Żółte schody.
wwwDotykam klamki, następnie ściskam ją i pociągając do siebie, odchylam w bok mahoniowe drzwi, by za 0,31 sekund rozpostarł się przede mną krajobraz ubikacji: kran (bateria umywalkowa FOCUS jednouchwytowa DN15 bez kompletu odpływ), brodzik (brodzik akrylowy SIMPLO KOŁO), nad nim brojler (SUPER BROJLER economy pack) pralka (Siemens WM10E464PL - IQ-300), wełniany dywan przysłaniający niewielką część kafelkowej podłogi (kafelki są z terakoty), ciemna toaletowa szafka, pionowe lustro i trzy rybiki cukrowe wspinające się po ścianie, wyłożonej kafelkami (glazurowymi).wwwWleczę się po podłodzę i raz otaksowawszy spojrzeniem klozet (typu poznańskiego, ergo klozet klasyczny), odtąd nie spuszczam zeń wzroku; moje ciało toczy się z wolna, mozolnie, jak gdyby marsz ten stanowił istną mitręgę. W końcu docieram do celu. Teraz opornie, flegmatycznie, jak gdybym zachowywał przezorność, opuszczam prawą rękę w dół, po czym palcem wskazującym u prawej dłoni rozdzielam deskę klozetową( ROCA NEXO sedes wolnoopadający) od sedesu, podnosząc ją na wysokość 36,06cm. Zupełnie bagatelizując żółtawe smugi gdzieniegdzie osiadłe na rondzie sedesu, palec wskazujący wraz z kciukiem przykładam do rozporka, górną część sztruksowej tkaniny zwyczajnie podnoszę, jednocześnie delikatnie popychając ją w przód, aby w efekcie rozporek rozchełstać i jego dwie rozwarte części uchwycić dwiema dłoniami i jeszcze odrobinę rozewrzeć, by przypadkiem nie narazić ich na poplamienie moczem. Gdy to mam za sobą, dwoma palcami (wskazującym i kciukiem, naturalnie) łapię za gumkę majtek z obu stron, blisko centrum, żeby w następnej kolejności naciągnąć ją na jądra. Jądra mam duże, obwisłe i owłosione. Dolna część członka również poprzetykana jest (choć nieznacznie) włosami łonowymi. Członek ma długość 17, 61 cm, grubość jego mieści się natomiast w granicach 4-5cm. Jest, przyznaję, średni. Teraz pozostało przyłożyć dłoń pod jego wewnętrzną stronę, zupełnie tak, jak bierze się do ręki glistę, aby się jej przyjrzeć, i wykierowuje końcówkę penisa w centrum pierścienia klozetu. Ach, zapomniałbym o najważniejszym! Napletek! Przekładam falusa do lewej dłoni, oczywiście tak, by, jak już wspomniałem, leżał na wewnętrznej stronie dłoni, a prawą dłonią, a ściślej – palcem, jak zwykle, wskazującym i kciukiem – obejmuje jego zwieńczenie z obu stron i pociągam w dół, w rezultacie obnażając czerwoną kopułę na myśl przywodzącą koliste zasklepienie florenckiego el duomo.
wwwGłowę odchylam do tyłu. Czuję, jak członek poczyna nabrzmiewać. W końcu mocz tryska przez otwór cewki moczowej, wypełniając mój organizm nieopisanym uczuciem przyjemnej ulgi. Kieruję wzrok na dolnopłuk, zalewany teraz żółtymi smugami mozaiki przetransformowanych napoi.
wwwGdy karminowy pilaster wypluwa ostatnie krople, powiedziałbym: strzępki moczu, nie czekając, kielekroć potrząsam nim, by ostatecznie schować go na swoje miejsce, to znaczy przyłożyć do skwapliwie oczekujących nań jąder. Powtórnie przykrywam prokreacyjny duet majtkami (burgundowymi w koronki), zescalam rozłączone części rozporka i zapiąwszy go oraz guzik, ignorując machającą ostrzegawczo spłuczkę, zamykam wieko klozetu i odwracam się na pięcie. Wychodzę z palcem przy nosie.