Nieoczekiwany powrót

1
Coś nowego, krótkiego, do zweryfikowania i zjechania :)
Cóż więcej mogę napisać... Itadakimasu!

.oOo.

- Jeszcze jedno pociągnięcie... Skończone.
Odsunęłam się od ściany. Brzoskwinia idealnie pokryła arbuza. Przytarłam wierzchem dłoni czoło. Byłam zmęczona malowaniem całego pokoju. Teraz pozostało jedynie poodklejać taśmy z sufitu, listw podłogowych, kontaktów, włącznika...
Przestawiłam drabinkę bliżej ściany, wspięłam się na nią i sięgnęłam po końcówkę taśmy.
W tym momencie ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę.
Byłam niezmiernie ciekawa, kto to mógł być. Nie schodząc na podłogę, z ręką wyciągniętą w górę, spojrzałam w stronę wejścia.
- Hej. Nie przeszkadzam?
Zbyszek. Ostatnia osoba, której mogłam się tutaj spodziewać. Po co przyszedł?
- Jestem trochę zajęta, jakbyś nie zauważył - odpowiedziałam po chwili.
Najlepiej byłoby, gdyby się wyniósł. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać.
Nie zważając na jego obecność, wróciłam do odklejania taśmy.
- Chciałem tylko porozmawiać.
Westchnęłam. Jednak nie odpuszcza. Muszę go jakoś spławić.
- Nie mam czasu, naprawdę. - Nawet na niego nie spojrzałam. - Jak tylko skończę malowanie...
- Ale to nie zajmie ci dużo czasu - przerwał mi.
Zrezygnowana, zamknęłam na chwilę oczy. Zeszłam powoli z drabinki, przesunęłam ją w prawo, weszłam z powrotem, pociągnęłam za taśmę.
- Dobrze, mów.
Nie miałam ochoty słuchać jego głosu. Ani przebywać w jego towarzystwie. W ogóle nie chciałam mieć z nim jakiegokolwiek kontaktu.
Tak jak to było przez ostatnie trzy lata.
Dostrzegłam kątem oka, że wszedł w głąb pokoju. Najprawdopodobniej stanął na wprost okna.
Przez dłuższą chwilę nic nie mówił. W tym czasie udało mi się odkleić taśmę wzdłuż całej ściany. Zaczęłam ją zgniatać w kulkę, gdy zapytał:
- Pamiętasz, kiedy przestałaś do mnie dzwonić?
Pamiętałam. Choć tego nie chciałam. Wolałam zapomnieć, że Zbyszek istnieje.
Zrzuciłam kulkę na podłogę. Nie schodziłam jednak z drabinki.
- Po twoich siedemnastych urodzinach - wydusiłam z siebie.
- A pamiętasz, jak próbowałem później z tobą porozmawiać?
Nie odpowiadałam. Patrzyłam tylko na moje dłonie zaciśnięte na metalowej poręczy.
- Dzwoniłem, pisałem, wysłałem ci nawet życzenia na święta...
- Do czego zmierzasz? - Nie chciałam, aby mi o tym przypominał.
- Do czego zmierzam? - W jego głosie usłyszałam złość. - Nie domyślasz się jeszcze?
Opuściłam głowę jeszcze niżej. Włosy całkowicie zasłoniły moją twarz.
Dlaczego Zbyszek musiał się pojawić właśnie teraz? Miałam nadzieję, że odetnę się od przeszłości, spalę za sobą wszystkie mosty.
Usłyszałam, jak staje po mojej lewej stronie. Czułam na sobie jego wzrok pełen pretensji.
- A nasza ostatnia rozmowa? Ja ją bardzo dokładnie zapamiętałem. Każde słowo. Każdą chwilę milczenia. Nawet to, że moje serce szybciej zaczęło bić, gdy powiedziałaś...
- Zbyszek! - krzyknęłam.
Po pustym pokoju rozszedł się pogłos.
Mimo otwartego okna nie miałam czym oddychać. Spojrzałam na jego wpół otwarte usta. Jego oczy... Nie mogłam... Jego oczy...
- Czy jeszcze mnie kochasz?
Zacisnęłam mocno powieki.
Dlaczego znów pojawił się w moim życiu? Dlaczego?
Powoli zeszłam na podłogę. Słyszałam jego oddech. Widziałam oczyma wyobraźni, jak wszystkie moje plany na przyszłość wracają do strefy marzeń, które nigdy się nie spełnią.
- Ja... - zawahałam się.
Przecież nie mogłam wrócić do punktu wyjścia!
- Nic już do ciebie nie czuję - wyszeptałam.
Czyżbym przed chwilą wypowiedziała najgorsze zdanie, jakie kiedykolwiek mogłam sobie wyobrazić?
- Powtórz, patrząc mi prosto w oczy!
Wzdrygnęłam się. Nie z powodu jego krzyku. Mam to powtórzyć? Patrząc... w jego oczy...
Powoli podniosłam głowę. Stał naprzeciwko. Zatrzymałam wzrok na jego ustach. Nie potrafiłam spojrzeć wyżej.
- Milena! - znowu krzyknął.
Spojrzałam. W te bursztynowe oczy. W które kiedyś uwielbiałam się wpatrywać. W które kochałam się zatapiać. Które kochałam...
- Już cię nie kocham.
Rozczarował się. Nie przypuszczał, że będę w stanie to powiedzieć jeszcze raz.
Odwrócił się powoli w stronę okna. Promienie słońca przedarły się przez gęste chmury, wiszące na niebie od samego rana.
Zapach farby zaczął mi teraz przeszkadzać. Powietrze stało się niezwykle gęste.
Staliśmy tak dłuższą chwilę. W końcu odwrócił się do mnie.
- Powiedz mi - szeptał - dlaczego ci nie wierzę?
Cisza. Pustka w głowie. Szum w uszach. Szalejące serce.
- Kłamca - wycedził przez zaciśnięte zęby.
Ostatnio zmieniony pn 25 cze 2012, 13:21 przez mil93, łącznie zmieniany 3 razy.
"Gdybym była deszczem, który łączy niebo z ziemią, mogłabym złączyć się z jego sercem i uspokoić je..."

"The stab of stilettos
On a silent night
Stalin smiles and Hitler laughs
Churchill claps Mao Tse-Tung on the back"

2
Za dużo zabiegów mających potęgować melodramatyzm. Wszystko wyszło Ci przez to okropnie truistyczne. Poza tym – Milena, ok, jej zachowanie jest prawdopodobne, a charakter wyraźnie zarysowany (wrażliwa jest strasznie, ale pewnie tak miało być; aczkolwiek fakt, że po trzech latach Zbyszek w pięć minut wzbudził w niej takie tornado uczuć, nie jest do końca normalny, no ale); natomiast Zbyszek – jego kreacja jest już za bardzo naciągana. Nikomu nie przychodzi łatwo mówienie o swoich uczuciach i poruszanie tematów, które bolą; tymczasem on, pomimo że dziewczyna wyraźnie dawała mu znać, że nie chce mieć z nim nic wspólnego, ot, tak sobie przychodzi i zalewa ją szczerością. A skoro nie wynikało to z nieśmiałości czy strachu, to czemu trzy(!) lata zwlekał z wizytą? Dzwonił, pisał, nie warto było od razu się do niej kopnąć? Z Twojego wstępu wnioskuję, że jest to miniaturka, zamknięta całość, nie wyrwana z kontekstu scena, żeby jego zachowanie mogło mieć uzasadnienie gdzieś w nieopublikowanej reszcie.
- A nasza ostatnia rozmowa? Ja ją bardzo dokładnie zapamiętałem. Każde słowo. Każdą chwilę milczenia. Nawet to, że moje serce szybciej zaczęło bić, gdy powiedziałaś...
Właśnie o to mi chodziło z truizmem. W prawdziwym życiu nikt tak nie mówi.^^ O ile jednak jeszcze ujdzie, jeśli wsadzisz coś w tym stylu w usta postaci kobiecej, to przy facecie jest to wręcz niedopuszczalne – taka obyczajowość.

Od strony technicznej, mnie osobiście nie podoba się przeplatanie dialogu z opisem czynności Mileny. W porządku, przerywniki są ważne, ale tutaj wyszły Ci tak szczegółowe, że przyciągają tyle samo uwagi, co rozmowa bohaterów. Rozumiesz, napisałaś to tak, że obok siebie, równie ważne, biegną dwie historie: dzieje związku Z&M i dzieje taśmy. Nosz, przydałaby się jakaś hierarchia! Toż ja tutaj nastawiam się na przeżywanie, pudło chusteczek i te tam inne przygotowane ( :wink: ), a dostaję opis każdej najdrobniejszej czynności bohaterki!
Poza tym, powtarzasz się:
Najlepiej byłoby, gdyby się wyniósł. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać.
Jednak nie odpuszcza. Muszę go jakoś spławić.
Nie miałam ochoty słuchać jego głosu. Ani przebywać w jego towarzystwie. W ogóle nie chciałam mieć z nim jakiegokolwiek kontaktu.
Wolałam zapomnieć, że Zbyszek istnieje.
Miałam nadzieję, że odetnę się od przeszłości, spalę za sobą wszystkie mosty.
Poinformujesz nas raz, drugi, trzeci – niech będzie, najwyraźniej Milena naprawdę bardzo nie chce go widzieć. Ale co za dużo, to niezdrowo. Przypominanie o tym na każdym kroku jest nudzące i wkurzające.

Ogólnie mam wrażenie jakbyś, hmm… Trochę za daleko zabrnęła w próbach plastycznego opisania całej sceny. :wink: Na przykład tutaj:
Nie schodząc na podłogę, z ręką wyciągniętą w górę, spojrzałam w stronę wejścia.
Wystarczyłoby Nie przerywając pracy, spojrzałam w stronę wejścia. Byłoby zgrabniej i, wbrew pozorom, niedookreślony opis czasem łatwiej sobie zwizualizować. Wiedzieć, w którą stronę bohaterka przesunęła drabinę, też nie musimy. Podobnie jak tego, że Zbyszek stanął „po jej lewej stronie”, zwłaszcza że generalnie nie przykładałaś wagi do opisu miejsca akcji.
Generalnie w tekście wszystko, co nie jest potrzebne, zakłóca odbiór tego, co pragnie przekazać autor. Pamiętaj o tym na przyszłość.
I could be bounded in a nutshell, and count myself a king of infinite space — were it not that I have bad dreams.
Hamlet, akt II

3
Onema pisze:Od strony technicznej, mnie osobiście nie podoba się przeplatanie dialogu z opisem czynności Mileny. W porządku, przerywniki są ważne, ale tutaj wyszły Ci tak szczegółowe, że przyciągają tyle samo uwagi, co rozmowa bohaterów. Rozumiesz, napisałaś to tak, że obok siebie, równie ważne, biegną dwie historie: dzieje związku Z&M i dzieje taśmy.
Cały czas myślałam, że Milena spadnie z drabiny. Nie spadła. Jestem rozczarowana.
Taśmę trzeba zdjąć szybko po malowaniu, bo inaczej farba zaschnie i nierówno wyjdzie. dzielna ta Milena - zna się na robocie. :)
A na poważnie - racja. Złapałam się na tym, że uważnej śledzę los taśmy, niż wyznania bohaterów.
mil93 pisze:Jestem trochę zajęta, jakbyś nie zauważył - odpowiedziałam po chwili.
Jeszcze nie zauważył. Dopiero wszedł.
mil93 pisze:- Nie mam czasu, naprawdę. - Nawet na niego nie spojrzałam. - Jak tylko skończę malowanie...
- Ale to nie zajmie ci dużo czasu - przerwał mi.
Feministka we mnie nie lubi faceta. Mógłby jej pomóc, skoro tak mu zależy, by go uważnie wysłuchała. W ogóle wysłuchała. Tymczasem ten bęcwał czeka, aż ona uwinie się z robotą, by uczynić miłosne wyznanie? A po latach: "Stara dej no piwo i nie zasłaniaj mecza. Głupia krowa."
mil93 pisze:W ogóle nie chciałam mieć z nim jakiegokolwiek kontaktu.
Tak jak to było przez ostatnie trzy lata.
Te zdania obok siebie powodują, ze nie wiadomo czy przez ostatnie trzy lata Milena nie chciała mieć z nim kontaktu, czy wprost przeciwnie ten kontakt miała. Sądzę, że chodziło o druga wersję, ale...
mil93 pisze: - Pamiętasz, kiedy przestałaś do mnie dzwonić?
/.../
- Po twoich siedemnastych urodzinach - wydusiłam z siebie.
Ma siedemnaście wiosen, a już trzy lata nie są razem. Więc ile mieli, kiedy zaczęła się ich miłość? Trzynaście? Hmm... Dziwnie mi. Również dlatego, ze taka stałość w uczuciach jak u Zbyszka w tym wieku to raczej pobożne życzenie, nie rzeczywistość. Ale może nie uogólniajmy.
mil93 pisze:Pamiętasz, kiedy przestałaś do mnie dzwonić?
Pamiętałam. Choć tego nie chciałam. Wolałam zapomnieć, że Zbyszek istnieje.
Zrzuciłam kulkę na podłogę. Nie schodziłam jednak z drabinki.
- Po twoich siedemnastych urodzinach - wydusiłam z siebie.
- A pamiętasz, jak próbowałem później z tobą porozmawiać?
Za dużo "pamiętania".
mil93 pisze:Czułam na sobie jego wzrok pełen pretensji.
Dla mnie takie sformułowania są bardzo fałszywe. Można widzieć, że ktoś patrzy na nas wzrokiem pełnym uczucia. W to wierzę. Jednak czuć ten wzrok, bez uprzedniego zobaczenia wyrazu twarzy, oczu osoby patrzącej? To wydaje się mocno przesadzone.

Bardzo ta scenka romantyczna i ckliwa. Panna sama nie wie, czego chce. On przynajmniej umiejętnie dąży do celu. A ona - chce się odciąć, a jednocześnie dyskutuje z nim o wcześniejszym/obecnym uczuciu, w które też trudno mi uwierzyć. Trzy lata leżało w pakamerze, a teraz wypełzło? Mało jakoś prawdopodobne. Ale to twoja bajka.

Pozdrawiam.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

4
Ten szczegółowy opis czynności związanych z malowaniem pokoju wydaje mi się tutaj dobrze uzasadniony. To jest bardzo wyrazista demonstracja Mileny wobec Zbyszka, że nie ma zamiaru go słuchać, a pewnie też i na własny użytek przeprowadzona próba odcięcia się od tej sytuacji. Skupiamy się, często nawet przesadnie, na rozmaitych banalnych czynnościach, kiedy nie chcemy brać udziału w czymś, co się rozgrywa wokół nas. Owszem, można się zastanawiać, czy warto tyle uwagi poświęcać taśmie, czy nie dałoby lepszego efektu skupienie się na nowym kolorze ściany (jaki ładny, nawet te stare zasłony świetnie przy nim będą wyglądały, czy coś w tym guście), lecz sam pomysł nie budzi moich zastrzeżeń. Ale: niepotrzebnie dopowiadasz to, co jasno wynika z opisu.
mil93 pisze:Nie miałam ochoty słuchać jego głosu. Ani przebywać w jego towarzystwie. W ogóle nie chciałam mieć z nim jakiegokolwiek kontaktu.
mil93 pisze: Wolałam zapomnieć, że Zbyszek istnieje.
mil93 pisze:- Do czego zmierzasz? - Nie chciałam, aby mi o tym przypominał.
mil93 pisze:Dlaczego Zbyszek musiał się pojawić właśnie teraz? Miałam nadzieję, że odetnę się od przeszłości, spalę za sobą wszystkie mosty.
Za dużo tego łopatologicznego: nie, nie, nie, w tak krótkim fragmencie. Do tego, palenie wszystkich mostów brzmi już nazbyt melodramatycznie.
mil93 pisze:Widziałam oczyma wyobraźni, jak wszystkie moje plany na przyszłość wracają do strefy marzeń, które nigdy się nie spełnią.
- Ja... - zawahałam się.
Przecież nie mogłam wrócić do punktu wyjścia!
mil93 pisze:- A nasza ostatnia rozmowa? Ja ją bardzo dokładnie zapamiętałem. Każde słowo. Każdą chwilę milczenia. Nawet to, że moje serce szybciej zaczęło bić, gdy powiedziałaś...
Od uczuć aż kipi, ale coś mi tu zdecydowanie nie gra. Skoro on tak dokładnie pamięta, to znaczy, że mu na dziewczynie zależało, a jeśli tak, to dlaczego czekał trzy lata, zanim przyszedł cokolwiek wyjaśnić? Zwłaszcza, że oboje są bardzo młodzi, a w tym wieku trzy lata to pół wieczności. Znacznie bardziej pasowałyby tu trzy miesiące.
I jeszcze te plany na przyszłość, które legną w gruzach, kiedy Milena wróci do Zbyszka... Każesz wierzyć, że powrót będzie dla niej fatalny, ale - właściwie dlaczego?
Dużo w Twoim opowiadaniu rozhuśtanych emocji, które nie wiadomo z czego wynikają. Jeśli dziewczynie zależy na chłopaku, lecz z jakichś powodów odtrąca go, to jest to sytuacja o dużym potencjale dramatycznym. Nie można jednak rozmyć jej w ogólnikach. Ona mówi, że go nie kocha, lecz nie jest to prawdą, on jej nie wierzy, i słusznie - sytuacja wcale nierzadka i w życiu, i w literaturze, więc żeby czytelnik się nią przejął, powinna być dopracowana na poziomie szczegółów. Trudno kibicować komukolwiek w tej rozgrywce, skoro nawet nie wiadomo, o co im poszło...
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”