Wampiry

1
Niedługo dwunasta. Powinnam się spieszyć.
Czułam się tak, jakbym była uwięziona w wyjątkowo przerażającym koszmarze, w którym skupia się tylko na tym, żeby biec, biec ile sił w nogach, jednak te nie są w stanie nieść Cię dość szybko. Byłam uwięziona w czasoprzestrzeni . Do moich uszu dobiegał dźwięk tykającego na wieży zegara. Wskazówki nieubłagalnie zbliżały się do punktu, którego osiągnięcie miało oznaczać koniec towaru i odejście dilera.
Niestety, to nie był sen, tylko rzeczywistość. Czułam nierównomierne wibracje podłoża, powodowane przez gwałtowne uderzenia moich stóp oraz słyszałam głuche bicie serca, które niemiłosiernie tłukło mi się o piersi. Te wrażenie były zbyt realistyczne, to na pewno była jawa. Mijałam tłumy roześmianych osób. Blokowali mi drogę, nie rozumieli, że wraz z ostatnim uderzeniem zegara stracę szansę na kolejną dawkę narkotyku, niezbędną do przetrwania. Nie byli w stanie pojąć, że biegnę po jedyny i ostateczny sens mojego życia. Teraz, żyłam tylko dla narkotyków , dla tego metalicznego posmaku w ustach, który dawał mi ukojenie i niesamowite wizje.
***
Nie zawsze tak było. Niegdyś miałam rodzinę- kochającego tatę, wiecznie zabieganą mamę i skłonną do poświęceń siostrę. Nasz dom był z pozoru Idyllą. Wyróżnialiśmy się, w naszej małej prowincji, nienagannymi manierami i niezłomnymi zasadami. Pamiętam głos mojej sąsiadki, która z zazdrością mówiła, że będę w życiu kimś ważnym i na pewno przysłużę się dobru społeczeństwa. Zapewne jej wyobrażenie mojej przyszłości wiązało się z czarną marynarką, dopasowanym żakietem i butami na wysokiej platformie. W rzeczywistości wolałam obcować z ludźmi i z ich problemami, niż zajmować się biurokracją oraz papierkami. Życie toczyło się jasno obraną ścieżką. Każdego dnia przestrzegałam norm, przyjętych przez moją mamę, jadłam, piłam, chodziłam nawet do szkoły. Zero wagarów. Wzorowe zachowanie i biało- czerwony pasek na świadectwie. Przełom nastąpił niespodziewanie w ostatniej klasie liceum.
-Patrzcie, idzie ta szajbuska z dobrego Domu- Krzyknął w moją stronę jakiś nieznany mi chłopak. Nie utrzymywałam z nikim bliższych kontaktów, nie potrafiłam zaadaptować się w środowisku ludzi, którzy mnie nie lubili. Obojętnie ominęłam go, brak reakcji był dla niego najlepszą nauczką. Wtedy po raz pierwszy porysowano mi auto i pocięto torbę. Nie rozumiałam, czemu mnie nie lubią, ale też nie przejmowałam się tym tak mocno- niedługo miałam przystąpić do matury, a mój kosmar miał się skończyć. Postanowiłam pójść do nich, gdy akcja z samochodem i torbą powtórzyła się kilka razy z rzędu i wyjaśnić tę sprawę raz na zawsze. Następnego dnia podeszłam do mojego stręczyciela.
-Cześć. Chciałabym zapytać, dlaczego porysowaliście mój wóz?- Powiedziałam, siląc się na spokój.
-Twój wóz?! Czy Ty mówisz o tej starej ruderze?- Zbyli mnie śmiechem. –Jeśli chcesz to pokażę Ci, jak wygląda prawdziwy wóz i szybka jazda- Rzucił mi wyzwanie. Wahałam się, ale przyjęłam je. Musiałam udowodnić sobie i im, że moje życie jest wartościowe, nie potrzeba mi zmian, chciałam zdobyć szacunek i respekt. Zaczęło się od niewinnej przejażdżki. Potem skoki do wody, pierwsze piwo, miłość. Zaczęłam myśleć, że wcale nie wiodło mi się tak idealnie . Podobało mi się, że adrenalina zastąpiła szarość codziennego życia, zaczęłam wstydzić się dawnej monotonni. Nauczyłam się prowadzić motocykl i preferowałam szybszą jazdę. Później przyszedł czas na potajemne wymykanie się na dyskoteki z moim starym dręczycielem i picie mocniejszych trunków, oczywiście w granicach przyzwoitości. Właśnie podczas jednego z takich wieczorów poznałam pierwszego dilera. Postanowiłam spróbować, mimo wewnętrznego oporu. Wierzyłam, że tym aktem odwagi udowodnię swoją siłę i niezależność. Tak się zaczęło… Marihuana. Odlot! Kradzież. Kolejny odlot! Napady na niewinne babcie. Znów odlot! Tak w koło Macieju…
***
Mój diler nie powiedział mi, jakie są skutki zażycia marihuany, nie powiedział, że skazuję siebie na śmierć. Cóż, teraz byłabym na trzecim roku psychologii, gdybym nie wpadła w ten piekielny potrzask. .. A tak zostałam już całkiem sama i jedynym sensem mojego życia była igła, po którą biegłam, a raczej narkotyk, który miał dostać się za jej pośrednictwem do mojego krwiobiegu. Rodzina, dom, praca? Cha cha- to nie miało już dla mnie najmniejszego znaczenia! Igła. Proszek. Odlot. To jest to! Już nie pamiętałam zbyt dokładnie dawnego życia, one należało do jakiejś innej, obcej mi Laury, dlaczego nie rozumiałam, skąd wzięły się te wspomnienia. Teraz powinnam biec. Niedługo dwunasta!
To nie jesteś już Ty, idiotko! Biegnij!, krzyknęłam do siebie. Kątem oka zauważyłam, że jakiś stary mężczyzna spojrzał na mnie z troską. Zaraz potem świat wokół mnie zaczął się tracić kontury, stał się bezkształtną, kolorową plamą. Ślepłam?
-W porządku? Nic pani nie jest? Wygląda pani jak śmierć.
Powiedział, co wiedział. A co mnie on! Już miałam mu coś odwarknąć, gdy … otoczyły mi wampiry. Nagle obraz nabrał ostrości, mogłam je dokładnie zobaczyć. Były czerwonookie. Przerażające. Powiedziały, że chcą się napić mojej krwi. Nie przestraszyłam się. Kapitulowałam w chwili, w której zegar zaczął bić dwunastą, a słońce doszło zenitu. Czułam, jak słabłam z każdą sekundą coraz bardziej, wyczerpana szaleńczym biegiem. Straciłam jedyne lekarstwo, i tak bym umarła, nie robiło mi różnicy, w jaki sposób. Poza tym nawet podobała mi się wizja ukąszenia. Oczyma wyobraźni widziałam kły tuż przy mojej szyi. Niemal czułam ten rozkoszny ból, dający ukojenie. Istniała możliwość, że wampirzy jad dawał podobny efekt do narkotyku, sączącego się moimi żyłami. Hmmm, ten chłodny dotyk…
Rzeczywistość mnie rozczarowała. Po raz kolejny rozmazał mi się obraz. Choć może przestałam widzieć z powodu powiek, które zacisnęłam w przypływie gwałtownego bólu. Rozdzierał on całe moje ciało, darł je na drobne kawałki, powoli trawił moje organy. Doszedł w tym do perfekcji. Upadłam na podłogę, szlochając. Wampiry znikły, został tylko płacz. Nie wiem, jak długo to trwało, dla mnie ciągnęło się to w nieskończoność. Ogień, spalił moje wnętrze do tego stopnia, że w pewnym momencie poczułam się lekka. Zobaczyłam biały puch, który unosił się daleko, zbyt daleko
***
Już nie jest mi zimno, już nie jest mi źle. Umarłam.
Ostatnio zmieniony pn 09 lip 2012, 18:46 przez bella95c, łącznie zmieniany 3 razy.
"Najlepiej widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu."-mam nadzieję, że moje serce zawsze będzie widziało tylko te piękne rzeczy- sztukę artystyczną i na zawsze uczyni ją sensem mojego istnienia:)

2
Przeczytawszy opowiadanie, zapytałam siebie - co mi dała lektura?
Otóż: najciekawszy w nim jest Kopciuszkowo - wampiryczny topos północy, intrygująco zestawiony z zaspokojeniem głodu narkotycznego. Gdyby skupić się na eksploracji tego motywu, podporządkowaniu mu zamysłu i narracji, byłby ciekawy wariant opowieści, zwłaszcza, że 12 jest tu środkiem dnia (dziewczyna mija roześmianych ludzi)
Na razie jest 1647 taka sama opowieść o panience z dobrego domu i do tego nie najlepiej napisana (opowieść, nie panienka, oczywiście). Nie wykorzystano możliwości jakie daje narracja pierwszoosobowa, narratorka niestety jest zdystansowanym (do siebie!) opowiadaczem i budzi to mój sprzeciw - bo nawet założywszy, że dystans jest świadomym zabiegiem (a nie jest), to warsztatowe niezgrabności go niszczą.
Uważam jednak, że tkwi tu potencjał - nawet duży, jest intuicja, literackie widzenie świata zmyślanego.

Czyli - brakuje warsztatu i świadomości języka, jego możliwości.
W tym kształcie opowiadanie jest baaaardzo słabiutkie, językowo nieporadne, wymaga redakcji zdanie po zdaniu, myśl po myśli.

Nie robię łapanki:

mnie "wybuchnęło śmiechem" - stręczyciel, to facet, który namawia do nierządu - alfons.

a na samochód nie mówi się rudera, ino szrot albo rzęch.

[ Dodano: Nie 08 Lip, 2012 ]
Niedługo dwunasta. Powinnam się spieszyć.
Tu właśnie zaczyna się topos magiczny.
Czułam się tak, jakbym była uwięziona w wyjątkowo przerażającym koszmarze, w którym skupia się tylko na tym, żeby biec, biec ile sił w nogach, jednak te nie są w stanie nieść Cię dość szybko.
Zdanie zbyt długie, przez co tracisz dramatyzm, na rzecz refleksji.
Wskazówki nieubłagalnie zbliżały się do punktu, którego osiągnięcie miało oznaczać koniec towaru i odejście dilera.
Tu znowu jakiś fikołek, udziwnienie.
(zdanie zachowuje Kopciuszkową poetykę)
Popatrz całość:
Niedługo dwunasta. Dźwięk tykającego na wieży zegara ostrzegał, groził. Powinnam się spieszyć. Nie będzie towaru, diler zniknie. Biec, biec ile sił w nogach! Byłam jednak uwięziona w czasoprzestrzeni…
Niestety, to nie był sen, tylko rzeczywistość.

Moim zdaniem niepotrzebne. Nie ułatwiaj czytelnikowi
Czułam nierównomierne wibracje podłoża, powodowane przez gwałtowne uderzenia moich stóp oraz słyszałam głuche bicie serca, które niemiłosiernie tłukło mi się o piersi.

Tu wszystkiego jest za dużo, powtarzacz konstrukcje epitet+rzeczownik (paralela), które nadają niepożądany rytm frazie. W ogóle zdanie przez nadmiar nabiera kształtu egzaltowanego opisu.
Te wrażenie były zbyt realistyczne, to na pewno była jawa.

Powtarzasz i w dodatku jakoś bez sensu, skoro poprzednio była pewna, że to nie sen. (wzmocniłaś pewność wyrazem modalnym „niestety”)
Blokowali mi drogę, nie rozumieli, że wraz z ostatnim uderzeniem zegara stracę szansę na kolejną dawkę (nieciekawe określenie – przy. N) narkotyku, niezbędną do przetrwania. Nie byli w stanie pojąć, że biegnę po jedyny i ostateczny sens mojego życia.

I tak w koło Macieju, jakbyś nie dowierzała, że raz powiedziane wystarcza
Widzisz? Zdanie po zdaniu. Kontrolować wszystko – od rytmu zdania po treść i sens przekazu.

[ Dodano: Nie 08 Lip, 2012 ]
Dźwięk tykającego na wieży zegara ostrzegał, groził.
tu wyjaśnię jeszcze źródło wyboru słów - zaczęłam myśleć "Kopciuszkiem" - tam uderzenia zegara zapowiadały katastrofę. Takie myślenie toposem pomaga, prowadzi w gąszczu słów.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

3
Dziękuję:) Trochę bałam się cokolwiek wstawić, nigdy nie zajmowałam się pisaniem tak na poważnie, raczej szłam w aktorstwo. Moim głównym problemem jest to, że nie umiem skracać opisów, jestem przywiązania do każdego słowa i bardzo lubię koloryzować.:) Pisanie to dla mnie sposób wyrażania emocji. Obiecuję, że następnym razem postaram się podejść do sprawy odważniej:) Pani rady są dla mnie bardzo pomocne. Dziękuję za słowa otuchy i realną ocenę moich wypocin:)
"Najlepiej widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu."-mam nadzieję, że moje serce zawsze będzie widziało tylko te piękne rzeczy- sztukę artystyczną i na zawsze uczyni ją sensem mojego istnienia:)

4
powodowane przez gwałtowne uderzenia moich stóp
Po "powodowane" od razu "gwałtownymi", bo obecna forma wydaje się być koślawa.
bicie serca, które niemiłosiernie tłukło mi się o piersi
W piersi - tak się utarło(może żeby nie dawać miejsca zbereźnym myślom).
rodzinę(spacja)- kochającego
niż zajmować się biurokracją oraz papierkami
Raczej biurokracją określa się wszelką papierkową robotę, więc wyszło dwa razy to samo.
idzie ta szajbuska z dobrego Domu- Krzyknął w moją stronę
Dlaczego dom pisany jest wielką literą? Literówka czy tak ma być?
Krzyknął - małą literą, bo jest to czynność "mówiona", a takie się zapisuje małą.
Obojętnie ominęłam go, brak reakcji był dla niego najlepszą nauczką
Można wprowadzić zmianę kosmetyczną: "(...)go ominęłam - brak reakcji(...)"
Wtedy po raz pierwszy porysowano mi auto i pocięto torbę
Tutaj użyłbym jakiegoś dokładniejszego określenia czasu, przykładowo "tego dnia"
i torbą powtórzyła się kilka razy z rzędu
Bez "z rzędu" - wystarczyło, ze się powtórzyła. Nieważne czy dzień po dniu, czy po razie w tygodniu.
Rzucił mi wyzwanie. Wahałam się, ale przyjęłam je
Trwało to krótko, więc raczej bardziej odpowiednie byłoby "zawahałam się". No i te zdania można połączyć, aby stworzyć jedno - pełniejsze. Wystarczy w miejsce "je" wstawić "wyzwanie", a pierwsze zdanie usunąć.
chciałam zdobyć szacunek i respekt
To wyrazy bliskoznaczne, więc albo użyj tylko jednego, albo znajdź coś innego co chciała zdobyć.
Potem skoki do wody, pierwsze piwo, miłość
Brakuje mi tu jakiegoś określenia dla miłości.
z moim starym dręczycielem
Jeśli już chcesz tego dręczyciela, to niech będzie "byłym".
jedynym sensem mojego życia była igła
Wcześniej wspomnij, że od marihuany przeszła wkrótce do cięższych narkotyków.
Biegnij!, krzyknęłam do siebie.
Zamiast przecinka - myślnik.
Zaraz potem świat
Zaraz potem jest brzydkim zestawieniem słów - może "chwilę potem"?
Wygląda pani jak śmierć
Raczej śmierć kojarzy się ludziom z trupią czaszką i kapturem, więc raczej nie tak porównałaby ją ta osoba(a jeśli zafascynowany był innymi wizerunkami śmierci, to możliwe, ze powiedział bardzo dziwny komplement). Unikaj jednak "jakbyś zobaczyła ducha", bo to jest aż nazbyt oklepane.
otoczyły mi wampiry
Literówka.
Kapitulowałam w chwili, w której zegar zaczął bić dwunastą
Skapitulowałam - jest to czynność szybka(wybicie dwunastej - kapitulacja)
Już nie jest mi zimno, już nie jest mi źle. Umarłam.
Ostatni wyraz proszę zawrzeć jakoś ciekawiej w słowa. Niech czytelnik sam się domyśli, a Ty tylko naprowadź go na dobrą drogę - nigdy nie podawaj czytelnikowi informacji na wyłożonej jak na tacy(przynajmniej przyjmij coś takiego na wstępie;P)
Uwierz mi, że czytałem dużo o wiele gorszych pod względem językowym tekstów. Masz sporo niedociągnięć interpunkcyjnych, niektóre zdania mogłyby być dłuższe, inne krótsze, a w niektórych przydałoby się coś pozmieniać, ale i tak nie jest tragicznie. Poszukaj zasad zapisywania dialogów i ogólnie "jak tekst powinien wyglądać".

Wzięłaś się za trudny temat, bo nie dość, że o żądzy narkotyku to jeszcze w narracji pierwszoosobowej. Jak zauważyła Natasza: nie wszystko musisz mówić od razu i zdecydowanie nie należy powtarzać jakiejś informacji(szczególnie w tak krótkim tekście).
Moim głównym problemem jest to, że nie umiem skracać opisów
Opisy nie są przesadnie długie. Może brakuje im trochę polotu, ale zapewne nauczysz się co powinno się w nich znaleźć.
Czytaj i zwracaj uwagę na to, jak zbudowane są zdania, jak wplecione dialogi, a jak opisy. Możesz też pastwić się nad tekstami innych i w nich szukać błędów(ogólnie czytanie tekstów, które są tu wrzucane jest przydatne, bo zauważysz jak różnorodnie można pisać).
Nie jest najgorzej, ale też nie najlepiej - znajdź kilka informacji, przećwicz je, znajdź kolejne, znów przećwicz, a przy tym nie zapominaj, że człowiek uczy się całe życie i nikt nie jest nieomylny.
Jeszcze słowo o fabule: gnałaś na łeb, na szyję by przekazać wszystko, co miałaś do przekazania. Postaraj się czasami zwolnić i dokładniej coś opisać. Niech dręczyciel dostanie twarz, na której będzie widać emocje, a auto - rupieć zostanie z jakiegoś powodu obdarzone sentymentem. Będziesz wiedziała co może być ważnego dla Twojej bohaterki - to przekaż czytelnikowi. Bo tutaj przedstawiłaś tylko zarys. Zarys początku, rozwinięcia i zakończenia.

5
bella95c pisze:Nie zawsze tak było. Niegdyś miałam rodzinę- kochającego tatę, wiecznie zabieganą mamę i skłonną do poświęceń siostrę. Nasz dom był z pozoru Idyllą. Wyróżnialiśmy się, w naszej małej prowincji, nienagannymi manierami i niezłomnymi zasadami. Pamiętam głos mojej sąsiadki, która z zazdrością mówiła, że będę w życiu kimś ważnym i na pewno przysłużę się dobru społeczeństwa.
Ten fragment jest bardzo plastikowy. Nie oddaje dramatyzmu sytuacji bohaterki - która najwyraźniej straciła "normalne " życie na rzecz "koszmaru" w jakim aktualnie tkwi. Przyczyniają się do tego bardzo stereotypowe, nieplastyczne cechy jakimi opisujesz członków rodziny. Za szybko też przeskakujesz temat. Warto by tutaj podkolorować jak wyglądało życie w rodzinie widziane z zewnątrz, a jak od środka. To urealni bohaterkę.
bella95c pisze:-Patrzcie, idzie ta szajbuska z dobrego Domu- Krzyknął w moją stronę jakiś nieznany mi chłopak.
Zapis dialogów - spacja po myślniku, z małej litery wtrącenie narracyjne.
Pogrubione - niepotrzebne, wycięłabym.
bella95c pisze: Nie utrzymywałam z nikim bliższych kontaktów, nie potrafiłam zaadaptować się w środowisku ludzi, którzy mnie nie lubili.
Te zdania powinny prezentować nam bohaterkę , ale tego nie robią. Dlaczego? Są znów zbytnim przeskokiem. Urwane myśli zlepione w jedno zdanie. Do tego trochę sztywno i niezdarnie. Lepiej po prostu:
Nie miałam przyjaciół. Trudno było mi odnaleźć się w grupie ludzi, nawiązać z nimi nić porozumienia. Bałam się, że mnie nie polubią, odrzucą.
bella95c pisze:Obojętnie ominęłam go, brak reakcji był dla niego najlepszą nauczką.
Szyk: Minęłam go obojętnie
Nie do końca rozumiem też dlaczego brak reakcji był nauczką dla agresora. Chyba raczej: brak reakcji był najlepszym sposobem na takie zaczepki...
Nie rozumiałam, czemu mnie nie lubią, ale też nie przejmowałam się tym tak mocno- niedługo miałam przystąpić do matury, a mój kosmar miał się skończyć.
W tym zdaniu sama sobie przeczysz.
Wcześniej bohaterka określa siebie jako 'wzorową uczennicę" i outsiderkę, co daje sygnał skąd może się brać niechęć innych. Twierdzi, że się nie przejmuje, ale określa sytuację mianem koszmaru. Widzisz? Niekonsekwencja myśli.
bella95c pisze:Wtedy po raz pierwszy porysowano mi auto i pocięto torbę.
Tutaj sugerujesz nieznanego sprawcę...
bella95c pisze:Postanowiłam pójść do nich, gdy akcja z samochodem i torbą powtórzyła się kilka razy z rzędu i wyjaśnić tę sprawę raz na zawsze.
A tu ona dokładnie wie (a skąd?) kto to zrobił. Duży przeskok - od jednej zaczepki słownej do porysowania samochodu?
bella95c pisze:Musiałam udowodnić sobie i im, że moje życie jest wartościowe, nie potrzeba mi zmian, chciałam zdobyć szacunek i respekt.
A to się zupełnie z nieba pojawia. To uzasadnienie działania. Nie przekonuje mnie.
bella95c pisze:Później przyszedł czas na potajemne wymykanie się na dyskoteki z moim starym dręczycielem i picie mocniejszych trunków, oczywiście w granicach przyzwoitości.
Co to są te granice przyzwoitość??
Zwłaszcza w odniesieniu do niepełnoletniej (chyba??) dziewczyny wymykającej się z domu na imprezy z alkoholem itd.
bella95c pisze:Napady na niewinne babcie.
O rany, trochę się pośmiałam. Sama zobacz jak to brzmi:)
A opisujesz dramat dziewczyny, która wplątała się w "towarzystwo" i zbłądziła. Mniej skrótowo, bardziej dosadnie.
Mój diler nie powiedział mi, jakie są skutki zażycia marihuany, nie powiedział, że skazuję siebie na śmierć. Cóż, teraz byłabym na trzecim roku psychologii, gdybym nie wpadła w ten piekielny potrzask. ..
I byłby niezbyt bystry jakby powiedział... No i sama marihuana takiego życiowego spadu nie spowoduje. No i pali się ją. Chyba, że teraz bohaterka już coś innego stosuje...
bella95c pisze: Już nie pamiętałam zbyt dokładnie dawnego życia, one należało do jakiejś innej, obcej mi Laury, dlaczego nie rozumiałam, skąd wzięły się te wspomnienia.
Coś się tu pomieszało. Przeczytaj zdanie na głos.
dlatego
bella95c pisze:Już miałam mu coś odwarknąć, gdy … otoczyły mi wampiry.
Bez wielokropka.
mnie
bella95c pisze: Były czerwonookie. Przerażające. Powiedziały, że chcą się napić mojej krwi. Nie przestraszyłam się. Kapitulowałam w chwili, w której zegar zaczął bić dwunastą, a słońce doszło zenitu. Czułam, jak słabłam z każdą sekundą coraz bardziej, wyczerpana szaleńczym biegiem. Straciłam jedyne lekarstwo, i tak bym umarła, nie robiło mi różnicy, w jaki sposób. Poza tym nawet podobała mi się wizja ukąszenia. Oczyma wyobraźni widziałam kły tuż przy mojej szyi. Niemal czułam ten rozkoszny ból, dający ukojenie. Istniała możliwość, że wampirzy jad dawał podobny efekt do narkotyku, sączącego się moimi żyłami. Hmmm, ten chłodny dotyk…
Tu znów trochę niekonsekwencji. Wampiry były przerażające, ale bohaterka się nie przestraszyła?
Poza tym kawałek trochę zbyt nasiąknięty patosem i egzaltacją. A bardziej tutaj eksploatowałabym gorzkie poczucie porażki. emocje można wyrażać na wiele sposobów, niekoniecznie są do tego potrzebne poetyckie, górnolotne określenia czy długie zdania.
Opowiadanko to zaledwie zarys, pospiesznie skreślony, nieprzemyślany (literówki!).
Ale jest pomysł, jest już jakaś puenta, to dobrze rokuje. Musisz teraz połączyć swój pomysł z jego dobrym wykonaniem - warsztatowo nie panujesz nad emocjami, dynamiką, słownictwem. Zrezygnować trochę z egzaltacji, na rzecz realizmu, monolog bohaterki jest mało wiarygodny, myśli o sobie okropnymi ogólnikami. Jeżeli chcesz używać narracji pierwszoosobowej, poobserwuj siebie, popatrz co się "pojawia" w głowie w reakcji na różne sytuacje, nawet codzienne - obraz, myśl, jak widzisz i rozpoznajesz swoje emocje. Potem będziesz mogła tym obdarować swoją bohaterkę.
Powodzenia!
Czarna Gwardia
Potęga słowa - II tekst
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”