarła)
Halien pisze:Aliento ujrzała w jego oczach ten sam ból, który sama odczuwała.
sam, sama
Halien pisze:Ból jakby zniknął, teraz czuła jego ciepłą dłoń.
dłoń bólu?
Halien pisze:...uderzy głową o jakąś ostrą krawędź, ale to nie nastąpiło. Ułożył ją starannie i więcej nie dotknął.
głowy? krawędzi?

Wyjęłam z tekstu tylko niektóre niezgrabności, ale więcej zastrzeżeń mam do obrazowania: jest filmowe i płaskie - tzn. że posługujesz się jedynie wizualizacją i sekwencjami ruchów, jakbyś właściwe walory świata uzyskać miała dopiero po sfilmowaniu.


Czepiłabym się też wtórności historii. Nie jestem specjalistą od fantasy, ale nawet jak na mnie tu była kompilacja motywów, postaci i wątków.

Nie podobało mi się. Jako literatura. Nie znalazłam w tej opowieści niczego, co by zatrzymało moją myśl czy wyobraźnię.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

5
Czemu angielski tytuł? I czemu tylko fragment? Ciężko ocenić prozę po jednej czy dwóch stronach w Wordzie. Powinno się tego swoją drogą zakazać.
Lawirując pomiędzy drzewami gęstego lasu starała się zgubić pościg, lecz wciąż czuła na sobie ich cuchnący, zgrzybiały oddech.
"Ich" czyli czyich?
Lawirując pomiędzy drzewami gęstego lasu
Zerknęła kątem oka na niebo. Zachodzące krwistą czerwienią słońce plamiło horyzont.
W gęstym lesie to chyba nie widać nieba. Poza tym jak mnie ktoś goni to ostatnie o czym myślę to byłoby "zachodzące krwistą czerwienią słońce plamiące horyzont". Jeśli narrator chce opisać dynamizm sytuacji to również nie powinno go to chyba interesować, ale nie wiem.
Biegła na zachód, coraz szybciej i szybciej, nieumiejętnie rozgarniając dłońmi gałęzie.
Hmm... Może jestem inny, ale jak długo biegnę to raczej zwalniam niż przyśpieszam. Jasne, że "nieumiejętnie"... w końcu uciekała.
wygwizdowie
"Wygwizdów" to chyba współczesny slang miejski, więc niezbyt trafnie.
jeszcze bardziej przerażający obraz prześladowców, niż byli oni w rzeczywistości.
Ta część zdania dotyczy nie "prześladowców", ale "obrazu prześladowcow" ("obraz"), a nie mówi się: "obraz byli". Może po prostu: "obraz prześladowców bardziej przerażający niż w rzeczywistości"?
Roślinność stawała się coraz gęstsza i bardziej dzika.
Czy w lesie roślinność może być bardziej i mniej dzika? Ogólnie jest dzika.
Aliento nie rozpoznawała tych gatunków drzew, ani ziół. Nie rósł tu ostrożeń, paproć, zioło goblińskie czy barsaliść. Wszędzie wiły się pędy jadowitego bluszczu i cierniowe rozłogi nieznanej rośliny. Dziewczyna nie zatrzymywała się.
Że jeszcze poznawała drzewa biegnąc non stop to ujdzie, ale dostrzegała nawet zioła i widziała, że jej nie są znane?
Nagle runęła na ziemię raniąc sobie dotkliwie twarz i parząc ręce o liście bluszczu. Zaklęła w myślach gdy zobaczyła poranioną kostkę, uwięzioną między kolczastymi gałęziami.
Jakimi znów gałęziami?
Uwolniła się i znów usłyszała ciężkie kroki
Jakie "znów"? Pierwszy raz słyszy.
Wtem nie wiadomo skąd, wyrósł przed nią potężny mężczyzna zakuty od stóp do głowy w żelazo.
Frazeologizm to "od stóp do głów". "Zakuty w żelazo" brzmi co najmniej kiepsko, jeśli to nie był czyjś giermek.

Taka krytyka sądzę, że wystarczy. Należy pracować nad swoimi tekstami zanim się je komuś pokazuje, nawet jeśli to forum internetowe. I czemu angielski tytuł (sic!)?
Roronoa Zoro: Chcesz mnie zabić?! Nie potrafiłeś nawet zabić mi nudy!

6
Mnie się wydaje, że gdy wrzucam tekst na forum, chodzi przede wszystkim o opinie innych. Ja nie mówię, że jestem pisarką, nawet początkującą, bo na co dzień zajmuję się czymś kompletnie innym. I z tego co widzę słabo mi to idzie, a w szczególności opisy dynamiczne. Szkoda, najwyżej pójdzie na śmietnik :P Znaczy, ekologicznie na makulaturkę.

A co do angielskiego nie wiem jak mam ci odpowiedzieć. Posługuję się nim lepiej niż polskim.
"In my experience, there is no such thing as luck."

7
Halien,
Przyjrzyj się tekstowi uważnie, sama poszukaj cech swego obrazowania: przyjrzyj się kolorom, dźwiękom, zapachom - sposobom ich opisania... Szukaj klucza do wyobraźni własnej i odbiorcy.
Myślę, że dostaniesz też wskazówki od weryfikatorów - przyjazne i kompetentne, choć czasami nawet boli.

__________

nie słuchaj słów szyderczych, one służą tylko ego ich autorowi.
Ale angielski wywal.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

8
To po się męczyć? Napisz opowiadanie po angielsku i będzie super! ^^
To o czym mówi Natasz nazywa się zbiorczo "wyobraźnią werystyczną".
Hmm... mnie przede wszystkim raził brak wewnętrznej logiki tekstu i konsekwencji, np. bohaterka ucieka a dostrzega wszystko dookoła co jest. W amerykańskich horrorach robią to lepiej: bohater ucieka, a gdy się zatrzymuje okazuje się, że jest nie wiadomo gdzie, roślinność jest jakaś inna itd.
Roronoa Zoro: Chcesz mnie zabić?! Nie potrafiłeś nawet zabić mi nudy!

9
Halien pisze:Chce wiedzieć czy pisanie moje ma sens czy to grafomania.
Witaj w klubie.
Halien pisze:Lawirując pomiędzy drzewami gęstego lasu starała się zgubić pościg, lecz wciąż czuła na sobie ich cuchnący, zgrzybiały oddech.

Mieli chuch! Ptaki umierały w locie od wyziewu ich paszcz?
A serio- rozwinęłaś związek frazeolo. oznaczający "obawiać się kogoś, konkurencji; być zagrożonym przez kogoś" dodając do niego walory zapachowe i wyszło tak sobie. Z metaforyki zrobił się cuchnący konkret.
Halien pisze:Na szczęście przez swoje ciężkie zbroje nie poruszali się tak zwinnie i szybko.
"tak zwinnie i szybko" jak co?
Halien pisze:Gra cieni i odgłosy pościgu tworzyły w jej głowie jeszcze bardziej przerażający obraz prześladowców, niż byli oni w rzeczywistości.
Ej, psujesz nastrój! Nie mów, że tak naprawdę to prześladowcy nie są straszni, a bohaterka to histeryczka, która gania po lesie, bo boi się czegoś czego nie ma -> tych strasznych facetów w zbrojach!
Halien pisze:błąkać się w nieskończoność po tym wygwizdowie
To słówko bardzo współczesne, z gwary miejskiej, języka potocznego bardzo. Nie pasuje mi tu.
Halien pisze: Dziewczyna nie zatrzymywała się. Nagle runęła na ziemię raniąc sobie dotkliwie twarz i parząc ręce o liście bluszczu. Zaklęła w myślach PRZECINEK gdy zobaczyła poranioną kostkę, uwięzioną między kolczastymi gałęziami. Uwolniła się i znów usłyszała ciężkie kroki. Podniosła się niezgrabnie.
Nie lubię, kiedy w opisach pogoni/ucieczek zdania zaczynają się od nagle, wtem a nie są poprzedzone jakimś wprowadzeniem. Plączę się w zeznaniach? Spójrz na ciągłość wydarzeń:
Dziewczyna biegnie przez nieznany las, na ziemi rosną jakieś kolczaste pnącza i trujący bluszcz. Pędzi, bo od tego zależy jej życie, ale pnącza czepiają się butów, spodni/spódnicy i spowalniają. Walczy z nim, szarpie się, uwalnia nogę, biegnie, odwraca się i patrzy, czy nie widać prześladowców i wtedy wpada w kolejny kłujący gąszcz. Rani kostkę. Słyszy kroki prześladowcy, podrywa się, próbuje uciekać. Dłonie parzą od kontaktu z bluszczem (nie wiem czy tak jest;) )Gałązki łamane butami rycerza trzeszczą coraz bliżej, upada, podnosi się, klęka, by wstac i uciec, ale czuje jego zakutą w żelazo dłoń na swoim ramieniu. Po niej. "
Próbuję oddać napięcie pogoni/ucieczki. Zbudować nastrój. Nie nagle, wtem, ale krok za kroczkiem, żeby czytelnik dyszał razem z nią, bał się i kulił ze strachu, czuł ból w kostce i słyszał kroki bandziora.
Halien pisze:Złapał Aliento za ramię metalową dłonią, przebijając jej skórę. Dziewczyna syknęła, a ten wykręcił jej ramię i obrócił w przeciwną stronę. Wtedy zobaczyła goniący oddział. Na jego czele jechał konno żołnierz, wyróżniający się tylko hełmem z czarnym pióropuszem, który trzymał pod pachą. Rozpoznała go od razu.
zaimkoza
Halien pisze:Złapał Aliento za ramię metalową dłonią, przebijając jej skórę.
Jak jej przebił skórę? Czym? Miał jakiś kolec, igłę, wąskie ostrze?
Halien pisze:wykręcił jej ramię i obrócił w przeciwną stronę.
- Ramię obrócił w odwrotną stronę?
- Nie. Dziewczynę.
- No, przecież ramię!
- E, podmioty się pomieszały i tyle. Sie czepiasz.
Halien pisze:Wtedy zobaczyła goniący ją oddział.
Uciekała, ale nie wiedziała przed kim?
Wyjątkowy brutal, choć teraz mówi się na nich inaczej.
O, a jak? Albo to rozwiń, albo pomiń.
Halien pisze:- No pięknie - zacmokał zadowolony przyglądając się jej SPACJA- potrzebna była ta ucieczka? Mogłaś sobie oszczędzić wielu nieprzyjemności. Widać taka wasza natura.SPACJA- Aliento zaczęła się szarpać, ale żołnierz skutecznie ją przytrzymywał, wbijając rękawice jeszcze głębiej sprawiając dziewczynie straszny ból.
-SPACJA Nie rób tak, bo się pokaleczysz SPACJA- kontynuował Kykris, łapiąc ją za brodę. Wtedy zauważył naszyjnik zwisający z szyi dziewczyny.
Spróbuj zapanować nad zapisem dialogu.
Halien pisze:Nie posiadał się ze szczęścia widząc, jak jego ludzie walczą o mały diamencik. Tłum wprost oszalał na widok małego świecidełka.
A skąd tłum? Oddział żołnierzy to tłum? Tłum żołnierzy goni jedną dzierlatkę po lesie?
Halien pisze:poczęstowała go soczystym splunięciem
Nie, nie... Soczyste to jest przekleństwo, do tego możemy kogoś nim poczęstować. Plączesz frazeolo. Poza tym splunięcie to splunięcie, ono zawsze jest mokre. :)

Zostawię coś na żer kolejnemu chętnemu.

Przeczytałam tekst, ale i tak nie wiem za wiele o Twojej bohaterce. Kim ona jest?

Wrzuć cd, jestem ciekawa.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

10
Na szczęście przez swoje ciężkie zbroje
W swoich ciężkich zbrojach.
Zachodzące krwistą czerwienią słońce plamiło horyzont
Zachodzące słońce plamiło horyzont krwistą czerwienią - bo zachody nie zawsze są krwistoczerwone.
tworzyły w jej głowie jeszcze bardziej przerażający obraz prześladowców, niż byli oni w rzeczywistości.
Musisz poprawić to zdanie, bo masz z jednej strony obraz, z drugiej osoby, a pomiędzy nie ma łącznika.
Wszędzie wiły się pędy jadowitego bluszczu i cierniowe rozłogi nieznanej rośliny(...)runęła na ziemię raniąc sobie dotkliwie twarz i parząc ręce o liście bluszczu.
Trzeba naprawdę się postarać, żeby upaść na twarz.
Złapał Aliento za ramię metalową dłonią, przebijając jej(przy tym) skórę
Dziewczyna syknęła, a ten wykręcił jej ramię i obrócił w przeciwną stronę
Obrócił ramię czy dziewczynę?
zacmokał zadowolony przyglądając się jej
Przyglądając się jej z zadowoleniem.
ale żołnierz skutecznie ją przytrzymywał, wbijając rękawice jeszcze głębiej sprawiając dziewczynie straszny ból.
Masz wbijanie rękawic i sprawianie bólu, przydałoby się ładniej połączyć te zdania.
Tłum wprost oszalał na widok małego świecidełka
Cały tłum żołnierzy się za nią tłukł po lesie?
Dużo powtórzeń imion jest w tym fragmencie.
Kykris Cyld podniósł rękę aby ich uciszyć, lecz gdy nie przyniosło to zamierzonego skutku, uderzył żelazną pięścią w stojącą nieopodal drewnianą beczkę, rozbijając ją na kawałki i rozlewając przy tym resztę ukochanego trunku
"A gdy to nie przyniosło" lub "lecz nie przyniosło to(...), więc".
Coś za często jak dla mnie mówisz o żelazie na dłoniach. No i sił musiał mieć chłop dużo, żeby tak beczkę rozwalić.
Lord gdy tylko ją zobaczy obsypie nas wszystkich szczerym złotem, że będziemy mogli pić,
Obsypie(...) tak, że.
Frykt Ofn
To da się w jakiś sensowny sposób wymówić?
Wtedy przywiązał ją i zakneblował, blokując jej ruchy głową.
Przez to, że była zakneblowana nie mogła ruszać głową?
Przywiązywanie kogoś do masztu jest o tyle głupim pomysłem, że ofiara na pewno będzie się szarpać, co może doprowadzić do "poskładania" się namiotu.
Jeszcze raz na nią spojrzał, i z całą siłą uderzył w twarz, tworząc od kłykci trzy szramy na policzku.
Skoro zrobił szramy, to znaczy, że dalej ma na sobie rękawice, a wtedy uderzenie "z całej siły" mogłoby się skończyć poważnymi obrażeniami(zębów na pewno kilka by poleciało), a nawet śmiercią przy niefortunnym miejscu uderzenia(tym bardziej, że podobno nie mogła ruszać głową, więc cios nie byłby zupełnie amortyzowany).
i zawiązał płachty namiotu odcinając całkowicie światło
Musisz poprawić to "odcięcie światła".
przerywany głośnym bekaniem i wrzucaniem metalowych przedmiotów do ognia.
Skąd wiedziała, że metalowych? I po kiego wrzucali metal do ognia?
Czuła jego oddech, który o dziwo, nie śmierdział pleśnią i alkoholem
W sumie, to jeśli ktoś pije cały czas, to raczej pleśnią jego oddech nie będzie śmierdział.
Aliento ostrożnie otwarła oczy,ale nie oślepił jej blask
Na pewno ale? Raczej "aby".
z dziwną cieczą. Zdjął dziewczynie knebel i ścisnął policzki, wlewając jej gorzką ciecz prosto do gardła
nie umiała wydobyć żadnego odgłosu
Wydobyć z siebie.
Niesamowite działanie listków kruczego oka, nieprawdaż? Nie umrzesz, ale przez parę godzin będziesz czuła się jak włóczytrup. Przytomna, a bezsilna
Po co jej to tłumaczy, skoro później sam stwierdza, że ona to już wie?

Po lekturze tego fragmentu wiem tyle: jest dziewczyna, którą złapali - ona jest dobra, a oni źli(tak mi się wydaje).
Jeśli jest to początek czegoś, to zaczęłaś dobrze - ucieczki to akcja szybka i dynamiczna, zazwyczaj wciąga czytelnika, później było gorzej, bo była gadanina o czymś, o czym czytelnik nie ma pojęcia. No i koniec. Tekst mógłby uratować styl, ale nad nim też musisz jeszcze popracować.
Żeby podsumować, krótko i treściwie: następnym razem spróbuj przekazać więcej informacji, które będą przydatne dla laika, nieznającego Twojego świata.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”