SPEŁNIENIE SNEM MALOWANE (miniatura)

1
Byłam taka zagubiona. Towarzyszyło mi niezmiennie to uczucie, które w ciągu całego życia jest związane ze mną jak chleb i sól. Błąkałam się po labiryntach przeszłości. Próbowałam coś ocalić i uchronić. To coś było zmaterializowane w tajemniczym pakunku. Nie upilnowałam. Ktoś wykradł. Później, kiedy usiłowałam odnaleźć cenny pakunek – nie potrafiłam. Nawet okulary zawieruszyłam. W krytycznej chwili zawiodły oczy i zawiodła pamięć. Przeświecała mi jednak pewna myśl, cenna, która była ponad wszystko. Ponad złośliwość, nieuczciwość ludzką, ich pogardę i odepchnięcie. Nosiłam w sobie pamięć. Tego najważniejszego nie zapomniałam. Wyjdę za mąż. Tylko gdzie on jest. Kręciłam się bez sensu wśród ciemności . Ludzie, których znałam w przeszłości byli obcy i wrodzy. Jednak pielęgnowałam w sobie myśl, że on jest. On to pewnik i drugi pewnik, to to, że zaraz pojawi się wśród tej kanonady wystrzałów i błysków jakby na pograniczu wojny i zabawy w petardy. Tak naprawdę nie potrafiłam określić, zdecydować i poddać trzeźwej ocenie tego, co działo się wokół mnie.
Nagle znalazłam się przy samochodzie. To była ciemna terenówka. I właśnie on też tam się pojawił. Nawet nie wiedziałam, że to on i , że to jego pojazd. Kiedy otworzył drzwi kluczykiem – to bardzo dziwne - nie powiedział wsiadaj, tylko - nie jestem pewna - przeszukuj? nie... powiedział raczej „rozplątuj”.
Wcześniej nie miałam w pamięci jego wyglądu, ale kiedy się pojawił wiedziałam, że to on. Był wysoki, młody, przystojny i miał twarz całkiem podobną do Sadowskiego, tylko włosy dłuższe, bardziej skręcone i jaśniejsze.
Uspakajał mnie i zamieniał w żart moje udręki i niepokoje. Powiedział, że przecież zaraz będzie ślub. Ja jednak wyraziłam myśl, że nie będzie na nim grupy ludzi, która w pewnym sensie prześladowała mnie. Nie wiem dlaczego to było ważne dla mnie, bo on uznał, że to jest bez znaczenia.
I teraz najważniejsze.
Ciągle stałam obok tego samochodu i obok niego, takiego przystojnego i nieziemsko pięknego... z wiedzą i pewnością co do wyłączności jego uczuć. Ja sama byłam bez zarzutu. Miałam szczupłe i jędrne ciało. Czułam pośladki, sprężyste, zgrabne, w skąpych figach. Przez moment – wcześniej, kiedy szłam na spotkanie z nim – zastanawiałam się, czy mam dostatecznie długą sukienkę, czy raczej tunikę, bo czułam jak przyglądają mi się ludzie, może tylko mężczyźni... i nie umiałam ocenić, czy to są spojrzenia oburzenia, czy też takie pożądliwe.
Czułam się zmęczona, jednak pewność, że zaślubiny nastąpią, bo nawet wiedziałam jakimś sposobem jak będę wyglądała w białej ślubnej sukience i jak on będzie wyglądał przy mnie, wręcz uskrzydlała mnie. Zapragnęłam gorąco i nieodparcie chwili przytulenia. Tylko chwili i tylko przytulenia..
Tymczasem ciągle stałam przy tym wielkim, ciemnym samochodzie, ubrana w ciemną sukienkę, taką lekką i zwiewną . Sukienka, czy może tunika raczej, była bardzo prosta, lejąca, z małym dekoltem, bez rękawów. Od lat tak się nie czułam, tak wiotka i zgrabna – idealnie.
Wypełniło mnie pragnienie, aby teraz, już , w tej chwili, choć na ułamek sekundy przytulić się do niego. Miałam wrażenie, że muszę, bo inaczej umrę, przestanę istnieć. Uznałam nieuchronność tego nagłego pragnienia bliskości. To musiało się stać zaraz natychmiast, abym mogła przetrwać i dalej istnieć. Byłam pewna, że nie odrzuciłby mnie. Chciałam właśnie mu powiedzieć, że pragnę przytulić się, tylko na chwilę, że to mi doda sił, że jestem taka umęczona i spragniona. Jednak tak naprawdę, wiedziałam, że przylgnęłabym nie na chwilę, lecz na całą wieczność. Pojawił sie krótki przebłysk obawy przed okiem ludzkim, ale przecież jakie to ma znacznie. Wtuliłabym się w niego i zniknęlibyśmy w tym przepastnym ogromnym samochodzie, w jego przestrzeni i w mroku. Wiedziałam, że on musiałby się poddać. Bo ja chciałabym tylko krótkiego przytulenia. Tylko nie potrafiłabym się już oderwać się, a on uległby zaskoczony, uwikłany, chętny, oczarowany, uwiedziony...

To był najpiękniejszy sen w moim życiu. To był proroczy sen. Ja jestem pewna, że teraz mogę wszystko. Mogę schudnąć i wypięknieć na swój sposób. Mogę zostać kimkolwiek zechcę. Mogę wszystko.
Ostatnio zmieniony czw 09 sie 2012, 17:34 przez Jul.Bar, łącznie zmieniany 3 razy.

2
Towarzyszyło mi niezmiennie to uczucie, które w ciągu całego życia jest związane ze mną jak chleb i sól
Niezbyt zrozumiałe porównanie.
Próbowałam coś ocalić i uchronić
Ocalenie od uchronienia niezbyt się różnią i zdanie nie wychodzi na tym dobrze.
Nie upilnowałam. Ktoś wykradł.
Jak zbitki wyrazów wyrwane z dziennika. Niech to ma ręce i nogi i niech się łączy.
Tylko gdzie on jest
To jest pytanie, a gdzie jest znak zapytania na końcu?
Jednak pielęgnowałam w sobie myśl, że on jest.
Po prostu jest? Bo po wcześniejszym zdaniu bardziej pasowałoby łudzić się tym, że "jest taki jak dawniej".
jakby na pograniczu wojny i zabawy w petardy.
Kolejne porównanie, które do mnie nie trafia. I raczej zabawy petardami, a nie w petardy.
Tak naprawdę nie potrafiłam określić, zdecydować i poddać trzeźwej ocenie tego, co działo się wokół mnie.
Określenie i poddanie trzeźwej ocenie rozumiem, ale zdecydowanie? Czyżby mogła zadecydować o tym, co ma się wokół niej dziać?
grupy ludzi, która w pewnym sensie prześladowała mnie
"mnie prześladowała" brzmiałoby lepiej.
takiego przystojnego i nieziemsko pięknego
Znów dwa razy o tym samym. Skoro nieziemsko piękny, to wiadomo, że przystojny. Można zamiast tego napisać coś o tym jak się zachowywał(że spokojny był przykładowo)
z wiedzą i pewnością co do wyłączności jego uczuć
Bardzo podobna sytuacja. Skoro wie o jego uczuciach, to jest ich pewna.
Czułam się zmęczona, jednak pewność, że zaślubiny nastąpią, bo nawet wiedziałam jakimś sposobem jak będę wyglądała w białej ślubnej sukience i jak on będzie wyglądał przy mnie, wręcz uskrzydlała mnie
Główne zdanie się zagubiło tutaj w długim gadaniu o sprawach innych.
Chciałam właśnie mu powiedzieć
Wiedziałam, że on musiałby się poddać
Podkreślone są niepotrzebne.
w tym przepastnym ogromnym samochodzie
Znów dwa, bardzo podobne znaczeniowo do siebie, określenia.
Tylko nie potrafiłabym się już oderwać się
Za dużo "się".

Nie podobało mi się. Nie lubię tekstów, w których coś jest niepoukładane. A tutaj sporo rzeczy "lata".
Nie lubię, kiedy jedna myśl przeskakuje na drugą, bez żadnego, widocznego dla czytelnika, powodu.
Nie lubię, gdy coś się w tak krótkim fragmencie tekstu powtarza, bo to przecież nie było ciężkie do zapamiętania i jeszcze to pamiętam.
No i nie lubię, kiedy tekst nie ma akapitów.
A poza tym? Dla mnie jest to tekst o niczym. Między Bugiem a Prawdą, to po prostu sen o superkochanku jest po prostu straszliwie oklepanym motywem i trzeba się naprawdę popisać, żeby coś dobrego napisać.
Może kogoś ten tekst uwiedzie, ja tą osobą nie będę, ale wierzę, że dałabyś radę napisać też coś, co i mnie by zainteresowało.

3
Dzięki za komentarz, bardzo proszę się czepiać i nie przeszkadza mi, że jesteś wredny... tym bardziej, że tekst rzeczywiście niepoukładany jest (bo zabrakło mi cierpliwości, aby go dopieścić) i „sporo rzeczy lata”, a „jedna myśl przeskakuje na drugą” – jak to w prawdziwym śnie bywa. Usprawiedliwieniem dla zaistnienia tak niedoskonałego tekstu jest to, że miło spędziłam czas pisząc myśli nieuczesane i emocje też jakieś rozbiegane. Pozdrawiam.

4
Towarzyszyło mi niezmiennie to uczucie, które w ciągu całego życia (*)jest związane ze mną jak chleb i sól.
Chleb i sól kojarzy się z gościnnością, dzieleniem się, bogactwem. A to uczucie o którym mówisz, do przyjemnych raczej nie należało.
(*) było związane
Próbowałam coś ocalić i uchronić.
Ocalić = uchronić.
W krytycznej chwili zawiodły oczy i zawiodła pamięć.
Oczy rozumiem - zgubiła okulary. Ale czemu pamięć? O czymś zapomniała?
Przeświecała mi jednak pewna myśl, cenna, która była ponad wszystko.
PrzYświecała myśl. Cenna, czyli coś, co cenimy ponad wszystko. Powtórzenie.
Ponad złośliwość, nieuczciwość ludzką, ich pogardę i odepchnięcie.
A to wszystko było w labiryncie?
Nosiłam w sobie pamięć.
Nie zapomniałam jednego. I znowu. Jak to się ma do poprzedniego zdania? Co ma wspólnego pamięć o ślubie z zazdrością? Nie zapomniała mimo pogardy innych?
Tylko gdzie on jest.
Na końcu znak zapytania lub wielokropek.
Kręciłam się bez sensu wśród ciemności(BEZ SPACJI) .
...zaraz pojawi się wśród tej kanonady wystrzałów i błysków jakby na pograniczu wojny i zabawy w petardy.
Lekkie zaskoczenie, bo nigdzie wcześniej tych fajerwerków nie opisywałaś, ani jak trwają, ani jak się rozpoczęły. Czegoś takiego nie można pominąć.
Kiedy otworzył drzwi kluczykiem – to bardzo dziwne - nie powiedział wsiadaj, tylko - nie jestem pewna - przeszukuj? nie... powiedział raczej „rozplątuj”.
Zapis.
Kiedy otworzył drzwi kluczykiem - to bardzo dziwne... - nie powiedział "wsiadaj", tylko - nie jestem pewna... - "przeszukuj"? Nie. Powiedział raczej "rozplątuj".
Ja jednak (1)wyraziłam myśl, że nie będzie (2)na nim grupy ludzi, która (3)w pewnym sensie prześladowała mnie.
(1) Zgrabniej byłoby, że pomyślała, lub powiedziała. To "wyrazić myśl" sztucznie brzmi.
(2) Na uroczystości może. Przy pierwszym czytaniu zrozumiałam, że na nim odnosi się do mężczyzny.
(3) W pewnym sensie czyli jakim?
Czułam się zmęczona, jednak pewność, że zaślubiny nastąpią, bo nawet wiedziałam jakimś sposobem jak będę wyglądała w białej ślubnej sukience i jak on będzie wyglądał przy mnie, wręcz uskrzydlała mnie.
Przeredagowałabym. Długachne zdanie wybijające z rytmu.
...ubrana w ciemną sukienkę...
Znowu mnie zaskoczyłaś, bo ślub kojarzy mi się z bielą.
Sukienka, czy może tunika raczej, była bardzo prosta, lejąca, z małym dekoltem, bez rękawów. Od lat tak się nie czułam, tak wiotka i zgrabna – idealnie.
Powtórzenie. Już to opisywałaś.
Wypełniło mnie pragnienie, aby teraz, już(BEZ SPACJI) , w tej chwili, choć na ułamek sekundy przytulić się do niego.
Uznałam nieuchronność tego nagłego pragnienia bliskości.
Nieuchronność = nieuniknioność. Nie dało się uniknąć pragnienia, czy chciałaś powiedzieć, że byłaś zdeterminowana, by go przytulić?
Pojawił sie krótki przebłysk obawy przed okiem ludzkim, ale przecież jakie to ma znacznie.
Raczej nie przed okiem, ale przed osądami ludzi ;)
To był proroczy sen. Ja jestem pewna, że teraz mogę wszystko.
To byłby proroczy sen, gdyby wszystko się ziściło, a ty mówiłabyś z pozycji osoby, której wszystko we śnie się sprawdziło. To był sen, który odmienił życie.

Mimo niedociągnięć językowych, podobało mi się, w jaki sposób opisałaś swój sen. Sam temat - o sukni ślubnej i mężu, czyli najbardziej oklepany temat na świecie - nie jest zbyt porywający. Mimo to opowiadanko ma potencjał. Gdybyś na przykład rozwinęła wątek o ludziach, którzy ci źle życzą, wyszłoby ciekawiej. Mogłabyś rozwinąć również ostatnie zdania - te o możliwości robienia czego się chce i bycia piękną, bo na razie nie pasują do reszty. Nic na ten temat w miniaturce nie ma.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”