Byłam taka zagubiona. Towarzyszyło mi niezmiennie to uczucie, które w ciągu całego życia jest związane ze mną jak chleb i sól. Błąkałam się po labiryntach przeszłości. Próbowałam coś ocalić i uchronić. To coś było zmaterializowane w tajemniczym pakunku. Nie upilnowałam. Ktoś wykradł. Później, kiedy usiłowałam odnaleźć cenny pakunek – nie potrafiłam. Nawet okulary zawieruszyłam. W krytycznej chwili zawiodły oczy i zawiodła pamięć. Przeświecała mi jednak pewna myśl, cenna, która była ponad wszystko. Ponad złośliwość, nieuczciwość ludzką, ich pogardę i odepchnięcie. Nosiłam w sobie pamięć. Tego najważniejszego nie zapomniałam. Wyjdę za mąż. Tylko gdzie on jest. Kręciłam się bez sensu wśród ciemności . Ludzie, których znałam w przeszłości byli obcy i wrodzy. Jednak pielęgnowałam w sobie myśl, że on jest. On to pewnik i drugi pewnik, to to, że zaraz pojawi się wśród tej kanonady wystrzałów i błysków jakby na pograniczu wojny i zabawy w petardy. Tak naprawdę nie potrafiłam określić, zdecydować i poddać trzeźwej ocenie tego, co działo się wokół mnie.
Nagle znalazłam się przy samochodzie. To była ciemna terenówka. I właśnie on też tam się pojawił. Nawet nie wiedziałam, że to on i , że to jego pojazd. Kiedy otworzył drzwi kluczykiem – to bardzo dziwne - nie powiedział wsiadaj, tylko - nie jestem pewna - przeszukuj? nie... powiedział raczej „rozplątuj”.
Wcześniej nie miałam w pamięci jego wyglądu, ale kiedy się pojawił wiedziałam, że to on. Był wysoki, młody, przystojny i miał twarz całkiem podobną do Sadowskiego, tylko włosy dłuższe, bardziej skręcone i jaśniejsze.
Uspakajał mnie i zamieniał w żart moje udręki i niepokoje. Powiedział, że przecież zaraz będzie ślub. Ja jednak wyraziłam myśl, że nie będzie na nim grupy ludzi, która w pewnym sensie prześladowała mnie. Nie wiem dlaczego to było ważne dla mnie, bo on uznał, że to jest bez znaczenia.
I teraz najważniejsze.
Ciągle stałam obok tego samochodu i obok niego, takiego przystojnego i nieziemsko pięknego... z wiedzą i pewnością co do wyłączności jego uczuć. Ja sama byłam bez zarzutu. Miałam szczupłe i jędrne ciało. Czułam pośladki, sprężyste, zgrabne, w skąpych figach. Przez moment – wcześniej, kiedy szłam na spotkanie z nim – zastanawiałam się, czy mam dostatecznie długą sukienkę, czy raczej tunikę, bo czułam jak przyglądają mi się ludzie, może tylko mężczyźni... i nie umiałam ocenić, czy to są spojrzenia oburzenia, czy też takie pożądliwe.
Czułam się zmęczona, jednak pewność, że zaślubiny nastąpią, bo nawet wiedziałam jakimś sposobem jak będę wyglądała w białej ślubnej sukience i jak on będzie wyglądał przy mnie, wręcz uskrzydlała mnie. Zapragnęłam gorąco i nieodparcie chwili przytulenia. Tylko chwili i tylko przytulenia..
Tymczasem ciągle stałam przy tym wielkim, ciemnym samochodzie, ubrana w ciemną sukienkę, taką lekką i zwiewną . Sukienka, czy może tunika raczej, była bardzo prosta, lejąca, z małym dekoltem, bez rękawów. Od lat tak się nie czułam, tak wiotka i zgrabna – idealnie.
Wypełniło mnie pragnienie, aby teraz, już , w tej chwili, choć na ułamek sekundy przytulić się do niego. Miałam wrażenie, że muszę, bo inaczej umrę, przestanę istnieć. Uznałam nieuchronność tego nagłego pragnienia bliskości. To musiało się stać zaraz natychmiast, abym mogła przetrwać i dalej istnieć. Byłam pewna, że nie odrzuciłby mnie. Chciałam właśnie mu powiedzieć, że pragnę przytulić się, tylko na chwilę, że to mi doda sił, że jestem taka umęczona i spragniona. Jednak tak naprawdę, wiedziałam, że przylgnęłabym nie na chwilę, lecz na całą wieczność. Pojawił sie krótki przebłysk obawy przed okiem ludzkim, ale przecież jakie to ma znacznie. Wtuliłabym się w niego i zniknęlibyśmy w tym przepastnym ogromnym samochodzie, w jego przestrzeni i w mroku. Wiedziałam, że on musiałby się poddać. Bo ja chciałabym tylko krótkiego przytulenia. Tylko nie potrafiłabym się już oderwać się, a on uległby zaskoczony, uwikłany, chętny, oczarowany, uwiedziony...
To był najpiękniejszy sen w moim życiu. To był proroczy sen. Ja jestem pewna, że teraz mogę wszystko. Mogę schudnąć i wypięknieć na swój sposób. Mogę zostać kimkolwiek zechcę. Mogę wszystko.
SPEŁNIENIE SNEM MALOWANE (miniatura)
1
Ostatnio zmieniony czw 09 sie 2012, 17:34 przez Jul.Bar, łącznie zmieniany 3 razy.