Po dłuższym - bagatelnie minutowym - namyśle tytułu znowu nie wstawiam. Nie ma sensu zamykać tekstu w jego ramionach. Poza tym, pomysł dopiero kiełkuje.
Nie mniej jednak ta część może być jedyną, jakiej się doczekam, więc ląduje tutaj. Byłabym też wdzięczna za szczerość.
Na interpunkcję proszę nie zwracać uwagi - powoli przyzwyczajam się do myśli, że ostro kuleje.
***
Pod jej stopami zachrzęścił gruz.
Z niechęcią otworzyła oczy, nie dziwiąc się już widokiem, który rozpościerał się przed nią.
Sucha, spalona ziemia, parowała z cichym sykiem uwalniając co chwila pokłady ugrzęzłych w głębinach temperatur. Zawalone, niegdyś zapewne wystawne, domostwa spoglądały na nią złowieszczo mrużąc spalone okna, a powyrywane z zawiasów drzwi leżały smętnie na ziemi, prowadząc teraz jedynie
„…do piachu” skończyła w myślach „Teraz to wszystko nie nadaje się już do niczego.”
Westchnęła głośno mijając przewieszone przez płot ciało dziecka. Musiała to być młoda dziewczynka – świadczyła o tym zakrzepła krew na jej udach oraz liczne siniaki, pokrywające plecy i ramiona zwłok. Kobieta ledwo opanowała skurcze żołądka. Odwróciła wzrok.
„Co tu się stało ?” to pytanie pojawiało się w jej głowie zawsze, kiedy się tu pojawiała. A ostatnimi czasy, pojawiała się coraz częściej.
Sny przyszły do niej po raz pierwszy, kiedy była jeszcze głupią młódką, poszukującą wrażeń i zapomnienia. Pragnęła wtedy tylko tego, żeby przeszłość już nigdy się o nią nie upomniała. Kiedy zabiła Ergartha, sny ustały. Przestały się pojawiać, co jedynie upewniło elfkę w słuszności swoich teorii, mówiących o wspomnieniach okrucieństwa, jakie spotykała na drodze, znaczonej przemarszem jego wojsk.
A teraz wróciły.
Z rozmyślań wyrwał ją niski dźwięk gromu, uderzającego gdzieś przy horyzoncie. Spojrzała w tamtą stronę, lecz jedyne, co udało się jej wypatrzyć, to świetlne rozbłyski tańczące po niebie bez chmur.
Ta anomalia nie byłą jedyną, która utwierdziła ją w przekonaniu, że ten świat nie był ziemią. „Nie taką, jaką ja znam” dodała zaraz w myślach. Z początku w ogóle nie zwracała uwagi na takie szczegóły. Widok rozszarpanych, pociętych i rozwłóczonych ludzkich szczątek był jedynym, co przykuwało jej uwagę. Jednak z czasem stał się smutną częścią krajobrazu, a kobieta zaczęła się interesować zasadnością przebywania tu. Nie wymyśliła jednak niczego konkretnego.
Błysnęło znów, a z nieba zaczął siąpić leciutki deszczyk. Maleńkie kropelki z cichym sykiem uderzały we, wciąż gorący, piasek, tworząc przy ziemi bladoszarą mgłę, która pochłonęła większość makabrycznych widoków.
To była dla kobiety nowość. Nigdy wcześniej nie doświadczała tutaj zjawisk atmosferycznych, a oglądanie migotających gwiazd przy akompaniamencie drobnej wilgoci, spadającej jej na twarz, przywitała z pogodną aprobatą. Przecież nie co dzień dane jest oglądać konstelacje w czasie królowania Słońca.
Pod tym względem kraina również była inna. Tutaj wszystkie pory dnia zdawały się zlewać w jedną. Noc była dniem, poranek wieczorem, zaś pory roku w ogóle nie były widoczne. Roślin nie spotkała. Jedynymi „żywymi” stworzeniami, jakie tu obserwowała były padlinożerne, krukopodobne stwory, które jednak nigdy nie pozwoliły podejść jej na tyle, by się im uważniej przyjrzeć. Jedynie szelest skrzydeł obwieszczał przybycie któregoś z nich. Nigdy jednak nie niepokoiły elfki i ta nie miała powodów, by się im naprzykrzać.
Postąpiła kilka kroków, chcąc dojść do miejskiego rynku, kiedy poczuła lekkie szarpnięcie w środku jej głowy. Działo się tak za każdym razem, kiedy coś wyrywało ją z tego snu. Westchnęła, kiedy obraz zmienił się w szarobrązową mgłę, a kiedy zniknął zupełnie, zamknęła oczy.
Gdy otworzyła je ponownie, była już całkowicie świadoma i obudzona. Oraz wypoczęta. Prawdę powiedziawszy, sny pozwalały jej na wiele efektywniejszy sen, niż gdyby śniła o jednorogich konikach. Zsunęła nogi z łóżka, stawiając ja na podłodze i zaczęła szukać porozrzucanych na niej ubrań.
„Mam za swoje” myślała, wciągając przez głowę koszulę „Następnym razem, kiedy będę padać na twarz ze zmęczenia, najpierw poskładam to, co z siebie zdejmę”. Poszukiwanie spodnie zakończyła nurkowaniem pod samo łóżko, w duchu zaklinając się, że nie ma pojęcia, skąd one mogły się tam znaleźć. Przynajmniej buty stały tam, gdzie powinny. Wciągnięcie ich kosztowało ją, co prawda, spotkanie z czarnym pająkiem sądzącym zapewne, że przerobi je na swój pałac zimowy, jednak było warto. Kiedy ponownie stanęła na nogach była już całkowicie ubrana i gotowa do drogi. Dopiero wtedy otworzyła okiennice.
Zza okna spoglądał na nią widok zwykłego, szarego miasteczka - w dzisiejszych czasach pełno było takich rozsianych po wszystkich ziemiach Vanthii. W jej płuca uderzyło wartkie i rześkie powietrze, sprawiając, iż nie żałowała porannego wstawania. Kiedy wjeżdżała tu wieczorem, wszystko śmierdziało potem, stęchlizną i rybami. Teraz jednak zapachy wywiał nocny wiatr, a jest zbyt wcześnie by powietrze zdążyło przesiąknąć zwyczajową wonią. Przeciągnęła się, wpatrując w horyzont. Ledwo wystające znad niego słońce, nie miało jeszcze takiej siły, by oświetlić świat, jednak jej elfie zmysły wyczuwały delikatną zmianę temperatury, jaka następował wraz z nim.
Nie czekając na pobudkę gospodarza przybytku, zebrała z podłogi resztę swoich bagaży, po czym cichym krokiem udała się po stajni.
***
- Och, Duchu - westchnęła, głaszcząc sierść leshya’e. – Ile bym dała za klucz do moich snów… - czule podrapała konia za uszami.
Ciężko oparła się o ścianę boksu, zastanawiając nad przyszłymi planami. Miała dojechać do bezpośrednio do stolicy i tam czekać na elfa. A przynajmniej taką wiadomość dostała podróżując po Równinach Dorishy. Była pewna jej prawdziwości – nikt nie był takim wariatem, żeby na posłańca wybierać sobie żarptaka z dalekiego zachodu.
- Nie dowiem się, póki nie dojadę – stwierdziła, ciesząc się prostotą tych słów. W jej życiu było już dość komplikacji.
- No, Akalo – zwróciła się znów do towarzysza, który spojrzał na nią jednym okiem – Trzeba cię przygotować do drogi – skończyła wesoło, zabierając się do pracy.
Wpierw zajęła się czyszczeniem tułowia ogiera. Zgrzebło oraz resztę szczotek znalazła w skrzyni tuż przy wejściu do stajni, więc nie musiała korzystać z własnych. Kiedy skończy zostawi je do oczyszczenia stajennemu i pozbędzie się choć jednej sprawy z głowy.
Cóż, boksy do najczystszych nie należały, więc musiała się trochę namęczyć, nim sierść na łopatkach i brzuchu osiągnęła zadowalające efekty. Kichnęła, przeklinając w duchu kurz, którego watahy unosiły się w powietrzu.
- Nie teraz – powiedziała, kiedy koń spróbował włożyć pysk do kieszeni jej spodni.
- To, że wczoraj znalazłeś tam cukier o niczym nie świadczy. – Odepchnęła jego wielki łeb. Pociągnęła nosem – Wiesz, byłabym wdzięczna, gdyby ktoś tu wcześniej posprzątał, ale w takiej dziurze raczej niezbyt często można spodziewać się gości. – Akala parsknął, zapewne zirytowany brakiem zainteresowania jego końską osobą.
Kobieta westchnęła, wycierając swędzący nos w rękaw koszuli.
- Ja bym tu sprzątała z poczucia zwykłej przyzwoitości…- mruknęła pod nosem.
Kiedy skończyła szczotkować boki i grzbiet ogiera, zajęła się rozplątywaniem jego grzywy. Od paru tygodni nie miała na to czasu, więc również i tu znajdowała co jakiś czas czarne kołtuny.
- Bogowie… - wydyszała, próbując uwolnić szczotkę z objęć jednego z nich – Jak tak dalej pójdzie, trzeba będzie obciąć ci grzywę ! – odetchnęła głęboko, napotykając urażone spojrzenie ogiera, jasno mówiące jej, że to nie jego wina. Potrafiła sobie też wyobrazić jego reakcję na parę nożyczek w jej dłoniach. Westchnęła znowu.
- Dobrze, już dobrze. Poradzę sobie – dodała z zawziętością i wróciła do strąków.
Na szczęście sprawa nie wyglądała tak tragicznie, jak sądziła i już po parunastu minutach mogła cieszyć się widokiem czystego towarzysza. Hebanowa sierść pobłyskiwała delikatnie w pierwszych promieniach słońca, a zielone źrenice spoglądały na świat z ciekawością.
- ślicznie wyglądasz – powiedziała czule, głaszcząc go po chrapach.
Kobieta odeszła na chwilę, przynosząc ze sobą wiadro z wodą i drugie z owsem. Koń nie mógł odmówić takiemu śniadaniu. Zwłaszcza, że na obiad zatrzymają się dopiero wiele godzin po tym, kiedy słońce zakróluje w zenicie. Tak więc, już po kilku sekundach słychać było wesołe mlaskanie, zwykle towarzyszące przeżuwaniu ogiera.
Nim skończył jeść był gotowy do drogi. Elfka otwarła pot z czoła i sprawdziła raz jeszcze, czy zabrała wszystko. „Broń, prowiant, koc, szczotki, ubrania… Czy było coś jeszcze? Chyba nie.”
Odczekała chwilę, dając zwierzęciu możliwość dokończenia śniadania, po czym raźno wskoczyła na siodło. Skóra zatrzeszczała przymilnie, dopasowując się do jej kształtów, a rzemienie przyczepione do tybinki i łęku szeleściły cicho, poruszane przez końskie mięśnie. Dotknęła lekko piętami boków towarzysza, który ruszył stępa.
Czerń skóry idealnie dopasowywała się do błyszczącej sierści ogiera i stroju kobiety, nadając im złowieszczy wygląd. Ludzie zwykle decydowali się schodzić im z drogi, choć nie jest pewne, czy sprawiał to ich wygląd, czy widok dwóch ostrzy, schowanych w jaszczurach na plecach kobiety. Zdecydowała się dzisiaj nie zakładać rękawic – było na to zbyt ciepło, a poza tym, chciała ten jeden raz nacieszyć się niezobowiązującą przejażdżką.
Gdy wyjechali z miasta, leshya ruszył galopem, przesadzając pobliskie krzaki jednym skokiem. Jeszcze na długo po tym, kiedy zniknęli na horyzoncie, dźwięk jego rżenia odbijał się od ścian niewielkiej doliny.
***
Stolicę Fallathanu zobaczyła jeszcze wiele staj przed sobą.
Nie sposób było przeoczyć tak wielkiego miasta. Z pełną odpowiedzialnością można było powiedzieć, że wszystkie drogi prowadzą do niego. Każdy, kto opuścił rodzinne strony i wyruszył w drogę, w końcu tu trafiał. I zwykle nie doznawał zawodu.
Wiele karczem, domów uciechy, zadbanych kamienic i ogromne targowisko – to tylko parę z licznych atrakcji miasta. Ukryte przed wścibskimi oczami walki psów, targi na czarnym rynku oraz nauki kunsztu złodziejskiego było dostępne jedynie wybranym. Każdego dnia z ręki do ręki przechodziły tu miliony sztuk złota. Każdego dnia na ulicach spotkać można było urzędników, pracowników kancelarii oraz patriarchów. To tutaj znajdowała się siedziba fallathańskiego króla oraz gmach Sądu Najwyższego. Na targu rzemieślnicy z całej krainy sprzedawali swe wyroby, przekrzykując się nawzajem. Całe miasto pełne było przepychu i cudowności.
Stolica.
Elfka stanęła przed bramą. Tuż za nią ujrzała już miasto. Odetchnęła głęboko i… mało nie spadła z grzbietu leshya.
- Bogowie, co za smród…- mruknęła, zatykając nos dłonią – Stolica, psia jej mać. Tu też przydałoby się porządne sprzątanie – dodała nieco cieszej. Akala nerwowo stukał kopytem i zatańczył w miejscu.
- Spokojnie, przyjacielu – poklepała go po szyi – Węch niedługo przyzwyczai się do zapachu i będzie dobrze.
„Ale lepiej, ashke, żebyś nie kazał nam zbyt długo czekać” dokończyła w myślach, nie przestając głaskać ogiera. Po chwili był już na tyle spokojny, by móc bez przeszkód przeprowadzić go przez bramę.
Mijając strażników miała wrażenie, jakby oboje mieli zaraz zasnąć ze znudzenia. Wchodzący do miasta nie byli praktycznie w ogóle rewidowani ! „To się nazywa rzetelność w pracy” pomyślała z przekąsem, zastanawiając się nad wysłaniem do ich dowódcy stosownej notki, jednak zrezygnowała z pomysłu. Vanthia nie była jej bliższa, niż każde inne miasto i nie widziała powodu, dla którego miałaby cokolwiek tu zmieniać. „Shin’a’in nie plączą się w nie swoje sprawy” zakończyła.
Znalezienie karczmy zakończyła przejeżdżając przez pierwszą-lepszą ulicę. Nazywała się „Zguba dziewictwa” i prezentowała się wcale nieźle. Przed wejściem nie widziała żadnych odpadków, obejście wyglądało na zadbane, a stajnie na obszerne i dobrze wietrzone. Domek kryty czerwoną dachówką składał się wyłącznie z parteru i piętra, jednak był porośnięty bluszczem, co dodawało mu uroku w elfich oczach, tak bardzo przyzwyczajonych do zieleni. Kobieta bez wahania skierowała się ku stajniom, gdzie wpierw porządnie wyczyściła towarzysza, nim udała się na poszukiwanie wanny pełnej ciepłej wody.
Karczmarzem okazała się być kobieta. Młoda kobieta. Sheila widywała już, co prawda, podobne rzeczy, jednak wywołało to u niej przyjemnie zdziwienie. Nieco większe dotarło do niej, kiedy znalazła się w głównej sali „karczmy”.
- Karczma ? – Enayla, właściciela „Zguby dziewictwa”, uśmiechnęła się szeroko – Pani, to miejsce jest wiele lepsze od jakiejkolwiek karczmy. Mamy wyśmienite jedzenie, pokazy tańca, masaże, a mężczyźni…- cmoknęła z podziwem – Nigdzie nie znajdziesz, Pani, lepszych, zaręczam ci.
„Bogowie, dom publiczny! Cholera niech weźmie, jak mam się z tego wykręcić?”
- Nie jestem jeszcze pewna, Pani. Potrzebuję przede wszystkim spokoju. Nagabywania klientów nie byłyby dla mnie przyjemne. – powiedziała ostrożnie, by nie obrazić kobiety. Ludzie bywali drażliwi na punkcie własnych interesów.
„Dla nich co prawda bardziej, ale o tym nie musi wiedzieć” dodała w myślach, uśmiechając się przepraszająco.
- Moja droga – „Ocho, zaczyna się”, elfka skrzywiła się mimowolnie – zaręczam ci, że nigdzie nie będzie ci tak dobrze. Przecież, w ostateczności, nie musisz korzystać z usług moich chłopców – znowu posłała jej swój rozbrajający uśmiech – a jedynie spokojnie przespać tę noc. Nigdy nie miałam tu żadnych burd, a każdy potencjalny rozrabiaka po prostu nie jest wpuszczany. – wzruszyła ramionami – Jeżeli szukasz spokoju, to nie mogłaś trafić lepiej. – zakończyła swój wywód z nieschodzącym z twarzy uśmiechem.
Elfka niepewnie rozejrzała się po sali. ściany ozdobione były malowidłami póz, których z pewnością nie wymyślił nikt normalny. Do niektórych potrzeba było nie tylko jednego, ale co najmniej dwóch partnerów i do tego odpowiednio wygimnastykowanych. Wszędzie kręcili się skąpo odziani mężczyźni, zbudowani niczym ziemskie wcielenia Xanidasa. Elfka odetchnęła niezauważalnie.
„Skoro i tak muszę się gdzieś zatrzymać, to równie dobrze mogę i tu.” przekonywała samą siebie „Ale tylko jedną noc” dodała szybko, zamykając drogę niechcianym myślom. Odwróciła się do właścicielki przybytku.
- Dobrze, Pani. Zostanę tutaj. Prosiłabym o ciepłą kolację do pokoju, gorącą kąpiel i kogoś, kto zająłby się moimi ubraniami. Do jutra rana mają być suche i wyprane. – wyliczała, wpatrując się w malunek za plecami Enayli. „Ogrodnik, też coś” Sheila prychnęła w myślach, odczytując napis pod nim „Przecież to absolutnie niewykonalne”.
- Nie martw się, moja droga – kobieta, najwyraźniej nie zrażona miną elfki, ciągnęła dalej szczebiotliwym tonem – Wszystko będzie na ciebie czekało. – klasnęła w dłonie i już po chwili stało przy nich dwóch chłopców w strojach rodem z antycznej przeszłości.
- Pani potrzebny jest pokój. Macie wyszykować ten na poddaszu, a potem przygotować gorącą kąpiel. – wydawała rozkazy, nie zwracając uwagi na elfkę, która zaciekawiona podeszła do malowidła, które uprzednio skrytykowała. – Jedzeniem masz zająć się osobiście i dostarczyć do pokoju. Wino, zupa i… - na resztę słów podróżniczka nie zwróciła uwagi.
Malowidło przedstawiało obraz dwojga kochanków – mężczyzny i kobiety. Jakiś fanatyczny artysta umieścił ich pośród rajskiego ogrodu, co zapewne miało współgrać z nazwą owej „pozycji”. Mężczyzna stał na prostych nogach, kobieta zaś siedziała na czworakach tuż przed nim. Jedyną anomalią był fakt, iż kochanek trzymał przy swoich biodrach uda kobiety i zadowalał ją posuwistymi ruchami. Na ścianie kobieta zastygła w wyrazie ekstazy, ale elfka wiedziała swoje. „Coś takiego mógł wymyślić jedynie człowiek” uśmiechnęła się złośliwie „A mawiają, że to elfy bywają zboczone”.
- Spodobała ci się ta pozycja, Pani ? – usłyszała melodyjny głos tuż za sobą. Odwróciła się. Tuż za nią stał jeden z „wcieleń Xanidasa” i patrzył na nią „tym” wzrokiem.
- Nie, oglądam tylko. – odpowiedziała, kryjąc zmieszanie pod niewielkim uśmiechem – Zastanawiałam się, kto wpadł na tak głupi pomysł.
- Głupi ? – spytał, urażony - Ależ Pani – głos mężczyzny jasno dawał do zrozumienia, że miał w tym niejaką wprawę – Nie wiesz, co tracisz. Sama Eliath Wspaniała pod niebiosa wychwalała właśnie ten sposób, a przecież w całym Skele znany był jej szlachecki gust.
- Wszystko zależy przecież od odpowiedniego ułożenia – ciągnął dalej głosem pełnym wewnętrznej dumy. Elfka rozejrzała się wokół, szukając wybawienia z zaistniałej sytuacji – Muszę powiedzieć, że w pewnych arkanach jestem uznawany za doskonałego rzemieślnika, gdyż…
Nie było jednak dane elfce dowiedzieć się, co pozwala mężczyźnie szczycić się tym mianem, gdyż oznajmiono jej, że pokój jest już gotowy. Grzecznie podziękowała za rozmowę i szybkim krokiem ruszyła za prowadzącym ją chłopcem.
Kiedy zniknęli na schodach, kobieta wepchnęła mu w dłoń niewielki, srebrny krążek.
- Dziękuję – powiedziała, nie odwracając głowy.
- Nie ma sprawy, Pani – chłopiec ugryzł monetę, przekonując się o jej prawdziwości, po czym schował ją do kieszeni – Atrian bywa nachalny jeśli nie potraktuje się go odpowiednio.
- Nie mniej jednak, dziękuję. – zakończyła rozmowę, dając odprowadzić się na miejsce.
Po chwili z wielką ulgą zamknęła drzwi swojego pokoju. Oparła się o nie plecami i powolnym ruchem zsunęła na podłogę. Dopiero tam odetchnęła głośno.
- W co ja się wpakowałam…- mruknęła do siebie, przeczesując włosy palcami.
Nie mogła jednak narzekać na swoją komnatę. Poddasze miało swoje zalety, wśród których na pierwszy miejscu powinno się wymienić wiele większy spokój niż ten, panujący na dole.
Otworzyła na oścież okno, garściami łapiąc rześkie powietrze w swoje płuca. łóżko stojące pod zachodniąścianą było wyraźnie przeznaczone dla dwóch osób. „Dzięki Bogom, ściany nie są czerwone, bo naprawdę byłabym gotowa tutaj zwariować” pomyślała, wygrzebując ze swoich bagaży ubranie na zmianę. Uśmiechnęła się lekko „Ciekawe, co Khil by powiedział, widząc mnie w takim miejscu”.
Rozległo się ciche pukanie do drzwi.
Elfka otworzyła je ostrożnie i została powiadomiona – przez tego samego chłopca – iż kąpiel już na nią czeka. Nie chciała, by wszędzie za nią łaził, więc kazała sobie wytłumaczyć, którędy może trafić do łaźni. Okazało się to wcale proste i już po chwili leżała wśród oparów ciepłej wody, mocząc swoje zmęczone mięśnie.
Woda delikatnie omywała jej ciało, kiedy leżąc w drewnianej balii, rozmyślała nad swoim ukochanym. „W liście napisał, że mam zjawić się w stolicy, ale nie powiedział kiedy i gdzie. Nawet, jeśli się tu pojawi to skąd będzie wiedział, gdzie mnie szukać ? Miasto jest za duże, żeby stanąć na rynku i zacząć się drzeć, a przecież jakoś musimy się znaleźć” ta myśl nie dawała jej spokoju. „Jak, u licha, mamy się znaleźć w tym kotle.” Dręczyło ją to na tyle, że zrezygnowała z dalszego moczenia swoich kończyn na rzecz ciepłego posiłku i potężnej dawki snu. „Rankiem zawsze lepiej się myśli” zakończyła filozoficznie, wycierając się puszystym, białym ręcznikiem.
Powoli ubrała na siebie świeże spodnie i koszulę, po czym przejrzała się w, zawieszonym nieopodal, lustrze.
„Raczej nieźle” oceniła. „Dawno już tego nie ubierałam, ale figura nie zmieniła się zbytnio ostatnimi czasy. Nieźle.” Zakończyła, okręcając się przed lustrem. Biała, niemal prześwitująca koszula kontrastowała z ciemnymi spodniami.
Brudne ubrania zostawiła dziewce służebnej z poleceniem natychmiastowego wyprania, po czym wróciła do swojej komnaty. Pokój wypełniał zapach ciepłej zupy i świeżego chleba, co elfka przywitała z uśmiechem na twarzy. Poprzedniego dnia trafiła jedynie na kawałek kiełbasy i wczorajszy chleb, a i tak ledwie przełknęła to przez gardło.
Przystanęła przed stołem i oderwała spory kawałek pieczywa, wpierw napawając się jego zapachem. Ruszyła w stronę okna, kiedy coś przykuło jej uwagę.
Na krześle nieopodal drzwi leżała skórzana rękawiczka.
Z zaciekawieniem w oczach, kobieta podniosła ją do oczu, odnosząc wrażenie, że kiedyś już widziała ten przedmiot. Miała zamiar odłożyć ją na miejsce, kiedy zauważyła parę butów, stojących swobodnie przy ścianie. Jeśli im się przyjrzeć, nie wyróżniały się niczym szczególnym. Wysokie, skórzane, z pewnością doskonale nadawały się zarówno do konnej jazdy, jak i przebywania na pańskim dworze. Potrząsnęła głową, zastanawiając się, czy były tu, zanim wyszła.
Już miała zawołać kogoś i zdrowo mu nazwymyślać za takie niedopatrzenie, kiedy do jej uszu dobiegł chichot. Odwróciła się przodem do pokoju, a wtedy chichot zmienił się w donośny śmiech. Stanęła jak wryta.
- Co.. Jak.. – zdołała wyjęczeć, na widok elfa nonszalancko rozpartego na jej wynajętym łóżku.
- Zdziwiona ? – uniósł brwi, usilnie starając się nie śmieć ponownie.
- Przecież ja.. Ty jeszcze nie.. – kobieta wyraźnie nie mogła jeszcze złożyć prostego zdania.
Elf roześmiał się ponownie.
- Wybacz – wymamrotał, kiedy już się uspokoił – Ale tak śmiesznie wyglądasz. – spojrzał na nią z troską w oczach.
- Miałaś spokojną podróż ? – spytał, jakby pojawienie się w jej pokoju było czymś równie oczywistym, jak to, że liście żółkną jesienią. Usiadł na łóżku.
- Ale jak ty.. – odetchnęła głośno, siląc się na spokój – Miało cię tu nie być. – dodała tonem oskarżenia.
- Och, kochanie – wstał, podchodząc do niej – To tylko drobna nieścisłość, wynikająca z faktu, iż udało mi się załatwić wszystkie sprawy nieco wcześniej, niż sądziłem. – posłał jej szeroki uśmiech – Sądziłem, że się ucieszysz.. – dodał ze smutkiem w głosie.
- Ależ przecież ja nie – zaczęła zmieszana – Jestem szczęśliwa, naprawdę, ale…
- I dobrze. – urwał jej wypowiedź długim i nachalnym pocałunkiem.
Przycisnął jej ciało do swojego tak, by nie pozostała między nimi żadna szczelina, po czym wbił dłoń w jej włosy. Ona nie pozostawała mu dłużna, obejmując jego ramiona.
- Witaj w stolicy, kochanie – powiedział, gdy oderwali się od siebie. Na jego twarzy ponownie wykwitł szeroki uśmiech.
- Witaj i ty.. – dodała, kładąc mu głowę na barku. – Jak mnie znalazłeś ?
- Wierz mi, moja droga, - mówił wesoło, głaszcząc jej włosy i co jakiś czas całując szyję - że pojawiając się tu na Akali, miałaś sporo szczęścia, nie natykając się na ludzi, którzy chętnie widzieliby tego konia pod sobą.
- Hmm ? – wymruczała, widocznie nie zdając sobie sprawy z tego, iż mówił do niej.
- Mówiłem, że pojawianie się tu na tak pięknym stworzeniu nie może ujść oczom szeptaczy, zwłaszcza, jeśli wjeżdżasz bramą przeznaczoną dla kupców i żebraczy. – powtórzył cierpliwie.
- A od kiedy to elf Khilamarth korzysta z pomocy „takich” ludzi ? – spytała, podnosząc na niego wzrok. Z pozoru jej ton pozostawał lekki, jednak elf wyczuwał w nim spięcie.
- Kochanie, w moim zawodzie muszę wiedzieć to i owo – odpowiedział jej wymijająco.
Kobieta westchnęła lekko, po raz kolejny zdając sobie sprawę, jak niewiele wie o życiu swojego narzeczonego.
- Wiem.. – powiedziała głucho, wsłuchując się w rytm jego serca. „Ile czasu minie, nim przeszyje je zbłąkana strzała jakiegoś łucznika?” pomyślała, mocniej przyciskając się do niego.
- Kotku – zaczął cicho, podnosząc jej twarz tak, by spojrzała w jego oczy. – Nie narażam się więcej, niż jest to konieczne. Obiecałem ci. – dodał stanowczo.
- Wiem – uśmiechnęła się słabo – Ale nigdy nie przestanę się martwić.
- I za to cię kocham.
Znowu złożył pocałunek na jej ustach, tym razem jednak nie śmieszył się. Mieli za sobą przeżycia ostatnich kilku miesięcy spędzonych oddzielnie, a dzień był długi.
„ Noc również” uśmiechnął się do własnych myśli.
Odkrywali się wzajemnie po czasie rozłąki, spotykając znamiona nowych blizn i trudów podróży. Plecy elfa pokryte były świeżym cięciem, które jeszcze tydzień temu zdrowo przeszkadzało mu, kiedy z końskiego siodła nadzorował prace budowlane. Na prawym udzie elfki, mężczyzna znalazł okrągły strup, przypominający jej o celności mythrijańskich włóczników, jakich spotkała w drodze z równin.
Nim spostrzegli się, co się dzieje, runęli na łóżko. Tutaj ich dotyk stał się bardziej subtelny – nastawiony na pieszczotę, niespieszny i nieubłagalnie zmierzający ku jednemu. Kobieta zamruczała przeciągle, gdy poczuła na sobie skórę ukochanego.
- Zbyt długo cię nie widziałam, ashke – wyszeptała wprost do jego ucha, drażniąc je swoim oddechem.
- Nadrobimy to – zapewnił ją, zmuszając do wygięcia się w łuk i kolejnego jęku – Widzisz ? – pytał zadziornie, gdy uspokoiła oddech – Nic się tu nie zmieniło – delikatnie kierował jej dłonią.
- Byle bez ogrodnika… - zdołała jeszcze powiedzieć, nim ponownie zamknął jej usta.
Później obyli się już bez słów.
2
Zsunęła nogi z łóżka, stawiając ja na podłodze
Poszukiwanie spodnie zakończyła nurkowaniem
udała się po stajni.
Miała dojechać do bezpośrednio do stolicy i tam czekać na elfa.
dodała nieco cieszej
Nie jestem jeszcze pewna, Pani.
(powinno być z małej litery. Wszędzie.
starając się nie śmieć
Komnata na poddaszu karczmy? Zaiste ciekawe...Nie mogła jednak narzekać na swoją komnatę. Poddasze miało swoje zalety
Nie zrozumiałam tego zdania kompletnie. W ogóle ta rozmowa z właścicielką karczmy była napisana w taki sposób, że nie wiedziałam, co kto mówi. Nagle pojawiły się imiona obu kobiet, a przecież żadna się nie przedstawiała...„Dla nich co prawda bardziej, ale o tym nie musi wiedzieć”
Jeśli chodzi o interpunkcję, to radzę Ci zacząć ją poprawiać (tak, POPRAWIAć, a nie prosić o nie zwracanie na nią uwagi!) od najbardziej rażącego błędu:
Nie robi się spacji ani przed znakiem zapytania, ani wykrzyknikiem! O!trzeba będzie obciąć ci grzywę !
rewidowani !
Głupi ?
Co do treści... Podobał mi się opis snu, zapowiadało się bardzo ciekawie. A potem... potem było już tylko gorzej

Początkiem naprawdę mnie zaciekawiłaś, miałam nadzieję na ciekawą i niebanalną historię, ale bardzo się zawiodłam. To wszystko przez tą mądrą, waleczną elfkę

Scena w karczmie (z tym obrazem, a potem mężczyzną-tancerzem) była jakaś taka.. dziecinna. I bez większego sensu. Co tak zgorszyło ta elfkę? Jakaś pozycja seksualna to zboczenie wołające niemal o pomstę do nieba?
I to było na portrecie widać, że on się rusza? Ciekawe...Jedyną anomalią był fakt, iż kochanek trzymał przy swoich biodrach uda kobiety i zadowalał ją posuwistymi ruchami.
Z tego wszystkiego ratuje Cię styl. Chociaż i tak tylko w tej pierwszej części był naprawdę fajny, potem już się zepsuł, tak jak wszystko.
Podsumowując, nic oryginalnego, mogłaś ten pomysł znacznie lepiej rozwinąć (może warto czasem pokusić się o opisywanie przygód ludzi, a nie elfki...)
3
No to lu.
Chętnie bym wypisała wszystkie błędy interpunkcyjne, ale widzę ich tak dużo, a jest tak późno, w dodatku piszę na laptopie, czego nienawidzę, że już nie będę tego robić.


Zanim zacznę coś jeszcze mówić, pozwól, że warknę: TE CHOLERNE ELFYYY...
Khem. Dobra, już. W sumie podobał mi się tylko ten krótki opis, jak dosiadała konia: trzeszcząca skóra, szeleszczące puśliska i popręg przy ruchach konia - dla kogoś, kto lubi jazdę konną, był to bardzo bliski i prawdziwy opis. Pozostałe jednak rzeczy... no cóż...
Fabuła: właściwie nie wiem, co jest grane. Jakieś sny, jakieś supertajne, umówione spotkania, które się kończą seksem, jakieś inne światy... Tylko czym to wszystko jest ze sobą powiązane? Na razie chyba tylko Twoim zapewnieniem, że tak jest. Tak-sobie wciągające.
Tytułowa elfka (ghrr). Kim jest? Skąd pochodzi? Jaka jest jej przeszłość? I jeszcze parę pytań. Odczuwam niedosyt wiedzy. Jest pewna elfka, nie pamiętam nawet jej imienia (a padło?), ma dziwne sny i zatrzymuje się po coś w stolicy. Koniec. żadnych uczuć. Może poza lekką sympatią związaną z jej przywiązaniem do konia, które właściwie też opiera się tylko na tym, że go wyczyściła i z nim rozmawiała. Swoją drogą: strasznie mnie drażniły te jej myśli. Jeśli już koniecznie chciałaś przekazać, że ,,elfka pomyślała", to może chociaż bez tych cudzysłów... -słowiów... (nieważne)?
Interpunkcja faktycznie, może nie leży, ale klęczy i ledwo zipie. Znaków jest nie tyle za mało, co za dużo.
Ale pośród tych wielu wrzutów i złośliwości jest jeszcze jedno: oho, a jednak! Mianowicie: przeczytało mi się bardzo lekko. Aż się zdziwiłam, że już koniec, bo przed przeczytaniem wydawało mi się jakieś takieś dłuższe.
Jakbym miała jeszcze wenę, to bym napisała jakieś ciekawe podsumowanie, zachętę i pożegnanie, ale mi się już nie chce. Zatem: ćwicz dalej, powodzenia, papa.

Krew na udach jeszcze rozumiem - że niby została zgwałcona. Ale co siniaki na plecach mogą powiedzieć o wieku?Musiała to być młoda dziewczynka – świadczyła o tym zakrzepła krew na jej udach oraz liczne siniaki, pokrywające plecy i ramiona zwłok.
Domyślam się, że miało to być coś w stylu: ,,Poszukiwanie spodni zakończyło zanurkowanie pod łóżko"?Poszukiwanie spodnie zakończyła nurkowaniem pod samo łóżko,

No to zaraz... jeśli koń nazywa się Akala, to omienia się przez wołacz: Akalu. Akalo by było, gdyby to była klacz.- No, Akalo – zwróciła się znów do towarzysza (...)
Akala parsknął
Otwarty pot śmierdzi bardziej, niż zamknięty? Nie, nie, to tylko przejaw mojej złośliwości, nie zwracaj uwagi.Elfka otwarła pot z czoła

Brakuje tylko pojedynczego stanięcia dęba z rozwianą grzywą przy akompaniamencie błyskawicy i nastrojowej muzyki w tle.Czerń skóry idealnie dopasowywała się do błyszczącej sierści ogiera i stroju kobiety, nadając im złowieszczy wygląd. Ludzie zwykle decydowali się schodzić im z drogi, choć nie jest pewne, czy sprawiał to ich wygląd, czy widok dwóch ostrzy, schowanych w jaszczurach na plecach kobiety.
Mmh... coś mi tu nie gra.Węch niedługo przyzwyczai się do zapachu i będzie dobrze.
Jezu, pokroili elfkę! I wrzucili do wrzątku! Masakra.już po chwili leżała wśród oparów ciepłej wody, mocząc swoje zmęczone mięśnie.
Z tego, co pamiętam z lekcji (ech, te wakacje), to jest niezbyt poprawna forma. Można ubrać SIę, nie NA SIEBIE.ubrała na siebie (...)Dawno już tego nie ubierałam
?ledwie przełknęła to przez gardło.
Znaczy... śmiać? A może nie śmieć się śmiać?usilnie starając się nie śmieć
To on w ogóle wstawał?na widok elfa nonszalancko rozpartego na jej wynajętym łóżku (...) Usiadł na łóżku.
Spieszył.tym razem jednak nie śmieszył się
Zanim zacznę coś jeszcze mówić, pozwól, że warknę: TE CHOLERNE ELFYYY...
Khem. Dobra, już. W sumie podobał mi się tylko ten krótki opis, jak dosiadała konia: trzeszcząca skóra, szeleszczące puśliska i popręg przy ruchach konia - dla kogoś, kto lubi jazdę konną, był to bardzo bliski i prawdziwy opis. Pozostałe jednak rzeczy... no cóż...
Fabuła: właściwie nie wiem, co jest grane. Jakieś sny, jakieś supertajne, umówione spotkania, które się kończą seksem, jakieś inne światy... Tylko czym to wszystko jest ze sobą powiązane? Na razie chyba tylko Twoim zapewnieniem, że tak jest. Tak-sobie wciągające.
Tytułowa elfka (ghrr). Kim jest? Skąd pochodzi? Jaka jest jej przeszłość? I jeszcze parę pytań. Odczuwam niedosyt wiedzy. Jest pewna elfka, nie pamiętam nawet jej imienia (a padło?), ma dziwne sny i zatrzymuje się po coś w stolicy. Koniec. żadnych uczuć. Może poza lekką sympatią związaną z jej przywiązaniem do konia, które właściwie też opiera się tylko na tym, że go wyczyściła i z nim rozmawiała. Swoją drogą: strasznie mnie drażniły te jej myśli. Jeśli już koniecznie chciałaś przekazać, że ,,elfka pomyślała", to może chociaż bez tych cudzysłów... -słowiów... (nieważne)?
Interpunkcja faktycznie, może nie leży, ale klęczy i ledwo zipie. Znaków jest nie tyle za mało, co za dużo.

Ale pośród tych wielu wrzutów i złośliwości jest jeszcze jedno: oho, a jednak! Mianowicie: przeczytało mi się bardzo lekko. Aż się zdziwiłam, że już koniec, bo przed przeczytaniem wydawało mi się jakieś takieś dłuższe.
Jakbym miała jeszcze wenę, to bym napisała jakieś ciekawe podsumowanie, zachętę i pożegnanie, ale mi się już nie chce. Zatem: ćwicz dalej, powodzenia, papa.

Z powarzaniem, łynki i Móza.
[img]http://img444.imageshack.us/img444/8180/muzamtrxxw7.th.jpg[/img]
לא תקחו אותי - אני חופשי
[img]http://img444.imageshack.us/img444/8180/muzamtrxxw7.th.jpg[/img]
לא תקחו אותי - אני חופשי
4
Widząc rażący BRAK krytyki, a samo czepiactwo, nie mogłem wytrzymac, by nie interweniowac. Jeśli naruszam jakiś regulamin - poniosę konsekwencje. Nie zarzucicia mi jednak, że się mylę... prawda?
To jedziemy.
Jezu, to dopiero skomplikowane zdanie. Trzykrotne wtrącenie! Gratulacje.
Hej! Tu się krytykuje teksty, a nie wypowiedzi innych użytkowników! Bez chamstwa proszę!
To samo, co wyżej. Gwałt odciska się jakoś na ciele, prawda?
Trzeci rodzaj prawdy, pani przyzwoitko. Odmień sobie 'mężczyzna' i spróbuj mi, do cholery, powiedzieć 'Ty mężczyznu!'.
Ech, ludzie... a czy musiał wstac, żeby usiąsc? Jak nazwiesz przejście z pozycji leżącej do siedzącej? No, usiadł, no.
Złe nastawienie do stereotypu, jeśli wynika z samego założenia, jest takim samym błędem, jak kierowanie się nimi. Więc nie bądź, paniusiu, taka mądra (chociaż, to może tylko moja złośliwość... nie przejmuj się).
Tak prowadzonych opowiadań jest od groma i trochę. Jako weryfikatorium, chyba zdajecie sobie sprawę, że nie muszą tu trafiac teksty, wprowadzające do świata/postaci/większej fabuły. Jesli dam finał jakiejś opowieści, też będzie ostro skrytykowany, bo nie do konca wiadomo, co się dzieje? Trochę wyobraźni. Jesli nie ma tych informacji, spróbujcie zastąpic tę kartę jokerem, i tyle. Jesteście tu, by ocenic, wskazac, co źle, co dobrze, a nie czepiac się czegoś, co nie ejst wam podetkane pod nos. Nieprawda?
Popieram. To, co tutaj zrobiłaś, jest dosyć kłujące w oczy.
A tak poza tym wszystkim: tekst być może faktycznie nie wyjaśnia wszystkiego, a przejście z klimatu tajemniczego snu do miejskich normalności i gorącego, ładnie opisanego seksu pod koniec, może się wydawać nienaturalne i dziwne. Patrząc na wszystko jednak dystansu, jeśli tych opowiadań byłoby więcej - tajemniczy wstęp mógłby być epizodycznymi fragmentami, wyjaśniającymi się wraz z akcją. To nie błąd.
Interpunkcja i stylistyka... No, może tylko stylistyka - faktycznie, jest trochę tych błędów. Ale to nie problem, zawsze można poprawić. Zostały wypomniane - i bardzo dobrze! - szkoda tylko, że otoczone takim przywiązaniem, jakby były głównym mięsem armatnim dla krytyka.
Tyle ode mnie, bye.
To jedziemy.
winky pisze:No to lu.Chętnie bym wypisała wszystkie błędy interpunkcyjne, ale widzę ich tak dużo, a jest tak późno, w dodatku piszę na laptopie, czego nienawidzę, że już nie będę tego robić.
Jezu, to dopiero skomplikowane zdanie. Trzykrotne wtrącenie! Gratulacje.
Hej! Tu się krytykuje teksty, a nie wypowiedzi innych użytkowników! Bez chamstwa proszę!
Krew na udach jeszcze rozumiem - że niby została zgwałcona. Ale co siniaki na plecach mogą powiedzieć o wieku?Musiała to być młoda dziewczynka – świadczyła o tym zakrzepła krew na jej udach oraz liczne siniaki, pokrywające plecy i ramiona zwłok.
To samo, co wyżej. Gwałt odciska się jakoś na ciele, prawda?
No to zaraz... jeśli koń nazywa się Akala, to omienia się przez wołacz: Akalu. Akalo by było, gdyby to była klacz.
Trzeci rodzaj prawdy, pani przyzwoitko. Odmień sobie 'mężczyzna' i spróbuj mi, do cholery, powiedzieć 'Ty mężczyznu!'.
To on w ogóle wstawał?na widok elfa nonszalancko rozpartego na jej wynajętym łóżku (...) Usiadł na łóżku.
Ech, ludzie... a czy musiał wstac, żeby usiąsc? Jak nazwiesz przejście z pozycji leżącej do siedzącej? No, usiadł, no.
Zanim zacznę coś jeszcze mówić, pozwól, że warknę: TE CHOLERNE ELFYYY...
Złe nastawienie do stereotypu, jeśli wynika z samego założenia, jest takim samym błędem, jak kierowanie się nimi. Więc nie bądź, paniusiu, taka mądra (chociaż, to może tylko moja złośliwość... nie przejmuj się).
Tytułowa elfka (ghrr). Kim jest? Skąd pochodzi? Jaka jest jej przeszłość? I jeszcze parę pytań. Odczuwam niedosyt wiedzy. Jest pewna elfka, nie pamiętam nawet jej imienia (a padło?), ma dziwne sny i zatrzymuje się po coś w stolicy. Koniec.
Tak prowadzonych opowiadań jest od groma i trochę. Jako weryfikatorium, chyba zdajecie sobie sprawę, że nie muszą tu trafiac teksty, wprowadzające do świata/postaci/większej fabuły. Jesli dam finał jakiejś opowieści, też będzie ostro skrytykowany, bo nie do konca wiadomo, co się dzieje? Trochę wyobraźni. Jesli nie ma tych informacji, spróbujcie zastąpic tę kartę jokerem, i tyle. Jesteście tu, by ocenic, wskazac, co źle, co dobrze, a nie czepiac się czegoś, co nie ejst wam podetkane pod nos. Nieprawda?
Swoją drogą: strasznie mnie drażniły te jej myśli. Jeśli już koniecznie chciałaś przekazać, że ,,elfka pomyślała", to może chociaż bez tych cudzysłów... -słowiów... (nieważne)?
Popieram. To, co tutaj zrobiłaś, jest dosyć kłujące w oczy.
A tak poza tym wszystkim: tekst być może faktycznie nie wyjaśnia wszystkiego, a przejście z klimatu tajemniczego snu do miejskich normalności i gorącego, ładnie opisanego seksu pod koniec, może się wydawać nienaturalne i dziwne. Patrząc na wszystko jednak dystansu, jeśli tych opowiadań byłoby więcej - tajemniczy wstęp mógłby być epizodycznymi fragmentami, wyjaśniającymi się wraz z akcją. To nie błąd.
Interpunkcja i stylistyka... No, może tylko stylistyka - faktycznie, jest trochę tych błędów. Ale to nie problem, zawsze można poprawić. Zostały wypomniane - i bardzo dobrze! - szkoda tylko, że otoczone takim przywiązaniem, jakby były głównym mięsem armatnim dla krytyka.
Tyle ode mnie, bye.
5
Hej, hej, hej. Co to za krytyka krytykanta? To jest Weryfikatorium, czy nie? Każdy ocenia pod takim kątem, pod jakim uważa. Co mu nie pasuje, to wytyka. A jak ktoś nie pojmuje tak trudnych wyrazów, jak ,,ironia", ,,sarkazm" czy ,,dystans", to już wyłącznie jego problem.
Oceniłam tekst. Czy nie o to chodziło? Jak coś się komuś nie podoba, owszem, może mi to wytknąć. Ale bez chamskiego zachowania.
Więc nie bądź, chłoptasiu, taki mądry.
Nie miałabym nic przeciwko elfom, gdyby właśnie nie były przedstawiane wszędzie, po prostu wszędzie tak stereotypowo.Złe nastawienie do stereotypu, jeśli wynika z samego założenia, jest takim samym błędem, jak kierowanie się nimi. Więc nie bądź, paniusiu, taka mądra (chociaż, to może tylko moja złośliwość... nie przejmuj się).
Oceniłam tekst. Czy nie o to chodziło? Jak coś się komuś nie podoba, owszem, może mi to wytknąć. Ale bez chamskiego zachowania.
Więc nie bądź, chłoptasiu, taki mądry.
Z powarzaniem, łynki i Móza.
[img]http://img444.imageshack.us/img444/8180/muzamtrxxw7.th.jpg[/img]
לא תקחו אותי - אני חופשי
[img]http://img444.imageshack.us/img444/8180/muzamtrxxw7.th.jpg[/img]
לא תקחו אותי - אני חופשי
6
O_O
Panie Adamie
To źle, że pokazujemy miejsca, gdzie coś zgrzyta, nie pasuje, nie brzmi i jest błędne? Chyba robimy to tylko po to, żeby Autorka mogła te miejsca popoprawiać, a nie żeby jej dokuczyć, poczepiać się i mieć z tego radochę, ludzie...
Kwestia siedzenia/leżenia na łóżku - oczywiście, że o to chodzi. Ale widać Autorka nie opisała tego należycie. Ja w pierwszym odruchu też się zastanawiałam, czemu usiadł na łóżku, skoro już tam był. Fragment do kosmetycznej poprawki i tyle.
Słowo "mężczyzna" jest akurat jedynym wyjątkiem w tej kwestii, więc nie podawaj go jako przykładu.
A czepialstwo niestety bije akurat z Twojej wypowiedzi. Obszerniej została skomentowana wypowiedź innego użytkownika niż samo opowiadanie. Zatrważająca proporcja.
Tyle w tej kwestii.
PS:

Panie Adamie
To źle, że pokazujemy miejsca, gdzie coś zgrzyta, nie pasuje, nie brzmi i jest błędne? Chyba robimy to tylko po to, żeby Autorka mogła te miejsca popoprawiać, a nie żeby jej dokuczyć, poczepiać się i mieć z tego radochę, ludzie...
Kwestia siedzenia/leżenia na łóżku - oczywiście, że o to chodzi. Ale widać Autorka nie opisała tego należycie. Ja w pierwszym odruchu też się zastanawiałam, czemu usiadł na łóżku, skoro już tam był. Fragment do kosmetycznej poprawki i tyle.
Słowo "mężczyzna" jest akurat jedynym wyjątkiem w tej kwestii, więc nie podawaj go jako przykładu.
A czepialstwo niestety bije akurat z Twojej wypowiedzi. Obszerniej została skomentowana wypowiedź innego użytkownika niż samo opowiadanie. Zatrważająca proporcja.
Tyle w tej kwestii.
PS:
Jak dla mnie to to podchodzi już pod ewidentne chamstwoAdam Leiner pisze:Jezu, to dopiero skomplikowane zdanie. Trzykrotne wtrącenie! Gratulacje.
Więc nie bądź, paniusiu, taka mądra

7
Pomysł: -
jak na razie, to trudno mi tu dostrzec pomysł. tak na prawdę to ja nie od razu załapałam, że ta panna co śniła i ta co jedzie do stolicy to jedna i ta sama elfka. Troche to wszystko chaotyczne.
Styl: 3
jak dla mnie styl średni. Początkowo było ciekawie - co nie znaczy, że dobrze. część druga była wielkim rozczarowaniem zakończonym seksem. Słabe opisy i powtórzenia.
Schematyczność: 3=
jak na razie nie ma tu nic, co mogłoby wykraczać poza schemat - jednak jest to początek (chyba), wprowadzenie, więc trudno jednoznacznie określić
Błędy: 2+
oprócz interpunkcji - która w twoim wykonaniu zabija. Sporo literówek i dużo błędów logicznych.
a kiedy się dziwiła?
jak sucha ziemia parowała, czym?? parować może woda, woda z ziemi, ale skoro ona była sucha, to nie miało co parować. Temperatura ugrzęzła w głębinie... chryste ratuj przed takimi zdaniami
Ogólnie: 3=
nie podobało mi się, może jednak jest jakaś szansa, aby ciekawie to rozwinąć. Trzymam kciuki
Jestem na... nie, na razie - może jak wrzucisz więcej zmienie zdanie
-----------------------------------------
przypominam, że weryfikatorium to miejsce gdzie oceniamy teksty, a nie wypowiedzi innych. Jeśli ktoś pomylił się przy wytykaniu błędów, można to zaznaczyć - jest to ważne - ale bez chamstwa. Chamstwa nie tolerujemy! Proszę więc wszystkich "zainteresowanych", o ocenianie tekstu i nie wstawianie komentarzy, które w przeważającej części nie odnoszą się do niego.
jak na razie, to trudno mi tu dostrzec pomysł. tak na prawdę to ja nie od razu załapałam, że ta panna co śniła i ta co jedzie do stolicy to jedna i ta sama elfka. Troche to wszystko chaotyczne.
Styl: 3
jak dla mnie styl średni. Początkowo było ciekawie - co nie znaczy, że dobrze. część druga była wielkim rozczarowaniem zakończonym seksem. Słabe opisy i powtórzenia.
to pytanie pojawiało się w jej głowie zawsze, kiedy się tu pojawiała. A ostatnimi czasy, pojawiała się coraz częściej.
Schematyczność: 3=
jak na razie nie ma tu nic, co mogłoby wykraczać poza schemat - jednak jest to początek (chyba), wprowadzenie, więc trudno jednoznacznie określić
Błędy: 2+
oprócz interpunkcji - która w twoim wykonaniu zabija. Sporo literówek i dużo błędów logicznych.
Z niechęcią otworzyła oczy, nie dziwiąc się już widokiem, który rozpościerał się przed nią.
a kiedy się dziwiła?
Sucha, spalona ziemia, parowała z cichym sykiem uwalniając co chwila pokłady ugrzęzłych w głębinach temperatur.
jak sucha ziemia parowała, czym?? parować może woda, woda z ziemi, ale skoro ona była sucha, to nie miało co parować. Temperatura ugrzęzła w głębinie... chryste ratuj przed takimi zdaniami
moim zdaniem, ani krew na udach, ani siniaki nie muszą świadczyć o tym, że to dziewczynka...Musiała to być młoda dziewczynka – świadczyła o tym zakrzepła krew na jej udach oraz liczne siniaki, pokrywające plecy i ramiona zwłok. Kobieta ledwo opanowała skurcze żołądka.
Ogólnie: 3=
nie podobało mi się, może jednak jest jakaś szansa, aby ciekawie to rozwinąć. Trzymam kciuki
Jestem na... nie, na razie - może jak wrzucisz więcej zmienie zdanie
-----------------------------------------
przypominam, że weryfikatorium to miejsce gdzie oceniamy teksty, a nie wypowiedzi innych. Jeśli ktoś pomylił się przy wytykaniu błędów, można to zaznaczyć - jest to ważne - ale bez chamstwa. Chamstwa nie tolerujemy! Proszę więc wszystkich "zainteresowanych", o ocenianie tekstu i nie wstawianie komentarzy, które w przeważającej części nie odnoszą się do niego.
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".
"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".
- Nieśmiertelny S.J. Lec
"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".
- Nieśmiertelny S.J. Lec
8
Prawda, poniosło mnie. Ale zgadzam się z tym, co chciałem przekazać i nie odstąpię.
A co do 'mężczyzny' - żaden to wyjątek. Wyrazy są odmieniane zależnie od swojej, żeńskiej lub męskiej, końcówki. Nieważne, czy wyraz określa mężczyznę, kobietę, czy rzecz. Mężczyzna, ortodonta, (a dla fanów DB) Vegeta - etc, wołacz to "mężczyzno!", "ortodonto", "Vegeto!". Tak, jak z wyrazami z końcówką nijaką. Nie znajduję jakiegokolwiek przykładu wyrazu z końcówką żeńską, przypisanego mężczyźnie, który odmienia się tak, jak te z końcówką męską. Przytoczone przeze mnie przykłady to nie wyjątki.
A co do 'mężczyzny' - żaden to wyjątek. Wyrazy są odmieniane zależnie od swojej, żeńskiej lub męskiej, końcówki. Nieważne, czy wyraz określa mężczyznę, kobietę, czy rzecz. Mężczyzna, ortodonta, (a dla fanów DB) Vegeta - etc, wołacz to "mężczyzno!", "ortodonto", "Vegeto!". Tak, jak z wyrazami z końcówką nijaką. Nie znajduję jakiegokolwiek przykładu wyrazu z końcówką żeńską, przypisanego mężczyźnie, który odmienia się tak, jak te z końcówką męską. Przytoczone przeze mnie przykłady to nie wyjątki.
9
Przeczytałem i... właściwie nie mam za wiele do dodania.
Wystarczy przeczytać opinię Obywatelki, Lan czy Winky żeby poznać moją.
Początek w ogóle wydaje się jakby z innej bajki, rozumiem, że to tylko wstęp, ale oceniajac to, co tutaj przeczytałem, jest cienko fabularnie. Kompletnie nudne po przebudzeniu się ze snu...
Zresztą... mówiłem. Nie mam już nic do dodania, wystarczy przeczytać pozostałe opinie, bo są bardzo zbliżone do mojej.
Pozdrawiam.
Wystarczy przeczytać opinię Obywatelki, Lan czy Winky żeby poznać moją.
Początek w ogóle wydaje się jakby z innej bajki, rozumiem, że to tylko wstęp, ale oceniajac to, co tutaj przeczytałem, jest cienko fabularnie. Kompletnie nudne po przebudzeniu się ze snu...
Zresztą... mówiłem. Nie mam już nic do dodania, wystarczy przeczytać pozostałe opinie, bo są bardzo zbliżone do mojej.
Pozdrawiam.
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"