Opowiadanie - Fantasy - z przymrożeniem oka, pisane lekkim językiem. Jestem kilka rozdziałów do przodu, ale mam problemy z bezpośrednimi dialogami

PROLOG
Mieszkanie Aleksa - 13.06.2012r.
Wpis z pamiętnika Amandy:
Aleks odłożył na kolana pamiętnik Amandy, który dostarczył mu jego osobisty pośrednik. Oparł się wygodnie o skórzany fotel i przymknął oczy, które błagały, aby na moment dał im odpocząć. To był idealny czas, na dokonanie podsumowania i wyciągnięcie wniosków.„Przeznaczenie – jedno słowo, które obecnie drąży własną ścieżkę w moim umyśle. W inny, bardziej racjonalny sposób nie mogę bliżej zidentyfikować tego, co wydarzyło się w ciągu ostatnich trzech tygodni. Byłam normalną, dwudziestoczteroletnią kobietą, a jeden, jedyny incydent odmienił całkowicie dotychczasowe moje życie. Wciąż nieustannie zadaję sobie w głębi duszy pytanie:
- „Co przyniesie mi nadchodząca przyszłość?”
Nie znam odpowiedzi. Czuję tylko… narastający niepokój, bo w chwili obecnej już powoli zdaję sobie sprawę i wiem, do jakich czynów jestem zdolna.
- Nie – Ja! Tylko to, co obecnie siedzi głęboko w środku, zakotwiczone, niczym statek przy porcie. Stoi i czeka na kolejny rejs, ale nie wie, że jego kapitan ma nieco inne plany na nadchodzące miesiące.
- Jak to się stało? Kolejne zagadnienie, które w chwili obecnej pozostawiam bez odpowiedzi.
- Dlaczego Ja? – kobieta z planami na przyszłość oraz niespełnionymi marzeniami? Ludzkość, zamieszkująca różne zakątki świata również napotyka przeszkody na swojej drodze. Większość z nich jesteśmy sobie w świadomy sposób wytłumaczyć, ale… nie to, co spotkało mnie…”
Zawsze działał według ustalonego schematu. Zdawał sobie doskonale sprawę z tego, jak ciężko jest żyć, z tym, co dla zwykłych śmiertelników jest niewytłumaczalną zagadką. Czymś niezwykłym, niezbadanym, czego ludzki rozum nie potrafi i nie jest w stanie zrozumieć. Szalejące neurony tylko segregują wszelkiego rodzaju napływające informacje, przypinając im odpowiednie określenia, typu: bujda, kłamstwo oraz wiele innych synonimów, którymi posługują się ludzie. W ten oto sposób kreują stereotypu, już od najmłodszych lat, już, jako niemowlę w kołysce.
Zwykli zjadacze chleba mają z takimi epizodami do czynienia tylko w książkach, filmach oraz programach dokumentalnych. Traktują to oczywiście z przymrużeniem oka. Uważają to za nowy projekt autorów programu, aby poprzez wciskanie ludziom ciemnoty zwiększyć oglądalność dla danej stacji, która wykupiła licencję. Drugim celem jest dostarczenie odpowiednio dobranej wcześniej grupie docelowej stosownych wrażeń, tak aby oderwali się na chwilę od rzeczywistości i zostali pochłonięci przez fikcję.
Nagle, z dnia na dzień człowiek, który prowadzi normalne życie zmuszony jest zaczynać wszystko od początku. Staje przed nowym obliczem samego siebie. Ciężko jest się z tym zarówno pogodzić, jak i odnaleźć racjonalne wytłumaczenie dla całej zaistniałej sytuacji.
Aleks znał wiele osób podobnych do Amandy oraz takich jak on. Sam osobiście już, jako siedmioletni chłopiec doświadczył tego, co ciągnie się za nim latami. Zwykły incydent? - Spotykający nieuważne dziecko. Dar od losu, a może przekleństwo? Wszystko zależne jest od indywidualnego podejścia oraz próbie uzmysłowienia sobie, że „tak miało być”. Problem polegał jednak na czymś innym, Amanda nie odziedziczyła daru, takiego jak on.
- Czy Amanda, jest w stanie sama nad tym zapanować? - Zadał sobie pytanie, w głębi duszy.
- Zwłaszcza teraz? – Kolejna myśl, którą napotkał na drodze swoich rozważań.
Amanda kilka dni temu podjęła udaną próbę ucieczki z rodzinnego domu. Gdyby nie ten incydent, jej przyszłość mogłaby przybrać nieco innych barw, przepełnionych kolorem szarości. Jej krok, mimo, że dla samej rodziny był wstrząsający uratował ją prawdopodobnie od większych problemów. Od kilku dni SOCR, tajna organizacja zajmująca się badaniami nad rzeczami nadprzyrodzonymi bardzo szybko mogła wpaść na jej trop. Oficjalnie ich badania sponsorowane były przez państwo, ale za murami ich siedziby, pod pomieszczeniami dla personelu kryło się „więzienie” dla osób, na których przeprowadzano liczne badania. Dobrze zrobiła – ponownie poparł swoje rozmyślenia Aleks, dodając, - ale nadal pozostaje w niebezpieczeństwie.
Jego rozważania przerwał głos jego żony dobiegający z łazienki:
- Kochanie idę spać, nie siedź za długo.
Spojrzał na zegar wiszący na ścianie, który otrzymali w prezencie wręczonym przez jego ojca, gdy przeprowadzili się do nowego mieszkania w luksusowym apartamencie. Na jego tarczy mała wskazówka umieszczona była nad godziną pierwszą.
- Czas, również i na mnie – pomyślał wstając ze skórzanego fotela i zabierając ze sobą pamiętnik Amandy.
Zaniósł go do szuflady swojego biurka. Była to jego osobista skrytka, zamykana na kluczyk, który zawsze nosił przy sobie. Przechowywał w niej wiele dokumentów, o których nie chciał, aby jego żona się nie dowiedziała. On sam skrywał zbyt wiele tajemnic przed własną żoną, której niegdyś, przed ołtarzem przysiągł wierność oraz uczciwość małżeńską.
ROZDZIAŁ 1
Motel: "U Brandona" - 13.06.2012r – Amanda.
To był kolejny dzień Amandy w nowym miejscu. Zauważyła jednak zasadniczą różnicę między stanem, jaki odczuwała kilka dni wcześniej, a tym, który towarzyszył jej obecnie w wynajmowanym pokoju motelowym. Pieniądze, które wyciągnęła z własnego konta osobistego powoli zaczynały się kończyć, ale dla niej było ich wystarczająco dużo, aby przetrwać w nowym miejscu jeszcze przez kilka dni.
Wynajmowany przez nią pokój był wymiarów dwa na trzy metry. Spokojnie, więc mogła się po nim przemieszczać, zwłaszcza, że wyposażenie w nim było bardzo ubogie. Sama łazienka znajdowała się oddzielnie, na końcu korytarza tego samego piętra.
Ami, bo tak głównie zwracali się do niej znajomi spojrzała na zegarek, który przypięty miała skórzanym, czarnym paskiem na lewej ręce. Jego wskazówki ustawione były na godzinę 1:25. Wiedziała, że nie zaśnie. Zwłaszcza, że cały czas zastanawiała się nad wydarzeniem sprzed kilkunastu dni. Czuła się brudna zarówno emocjonalnie oraz fizycznie, nie odczuwała odrazy do samej siebie, ale do tego, co odmieniło jej życie. „Musiałam to zrobić, aby przeżyć. Tak działa każdy system obronny żywej istoty”. Powtarzając w myślach to zdanie, próbowała utwierdzić się w przekonaniu, że da radę wyjść z obsesji, która bardzo powoli słabła. Czekała cierpliwie na efekty. Ale, czy stan ten kiedykolwiek będzie dla niej normalny? - Zadała sobie w głębi duszy pytanie.
- Dość, tego siedzenia na tym twardym łóżku - pomyślała, żwawo z niego wstając. Miała teraz ochotę na gorącą kąpiel. Uwielbiała to, gdy strumień ciepłej wody spływał po jej nagim ciele, a zwłaszcza, gdy przykręcając kurek z zimną wodą, stawała się ona coraz cieplejsza. Podchodziła wówczas bliżej pod strumień lejący się ze słuchawki prysznicowej, zamykała oczy pogrążając się jednocześnie w rozmyślaniach.
Wyjęła z torby świeżą, białą, koronkową bieliznę, ręcznik, szampon o zapachu brzoskwiń oraz żel pod prysznic. Nie miała ochoty rozkładać całej zawartości swojej torby w tym miejscu. Wszystko miała pod ręką. Karty kredytowe pocięła przed wyjazdem, aby nie kusiło jej do ich użycia. Wiedziała o tym, że od razu ją odnajdą, ewentualnie będzie to tylko kwestia czasu.
- Kwestia czasu… - Po raz kolejny odezwał się jej wewnętrzny głos.
Ubrana w dopasowane do jej zgrabnej sylwetki potargane na kolanach jeansy, białą obcisłą bluzeczkę na ramiączkach udała się do łazienki. Po drodze zauważyła dwóch mężczyzn opierających się o ścianę, którzy, gdy tylko, jak wyszła z pokoju odwrócili wzrok w jej kierunku. Byli na tyle kulturalni, że nie rzucali w jej stronę żadnych komentarzy z podtekstem. Zatrzymali się tutaj na chwilę; z żonami i dziećmi. Udawali się do gór Trans, na wymarzoną wycieczkę. Wiedziała to wszystko, wystarczyło tylko, że przeszła obok nich, a ich myśli przeradzały się w słowa, które doskonale słyszała, nawet te, które głęboko zakotwiczone były w ich umysłach.
„Oj, maleńka, z takim zgrabnym tyłeczkiem bym cię nie wypuszczał cały dzień ze sypialni, cholerna stara, tyle lat już z nią jestem, a tu taka słodycz” – Pomyślał starszy mężczyzna trzymający w prawej dłoni do połowy opróżnioną butelkę piwa.
- Wolę młodszych - pomyślała w duchu Amanda i lekko się uśmiechnęła przechodząc obok niego.
Drugi, stojący obok niego mężczyzna był wierny żonie, ale wyczuwała coś niepokojącego. Widziała ją wcześniej, gdy wprowadzali się do własnych pokoi oraz to, jak jego znajomy na nią spoglądał, te wszystkie gesty wysyłane w jej kierunku. Dla kogoś postronnego wydawało się to normalne, ale nie dla niej.
Nie interesowało ją już to. Minęło trochę czasu, gdy po raz pierwszy spotkała się z takimi emocjami. Wówczas przerażona sama nie wiedziała, czy wpadła w nerwicę, depresję, schizofrenię. Szukała wytłumaczenia zjawiska, które ją spotkało. Nie znalazła na to odpowiedzi. Pomógł jej wówczas pewien psycholog, dużo starszy kolega, który był znajomym jej koleżanki. Wiedziała, że może on dochować tajemnicy, ale potrzebowała leków, które dostała bez najmniejszych problemów. Nie wyjawiła prawdy, manipulowała tylko jego umysłem.
Leki pozwalały jej na to, że uspokajała się na kilka godzin, a jej natrętne myśli odchodziły na moment w niepamięć, aby powrócić po kilku godzinach. Trwało to kilka miesięcy. Wszystko zapisała w pamiętniku, cholernym pamiętniku, o którym zapomniała i zostawiła go w domu. Wówczas o tym nie myślała, jej myśli skupione były tylko i wyłącznie na ucieczce i to, jak najszybszej, z jej rodzinnego miasta.
Doszła do końca korytarza, po prawej stronie była łazienka dla kobiet. Całkiem zadbana, widziała zresztą dużo gorsze miejsca. Nie był to dla niej oczywiście standard, jaki miała w swoim rodzinnym domu, ale obecnie myślała tylko i wyłącznie o kąpieli. Łazienka, jak wcześniej przypuszczała była pusta. O tej godzinie normalni ludzie śpią, uprawiają namiętny seks, a nie udają się na północną kąpiel.
Z prawej strony ustawiony był szereg umywalek z lustrami, po lewej z kolei zamykane kabiny WC, na wprost prysznic. Tylko jeden, na całe piętro. Tyle dobrze, że zamykany od zewnątrz, uśmiechnęła się sama do siebie ponownie w duchu.
Pamiętała czasy, kiedy z dziewczynami z klasy wyjechała na wycieczkę szkolną i wszystkie razem brały wspólną kąpiel. Nie było dla niej w tym nic dziwnego, poza faktem, że okna łazienek, które uchylały się nieco do góry wychodziły na zewnątrz obiektu, dokładnie przed wejście do zamieszkiwanego przez nich budynku. Często widziała, że o godzinie 21: 00 jak większość chłopaków znikało z kawiarenki i wychodzili na zewnątrz. Godzina 21: 30 była wyznaczona na kąpiel, wszystkie dziewczyny były nagie, a oni, jak to przystało na chłopców zaglądali przez szczelinę w uchylonych oknach i podziwiali widoki, które dla nich samych były wówczas zarówno bardzo podniecające, jak i wcześniej nie znane.
Ahhh, te wspomnienia. Uwielbiała je. Często jej koleżanki poruszały ten temat podczas wspólnych wypadów do pubu, wraz z niektórymi kolegami, którzy brali w tym udział. Były to czasy, gdy już skończyli wszyscy szkołę średnią i zaczęli studia na uczelniach wyższych.
Nie zastanawiając się dłużej, otworzyła drzwi do kabiny z prysznicem, odwróciła się i zamknęła je od środka. Czuła, się znacznie lepiej, gdy wiedziała, że może liczyć na odrobinę prywatności.
Zdjęła z nóg czarne japonki. Odpięła guzik od jeansów i zsunęła je na dół po zgrabnych udach. Zawiesiła je na wieszaku, a następnie zrzuciła z siebie białą bluzkę. Została w samej koronkowej czarnej bieliźnie. Z nią też nie zamierzała wchodzić pod prysznic. Standardowo szybko zdjęła stanik i uwolniła swoje jędrne piersi. Koronkowe majtki zsunęła do kolan, a dalej już same opadły na posadzkę. Kochała swoje ciało. Mimo, że była osobą nie wysoką, była bardzo zgrabna, doskonale zdawała sobie z tego sprawę, czuła się przez to pewniej. Odkręciła kurek wody w panelu, a drugim ustawiła odpowiednią temperaturę, taka, jaka odpowiadała jej najlepiej w danym momencie. Wchodząc pod prysznic nie musiała go zasłaniać, nie było takiej możliwości, na drzwiach wisiało tylko lustro, w którym widziała swoje odbicie. Weszła pod strumień wody, unosząc głowę do góry zamknęła oczy i jak to zawsze miała w zwyczaju pogrążyła się w myślach. Wiedziała już, jak z nich korzystać, wiec bardziej skoncentrowała się na otaczającym ją miejscu.
Na efekty długo nie musiała czekać. Usłyszała męski, niski głos:
- Czy widział Pan tą dziewczynę tutaj?
- Kim panowie są, że tak pozwolę sobie zapytać?
- Jesteśmy z policji, niech Pan odpowie nam na pytanie!
- Gdzie mundur, odznaka, i co robicie tutaj o tej porze?! - Coś jednak sprawiło, że szybko zmienił ton rozmowy. Amanda nie wiedziała tylko, co.
- Tak widziałem, wynajmuje tutaj pokój na drugim piętrze, ale imienia nie jestem w sobie stanie przypomnieć.
- Nie interesuje nas to proszę Pana, proszę podać numer.
- Numer piętnaście.
Jej świadomość nagle, jak grom powróciła do rzeczywistości, zaczęła się zastanawiać, jak ją znaleźli, tak szybko?
Przerażona, zakręciła kurki z wodą. Wytarła ciało ręcznikiem i po cichu zaczęła się ubierać. Zatrzymała się w momencie, gdy wciągnęła na swoje jędrne pośladki białą bieliznę. Słyszała ich, znajdowali się obecnie na tym piętrze i zmierzali w kierunku jej pokoju, gdzie czuła się przez ostatnie dni bezpiecznie.
- Tutaj jest ta piętnastka, o której wspominał ten dziadek na dole.
- Więc zapukaj cwaniaku, niech otworzy.
- Może jednak lepszym pomysłem będzie, gdy wyważymy te drzwi?
- Pojebało cię? Z twoją posturą połamiesz się w kilku miejskich i zbudzisz wszystkich na piętrze.
- Ten pryncypał, za biurkiem, na dole. Zejdź do niego, powinien mieć zapasowe klucze.
Grimzon: Skasowany cały fragment, który nie został zweryfikowany